Ottavo

      Duża hala, znajdująca się przy typowych stacjach kolejowych. W środku tłum wysokich umięśnionych i mocno wytatuowanych mężczyzn, każdy z Nich patrzy na klatkę, w której rozgrzewają się dwie zawodniczki. Ja ubrana w czarny top z akcentami żółci, krótkie spodenki i wysokie buty oraz maska na twarzy , moja przeciwniczka w zielony stanik, ledwo co kryjący jej masywny biust, wysokie rażąco w oczy zielone buty i opaska na oczy, by nie widać twarzy
- Zaraz się zacznie, nasze panie spoglądają na siebie wrogo, cóż to będzie za sensacja! Taki jest finał! Na takie coś czekaliśmy cały sezon, spotkały się największe dwie diwy wszech czasów! Walka na śmierć i życie! Po jednej stronie klatki mierząca 1713 i ważąca 63 kilo AJ, a po drugiej stronie mierząca o wiele więcej 181 i ważąca 79 kilo Megan Salun. Kto wygra?  Zaczynamy!!-  rzekł spiker

Na samą myśl o tym aż mnie ciary przechodzą. Pewność siebie ustaje. Liczy się tylko kombinacja ruchów, kroków i siła która jest wszystkim. Jeden zamach, uderzenie w klatkę piersiową, przewrót na matę klatki, brawa i gwizdy kibiców. Po co ja ją wtedy złapałam i rzucałam o metalową poręcz. Później tylko dźwięk policyjnych radiowozów...

Dość użalania się nad sobą! Dość mylenia co by było gdyby? Pozostały tylko, nieliczne blizny i strój, w którym się walczyło. Jeśli można nazwać ciągniecie za włosy, drapanie i rzucanie się o matę walką.
Zawsze zastanawiałam się kim była tamta druga, z kim byłam w typowej klatce. Czy była starsza, chciała bym zobaczyć jej twarz. Wiedziałam, ze to złe, że tak nie wolna, ale nie wiem dalej dlaczego to robiłam.

