Sesto

             Mdleję, wiadomość o rodzicielstwie mojego męża spowodowała, że tracę kontrolę i upadam. 
Nie wiem, jak długo byłam bezbronna, jak długo nie byłam w świecie ludzi zdolnych do życia. 
-          Kochanie na litość boską, nie umieraj- słyszę głos męża.
-                  Zostaniesz ojcem?-podnoszę się, po spotkaniu z podłogą.
-                     Tak, to znaczy nie, Bobek jest w ciąży, a może raczej już Bobka.
-                     Spałeś z psem?- pisnęłam.
-                     Chyba jesteś słaba, zadzwonię po pogotowie.
-                     Bartman! Jakie dziecko do cholery?
-                     Raczej cztery szczeniaki, uspokój się kochanie i usiądz- posłusznie wykonałam polecenie.- Nie zdradziłem cię, pamiętasz poszedłem z psem do weterynarza, tyle, że pies źle się czuł, nie dojechałbym do Warszawy do lekarza, co go zawsze prowadzi. Iwony jakaś koleżanka jest księgową w przychodni mniejsza z tym, bez kolejki mnie przyjął, ledwo wszedłem do pokoju lekarz się mnie pyta, który to tydzień. Nie ogarniałem o co mu chodzi.
-                     Przecież Bobek to pies, a nie suka.- dodaje szybko.
-                     Ja mu mówię, że był sterylizowany i daje całą kartę, a ten gdy wszystko oglądnął i zbadał psa, stwierdził, że tamten lekarz jest jakimś idiota i że zostanę ojcem.
W pierwszej chwili nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. To był wielki szok, mieć psa, od dobrych parę lat, mogę śmiało stwierdzić to Zibi traktował go jako przyjaciela. A teraz dowiedzieć się, że jego przyjaciel to wcale nie jest gey, baaa że to psinka i że ta psinka zostanie matka!.
-                     I co teraz?- po chwili pytam męża.- Nie zdradziłeś mnie?
-                     Oczywiście, że nie kochanie.- całuje mnie w skroń, dzwonić po pogotowie?
-          Nie, nic mi nie jest, idź się szykować szybko, bo nie mamy czasu.
  Zbyszek poszedł do łazienki wykąpać się, a ja zaglądnęłam do psa. Spała sobie psinka spokojnie w kojcu, nieźle się załatwiła pomyślałam, co my zrobimy ze szczeniakami teraz? Dałam jeszcze jeść babce i poszłam do łazienki, gdzie Zibi właśnie się golił. Spryskałam się ulubionymi perfumami, poprawiłam lekko włosy i popędziłam Zibiego, by szybciej się golił, bo nie mamy czasu. .
        Dokładnie o 18.45 wyjechaliśmy z mieszkania. Niestety z tego domu mamy dalej, nie tylko na Podpromie, ale też i do miejsca dzisiejszej uroczystości. Zibi kierował, a ja starałam się nie myśleć o zaistniałej sytuacji, że chwile powiem przyjaciołom nasza tajemnicę.Jak to Zibi, gadał jak najęty, zawsze gada jak się denerwuje, wiedziałam to. Podczas, gdy po raz kolejny pytał mnie o to, po co mu wzięłam, aż trzy koszule zadzwonił Igła. Powiedział, że ofiara znajduje się w pokoju, zgodnie z planem. odpowiedziałam, że dobrze i że już jadę. Zibiemu powiedziałam, że dzwoniła Sara, z pytaniem gdzie jestem. Gdy byliśmy już na miejscu większość już była. Nasi przyjaciele mieli się zjawić tak o 19.- 19.30. wiec trochę czasu było. Poszliśmy z Zibim tak jak zaplanowałam do naszego pokoju. Wynajęliśmy pokój na nasze ubrania i w razie jakiejś potrzeby. Oczywiście Zibi nie wiedział jeszcze, że pokój przyda się do czegoś jeszcze.
       Otworzyłam pokój i Zibi wszedł pierwszy z pokrowcem w jednej ręce, gdzie było koszule i moja sukienka na zmianę, a w drugiej ręce miał moje buty.
-                     Macie się pogodzić, powodzenia.- szybko powiedziałam i zostawiłam siatkarzy w pokoju.
