Sedicesimo

Zrozum moją sytuacje, jesteś zmęczona, bo grałaś pięciosetowy mecz, który wygrałaś, w ti-breaku 25-23, dostałaś nagrodę najlepszego zawodnika, wypiłaś sporą ilość napoju energetycznego, dlatego twój pęcherz woła o pomoc, a teraz jeszcze jakiś Heniek, którego nazwiska nie pamiętasz, mówi coś do Ciebie w niezrozumiałych słowach
-                     Stypendium?- zapytałaś dla pewności
-                     Dziewczyno, masz tyle energii, pewności siebie, zaangażowanie, twoje ataki są płynne, nie zwalniasz ręki, fakt faktem są błędy, powinnaś poćwiczyć atak z drugiej linii z 6 pozycji, ale.. ale dziewczyno masz 18 lat, grasz jak prawie zawodowiec, nie zauważyłem, żeby dziewczyny w twoim wieku tak, płynnie i taktycznie przebijały piłki
-                     Szczerze mówiąc dziś pierwszy raz atakowałam  drugiej linii z 6 strefy
-                     Czyli jak na pierwszy raz nie było tak, źle, fakt trzeba poćwiczyć tez odbiór dołem, ale, ale o tym nie teraz chciałbym porozmawiać o tym z twoimi rodzicami
-                     Proszę pana ja bym bardzo chętnie chciała w pańskiej drużynie być, ale nie wiem czy jestem na to gotowa- wahałam się, oczywiście, ze się wahałam
-                     Jesteś, wiesz ile jest teraz zawodniczek, atakujących, masz prawo się wybić, bo masz nad Nimi przewagę, leworęczna jesteś, to duży plus w tym wszystkich, musisz to przemyśleć
-                     Mówi pan, że jest pan z Młodej Ligi Resovi?
-                     Tak, dokładnie, co powiesz na spotkanie z twoimi rodzicami w poniedziałek?
-                     Najwyżej co z mama, z ojcem kontaktu nie mam, ale ja nie wiem nie wiem czy dam sobie rade, nie wiem gdzie miałabym mieszkać
-                      Z racji tego ze będziesz miała pełnoletność w te wakacje, nie będziesz musiała mieszkać w akademii, wynajmiemy ci mieszkanie
-                     Nie wiem skąd pan to wszystko wie- zaśmiałam się
-                     Jestem w stałym kontakcie z twoim trenerem
-                     Będę musiała się zastanowić, ale dziękuje
Miałam już pędzić do łazienki gdy przylazł atakujący
-                     I co i co zgodziłaś się?- od razu gdy od szedł ode mnie ten cały koleś przyszedł do mnie atakujący
-                     Wiedziałeś o tym! Szuja!!- zmrużyłam oczy do minimalności i patrzyłam na Zbyszka
-                     Ja eeeeeee niee
-                     Wredny jesteś, ale tak szczerze jak ty to sobie wyobraź, ja nie wiem sobie rady
-                     Przecież ci będą za to płacić –zaśmiał się
-                     BARTMAN!!
-                     Noi gdzie ty leziesz, idź się jeszcze rozgrzej
-                     Na razie rozgrzany jest mój pęcherz- powiedziałam z zaciśniętymi zębami
-                     A trzeba było tyle pić! -Zaśmiał się
Wredota jedna miałam go ochotę roztrzaskać na kwaśne jabłko, ale nie dałam rady bo migiem popędziłam do kibelka.
-                     Dobra teraz mi mów o co tu chodzi- powiedziałam prosto z mostu do Zbysława gdy wróciłam z kibla i siedziałam już w rogu i rozgrzewałam się w ten sobie stał i patrzył na mnie jak na debila- BARTMAN!