Teraz jest inaczej, zakończyłam to. Liczy się tylko siatkówka i tylko wygrane w tej dziedzinie.
Eh trzeba być takim debilem jak ja. Obudzić się o godzinie 2 w nocy i zamyślać się przez cały ranek co było jest i będzie. Tak i trzeba było być debilem zadzwonić do siatkarza o imieniu Zbigniew o 3.36 rano
-                     Nowakowski spierdalaj nie odbiorę cię!- ledwo wykręciłam numer siatkarza odebrał lekko zaspany
-                     Eeee Zbigniew śpisz?
-                     Jejku tu ty dziecinko, myślałem, że Pit dzwoni
-                     Przeszkadzam?- zapytałam dość niepewnie
-                     Właściwie to spałem, ale nie przeszkadzasz- powiedział pewnie. Kochanie co ty robisz?- usłyszałam w słuchawce głos jakiejś kobiety, mniemam, że to dziewczyna Zbyszka Katarzyna.- śpij Kasiu, muszę z kimś pogadać- powiedział szeptem i słychać było jak zamyka drzwi.- OK dziecinko słucham ja ciebie
-                     Jesteś pewien, że nie przeszkadzam? Jest po 3
-                     Jest przed 4, ale nie coś się stało, że dzwonisz?
-                     Nie mogę spać, i myślę..
-                     Idealna pora na myślenie- zaśmiał się
-                     No wiem głupia jestem
-                     Ey ey ey!! Dziecinka! Co jest grane
-                     Po prostu.. eh! Nie ogarniam cię człowieku, ty jesteś siatkarzem, a ja nikim dlaczego się ze mną zadajesz?
-                     Z tego co wiem to ty też jesteś siatkarka!
-                     Ale nie taką sławną jak ty
-                     Rany! Zadajesz głupie pytania, nie wiem czemu. Po prostu, nie wiem jesteś pierwszą osobą której nie mam ochoty pieprzyć!
-                     No wiesz ty co! Trzeba było od razu powiedzieć, ze jestem brzydka!- lekko uniosłam głos
-                     Nie o to mi chodziło, po prostu myślę, że jesteś osobą szczerą niczego nie udajesz, jesteś prawdziwa i nie krzyczysz na mój widok..- odsapnął  głęboko.-Cholera, ale pięknie to ująłem
-                     Skąd wiesz, że niczego nie udaje? Może jestem zupełnie inną osobą niż ci się wydaje?
-                     Pokazałaś mi i mi powiedziałaś, dlaczego powstał twój tatuaż, to jest poświecenie, byle komu się tego nie mówi
-                     Masz racje
-                     Reasumując, doszliśmy do wniosku o 4 nad ranem, że możemy być przyjaciółmi?
-                     Wierzysz w przyjaźń damsko męską?- zapytałam niepewnie
-                     Szczerze mówiąc, nigdy na własnej skórze się z takim czymś nie spotkałem, ale wierze!- wiara czyni cuda, a ty wierzysz dziecinko?
-                     Osobiście tak, od 4 lat się przyjaźnię z Marcinem wiec...
-                     Wiec przyjaźń?
-                     Tak po pięciu dniach znajomości?- wolałam się upewnić
-                     No jak szaleć to na całego, nawet jeśli poznaliśmy się trzynastego w piątek
-                     Też jesteś przesądny?
-                     Nie, no coś ty.- zaśmiał się.- ale lubię jak Igła na mnie chucha!
-                     Nie wchodzę w szczegóły. Dzięki, że mnie wysłuchałeś
-                     Nie ma problemu polecam się na przyszłość
-                     Ja też
-                     Czyli, jak zadzwonię do ciebie nad ranem odbierzesz komóre?
-                     Naturalnie, byle byś był trzeźwy
-                     No wiesz ty co! Ja nie pije- zaprotestował Zbyszek
-                     Śpij dobrze przyjacielu

        Nie powiem, rozmowa mi pomogła. Chociaż nie usnęłam i tak, plątałam się po domu, wykapałam jeszcze raz, sprawdziłam facebooka, i tak jakoś zeszło mi do 6.
-                     Paula nie za dużo tej kawy?- gdy siedziałam w kuchni i kończyłam kawę przyszła mama i zapytała gdy zobaczyła że mam naszykowany cały kubek Kawy na drogę a kończę już jedną
-                     Nie mogłam spać w nocy
-                     Coś się stało?
-                     Wiesz kto to jest Polecki? Zdzisław Polecki- mama zamyśliła się chwile i powiedziała
-                     Coś mi to mówi, zaraz czekaj, to nie ten detektyw, no tak. Jest detektywem i to dość dobrym, ma biuro pod Warszawą, ale zaraz. Paula! Po co ci to
-                     Aaa nie ważne, musze jechać
-                     Gdzie! Zaczekaj, po co się o Poleckiego pytałaś? Po co ci detektyw?
-                     Po prostu w poniedziałek mnie zaczepił przed szkołą, chce się ze mną spotkać pogadać o czymś, nie mam pojęcia o co mu chodzi
-                     Mam jechać z tobą?- zapytała mama z troską?
-                     Nie trzeba poradzę sobie mamuś
-                     Uważaj na siebie córciu
       Jak to moją mama zawsze się o mnie martwi, ale chyba jak każda. Przed siódmą byłam już w szkole co jak nigdy tak wcześnie, gdzie zostałam zaczepiona przez Adama, chłopaka Sandry, z którym zamieniłam kilka zdań i udałam się na lekcje. Byle do 13 ludziska!
           