Bałam się konsekwencji,  znam Michała i znam Zibiego, może się to skończyć krwią. Zamykam pokój szczelnie, pytałam się nawet pań w recepcji. Czy jak zamknę pokój zewnątrz nie otworzą ze środka, podobno nie, oraz tez podobno drzwi balkonowe i okna są szczelnie pozamykane, bo jest zima. Więc wszystko pod kontrolą.
-                     Wszystko ok.?
-                     Ignaczak!- pisnęłam.- Nie zakradaj mi się tak od tyłu.- aż mi serce podskoczyło do góry z przerażenia, a ten tylko się zaśmiał i wskazał mi gestem ręki bym weszła za nim do pokoju naprzeciwko.- Widzę przygotowany.- zobaczyłam na łóżku laptop, gdzie był obraz pokoju w którym siedzieli Zibi i Misiek.
-                     To będzie normalnie hit wiosny.
Na ekranie widzę Michała przywiązanego do krzesła, krawat ma w ustach by nie wydawał dźwięków, a Zibi próbuje otworzyć jakoś drzwi i wali w nie pięściami.
-                     Otwórz te drzwi do cholery no!!! Nie no zaplanowałaś to! Ja nie mam o czym z tym idiotą gadać. Kochanie otwórz te drzwi- ostatnie zdanie mówi dość spokojnie, aż za spokojnie, jak na mojego męża
-                     Spokojnie, dzwoniłem na pogotowie, jeden mój telefon i są w 5 minut.- mówi Igła ze śmiechem.
-                     Boje się, jak się pozabijają?
-                     A niech się leja, dobrze im to zrobi- wróciliśmy do oglądania obrazu z kamery.
      Teraz Zibi próbuje coś wykombinować przy drzwiach balkonowych, ale nic dało się ich otworzyć. Michał wierci się na krześle tak, że teraz leży na podłodze razem z krzesłem.
-                     Co mam Ci pomóc? Cholera jasna, nieźle to zaplanowała.- pomaga mu zwrócić do pozycji siedzącej, a Michał dalej się wierci.- Co mam Cię uwolnić.- Misiek kiwa głową.- A gówno, tyle spokoju co nie mówisz.
      Teraz mój mąż znika w łazience. Nie wiem po co, ale słychać przekleństwa. Nie wiem jak, ale Michał jakoś wyciąga z ust krawat i zaczyna się drzeć
-                     Rozwiąż mnie kretynie do cholery!
-                     Zamknij ryj!- mówi Zibi wracając- Próbuję nas uratować, wiec nie drzyj japy.
-                     Znalazł się kurwa, rycerz na białym koniu, tylko jakoś kurwa tego konia nie widać, rozwiąż mnie do cholery!- wścieka się Michał i klnie co popadnie.
-                     Ale bym ci tego ryja z chęcią obił.- mówi szybko atakujący, szukając pewnie telefonu w kieszeniach..- Szlak! Zostawiłem go w samochodzie.
-                     Śmiało, póki się bronić nie mogę możesz lać!
-                     Nie wierze, że aż tak potrafiłeś się stoczyć.
-                     O co ci kurwa mać chodzi? Nie pasuje ci coś? Przypomnę Ci, że to ty pierwszy...
-                     Zamknij się! Ja jestem wolny, więc ja mowie! Nie mam nic z tym całym wskakiwaniem do łóżka wspólnego! Nic nikomu nie kazałem! Po jaka cholerę miałbym to wszystko robić?
-                     Zazdrościłeś mi, że ja mam Monię, a ty nie miałeś nikogo, kto by cię pokochał!
-                     Zazdrościłem Ci?- wybucha udawanym śmiechem Zibi, jednak po chwili zaczyna rozmawiać do Kubiaka prosto w oczy. O nie jest wściekły. Nagle Zibi go odwiązuje i przyjmujący wstaje, a Zibi uderza go w tym momencie w twarz- Ty pierdolony skurwysynie- krzyczy Zbyszek.
-                     Ja? To ty mi wszystkiego zazdrościłeś- tym razem Michał nie pozostaje obojętny na czyny Zbyszka, uderza go w skroń. Mi za to momentalnie serce zamiera. Igła kładzie rękę na moich plecach i mówi ze będzie dobrze. Cieszę się, że jest tu ze mną. Nie wytrzymałabym tego sama oglądając.
-                     Co ty takiego masz? Najlepszy przyjmujący hohohoh
-                     Najlepszy model, a nie siatkarz, większość modeli to geje- dodaje z uśmiechem Michał, za co zostaje podarowany kolejnym uderzeniem w twarz, teraz jednak Michał razem z Zibim lądują na podłodze. Zaczynają rzucać się po niej, bija, próbuje wstać ratować to wszystko jednak Igła mnie trzyma, i mówi, że musza to załatwić jak prawdziwi faceci.