-                     Bo patrz, ty masz sześć ja mam dziewięć razem mamy „sześć dziewięć” – powiedział, z miną myśliciela i wystawił rząd białych, krzywych zębów do mojej osoby po skończeniu zdania
-                     Ale..- zamyśliłam się o co mu chodzi, dopiero teraz ogarnęłam, że chodzi mu o nasze nr na naszych koszulkach, i dopiero potem że razem tworzy pozycje seksualną ten numerek
-                     Lecz się na głowę i ile jeszcze są szanse na wyleczenie
-                     Dziecinko ty moje kochana grabisz sobie- usiadł sobie kolumnie na ziemi.- ale wiecie co mnie najbardziej dziwiło? Dlaczego ludzie go nie zaczepiają? I gdzie jest Sandra?- osz kurwa jaka spuchnięta- wystszeżył oczy gdy zauważył, że moje  prawe kolano jest całe sine. Po co ja ściągałam tą opaskę?- Co ci się stał, gdzie macie fizjo?
-                     Nie wygłupiaj się nic mi nie jest
-                     Nic? Patrz jak to wygląda!!- czy on już krzyczał? Jak na jego krzyczenie to jeszcze nie jest to.- No weś tą łapę!
-                     Chciałem tylko zobaczyć co ci jest, ale kurde strasznie to wygląda
-                     Dlatego nosze to!- założyłam z powrotem opaskę ortopedyczną
-                     Wiesz, ze nie możesz tego puścić z wiatrem, teraz jak będziesz u nas grała...
-                     Zwolnij, ja wcale się na to jeszcze nie zgodziłam
-                     Była byś gorzej głupia dziecino niż jesteś- za to słowa został walnięty z całej pięści w żebra, no dobra nie całej bo aktualnie sił nie miałam jakichkolwiek
-                     Teraz mi mów mi wszystko co wiesz o tym całym stypendium
-                     Eee no od września zaczniesz treningi u nas w Rzeszowie..
-                     U was?- zaśmiałam się.- przecież to nie twoje miasto ty zmieniasz go co sezon
-                     Dziecinko! Ja ci pierdolne normalnie, denerwujesz mnie noo
-                     Bijesz kobiety?
-                     Kobiety? –zaśmiał się.- Chyba dziecinki. Ani mi się waż- uchronił się przed kolejnym moim atakiem w żebra
-                     Wkurwiasz mnie wiesz o tym?
-                     Od tego są przyjaciele, a ty ćwicz bo będziesz mieć zakwasy
-                     Zaskoczę cię mówiąc, że już mam?- zadałam mu dość głupie pytanie
-                     NIE! Nie możesz mieć dzisiaj zakwasów
-                     A co jest dzisiaj?
-                     Dziś jest 5 styczeń
-                     No dzień dobry- zaśmiałam się.- nawet Ci powiem, że sobota
-                     No jak to co jest dzisiaj? Dzisiaj Lotek ma urodziny, zapomniałaś?
-                     Eeee nie, to w takim razie życz mu wszystkiego najlepszego
-                     Gdybyś, nie była dziecinką to być ci sprzedał plaskacza- powiedział ze śmiechem za co ja miałam ochotę jemu tego plaskacza dać prosto w ten krzywy ryj
-                     Jedziesz ze mną nie ma chuja
-                     Ale podobno ty coś masz tam..
-                     SALAPSKA- krzyknął atakujący
-                     BARTMAN!- krzyknęłam ja
-                     Aaaa KOSOK krzyknęli inni.
-                     Co??- zdziwiłam się, i nagle przed oczami miałam stado lasek jakichś i środkowego, który był przez nie osaczone, na ten widok atakujący założył kaptur
-                     Wiejemy- powiedział po cichu
-                     Oo tam widzę Bartmana może- chyba próbował Grzesiu pozbyć się fanek ale lekko mu to nie wychodziło, bo zdążyliśmy wybiec tylnym wyjściem z sali.