-                Czy my coś gadaliśmy w nocy?- siedzę sobie ma polskim i dostaje smska od Zbyszka, czy on nic nie pamięta o czym gadaliśmy?
Nie pamiętasz L- odpisałam szybko
-                     Coś mi się przypomniało moja przyjaciółeczko, heheszki
-                     Wyspałeś się chociaż? Tak rano cie obudziłam, przepraszam
-                     Przyjaciele od tego są dziecinko
-                     Fajnie mieć takiego przyjaciela
-                     Pamiętaj piątek 18 u mnie!
-                     Ale mecz o 20 dopiero
-                     Masz być i koniec! Dobra spylamy na treningi!
-                     Ha! Ja nie mam!
-                     Ale że jak to! Ja się tak nie bawieee
-                     Ty nie musisz ale ja wygrywam! Musze iść się z jakimś detektywem spotkać- z dopiskiem smutna minka
-                     Po chuja?
-                     Nie wiem, ok. miłego popołudnia
-                     Wzajemnie, odezwij się wieczorem

      Cieszyłam się, że się odezwał, zawsze mi to szybciej czas mija. Nagle myślałam, że to sms o Zbyszka jednak nie to od detektywa: Niestety pani Paulino nie będę mógł się z panią dziś spotkać, mój klient jedzie do pracy i nie będzie mógł przyjechać, bardzo mi przykro, ale czy znalazła by dla nas pani czas w poniedziałek? Tam gdzie ustaliliśmy. Bardzo zależy mojemu klientowi na spotkaniu
         No gościu wypchaj się! A nie, no bez jaj, zdenerwowałam się no, ale cóż ma człowiek problem odp. tylko, że się zgadzam i wróciłam wcześniej do domu.

                 Nie znoszę siedzieć i się nudzić, od 14 siedziałam w domu. Trochę się pouczyłam, posprzątałam w domu, nakarmiłam królika mojego Mila i o 17 totalnie nie miałam co robić. A, że byłam głodna pojechałam do babci coś zjeść do restauracji. I od tak, szybko minął mi dzień. Bez sensu, nie lubię jak się nic nie dzieje

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
aaaa wygrali! oglądaliście???? fantastyczne to było, a ten 4 set <3 i to kolejny dowód że nasza drużyna jest zgrana, Pan z 7 (jarosz)gra 2 1/2 seta, zajebiście sobie radzi, wchodzi "dziewiątka"(Bartman) i daje takie serwy wg, kończył ataki. ahhh cudo. Moim skromnym zdaniem, Zbyszek powinien dostawać takie przerwy, tedy bierze się w garść i gra na wysokim poziomie! Ale to nie zmienia faktu ze zawsze tak ma grać. a Bartosz i Piotrek normalnie brak słów! BRAWOO!!!! Zaczyna to powoli być POLSKA! Ta prawdziwa Polska
a jesli chodzi o rozdział.. hmm. w sumie nuda nuda nuda nuda...
Jutro wszystko się wyjaśni czy jadę czy nie! piątek PL- USA!!! ja tam chce no!!!
Pozdrawiam do wtorku... :* 

Settimo

-                     Gdzieś ty wczoraj pojechała z Bartmanem! Syska!- no ledwo dotarłam do szkoły odrazy Sandra mnie dopadła swoimi pytaniami!

   No to było wiadome, przecież ciekawość ją zrzerała, co że nie wydzwaniała do mnie
-                     ja nigdzie? Do domu od razu pojechałam
-                    Z Bartmanem?
-                     Lecz się głupku, nie!
-                     Czemu ja ci nie wierze?- zamysliła się
-                     No dobra,dobra- zaśmiałam się sama.- Ale cii i nie krzycz
-                     No mów a nie- pośpieszała mnie
-                     Wiec to było tak pewnego razu....
-                     No nie denerwuj mnie nawet, gdzie pojechaliście było coś? Mów, bo ja chce koszulkę z nr.9 Resovii
-                     Pierdolne ci zaraz Bórska!  Nie przerywaj mi to będę mówić
-           Salapska mów!!
-                     Pamiętasz jak rozbiłam samochód?
-                     Co ma twój samochód z moim siatkarzem cholera jasna! Szczegóły Syśka! Szczegóły
-                     No stad go znam czubie
-                     Nie!- krzykneła
-                     Co się stało dziewczyny?- przyszeł do nas Adam, chłopak Sandry.- Czemu kotuś tak krzyczysz
-                     Ten ten... Syśka! Czemu nie mówiłaś! Głupia jesteś! Normalnie foch z przytupem, malodyjką, fanfarani, no i czymś tam jeszcze. 
-                     No, ale co ci miałam mówić?
-                     Mów do ręki- odwróciła się, i pokazała swoją rękę
-                     A jak ci powiem, że mam bilety na mecz z jw.
-                     Nie?
-                     Tak
-                     Serio? Dla mnie tez?- zapytała z nadzieją
-                     Nie
-                     Aa wes spadaj! Adam idziemy!

