Quindicesimo

Nie wierzyłam własnym oczom , normalnie byłam wściekła, że ona tu jest. W sumie po dłuższych rozmyślaniach mogłam na to wpaść, że Marta tu będzie, Dlaczego? Przecież idiotko, chodziłaś z Nią do gimnazjum.

Dla świętego spokoju wolałam nie wchodzić z Nią w jakiekolwiek debaty, tylko od razu powędrowaliśmy do pomieszczenia solenizantki. Wręczyłaś jej prezent, którym był komplet srebrnego łańcuszka z Mikasą i bransoletka , pomimo tego że Sandra znała Mateusza przedstawiłam ich sobie, na co ona tylko się zagwizdała, no tak cała Sandra co tu się dziwić. W końcu kto by się spodziewał, że przyjde z Mateuszem
-                     Syśka!! Aaa  Syśka to naprawdę ty!- nawet nie wiesz skąd szanowny pan wyskoczył do twoich ramion.- Nie wierze ty żyjesz! Gdzieś ty była jak cię nie było?
-                     Dusisz mnie.- powiedziałam ledwo łapiąc powietrze
-                     A no tak tak przepraszam. Ale nie powiem fiu fiu wyglądasz.- zaczął pogwizdywać.- Zmieniłaś się Salapska nie powiem
No tak cały Zdzisio zacznie nawijać. Nie dość, że takie imię to takie napierdalanie. No serio gorzej niż Zbysław, ale cóż rodzice ich muszą bardzo kochać.
-                     Tez miło cię widzieć Zdzisławie
-                     No błagam ja ciebie, ty dalej swoje, dalej tak na mnie mówisz, pomimo tylu lat
-                     Nie widzieliśmy się rok

Po miłym powitaniu, razem z Mateuszekiem , Anią i młodszym Bączkiem udaliśmy się na wolne miejsce obok Zdzisia, który od razu z pełnej rury zaczął nalewać wódkę.
Po niedługiej chwili przeprosiłam chłopaków i razem z Anią poszliśmy do łazienki przypudrować nosek. Ta raczej nałożyć tapetę na ryja i dowiedzieć się coś na temat szanownego pana Kacpra
Jak się dowiedziałam, wpadła na niego na ulicy ten jej dał numer, jednak nie oddzwoniła. W sumie wcale się jej nie dziwie, Kacper jest. Hmmm.  Jest dziwny. O dziwo Ania przyznała mi racje.

Gdy wróciliśmy do salonu, gdzie siedzieli ludzie, nie mogłam znaleźć Mateusza z Kacprem, zdziwiłam się, bo miał na mnie poczekać, tym bardziej że nie pali ani nic.
-                     Ooo widzę, że twoje kochanie cię zostawiło-zaczęła śmiać się Marta
-                     Nie słuchaj jej, pojechał odwieźć tego drugiego
-                     Cos cie mu zrobili?
-                     Nic a nic.- zarzekał się Damian, a i tak wiedziałam swoje.
-                     Nie ma smutania!.- krzyknął Zdzisiek.- Pijemy! Pijemy z zdrowie naszej Sandry
I tak jakoś poszło, siedzieliśmy w 6 i tak sobie piliśmy, Damian Zdzisiek, Kamil, Szymek ja i Ania, nie powiem taka zgrana paczka z gimnazjum, plus moja Ania, która w sumie była już w naszej paczce.