-                     Wy szuje wredne, kanalie bestie, zostawiliście mnie samego z Nimi wszystkimi to było straszne! Boże jedna chciała bym się jej a czole podpisał!- podczas gdy ja, wzięłam prysznic, przebrałam się i doszłam z atakującym do samochodu środkowy stał pod Audi-cą
-                     Stary bez spiny, wsiadaj bo mamy być na 18 a już po 17
-                     Ale ja już mówiłam, że nie mm zapro..- nie dokończyłam zdania nawet , dlaczego? Bo szanowny pan Kosok wręczył mi małą karteczkę na której pisało: tak Droga Dziecinko, masz być i mnie to gówno odchodzi, dzisiaj o 18 z chłopakami, całuje Lotek  - Jaja se robicie?- zaczęłam się śmiać. Już nie pyrtam kot mu to dyktował, baaa pisał...- nigdzie nie...
I w sumie dalej nie wiem co się stało, bo właściwie siedziałam w samochodzie Zbyszka z tyłu przypięta pasem, no tak to jest jak się rzuci na ciebie dwóch głupków, jechałam bez prezentu i w niewyjściowym stroju
-                     Chociaż mi Anie weźcie
-                     Ania nie ma zaproszenia- zaśmiał się Zbysław
-                     Ale ja mam z osoba towarzyszącą!!- oburzyłam się i próbowałam wybrać nr Ani
-                     Zawsze musisz z Ania być, czuje się zazdrosny.- zaczął rechotać ze śmiechu atakujący, na co środkowy stwierdził, że zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo, i o dziwo uchronił się przed moim atakiem
-                     Ania, no cześć kochanie, gdzie...
-                     Czyś ty zwariowała! Dzwoniłam do Ciebie 17 razy!!
-                     Zostałam porwana ratunku!!- na moje słowa jak na zawołanie siatkarze zaczeli się oburzać
-                     Nie wygłupiaj się
-                     Spoko, ale gdzie jesteś?
-                     Jak to gdzie? Pod halą
-                     Panowie zawracamy pod hale szybko- a co mi tak, że byliśmy już za Stalówka
-                     Ale Syśka, co ty odwalasz?
-                     Słuchaj, masz coś kaski przy sobie?
-                     No tak a co?
-                     Musisz kupić jakiś prezent na urodziny dla Lotka aha i wódkę
-                     Zwariowałaś! Jest po piątej!
-                     Kocham Cie! Będziemy za 15 minut pod halą
-                     Ale Syśka!!- czy Ania mnie zabije? Tak zdecydowanie
-                     Mogłaś powiedzieć, żeby kupiła coś dużego, tak to damy we 4- dodał Kosa
-                     To wy też nie macie prezentu?- zdziwiłam się wiedzieli przecież że ma urodziny i nic nie kupili!
-                     Ja mam flachę Jasia
-                     Masz Jasia Wędrowniczka- zapytał środkowy z wyrzutem.-I dopiero teraz to mówisz, gdzieś z przodu- od razu zaczął otwierać schowek z przodu samochodu, ale było zamknięte.- Powiec, że kupiłeś dwa w ogóle gdzieś ty to kupił w Szowie nie ma w żadnym sklepie
-                     Ogarnij downa i nie w Szowie tylko w Bydgoszczy jak po Kasie jechałem
-                     Tylko mi nie mów, że twoja panna też będzie
-                     Tak będzie, i jak coś ci nie pasuje to możesz iść pieszo.- powiedział z poważną miną atakujący, czy tylko mi się wydaje, że nikt nie lubi dziewoi Zbysława, a to psikuss
-                     Syśka a ty co zazdrosna?