       No debil z kim ja się zadaje? Ale w sumie co ja jej miałam powiedziec? Że byłam z tym sietkarzem na ibiad-kolacji
-      Pizza?
-      No niech tracę- odpaliłam silnik i wyjechałam z pod hali
-      Czyli sztama?- zapytał da pewności 
-      Tak, ale nie obiecuje, że nie ucieknę 
-      Zatrzymam cie! nie bój żaby 
-      Niby jak?
-      Mam swój sposób.e

     Po jakimś czasie w pizzeri 
-                      Co bierzemy?- zapytałam mojego towarzysza
-                     Czwórka? Sos, ser, szynka, pieczarki, ogórek oliwki, kukurydza
-                     Rzygam tęczą! Lepsza siódemnka sos, ser, kebab, pieczarki cebula
-                     małooo- przeciagnoł
-                     o rany wiec każdy bierze inna
-                     co podać?- podeszła do nas kelnerka
-                     raz 7 małą, dla mnie i sok duży bananowy
-                     raz  4 hmm. Duża, i piwo lecha
-                     dobrze za 30 min podamy

      Jestem ciekawa czy da rade zjeść duża, ale znając  dużego człowieka, je dużo
-                     Dobra, wiec może coś szepniesz o sobie coś?
-                     Ahaha szepne, a nie wiem np. co byś chciał wiedzieć
-                     Najlepiej to wiesz, wszystko
-                     Hm może na początek nazywam się Paulina Salapska, ale nie lubię swojego imienia z deka, znajomi nazywają mnie Syśka
-                     Czyli mogę do Ciebie mówić Syśka?
-                     Skoro uważasz że jesteśmy znajomymi
-                     No tak, w końcu jesteśmy na kolacji
-                     Czyli że z każdym znajomym chodzisz na kolacje
-                     No nie każdym, no ale z tobą tak
-                     Czuje się zaszczycona cholera  jasna.- zaśmiałam się
-                     No masz czym. Grasz w siatke.- dodał 
-                     A noo cos tak gram
-                     Mam rozumieć, że na przyjęciu
-                     Niby dlaczego tak uważasz geniuszu?
-                     Masz mięśnie duże, wiec musisz mieć na tyle siły by nie tylko atakować, ale tez i  przyjąć
-                     Niestety muszę cie zmartwić, bo nie trafiłeś, zdecydowanie wolę prawą antenę
-                     Widze, że znajoma po fachu.- zaśmiał się
-                     A noo, teraz ty powiec coś o sobie
-                     A nie wiem co byś chciała wiedzieć
-                     Najlepiej to czego nie ma w necie?
-                     Czyli, że mniej więcej wiesz kim jesteś?
-                     Sandra, jak się dowiedziała, że grasz w Rzeszowie była skłonna zdradzić mi twoją biografie
-                     Cała?
-                     Nawet to, że masz psa!
-                     Właśnie Bobek, Cholera jasna!- nagle wyciągnął, telefon i wybrał czyjś nr.- Cześć Piotrusiu...co? ....Nie nie ma mnie w domu..... A w dupie!...Nie! nie! nie! ...No Piotrusiu! ....Nie dzwonie o to i się bobek zwie nie kundel... nooo dobra, ale pójdziesz? ...No też się kocham.- i rozłączył się, Normalnie mnie urzekła jego rozmowa
-                     Czy ty powiedziałeś, że kochasz Piotrusia?
-                     Niee , źle słyszałaś i idzie nasze żarcie.- no głupek, żeby mówić koledze, że go się kocha 