Koło 23:45 każdy zaczynał powoli wychodzić na dwór, w końcu Sylwester jest fajerwerki i te sprawy. Jednak Mateusza nie było nalej, pojechał 2 h temu i nie wrócił. Wiec postanowiłam zadzwonić, jednak zobaczyłam sms; Przepraszam, Kacper źle się czuje, nie zostawię go. Miłej zabawy.
Toć się wysilił, nie ma co. W sumie ta wiadomość po mnie spłynęła, może to przez ten alkohol.
10.9.8.7.6.5.4.3.2.1. NOWY ROK!!!
Każdy z każdym się przytula, lub całował, jak chodzi o pary, ja najpierw wpadłam w ramiona mojej ani, która, życzyła mi żeby ten rok był lepszy od poprzedniego. Potem w sumie to tak z górki poszło, był tort, kolejny toast, pasy, których ja jak zawsze na końcu byłam dlaczego? Na końcu najbardziej boli, co ewidentnie nie podobało się Marcie
-                     Wyluzuj i nie zaczynaj awantury.- Adam, chłopak Sandry  próbował ją jakąś uspokoić
-                     Nie dotykaj mnie!- oburzyła się gdy złapał ją za rękę.- Wkurwiam mnie ta szmata.- popatrzyła mi się prosto w oczy
-                     Coś ty powiedziała?
-                     To co słyszałaś, szmata
Czy się zdenerwowałam? A kto by się nie zdenerwował
-                     Syśka nie zaczynaj jest pijana.- próbowała mnie uspokoić Ania, inni zaczęli pogwizdywać, a ja próbowałam odliczać do 10 w myslach
-                     Ha nic mi mała siatkareczka nie powie? SZMATA!
-                     Uspokój się i nie spój imprezy, swoim zacnym poczuciem humoru
-                     Nie mów mi co mam robić. Szmata, myślisz, że jak zajęłaś moje miejsce w drużynie to i zajmiesz w życiu Sandry to byś się nie zdziwiła
-                     Przypomnę ci tylko, że to ja pierwsza zajęłam w drużynie miejsce, ty przyszłaś na zastępstwo za mnie, aha i szmato to możesz mówić do swojej matki czy tam do  znających kogo chcesz, ale mi nie masz prawa wytykania puszczania się, bo tego nie robię
-                     Ha bo trzeba być tobą by urodzić się takim parapetem
-                     Ja nie pochodzę z rodziny murarskiej tylko ty
-                     Masz cos do mojej rodziny? Ja ją przynajmiej mam
-                     Absolutnie- bolało, cholernie bolało..
-                     Zauważ, że psujesz atmosferę możesz już wyjść
-                     Ci powiem, że masz racje.- zabolaly mnie jej słowa na temat rodziny
-                     No cos ty Syśka nie wygłupiaj się, uspokójcie się
-                     Masz racje z kurwami i szmatami lepiej się nie zadawać.-zaśmiała się i odeszła. A ja miałam ochotę pobiec za nią i jej jebnąć w ruja, aż poleci do tyłu, ale dla świętego spokoju wolałam nie zaczynać. Na szczęście każdy potem wrócił do tego co robił przed zaistniałą sytuacja i Sandra  Adamem się do nas przyłączyli.
-                     Dobrze że odpuściłaś, jeszcze byście się tu pozabijali- zaśmiał się Adam
-                     Ja problemu nie szukam, ale nie dam sobie w kasze dmuchać
-                     Po co ja ją w ogóle zapraszałam, nie wiem- rozmylała Sandra
-                     Baby! Skończyć mi tu zamartwianie się, sama jest z szmatą i tyle
-                     Przed chwilą chciała mnie zamknąć w kiblu, tyle że ona tez tam była
-                     Żartujesz?- zaśmiałam się z tego, co powiedział Damian
-                     Serio? czy wyglądam na takiego któremu jest teraz do śmiechu?- powiedział Damian z poważna miną, na co żadne z naszego grona nie potrafiło opanować, nagłego napadu śmiechu.