-                     Zgłupiałeś? O Zbycha- zaśmiałam się.- dla pewności powiem nie, ale tak sobie was słucham i szczerze mówiąc nie wiem czym wy się tak jaracie
-                     Jasiem- powiedział jak gdyby nigdy nic Bartman .- i nie ja tylko ten obok


4 h później
-                     Ale you baby speak mi tu, only drink!- wydukał do mnie Paul, gdy siedzieliśmy w jakimś klubie- sama nie wiem, po jakiemu to było, ale wiedziałam jedno, temu panu już wystarczy procentów na jeden dzień
-                     Aaa cos ty mu zrobiła?- do stolika właśnie przywędrował Zbychu z Katarzynką
-                     Nicc a nic- wolałam dla jakichkolwiek spostrzeżeń układać proste zdania
-                     Przecież on jest zalany w trupa,  Swieta mnie zabije!- oburzył się Zbychu
-                     Stary zluźnij majciory, jest dopirok po 11- zobaczyłam na wyświetlaczu swojego telefonu godzinę 22.36
-                     Masz telefon do góry nogami jest 03:55
-                     Jasna cholera- próbowałam wstać ale gdy ogarnęłam, ze mi się kręci w głowie usiadłam
-                     Ale słodko wygląda jak jest pijana- powiedziała Katarzyna do atakującego, na co mnie zaczęło mdlić, ale nie dlatego, że wypiłam za dużo wódki, tylko dlatego, że jej się to podoba
-                     I wyjść na 10 minut- dodał atakujący
-                     Nie było was ze 3 godziny -  wycelowałam prosto w tors Zbyszka
-                     Idziemy tańczyć?- zapytała blondynka
-                     O Pit idzie, to z tobą zatańczy
-                     Stary, gdzieś ty był jak cię nie było?- zaczął śmiać się środkowy do Kaśki i Zbycha
-                     Ważne, że już jestem a teraz idziesz tańczyć z Kasią a ja idę zaprowadzić tego pijaka do wozu
No tak teraz się chwali burak jeden, że trzeźwy! Turlaj dropsa Zbychu, nigdzie nie idę
-                     Stary jaki pijak, ja nie wiem jak ale ona Igłę schlała Kose, a no i w sumie teraz też i Lotka
-                     Nie schlałam, sami się upili- próbowałam się jako tako bronić
-                     Ale piłaś z Nimi
-                     Nikt im nie kazał
-                     Widzisz Aniu on krzyczy na mnie
-                     Że dziecinka?- zarechotał Zbyszek.- Tak w ogóle gdzie oni są?
-                     Igła u ciebie w wozie a kosa?
-                     Czy nie był z Syśka i Lotkiem?- Ania popatrzyła na mnie
-                     Był..
-                     To gdzie teraz jest?
-                     Where is moje Kosa?- zaczął powoli majaczyć przyjmujący
-                     Śpij sobie spij.- poklepała go Kasia po ramieniu
-                     Tak me gut, tak me rób- skomentował ją tylko lekko nie trzeźwy zawodnik Mistrza polski
-                     Zaraz, to wy se tak siedzieliście i tak się spiliście?
-                     Czy wy też to widzicie?- zarechotał Pit
-                     O kurwa!
-                     Cześć Kosa!!!!- zaczęłam piszczeć gdy zobaczyłam, że środkowy jest na scenie i trzyma mikrofon
-                     Czy on ma..
-                     To torba Syśki!- krzyknęła Ania
-                     Chodźcie tu! Będę śpiwoł- powiedział do mikrofonu Grzesiek.- Ania!! Syśka! Chodźta nie!!
-                     Zapraszamy znajomych  resztę zawodników Mistrza Polski na scenę śpiewać- powiedział spiker
-                     I’m seksy and i know it.- zacytował Kosa, na co każdy wybuchnął śmiechem.- Ania no choodz!
Jak to Ania, powiedziała nie, i kosa zeszedł ze sceny i zaczął iść w naszą stronę, ja udałam że śpię na ręce Lotka, no ale sory nie! Nie jestem aż tak pijana, ale nie nie jestem wcale pijana!
-                     Ania, boże święty, ona zemdlała, to ja ją wyniosę.- rzekł Pit, na co ja  niemalże dałam, kolczyka z języka wyrwać na żywca, że zrobiła to specjalnie
-                     Zbychu chodź!
