Dodicesimo

Grudzień
         Chyba nie tylko moim ulubionym miesiącem jest grudzień. Dlaczego kocham święta, ubieranie choinki,  można jeść ile się tylko da, cała rodzina zasiada do stołu, a o północy wszyscy idą do kościoła na pasterkę. Rodzinna atmosfera. W tamtym roku nie uczestniczyłam w świętach( ludzka głupota) teraz wszystko było inaczej.

~24 grudzień 
Wstałam i zaraz poszłam na dół ubierać choinkę z Oliwcią, Julcią  Milem i Maliną, i Kacperkiem synem brata mojej mamy,  mama zaś z babcią krzątały się po kuchni. Święta w tym roku są w moim rodzinnym domu. Tu się wychowałam. Ma być moja mama, brat, ojciec nie chciał przyjechać, malina z dziewczynkami, brat mamy z żoną i 4 l. synem.itp.
Ogółem cały dom ludzi około 18 osób, uroki posiadania dużej rodziny.

Koło 16 zaczęłam się przygotowywać do wigilijnej uczty, założyłam czarną sukienkę, z rękawkiem ¾ do kolan, spięłam włosy w koka i zeszłam na dół, gdzie była już cała rodzina, każdy z każdym złożył sobie życzenia i podzielił się opłatkiem. Atmosfera była fascynująca, nikt się nie kłócił tylko czół świąteczny nastrój. Wspólnie rozpakowaliśmy prezenty i śpiewaliśmy kolędy.

Wieczorem napisałam życzenia Zbyszkowi i Ani z okazji świąt. Prezent Ania już dostała, nową sukienkę, czerwona z paskiem, która jej się spodobała, a Zbyszek i reszta bandy dostanie prezenty 26, bo muszę jechać do Rzeszowa i tak. Na razie czekam na Mateuszka, z którym mam iść na pasterkę. Zapytacie czy jesteśmy razem, odpowiem wam, że nie. Ale coś jest. Nie wiem co jest, ale jest.

Spędziłam całkiem przyjemny wieczór, może noc, postanowiliśmy że skoczymy do kościoła pieszo, niedaleko do 30 min, po drodze rzucaliśmy się śniegiem jak małe dzieci. I było mi zimno, zdała sobie sprawę że spódnica nie była dobrym wyborem i czarne rajtki. Zmarznięta przeszłam do domu po 2.
-                     to co ciepłe kakao?- zapytałam Mateuszka
-                     nie dziękuję, powoli będę się zbierać
-                     no co ty zostań, późno jest
-                     nie wiem czy wypada?
-                     Nie wygłupiaj się, ja idę zrobić ciepłe kakao a ty się rozgość

      Zostawiłam Mateusza w swoim pokoju, i zeszłam na dół, zobaczyłam że śpi w salonie Malina, na dodatek w takiej samej pozycji jak ja, zaśmiałam się i nastawiłam mleko nałożyłam też sałatki na talerz i wzięłam ciasto. To było logiczne, że będzie głodny . wszystko położyła na tacy i wróciłam do swojego pokoju.  Gdzie zastałam, cudowny widok. Śpiącego na lewym boku Mateuszka, który był w ubraniach. Ehh. słodko wyglądał,
Szczerze mówiąc za bardzo nie chciało mi się spać, wypiłam kakao i wskoczyłam na facebooka. Gdzie o dziwo  późnej pory, siedział Zbyszek
-                     A dziecinka spać nie powinna?- od razu wyświetliło mi się po prawej stronie okienko, że ktoś napisał
-                     O to samo bym mogła ciebie zapytać
-                     Jak się owpierdalałem, że nie mogę usnąć
-                     Jaki żarłok!
-                     No co? W końcu święta! Tak w ogóle widzimy się jutro?
-                     No tak tak , Ale od razu zastrzegam nie zostaje na noc!
-                     Ey no wiesz ty co! Tak w ogóle jest plan
-                     Jaki plan?
-                     Jedziemy do Zakopca
-                     Szerokiej drogi
-                     Wredna jesteś! Też jedziesz 29-3 luty, nie ma odmowy
-                     Kto w ogóle będzie?
-                     Ludzie dziecinko ludzie. Jak się trzymasz?
-                     Serio się pytam no. Jak widać żyje- za samą myśl o wspomnieniach mam łzy w oczach.