Nie powiem tacy przyjaciele to skarb, siedzieliśmy tak do 4, pijąc i śmiejąc się, o dziwo z moją głową, gdzie dawno nie piłam, jakoś się trzymałam Ania spała na moich kolanach, bo w przeciwieństwie do mnie, ma słabiutka głowę, Damian rzygał w kiblu, Szymon usiłował dostać się do tego kibla, bo powiedział że w zimie, z balkonu nie będzie się odlewał.
-                     Dobra to ja idę po pizze.- dodała Sandra
-                     Przepraszam bardzo, ty chcesz tu żec, że twoja osoba ma pizze i jeszcze jej nią nas nie poczęstowała.- Powiedział Zdzisiek łamana polszczyzną na co ja zareagowałam śmiechem, bo lekko mówiąc faza mnie brała
Pomijając fakt, że zjadłam już wcześniejsze 3 porcje frytek (swoja Ani i Szymona) 4 kawałki ciasta, i pół paczki chipsów
-                     Ja jestem głodna to ci pomogę.- dodałam tylko
-                     Dalej? Ja pierdole.- zaśmiał się Kamil. Wpierdoliła tyle, i dalej głodna
-                     Wypominasz mi że jestem gruba?
-                     Nie gruba tylko dużo wpierdalasz
-                     Świnia! A kto zjadł moją porcje schabowego?
-                     To była golonka.- dodał Kamil
-                     Ja jedno wychodzi.- wystawiłam mu język i poszłam w stronę drzwi
-                     To czekaj, ja ci pomogę.- chyba zauważył, że Ania zaczęła przytulać Sandre, a ta nie mogła się ruszać, po tym jak ja ją lekko mówiąc zwaliłam z siebie.
Fakt faktem, że trzy lata temu ucieszyła bym się z tego, że Zdzisiek idzie ze mną, no tak wielka miłość za czasów gimnazjum moja, a co było najlepsze? Że potrafiłam mu prosto w oczy powiedzieć, ze go loff? Jakim trzeb być debilem, a no tak trzeba być Salapską. Wzięliśmy 10 porcji pizzy, nie wcale nie dla mnie dwie, porozmawialiśmy sobie i tak wróciliśmy, gdzie akurat była kolejna kolejka.
-                     Dobra szybko bo wywietrzeje,- zaśmiał się Kamil
-                     Zaczekajcie na mnie.- krzyknął Damian z kibla, który przed chwilą jeszcze puszczał pawia.- Syśka ty popijasz wódkę wódką, no pojebało ją
Niee az taka nienormalna nie jestem, to była woda
-                     To woda geniuszu.- powiedziałam jak gdyby nigdy nic
-                     No nie mowie, ze to Salapska
-                     Przepraszam bardzo, nie moja wina ze nie lubię soku pomarańczowego
-                     Na dole jest bananowy, cały karton.- zaśmiał się Adam i wstał z krzesła
-                     Nie dało się o tym powiedzieć, jakieś 6 kolejek wcześniej?

Wspominałam fakt, że nie lubię soku pomarańczowego? Ogółem pije tylko bananowy, lub w małych ilościach, od święta jabłkowy. Sama w sumie nie wiem kiedy minęło mi przedział godzinny od 4- 5.30, bo pamiętam tylko jak mnie Adam do domu wprowadzał i mówił dzień dobry Jerzemu, zaczaicie wy to, dzień dobry o 5.30.

ZABIJE! Normalnie, zamorduje osobę, która wymyślił dźwięk w telefonie, sama nie wiem która była godzina, ale ktoś dzwonił
-                     Syśka! Otwórz mi drzwi
-                     Zamknij ryja ciszej, kto mówi- dobra to było głupie, ale tak czy tak kto nie budzi rano! W nowy rok. MALINA
-                     Grzecznie proszę byś mi otworzyła drzwi.
No i co ja miałam zrobić? Wstałam z łóżka, nie wiem jak, z zamkniętymi oczami zeszłam po schodach na dół, przekręciłam zamek i szybko drzwi otworzyły się
-                     Ożesz kurwa, jakie zimno, cholercia zmarzłem, ee co ci się stało?
-                     Tez miło cię widzieć dobranoc- tak wiem, byłam nie grzeczna, ale spać!
-                     Jest 16,  powinnaś już odespać
-                     Która jest.- chyba krzyknęłam, o dziwo nawet oczy otworzyłam- O kto mnie przebrał?
-                     Jestem tu od minuty skąd mam wiedzieć?- zaśmiał się.- Widzę, że Sylwester udał się
-                     Wróciłam przed 6, coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-                     Tak, gdzie są wszyscy?
-                     A bo ja wiem. Pijesz cos?- zapytałam kierując się do kuchni
-                     Kawę
No tak Malina przyjechał po dziewczynki, a mówiłam uparciuchowi, że odwiozę ich to nie, w końcu widać krew Salapskich, co się dziwić. Jak się okazało, wszyscy są u dziadków i coś jedzą. Mięliśmy jechać więc tam, ale po dłuższych zastanowieniach doszliśmy do wniosku, że nam się nie chce i oglądniemy film. I tak jakoś wyszło, że Malina został na noc bo mu się tez nie chciało wracać do domu.