-                     Idź mie stąd leszczu
-                     Ała!!- oburzyłam się, gdy Lotek wstał z siedzenia i zaczął klaskać w ręce i krzyczeć
-                     KASIA! KASIA KASIA!!!- pomijając fakt, że uderzyłam głową w stół było mi śmieszno bo ta osoba wyszła z Kosą na scenę i śpiewała tą ową piosnkę.

Nie wiem co i jak bo usnęłam, ale po tym wypadnie wiedzałam jedno, nigdy więcej nie przyjdę do tego klubu.


Budzi mnie smród i chęć siku, ZNOWU! Przecież jeszcze przed chwilą sikałam i grałam mecz. Wyszłam  lóżka i kieruję się do łazienki
-                     kurwa mac!!!
-                     Aaaaa!!- krzyk Kosy
-                     Zamknij ryja! – krzyknęłam
-                     To ty krzyczysz!!
-                     Zamknijcie ryje obydwoje!-
-                     Kosa? Co ty tu.. ale ale że jak- co ja robię w jednym pokoju z Kosą, i Krzysiem
-                     Zamknijcie ryje chuje jest 6 rano!!!!!!!!- dobra tego głosu nie rozpoznaje
-                     Śpij, że kobieto a nie zamieszanie robisz- wrócił, do pozycji leżącej Igła i poszedł spać! A ja co? Poszłam do łazienki, tylko musiałam ją znaleźć, sama nie wiedziałam gdzie jestem. O dziwo łazienkę znalazłam, w pierwszych drzwiach po prawej, weszłam więc, popatrzyłam w lustro i zaniemówiłam, pomijając fakt, że byłam rozmazana, to miałam malinki na szyi! FACK!! Pomijając fakt, że w ogóle nie wyglądałam, SKAD TE MALINKI?!?!?
U sumie myślała bym dalej, gdyby nie to, że musiałam oddać się przyjemności w sikaniu, skierowałam więc swoje kroki do muszli klozetowej, ściągnęłam swoją dolną garderobę i oddałam się przyjemności.
-                     A ja się tam cieszę, że będziesz tu mieszkać.
-                     Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- mój krzyk
-                     Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- drugi krzyk, chyba męski
-                     Aaaaaa- nasz krzyk razem
-                     Co wy chuje robicie!!- do łazienki wpadła Ania! Zwariowaliście od końca! Dajcie spać ludziom Piotrek  mówiłam ci nie śpij w wannie
Nie wiem nawet kiedy założyłam spowrotem spodnie, i stałam tyłem do wanny i patrzyłam na Anie, dopiero teraz odwróciłam się i zobaczyłam siedzącego w dziwnej pozycji Nowakowskiego
-                     To gdzie miałem spać? Ta wredota mi łózio zajęła z tym. Z tym całym śpiewaczem od siedmiu boleści cholera jasna 
-                     Chodzi ci o Grześka?
-                     O raczej, najebaliście się jak świnie jakieś
-                     Że ja z Nim spałam? – otworzyłam szerzej oczy.- to stąd te malinki?
-                     Dobra Pit idzie spać, a ja ci wszystko powiem.
-                     Czy może on wyjść, muszę się do końca załatwić
-                     We własnym domu mi się wyspać nie ma
-                     Ty się ciesz, ze do kibla załatwiałam potrzeba a nie do wanny!- wystawiłam mu język
Środkowy wyszedł z łazienki, poszedł chyba do swojej sypialni, usłyszałam chyba znowu krzyk Grześka,  i wielkie kurwa złaź ze mnie chuju!!- Krzysia chyba. Poprawiłam mniej więcej ryja, i wyszłam do Ani, która zrobiła mi kawę i wszystko wyjaśniła.