        Kelnerka podała nasze pizze i zajeliśmy się pałaszowaniem, które długo nie potrfało bo Zbigniew się krzywił, a ja wyplułam pizze na talerzyk
-                     Czy tylko mi to nie smakuje?- zaczął popijać piwem, jedzenie które spłynęło jego gardłem
-                     Fu!!!,- też popiłam pizze, ale sok tez nie był za ciekawy.- kurwa co to jest!
-                     Tego się nie da jeść!
-                     Ani pić!
-                     Moje piwo nawet dobre- nie patrząc na sytuacje, zabrałam mu piwo i napiłam się trzy łyki
-                     A fuuu!
-                     No przecież dobre jest
-                     Nie lubie Lecha, chodzmy stąd
-                     Szybko
       Położyłam odpowiednia kwotę na stoliku, w końcu ja stawiałam żeby nie było, że mi sponsoruje i szybkim krokiem wyszliśmy z niedobrej restauracji

      -          A ty z czego rżysz głąbie?- nagle z rozmyśleń z dnia wczorajszego wyrwał mnie głos Sandry
-                     co mówiłaś?
-                     Śmiejesz się durniu sama do siebie. Mam się bać? Co się stało. Zaraz wiem! Wspominasz wczorajszy dzień- no skąd ona to wie
-                     Eee nie
-                     Wiedziałam! Syśka no Syśka no mów!!
-                     No co ci mam powiedzieć? Że zabrałam go na pizze, która nie była dobra a potem pojechaliśmy do niego
-                     Aaaaaaa- no debil zaczął się śmiać tak głośno, że pani ją upomniała, a ja dopiero teraz doszłam do wniosku co powiedziałam
-                     Nie!!!! Nie do niego! Znaczy do Rzeszowa no! Aa zamknij się pasztecie
-                     Dobry jest!?
-                     Pasztecie głupi nie spałam z Nim
-                     Salapska! Do odpowiedzi! Żeby na lekcji matematyki rozmawiać o  o.. aaa! Normalnie nienormalnienie to się w głowie nie mieści, zapraszam z zeszycikiem

    Zamorduje uduszę, nawet nie wiem co robiliśmy na matematyce no. I coo? Jasne, że dostałam jeden! Do zeszytu nawet. Zamorduje noo!
-                     Syśka no przepraszam
-                     Aaa spadaj!
-                     No Syśka nie wygłupiaj się noo.- jak to Sandra, mocno mnie przytuliła, ale podziałało
-                     Zdenerwowałaś mnie!
-                     Dobra dobra, lepiej mów jaki jest
-                     Nie spałam z NIM! Mam ci to po angielsku włosku chińsku przełożyć!
-                     Wyluzuj pasztecie a nie! Ogółem się pytam
-                     Pozytywny człowiek no jednym słowem
-                     Ale co robiliście a nie
-                     Ee jedliśmy sushi
-                     U niego?
-                     Bez zbędnym komentarzy downie!
-                     Aaaa zajebiście, ale Syśka on ma dziewczynę chociaż swoją drogą kaska taka ładna nie jest jak ty..
-                     Sandra zamknij się!! Nikomu nie będę dziewczyny odbijać! Tylko jesteśmy znajomymi!!!
-                     Tak samo jak ja cholera jasna dziewicą! Dobra zrywamy się idziemy an kawę przed treningiem musisz mi wszystko opowiedzieć
-                     Ale.- nie nie nie! Nie wolno Syśka
-                     Aaa zamknij się- powiedziała Sandra i wyszliśmy ze szkoły