Wiedziałam! Normalnie wiedziałam, że zaśpię! Sama nie wiem jak wydostałam się z domu w przeciągu 15 minut, plus włączając w to szybki prysznic nałożenia tapety na ryja, i wciśniecie się w dreski, o dziwo oj kochany braciszek, korzystając z moich wskazówek spakował mi torbę i zrobił kawę w kubek na wynos, może się nie spóźnię, bo jest 8.45 piętnaście minut zima.. Syśka się wpierdoliłaś, trzeba było sobie budzik nastawić
-                     Nie wygłupiaj się wsiadaj zawiozę cię
-                     Ale to mój samochodzik- zrobiłam minę zbitego psa, no co? Takiemu Malinowskiego wszystko do główki może wpaść
Ale nie powiem, prowadzić potrafi, w przeciągu 17minut byłam pod hala, dałam buziaka braciszkowi w policzek i w ekstremalnym tempie wpadłam na hale
-                     Salapska!!
-                     Czajka! Minuta!- jestem nie miła wiem, być tak wredna dla trenerka, ale to nic za rano nie kontaktuje za bardzo. Ale udało się zdążyłam, pomijając fakt, ze mi burczało w brzuchu, kurwa dasz rade.- powtarzałam sobie d uchu
-                     No to tak dla spalenia może pójdziemy na siłownie, Salapska, co ty na to- zaśmiał się trener ze mnie, co on taki szczęśliwy? Żona mu dala czy że jak.
-                     W sobotę mamy mecz, 1/8 kolejki panu się siłowni zachciało, nie ma Kamy na dodatek
-                     No nasza kapitan..
-                     Już panu powiedziałam, że nie ma takiej opcji nie będę kapitanem!- chyba krzyczałam
-                     Ale ja już nakleiłem plasterek pod „6”( szóstką)
-                     To go pan odklei, biegamy już?

Ja nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje, miała byś siłownia, ja już zwarta i gotowa a tu psikus, graliśmy normalnie meczy, pomijając wcześniejsza solidną rozgrzewkę. I tak po 2h skoczył się trening, przedpołudniowy o 15 mam drugi. Dwa treningi? Oszalał. A co było w tym najgorsze, nie chciał słyszeć  tym że nie będę kapitanem, mus to mus. Cholera jasna. Ale nie, co było jeszcze gorsze? MALINOWSKI! Dlaczego? Bo go tu nie ma, miał po mnie przyjechać, no dobra, nie miał bo tego nie ustaliliśmy, ale ma mój samochód no a to na jedno wychodzi.
Reasumując odwiózł mnie Adam, a Malina nie dostanie mojego auta więcej.

Czwartek, piątek sobota... cholercia, sama nie wiem kiedy mi to wszystko minęło, cały tydzień jak z bicza strzelił, a już dzisiaj o 14 mecz, czy się boje? Cholernie, dlaczego? Bo żem  głupia. Pomijając fakt, że spałam 4h, i teraz mam wory pod oczami, nie jest JESZCZE tak źle. Chociaż nie, jest bo jest godzina 7 a ja jem śniadanie, w postaci czekoladowych płatków mojego Mila z mlekiem. A co mi tam, nawet obudziłam największego śpiocha jakiego znam Zbysława. No co! Niech się denerwuje ze mną jak jesteśmy przyjaciółmi. Ale nie wiem, jak on to zrobił, bo budząc go był  połowie drogi do mnie, wiec na co ja przywitałam go w swojej seksownej piżamce, w postaci krótkich bokserek i koszulki na ramiączkach, na co mnie wyśmiał, bo jest zima a ja chodzę porozbierana. Sama nie wiem kiedy mi tak szybko minęło i musieliśmy się zbierać powoli na Hale Stalówki. Założyłam czarne jeansy, botki na obcasie i sweter.