Mniej więcej wszystko, pomijając fakt,. Że upiłam Kosę Lotka i Igłę, ale jak się dowiedziałam, ze Ania się dowiedziała że kantuje, wybuchnęliśmy śmiechem, no bo która 18-nasto latka potrafiłaby schlać trzech dorosłych facetów, tym samym obudziliśmy Krzysia. Który powiedział mi że te malinki są albo od Kosy albo Lotka, ale nie! Nie! Nie! Nie mogą być, nie jestem taka.

Koło 9 gdy najadłam się naleśników z wody, zrobionych przez moją osobę,  bo Nowakowski nic innego w domu nie ma, oprócz mąki i o dziwo jajek! Plus nalazłam Nutelle, ale nie sprawdzałam daty przydatności, więc jak coś nam będzie cyt.: będziemy rzygać, lub jak kto woli grzeczniej puszczać pawia, to wina Cichego, bo ma starą Nutelle. Wpadł do kuchni Kosok, Grzegorz Kosok, informując mnie, ze jestem nienormalnie psychiczna, i że tylko ja potrawie sprzątać o godzinie 5 nad ranem, a jak się go zapytałam, o co mu chodzi, to odpowiedział mi, że zaczęłam odkurzać łóżko, zanim się na nim położyłam..
-                     A te malinki?- dodał da pewności Piotrek
-                     Przecież ja ci ich nie zrobiłem, nawet jak bym chciał, to byś mnie znowu bić zaczęła- powiedział pijąc moją już drugą kawę.- Odkurzacz robi cuda, nie dziecinka?- zarechotał w moją stronę, na co każdy wybuchł śmiechem, no oprócz mnie! Ludzie ja nic nie pamiętam! Czy aby jestem na tyle jebnięta, żeby robić sobie odkurzaczem malinki! O.O

 Po spędzeniu, połowy niedzieli, razem z Ania i z pomocą Zbycha zostaliśmy odwiezione do domu. Zbychu strasznie się ział  tych malinek i w ogóle z całego tego wypadu i oddał mi moją torbę. Którą zabrała Kasia, która teraz jest w drodze do Bydgoszczy. Po co? Do zdaje prawo jazdy. ZNOWU. O dziwo, nikt się nie dowiedział, i nie domyślił, że kantuje i się nie dowie! Dopiero teraz zaczęło do mnie  dopływać na myśl co się stało? Że mnie powołali na wyższy poziom, że moja pasja, zaangażowanie i coś co mnie wciąga na max, zostało docenione, ale czy aby na pewno z tego skorzystam, czy aby na pewno, nie poddam się jak zawsze, i nie zrezygnuje z tej szansy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie Lotek nie ma w styczniu urodzin, wiem, ale musiałam zmienić, ale czego się nie robi dla pisania.
Szowia- skrót od Rzeszowa, żeby nie było :)
tego noo, kolejny rozdział powinien  byc w niedziele, a co mi tam zaszaleje. :) nie no a tak szczerze, mam wolny weekend to będę pisać COŚ :) ajj ludzie się starzeją, lata przychodzą i przychodzą, ale co poradzić.
Ale tak szczerze, jak sie pytam co to ma znaczyć ME bez IGŁY???????????????????????? Jaja se robicie? :(((
pozdrawiam dziubaski :)

3 komentarze:

  1. Dziecinka <3
    Dziękuję za taką ilość Dziecinki, jestem usatysfakcjonowana ;*
    Pić z siatkarzami? To zawsze się dziwnie kończy w każdej sytuacji ;p
    Ona musi przyjąć tą propozycję! To wielka szansa, no i będzie bliżej Zbychiała :D
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh ta dziecinka<333 uwielbiam szczególnie w scenach kiedy kłóci się ze Zbysiaczkiem... Ona ma tą propozycje przyjąć bo to oznacza więcej jej i Zbysia:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za małe opóźnienie! :D
    Ale szybciutko nadrobiłam, no i oczywiście czekam na resztę i oczywiście musi przyjąć propozycję! A jakby inaczej!
    Weny i pozdrawiam! :* :*

    OdpowiedzUsuń