      Jak co roku, pojechałam z prezentem do Marcina, tym razem kupiłam mu zegarek, srebrny, podobał mu się ostatnio, więc wydawało mi się że to odpowiedni prezent. Wchodzę do jego klatki, kieruję się do drzwi, u niego w mieszkaniu nigdy się nie pukało, ledwo wchodzę i do moich uszu dochodzi krzyk Marcina
-                     łysy! Nie pojebało cię nie! Nie rozumiesz tego, że ona nie wróci!
-                     ...............
-                     stary! Już ci mówiłem Syśka definitywnie z tym skończyła! Nie chce słyszeć o powrocie na ring
-                     ..
-                     wiem kurwa, że to moja wina! nie musisz mi o tym  przypominać!
-                     ...
-                     Nie będziesz mnie szantażował! Bo wezwę policje
-                     ....
-                     gówno mnie to odchodzi że Marta chce! Nie zrozumiesz, że Syśka nie chce o tym słyszeć, a ja jakoś oddać ci forsę.
-                     ...
-                     mówie że oddam! Do oddam!
-                      
-                     Ostatnio było 14 patyków! Syśka! Syśka nie!!- nie dałam rady, nie mogłam słuchać tego o czym mówił, czyli że wszystko Marcin załatwił!

Nie mogłam się z tym pogodzić, że mój najlepszy przyjaciel, jest taką świnia, że wszystko ukartował. Wszystko układało się w całość. Z jakiś tydzień temu chciał bym ostatni raz, weszła na ring. Byłam wstrząśniętą! Rzuciłam prezent na podłogo i wybiegałam z klatki, szczęście że mieszkał na pierwszym piętrze, bo zaraz byłam w samochodzie. Pomimo późnej pory nie mogłam wrócić do domu. Wyłączyłam telefon bo natarczywie próbował się dodzwonić. Sama nie wiem ile jechałam, ale za to gdzie dojechałam, pod rzeszowski blok. Od razu weszłam na dobrze znane mi piętro i zadzwoniłam dzwonkiem,
-         no przecież idę pali się czy co! Cholera jasna- krzyczał Zbyszek do drzwi, gdy szedł otwierać
-                     przytul mnie Zbyszek!- otworzył mi zaspany atakujący
-                     jejku Syśka co się stało? Jest 3 w nocy
-                     przepraszam, przepraszam pójdę już!
-                     O zwariowałaś wracaj! Wchodz
-                     Sam jesteś?
-                     Nie Kasia śpi, ale spokojnie mów co się stało!
-                     Już wszystko wiem, wszystko moja wina. Zbyszek jestem przestępcą
-                     Co? O czym ty mówisz uspokój się i siadaj, ja idę po sok
-                     Ja tylko na chwile, sama nie wiem dlaczego to przyjechałam, przepraszam
-                     Daj spokój, mów co się stało
-                     Faceci są do dupy! Wszyscy tacy sami
-                     No dzięki wiesz co
-                     A weś ty nie jesteś facet
-                     Co?- zdziwił się
-                     Przepraszam, przepraszam ja już pójdę
-                     Siadaj downie! Przestań płakać i mów co się stało? Ktoś ci coś zrobił? Wezwać policje?
-                     Co nie!! Ani mi się waż! Nie wolno
-                     Więc powiec co się stało
-                     Pojechałam z prezentem do Marcina i słyszałam.- rozkleiłam się .- Zbyszek to moja wina że marta nie może teraz grać!
-                     Co o czym ty mówisz? Przecież ona miała jakiś wypadek
-                     Bo miała wypadła z ringu, wyrzuciłam ją przez niego
-                     Od początku, bo nic nie rozumiem
-                     Słyszałam rozmowę z Marcina z łysym! Wszystko teraz jest jasne, powinni mnie zamknąć nas wszystkich
-                     Syśka!! Od początku
-                     Ja walczyłam rozumiesz? W klatce i jak się okazuje na kase
-                     Ale że takie mma?
-                     Tak tyle, że kobiety nie bardzo umiały w ogóle to było dziwne
-                     Nie umiałaś a brałaś w tym udział?
-                     Znaczy ja umiałam, przez 2 lata chodziłam na sztuki walki, wiec kojarzyłam różne przeżuty przez ramię itp. Itd.
-                     Ale że jak?
-                     Miałam ostatnią walkę! O wszystko i o nic byłam dobra
-                     Pokażesz mi parę sztuczek?
-                     Zbyszek.- popatrzyłam na Niego z grabową twarzą
-                     Przepraszam, mów dalej
-                     To było ostre widowisko! Mieliśmy maski nic nie było widać! Byłam lepsza, to było widać, chociaż byłam mniejsza i lżejsza, wykonałam przeżót nad głową i tamta kobieta wyleciała ze sceny, nie wiem co się z nią stało bo uciekłam!
-                     To była Marta?
-                     Tak, nie skojarzyłam, podobno miała wypadek, ale Zbyszek! To było nie fair!
-                     Nic w życiu nie jest fair
-                     Od tamtej pory nie siedzę w tym~, skończyłam. Na dodatek dziś się dowiedziałam, ze marcin brał za to kase
-                     A ty nic nie dostawałaś?
-                     Nie bo nie chciałam, sama nie wiem co ja wtedy sobie myślałam!
-                     Ale brałaś coś na masę? Albo jakieś gówno
-                     Dobrowolnie nie, ale datowałam za każdym razem picie przygotowywane przez Marcina i mojego trenera i chyba..
-                     Kurwa jakie gówno
-                     Jestem fatalną kretynką i to wszystką!
-                     Syśka...
-                     Przepraszam, ze ci to mowie, ale sama nie wiedziałam, nie wiedziałam co mam zrobić Zbyszek.- przytuliłam się do niego
-                     Ciesze się że mi to powiedziałaś
-                     Jak zaczęła to już skończe.- głęboko wypuściłam powietrze.- z tego właśnie powodu jestem rok do tyłu. Olałam sobie szkołe, tatalnie! Miałam gdzieś liczyło się tylko żeby wyjść na ring i zmiażdżyć przeciwnika
-                     Nie wiem co powiedzieć
-                     Że masz za przyjaciółkę idiotkę
-                     Każdy w życiu popełnia błędy
-                     W sumie masz racje, ale..
-                     Bez ale, słuchaj straciłaś teraz chyba przyjaciela z tego co mówisz
-                     Masz racje. Ale chyba kolejnego zdobyłam
-                     Przyjaciele odchodzą i przychodzą nowi
-                     Marcin to na pewno koniec definitywnie, powinien powiedziec!
-                     Zażyjmy umowę?
-                     Jestem za zero kłamstwa!
-                     Szczerość! Nie zależnie od tego że prawda boli!
-                     Na zawsze?- dodałam jeszcze
-                     Ever for ever!
     Na zgodę przytuliliśmy się jeszcze.