Teraz stoję z stroju meczowym, a kochaną „6” rozgrzana i zwarta do pracy. Dziewczyny z Tarnobrzeskiej drużyny, nie powiem są mocne znamy się jak łyse konie, znaczy ja ich znam, bo mam przyjemność znania się z Jowitą, środkową, i jednocześnie kapitan  strasznie boimy się tego meczu, ale jestem kapitanem, musze odpowiadać za zespół nie dać zwariować!

Witamy wszystkich bardzo serdecznie na meczy 1/8 kolejki zmagań Podkarpacia,. Dziś zmierzą się dwie drużyny, gospodarz widać dziewczyny uśmiechnięte i zwarte do gry  pod opieka starej, nowej  kapitan Salapskiej  Syśki, i goście UKS- Tarnobrzeg, których kapitanem jest Bednarczuk Jowita. Powiedział spiker, a raczej Adam, bo on w tej hali odpowiada za nagłośnienia i te sprawy. Udałam się więc jako pierwsza pod siatkę podałam Jawicie rękę
-                     Witam, witam Salapską- za śmiała się.- Powodzenia!
-                     Dzieki, ale to wam się przyda- i umalowałam ją w policzek  W sumie nie wiem czemu, często tak jest, ze niektórzy jak się znają to jak to kobiety są bardzo czule. Podałam ręce reszcie dziewczyn i  panią sędziną,
-                     Dziewczyny damy czadu! Wygramy to! PS. Bartman na nas patrzy.=- zaśmiałam się na co dziewczyny zaczęły się rozglądać, ale atakujący miał takie miejsce, ze tylko ja wiedziałam gdzie siedzi.- No hej! Nie ma rozpraszania się! Gramy! Stalówka...
-                     STAL!- krzyknęły dziewczyny w środeczku
Udaliśmy się na ławeczki, napiłam się łyka mojego red- bulla, Adam zaczął powoli przywoływać zawodniczki na boisko:
Z nr 1:  środkowa: Jagoda Małecka
Z nr. 3: przyjmująca: Aldona Gądek
Z nr. 5: druga przyjmująca i fantastyczna Sandra Wojacka- Lizus!!- na co ja krzyknęłam, tylko do Sandry
Z nr 6: atakująca Syśka Salapska, aa a nie znaczy się Paulina przepraszam
-                     nie wierze, ze ja z Nim chodzę.- za śmiała się do mnie Sandra, gdy już byłam na boisku i przybijałam z Nią piątkę
z nr: 8: środkowa Tamara Cis
z nr. 11 rozgrywająca: Patrycja Lewicka oraz nasza libero z nr: 19 Maja Polek.
Wszyscy no boisku, sprawdzone ustawienia zaczynamy starcia, 1/8 kolejki..