O dziwo po chwili wstają z podłogi i widać ich , jak ich koszule są porozrywane i zapaćkane krwią
-                     Jak ja kurwa wyglądam.- denerwuje się Zibi.- Przez frajera najważniejszy dzień mojego życia poszedł się jebać.
-                     Biedny Zbysiu, jak ty biedaku laski będziesz wyrywał, jak mi przykro.
-                     Nie wierze, jak mogłeś się tak zmienić!
-                     Ja się zmieniłem, popatrz na siebie robienie jakiejś pierdolonej imprezy, po co?
-                     Jakoś przyjechałeś?
-                     Bo mnie prosili, ale już żałuję tego- Michał zaczyna wycierać krew z wargi.
-                     To nie ja kazałem Jej się wpierdolić Ci do łóżka.- dodaje ciszej Zibi.- Ja nie wiem, po co i kto jej to kazał. Mści się na mnie szmata jedna! Jeszcze te pieprzone zdjęcia!- denerwuje się Zibi i ściąga koszule.
Nie rozumiem Jego słów, jakie zdjęcia.
-                     Wysłała mi list po tygodniu, że mnie kocha, że chce ze mną stworzyć rodzinę- przerywa panującą w pokoju ciszę przyjmujący- Co się z nami stało od cholery?
-                     Ty się mnie pytasz? To ty straciłeś do mnie zaufanie uwierzyłeś, że mogłem...
-                     Nie wracajmy do tego, daliśmy sobie po pysku może wystarczy już tego cyrku.
-                     Rychło w czas o tym pomyślałeś- Zibi rzucił mu czysta koszule.
-                     Dzięki- Michał rozbiera się- Zgoda- wyciąga do Zibiego rękę.- Nie wierze Michał wyciąga rękę. Jednak Zibi nie chce mu podać waha się, o nie.
Zapada totalna cisza, która mnie przeraża, nie mogę na to patrzeć,
-                     Chodź na misiaczka- uśmiecha się mój mąż.
-                     Nowy tatuaż? – po uścisku Michał zadaje mu pytanie, gdy zapina koszule.
-                     Długa historia, opowiem Ci potem, teraz wszystko po kolei.
Kamień spada mi z serca, przytulili się. Może wcześniej chcieli się zabić, ale teraz pogodzili się jestem szczęśliwa, w końcu po tylu latach. Siadają na łóżku i dumają w ciszy
-                     Właśnie, tyle mam ci do powiedzenia- dodaje Michał.- Tyle się wydarzyło, czemu wcześniej nie mogliśmy dać sobie w pysk, było by łatwiej- uśmiechają się promiennie, jednak Zibi milczy.- Pamiętasz nas zakład z przed kilku lat?
-                     Który pierwszy założy rodzinę?
-                     Monia jest w ciąży- mówi cicho Misiek, czy on się wzruszył?- Zostanę ojcem- Zibi szybko go przytula po przyjacielsku.
-                     Gratuluje- klepie go po plecach.- Znacie płeć?
-                     To 5 tydzień dopiero- śmieje się- Za wcześnie jeszcze, jednak chciałem cię już teraz zaprosić na ślub w maju.
-                     Brawo Misiu.
-                     Mam nadzieje, że zostaniesz moim świadkiem?- Zibi głośno wypuszcza powietrze.- Co się dzieje? Nie chcesz, ja rozumiem, że za wcześnie..
-                     Pewnie że chce, to dla mnie zaszczyt stary.- mąż mój wstaje z łóżka i podchodzi do okna.- Tyle że ty na moim nie byłeś, a obiecaliśmy sobie.- przerywa mu wypowiedz przyjmujący.
-                     Co?
-                     Wziąłem ślub, co prawda cywilny, jednak....- znowu mu przerywa,
-                     Z Michalską? Nie wierze- Michał przerywa wypowiedz, jednak Zbi uśmiecha się lekko.
-                     Nie.- dodaje promiennie uśmiechając się jeszcze bardziej - Nie jestem z Nią od lutego, nie potrafiłbym z nią zbudować prawdziwego związku.