     W sumie od tego tak naprawdę nasza przyjaźń się zaczęła
-         Dziękuję ci Zbyszku, za wszystko gdyby nie ty..
-                     Dziecinka! Ty idź spać bo za dużo dzisiaj myślisz!
-                     Od tego są przyjaciele, dobra idziemy spać! Do jutra

       Po rozmowie z atakującym i przypomnieniu sobie całego zajścia z Marcinem, przebrałam się w swoją piżamkę i poszłam spać

Rano
    Sama nie wiem co mnie obudziło nawet, ale gdy otworzyła oczy zobaczyłam, że jestem przytulona do Mateusza a ten się uśmiecha
-                    Przepraszam usnąłem  w nocy
-                     Nic się nie stało, głupio nie śpisz
-                     Nie co tylko się obudziłem, byłem totalnie zmęczony.- zaśmiał się.- zmęczyłaś mnie tą wędrówką na pasterkę
-                     Bo taki miałam zamiar
-                     Słuchaj co robisz w Sylwerta?
-                     Właściwie mam sylwestro - urodziny, Sandra z gimnazjum ma urodziny wtedy i zapraszała nas na dwa w jednym
-                     Yhym szkoda
-                     Czemu szkoda? Jak chcesz możesz iść ze mną
-                     Nie wiem czy wypada
-                     Wypada, mam zaproszenie z osobą towarzyszącą, więc wszystko ustalone idziesz ze mną.
-                     Coś mi się wydaje, że zapamiętam ten dzień na długo
-                     Też mam taką nadzieje