Sama nie wiem, dość łatwo nam poszedł pierwszy sen, aż się dziwiliśmy że może być tak łatwo bo do 15, ale nie można od razu uwierzyć, że przeciwnik się nie podniesie. I tak tez było w drugim i trzecim secie. Przegraliśmy ich oba do 20, a ja co miałam zrobić? Wspierałam dziewczyny całym sercem. Na szczęście teraz była dłuższa przerwa, 10 minutek mieliśmy dla siebie, a że jako iż wypiłam już 3 red bulle, musiałam się wypróżnić, w ekstremalnym tempie, poleciałam na drugi koniec hali do toalety.
-                     Syśka!- nie nie mówcie że to jest atakujący.- Co ty robisz?
-                     Bartman nie denerwuj mnie!
-                     Nie graj na blok, ta z siódemką ma cały czas ręce na prosto, a ty się łapiesz na taki blok, dziewczyno ona ma z metr sześćdziesiąt
-                     Mówisz że mam nie grać na prawo
-                     Nie! Bij po bloku, i na antenke, tak jak ci ten filmie wysłałem
-                     Ale nie próbowałam tego.. nie wiem
-                     Najwyższa pora, nie masz nic do stracenia! Nie możesz tego spierdolić
-                     Ale jak..
-                     Normalnie, zbliżasz się do ataku, nie skręcasz od razu ręki, polowi ją zwalniasz przy boku, następnie, lekko wykręcasz  nadgarstkiem, powinno być ci łatwiej jesteś leworęczna masz na wyciągniecie ręki
-                     Dziękuje spróbuje
-                     Hej hej hej co się dzieje? Nie rycz!- No co miałam zrobić? Powoli zaczęłam wątpić z wygraną tego meczu.- SALAPSKA! Nie rób wiochy mi tu, macie to wygrać, ja się o dwie stówy założyłem z Igła
-                     Że wygramy?
-                     Że dostaniesz MVP- dodał i mnie mocno przytulił
-                     Okey ogarnęłam się, idę!
Da mi jeszcze kopniaka na szczęście
-                     Ej! Powiec tej z piątką niech trochę zwolni rękę- No tak trafne spostrzeżenie, cały czas bije przed siebie i na sile, a dziewczyny są wysokie blokują ją.  Pobiegłam pod sale gdzie siedziały, właściwie wychodziły dziewczyny
-                     No gdzieś ty..- zaczął wypytywać się trener
-                     Byłam w kiblu, słuchaj Sandra, zwolnij rękę, nie bij na silę, trochę po bloku można ładować dziewczyny są za wysokie.
-                     2 minuty- dodała Majka
-                     Pata, słuchaj gramy z 6 pozycji na prawo
-                     Ale..
-                     Ja wiem nie próbowaliśmy tego, ale spokojnie tylko wystaw mi, ja spróbuje sobie jakoś zakończyć atak.
-                     Jesteś pewna?- Sandra się upewniała
-                     Nie mamy nic do stracenia. Dziewczyny! To jest zabawa, a nie walenie przed siebie, mamy się to siatkówką bawić no!!- dobra teraz ewidentnie krzyczałam
-                     A tym kiblu sporo zrozumiała- zaśmiała się Aldona  poklepała mnie po plecach.
-                     Idziemy skopać im te chude tyłki!- krzyknęłam. Stalówka
-                     STAL!!!
-                     Syśka- zawołał mnie trener, gdy wychodziłam na końcu z szatni.- Rozmazałaś się

Nie wiem, jak, ale udało nam się wygrać tego seta 31:29, dziewczyny były mocno zdenerwowane na drugiej stronie, a my? Bawiliśmy się szczerze mówiąc. No dobra, nie każdy się bawił, nie miałam siły szczerze mówiąc
-                     Partycja, tylko jak musisz wystawiasz do Syśki, jest zmęczona już
-                     Ale ja dam rade
-                     Powiedziałem, sama meczu nie wygrasz, dałaś czadu teraz! Damy teraz wszystkie w ti-breaku- powiedział Czaja
-                     aaaaaaaa
-                     Co się stało?- zaraz była przy mnie Sandra gdy zaczęłam piszczeć
-                     Red- bull mi się skończył- powiedziałam ze smutkiem w głosie
-                     Pojebana jesteś! Myślałam że coś ci się stało
-                     Stało się!! Skończył się
-                     Masz pijaku! Pijesz więcej niż ja.- zaśmiał się Zbyszek, który przyniósł mi pod szatnie 2 napoje energetyczne
-                     Ale..
-                     Wpakowywałaś 5, widziałem ile wypiłaś, a że w samochodzie mam 3 zgrzewki, skoczyłem szybko
-                     Ale...-nie powiem zszokował mnie tym
-                     Nie ma ale! Wracajcie i to już! Powodzenia dziewczyny.- pomijając fakt, że nas skopał, mogło być okey
-                     Eejj no wiesz ty co! Bolało!
Głupek, ale kochany głupek
-                     Sandra? Co się stało?
-                     Właśnie mnie dotknął najlepszy atakujący na świecie, na dodatek w dupsko!- powiedziała z paniką w głosie
-                     Udostępnisz to po meczu na fb, teraz idziemy wygrać tego jebanego ti- breka.