-                     Ey co ty robisz! To mój samochód- od razu po wyjściu z pizzerii poszliśmy do samochodu, gdzie Zbysław wpakował mi się za kierownice 
-                     Daaj poprowadzić no prooosze no! 
-                     Nie! Wysiadaj !- powiedziałam pewnie 
-                     Proooooooosze- przeciągnął 
-                     Nie! Nie ma mowy wysiadaj i to już!- podziałało, ustąpił mi miejsca i wpakował się tym razem na miejsce obok, wpisał coś do GPS-a 
-                     Co to za miejsce- zapytałam 
-                     Fajne jedz. 
-                     Ale ja nie mam czasu, jutro mam szkołę 
-                     A ja trening o 8

I pojechaliśmy..  75 min później
-                     Co to za blok!
-                     Mój ja tu mieszkam!
-                     Pojebało cie! Nie idę do ciebie nie ma takiej opcji!
-                     Nie wydurniaj się! Chodź zamówmy sushi i będzie fajnie
-                     Znam lewy sierpowy!
-                     Jesteś leworęczna?- zapytał
-                     A no
-                     Dobra chodź pogadamy w środku
             
   Pamiętam jak bałam się w tej windzie, cholera 6 piętro dla mnie to za wysoko od ziemi,
-                     otwórz te oczy!- śmiał się ze mnie! Kanalia perfidna
-                     wysoko jeszcze?
-                     Jesteśmy na 4 o już 5 niedaleko
-                      
Ojj nie było miło, wole bliżej ziemi chodzić! Taa Syśka ma paniczny lek wysokości, co że w ogóle siadłam do tej windy
-                     Już jesteśmy
-                     Idioto mówiłeś, że tu nie ma schodów!!- wydarłam się na niego
-                     Zapraszam. Dobra na początek co pijesz? mam tak: whisky, czerwone wino, koniak, czystą..
-                     Herbatę zieloną
-                     Nie mam herbaty zielonej ale mam zwykła
-                     A zwykłą się wypchaj!
-                     Bingo! Mam jeszcze pomarańczowa, ale nie wiem czy dobra, bo jeszcze z jastrzębia- powiedział chyba tak jakby sam do sienie.- ale da się raczej pić. Zaraz lubisz red bulla?
-                     To jak pytać pływaka czy lubi wodę?
-                     Chcesz? Otworzył mi szafkę tak bym zauważyła zawartość niej, stało tak kurwa!! Dużo red bulla
-                     Ale jak!!
-                     Jestem ambasadorem wiec co miesiąc mi przychodzą 3 zgrzewki.- zaśmiał się
-                     Da się też trochę przesłać do mnie
-                     Słuchaj, piłaś kiedyś czystą z red bullem?
-                     Nigdy nie mieszam czystej
-                     Wiesz jak wchodzi! O kuźwa coś..
-                     Nie ! Już powiedziałam, że nie pije no! Nie upijesz mnie i mnie nie zgwałcisz!
-                     Ogarnij się! Jak bym chciał kurwę to bym podszedł do burdelu, nie zgwałcę cie!
-                     Dzięki na szczerość
-                     Zajęty jestem zresztą, wiec nie zdradzam swojej laski
-                     To dlaczego powiedziałeś, że chodzisz do burdelu
-                     Ale ja nie..- zdenerwowany Zbyszek ojj.- Za dużo mowie
-                     Czyli, że nie zaprzeczasz, że nie ejesteś wierny swojej blond piękności
-                     To ja zadziewanie po to sushi

    No mów dalej a nie! Co było potem
-                     Śmiał się, że jestem dziwna to bolało!
-                     Ale jak można nie lubić orzechówki! Kuźwa to jest klasyka wszystkich wódek Soplica orzechowa. Normalnie coś pięknego.
-          Piękne to może być Zakopane w zimie 
-                     Nie lubi lecha, orzechówki, herbaty, kaszanki... to co ty lubisz? Jesz ty coś?
-                     Lubię sushi !- wystawiłam mu język co było wielkim błędem
-                     O rany! Masz kolczyk! O kuźwa ale czad!- się zerwał, aż z kanapy na której siedzieliśmy

-                     że razem na kanapie! Syśka! I nic nie było
-                     no nie!!