     Po przebraniu się, zeszliśmy na dół, jakie było zdziwienie mojej mamy gdy zobaczyła Mateusza?  Jejku! Dzieciaczki wy moje jak się ciesze. Na co obije się wybuchnęliśmy śmiechem. Koło 12 pojechał, tak samo jak mój brat, nawet nie było kiedy pogadać sam na sam, ale to nic. Jeszcze będzie kiedy. Nawet dziewczynki zostały u nas. Pierwszy raz, w końcu Mateusz też ma swoje życie, a że są święta nie muszą chodzić do szkoły, zgodził się. Na co bardzo się ucieszyły, bo polubili się z Milem. Zostaną aż do 1 stycznia. W końcu to też Moje siostrzyczki. A czym więcej ludzi w domu tym weselej. Mama ma teraz wolne więc może się Nimi zając, a za to Malina odpocznie chwile i będzie miał czas dla Ariel. Dalej nie mogę się przyzwyczaić do tego imienia. Moja szwagierka takie imię nosi.


Popołudnie minęło mi bardzo szybko na zabawie z dzieciakami. Puściły Marmoladkę i latałam po całym domu by ją złapać, już miałam odkurzacz włączyć szybciej by było, ale zaczęły wtedy piszczeć, wiec dla świętego spokoju dałam sobie spokój a zwierzątko jakoś wlazło do klatki. Co że jej mój Kondon nie zjadł.  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem jestem wredna, nie było mnie tu uhuhuhuhu długo, ale jakoś tak wyszło. ale jest, coś jest. tak wam powiem że powoli coś zaczyna się dziać. COŚ. niekoniecznie to co powinno sie dziać!. tak jakoś chciałam się wyrobić z tym opowiadaniem, do końca wakacji, ale musiała bym dodawać rozdziały codzinnie. hmm :( 
Ogółem, jeśli chodzi o mecz, nie nie nie ja się nie wypowiem, powiem tylko że ME będą nasze! będę sie starała zdobyć bilety, może kto wie, zobaczę w końcu naszych siatkarzyków, bo nie powiem stęskniłam się za ich twarzami. i może zobaczy w końcu Bartosza na żywo *.*
wiecie wam powiem, Miłość przychodzi powoli, nie tylko jest to mój ulubiony tesk ale też i film, który wam serdecznie polecam. przeryczałam go chyba cały!
udanego wieczorku kochani! do jutra :**
buźka

6 komentarzy:

  1. Bartosza Kurka rzecz jasna? Mogę się tym szczycić, że widziałam, przez przypadek maznęłam markerem i mam autograf. Krzywy, bo jakiś idiota się pchał z tyłu, ale mam ;) Ale na reprezentację z chęcią bym pojechała - moje jeszcze niespełnione marzenie ;)
    Rozdziały codziennie? Jestem za ^^

    Zbyszek jest tu taki uroczy i kochany. Prawdziwy przyjaciel - taki jak powinien być ;) Tylko pozazdrościć takiego kupla na dobre i na złe. Zakopane z taką bandą? Ile ja bym dała, żeby jechać z nimi! ;)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    Gorąco zapraszam na poniedziałkowy rozdział u Zbysia z bardzo ważną informacją w posłowiu. Mam nadzieję, że natłok spraw w życiu ciężarnej nastolatki przypadnie Ci do gustu i pozostawisz po sobie komentarz ;) Buźki i życzę gorących wakacji ;* http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajj ja niestety, albo i stety miałam okazje oglądać resoviaczków w akcji! :) gdzie grali ze skrą, delektą i zaksą.
      Każdy by chciał mieć takiego przyjaciela. taki przyjaciel to skarb.
      Czekam z niecierpliwością na poniedziałek Zakręcona :))

      Usuń
  2. Och, być przytuloną przez Bartmana! :3 hah :D
    rozdział świetny!
    i nie rób już tak długich przerw!
    buziaki! :*

    http://to-cos-wiecej-niz-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę starała się teraz dodawać regularnie rozdziały :) o Ile będą czytelnicy.
      ajj. Milusia sprawa z tym przytulaniem <3
      buźka :*

      Usuń
  3. Hej! Nominowałam Cię do Libster Award! Jeśli nie chcesz brać udziału, rozumiem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Bartman...mmm Marzenie każdej dziewczyny.:) Z taką historią to czytelników ci nie braknie.:) K.S

    OdpowiedzUsuń