Czy mówiłam że wiara czyni cuda? Wygraliśmy, pomijając fakt, że nie miałam jakichkolwiek sił i musiałam siku wygraliśmy! Cieszyliśmy się jak głupki. Jak na piąty set wygraliśmy go do 23. szlak by to trafił! Na samą myśl o tym że musze iść jeszcze klepać się pod siatką, normalnie zsikam się na stojąco!
-                     Mamy jeszcze do ogłoszenia najlepszego zawodnika meczu, no może zawodniczkę, która grała dzisiaj, no grała 69% skuteczność- no zabije go ! szybciej mów, że to Sandra musze siku!! Po wykonaniu tyle fascynujących ataków..
-                     Gdzie ty idziesz?- zagadała Partycja
-                     Zsikam się na boga! A ten gada i gada
-                     Zapraszamy po placek, atakującą Syśke Salapska.- normalnie byłam już pod wyjściem z hali, gdy usłyszałam swoje nazwisko
-                     Gdzieś ty uciekać chciała! Chodź tu nie?- dodał Adam, który stał na środku hali, pomimo zdziwienia, posłowałoby odebrać ten tort
ZABIJE CIE!- powiedziałam prosto z mostu do chłopaka Sandry na środku boiska, ale tak żeby nikt inny tego nie słyszał. Obróciłam się na pięcie i już chciałam lecieć do kibelka, gdy przylazł jakiś koleś zrobić zdjęcie. Ludzie! Zaraz się posikam! A wam się zdjęć zachciało!! BŁAGAM!! 7 red- bulli to za dużo! Jednak dla zachowania jakiejkolwiek opinii, wolałam grzecznie zrobić to cholernie zdjęcie, nawet się uśmiechnęłam pomimo tego że mój pęcherz ledwo się trzymał. Potem tylko rzuciłam tort dziewczyna i chciałam polecieć do łazienki, gdy w przejściu zatrzymał mnie jakiś koleś, koło 30
przepraszam, nazywam się Henryk Walicki jestem....... CDN
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
tego noo.. udanych wakacji :* 
pozdrawiam :) 

3 komentarze:

  1. Jestem! Wróciłam i nadrobiłam :) No i wiesz co? Nie mogę uwierzyć, że tak po prostu o mnie zapomniałaś! Jak to dwie osoby czytają? Ja jestem ta trzecia! :D Taaa, usuniesz tego bloga to inaczej pogadamy :P
    Mogłabyś na początku gdzieś dopisać, żeby mądra Zakręcona odłożyła picie i jedzenie przed czytaniem? Bo tak całkiem przypadkiem wszystko jest w różnych częściach pokoju i mojego ciała ;p
    Wszystko jest zajebiste, redbulle cisną na pęcherz, wiem coś o tym, ale Zbysiu zawsze w pogotowiu ;)
    wiesz czego mi brakuje? takiej jednej malutkiej, ale bardzo ważnej dla mnie rzeczy :)
    Mam nadzieję, że zgadłaś, że chodzi mi o "dziecinkę" :D
    buźki ;*
    Zakręcona :)

    PS. Wybacz ten nieskładny komentarz, następnym razem się bardziej postaram, ale mam jeszcze sporo do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aj cieszę się bardzo, ze ty też śledzisz moje wypociny :) Specjalnie dla Ciebie w kolejnej części postaram się o więcej dziecinki :)

      Usuń
    2. Dziękuję ;* Nie wiem dlaczego taką złapałam fazę na dziecinkę, ale bez niej się nie obejdzie :D

      Usuń