-                     nie boli cie to? – głupie pytanie z ust siatkarza
-                     Kolczyk? Ahaha.- śmiałam się.- nie, dlaczego miał by mnie boleć?
-                     Taka tam dziura w języku
-                     Nie spotkałeś się jeszcze z tym.- no co zdziwiłam się
-                     Nie, ale całowanie się z tym musi być dziwne
-                     Czy ja wiem, normalne
-                     Długo go masz?
-                     A no będzie już ze dwa lata.wiesz chciałam coś zmienić od tak, resztą ty masz taki tatuaż, co bardziej bolało niż mój kolczyk
-                     Skąd wiesz, że tatuaż boli, też masz Syśka!!
-                     Eeeee nie mam!- starałam się żeby nie było widać na mojej tworzy kłamstwa, ale soryy nie umiem kłamać!
-                     Pokazuj
-                     Nie ma takiej opcji
-                     No we!- no co w końcu to nic takiego, ściągnęłam zegarek, który znajdował się na mojej lewej ręce i pokazałam mu tatuaż jaki znajdował się na niej: Uno sbaglio `e perdere tutto!
-                     Ey życiowe
-                     Wiesz co to znaczy?
-                     Jeden błąd i tracisz wszystko! -zacytował.-Eyy! Fajny!!!
-                     A dziękuuuje

      I tyle? No Syśką ogarnij się mów a nie, wiem że twój tatuaż i kolczyk są fascynujące, ale przejdz do pikantnych szczegółów z waszego spotkania, a nie- zarzekała się Sandra
-         No potem musiałam wracać do domu
-         A po czym?
-         Po rozmowie, na dodatek nie wiem jak ale dałam mu prowadzić i ta akcja.- zaczęłam się głośno śmiać
-     No mów!

         - Bartman zwolnij! W końcu nas policja złapie i oo
-         Oj przecież uważam!
-         Ograniczenie jest do 90 a ty 160 jedziesz!!
-         Oj taam! Nic się nie stanie
-         Ja pierdole! I pacz co narobiłeś policja nas zatrzymuje
-         O kurwa mać!! Tu też to nigdy nie stali!
-         Przecież ty na Podkarpaciu od miesiąca mieszkasz już wiesz, gdzie stają! Ja pierdole tylko nie on!!
-         A no taak! Kto on!
-         Dzień dobry państwo! Nazywam się podk. Jarzy Kruk. Czy wie pan jakie tu jest graniczenie! O kurna!
-         Dzień dobry panie władzą, piękny mamy dziś dzionek, nie prawdaż!- zaczął rozmowę z Jerzym Zbyszek
-         Nie czaruj już panie Bartman! Hehe jak bym pana nie znał!
-         Oj no jakoś trzeba sobie radzić hehe
-         Poproszę dowodzik i proszę wysiąść z autaa
-         No panie władzo, niech się pan zlituje ja naprawdę nie chciałem tak szybko jechać, ta kobieta się śpieszy 
-         Bardzo twarzowe zdjęcie!- zaczął się śmiać Jarzy
-         Aj no bo stare! Ale naprawdę to się więcej nie powtórzy ja więcej nie będę tak szybko jeździł, na dodatek to nie moje auto i łoo i pkt nie mam za dużo!  Mogę dać panu bilety na next mecz i moje zdj wraz z podpisem! Wszytko! Ale panie władzoo!
-         Ile masz pan punktów , no nie wierze! – nie wierzyłam własnym oczom
-         Ok. Syśia daj szybko z samochodu! Tee Franek zabieramy pana do radiowozu tak to tu nie będziemy rozmawiać! –zaczęli Zbyszka zapinać w kajdanki (widziałam ten śmiech w oczach Jerzego, wiedziałam że coś kombinują i dają popalić nie tylko mi ale i Zbyszkowi!)
-         No jak to !! Panie władzo kochany! Ja mam jutro szkołę –zaczęłam prosić o wybaczenie i szarpać za kajdanki, jak już siedzieliśmy w  radiowozie Franek wyciągnął aparat i robić mam zdjęcie ! Mona Zbyszka bezcenna!
-         Ej co to za jaja kurwa no, niech pan to schowa do cholery !- zaczął panikować Zbyszek
-         Ok. chyba już starczy tego! –zaczęłam się śmiać
-         Ale że niby czego! Paulina co tu jest grane
-         A no bo Zbyszku to jest Jerzy- mówiłam już przez śmiech
-         No co ty nie powiesz?
-         Jerzy to najlepszy policjant jakiego znam!! A i franio też! Haha kochaam was panowie!
-         Ale, że niby że jak?
-         Hahaha mówiąc, że mam wszędzie znajomości to wszędzie mam –zaczęłam rżeć jak głupia!
-         Oprócz szkoły masz znajomości!
-         Oo to już był cios poniżej pasa Bartman! Panowie zabieramy go!
-     Niee! Ja żartować! Hehe ale kajdanki to bym zabieram ze sobą! 

-       No i w sumie to tyle- zwróciłam się do Sandry
-       Aa jak to myślałam, że coś ciekawego będzie
-       Ostre sześć dziewięć na tylnych siedzeniach- śmialiśmy sie  z koleżanką
-       Mniej więcej
-       Dobra spylamy na trening może dziś też wpadnie Bartman
-       Trening ma aktualnie

-       Oho już obczajona
-       Ey jutro jest środa?
-       Zazwyczaj po wtorku jest środa- powiedziała ze śmiechem 
-       Mam się spotkać z tym całym detektywem, ciekawa jestem czego chce

      Trening minął nam strasznie ciężko, Czaja dał nam niezły wycisk, aż mi się odechciało wracać do domu  samochodem, ale jak musiałam to musiałam. Pobawiłam się, troszkę z Milem, nauczyłam do szkoły, popisałam ze Zbigniewem i tym że musowo muszę być na Podpromiu w piątek. Wykapałam się i udałam się w Krainę Morfeusza. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak miał być wczoraj, ale nie dałam rady. Oglądając mecz moje nerwy tego nie wytrzymały i w trakcie trzeciego seta,  zdenerwowana poszłam spać! Sen lekiem na wszystko, przynajmniej ja tak uważam.(PS. żeby nie było, dziś oglądałam mecz jeszcze raz, ti-break coś fantastycznego)
Rozdział pisany trochę inaczej niż zawsze. Nie wiem czy wam się to spodoba. Ahh. nie wiem czy zauważyliście, ale zmieniłam imię dziewczyny Zbyszka, nie chce obrażać w żadem sposób prawdziwej, wiec będzie u mnie ona nazywała się KASIA
Gratulacje dla siatkarzy! W końcu wygrali pierwszy mecz! Miejmy nadzieje że to ich podbuduje i zobaczymy ich w ARGENTYNIE
tego no.. do zobaczenia jutro, bo pojawi się rozdział, tylko jak zawsze w godzinach wieczornych, bo lepiej mi się pisze. Kurcze chciała bym już byle koło rozdziału 17 tam się coś dzieje no. Narazie mało siatkarzyków jest, ale cóż wszystko w swoim czasie. Przepraszam, za nieregularność dodawania, ale jutro obiecuje będzie nowy. Zachęcam do komentowania. PS jak wam mija pierwszy dzień wakacji? czy tylko ja w poniedziałek muszę wstać o 8 :(( 
pozdrawiam :*