-                     Nic nie rozumiem, to kto to jest? Znam ja lub może jego?- śmieje się. Za co Zbyszek lekko uderza co w ramie.-  Pokaż się mi tu.- Staje przed z nim oko w oko.- Zakochałeś się.- jak na zawołanie mój mąż kreci głowa na „tak”
-                     Nawet nie wiesz jak bardzo, stary wpadłem w to tak bardzo, boże ja nie wiem w ogóle jak to się stało. Nie czułem tego przy Kaśce co przy tej kobiecie, ona odmieniła moje życia z dnia na dzień.
-                     Ja nie wiem kto to jest, no ale Zbyniu, nawet lepiej zacząłeś się ubierać- mówi Michał śmiejąc się z koszuli, która sama osobiście kupiłam ją mężowi w ostatnim tygodniu.
-                     Wywaliła mi pół szafy, nawet nie mam już w czym chodzić.
-                     Ale że ślub, przecież Igła nic nie mówił, a znasz go on nie umie trzymać języka za zębami
-                     Ey!- oburza się Krzysio- Dotrzymałem sekretu, tak czy nie?- patrzy ma mnie czekając na odpowiedz.- Nawet żonie nie powiedziałem, nie becz kobieto- przytula mnie, a ja nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły lecieć mi z oczu.
Nie odpowiadam mu, tylko wracam do oglądania siatkarzy na ekranie
-          Dowiedział się a z miesiąc temu może, o dziwo nic nikomu nie powiedział.
-                     Zaraz, to nikt nic nie wie?
-                     Nie, tylko wy no i Kowal z Anka
-                     A Syśka, przyjaźnicie się przecież. Nic nie zauważyła? Nie domyśliła się, że coś się zmieniłeś?
-                     Pewnie że zauważyła, w końcu to jej zasługa.
Zapada totalna cisza, Kubiak myśli, a Zibi wkłada koszule w spodnie.
-           Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...
-                     Jesteśmy małżeństwem- mówi za Niego Zibi, jednak Michał nic nie odpowiada, siada na łóżku z otwarta buzia.
-                     Ale.- duka, i macha rękami.- Razem.. z Syśka.... nie??- podnosi się szybko.- Stary.- łapie Bartmana za rogi koszuli. -Jak ty kurwa mogłeś? Z Syśka to przecież dziecko do cholery? Na dodatek w tajemnicy, może w ciąży jest? Ja wiedziałem, że ty zawsze chuju wsadzasz kutasa tam gdzie nie trzeba.
-                     Odwal się ok.? Coś ci nie pasuje, że jesteśmy razem? Kocham Paulinę, czy ci się to podoba czy nie.
-                     Ja też kocham Zbyszka, Michał powinieneś Nas zrozumieć, a nie krzyczeć ok.?- przerywam ich kłótnię nie wytrzymuje, że kłócą się o mnie.- Nie jestem w ciąży, kochamy się, a ślub był to totalny spontan, zrozum nas a nie oczerniasz, zmieniło się tyle rzecze od waszej kłótni..
-                     Boże.- Michał siada znowu na łóżku.- Malina was zabije. Chociaż nie, zabije Zbyszka, a ciebie zamknie w wysokiej wierzy do końca życia.
Po jakichś 10 minutach, gdy Igła ochrzanił Miśka o krawat, który mu opluł, a my z Zibim wyjaśniliśmy jak to było wszystko ze ślubem. Opatrzyłam im w miedzy czasie urazy, oraz poprzyklejałam plasterki. Misiek nam serdecznie pogratulował, może trochę od niechcenia, ale przyzwyczai się, musi. Ogarnięci weszliśmy na dół do gości. Libero i przyjmujący poszli przywitać się z siatkarzami, a ja z Zibim chciałam zamienić słówko. Chciałam się dowiedzieć, o jakich zdjęciach mówił
-                     Kochanie to nie ważne ja wiem, że ty nie potrafiłabyś mnie zdradzić.- całuje moją dłoń.
-                     Mów!
-                     Dostałem zdjęcia, jak wychodziłaś z hali, akurat Pałka cię niósł na plecach.
-                     Bolały mnie nogi i.- chciałam wytłumaczyć, że byłam zmęczona, a Szymek chciał mi tylko pomóc.
-                     Wiem skarbie- pocałował mnie w usta.- Wierze Ci, idźmy do gości, trzeba pozbyć się tej tajemnicy, w końcu.
     Wchodzimy na sale, gdzie każdy chyba już jest. Trochę zdezorientowany, na przykład taka Sara, stoi wryta pod ścianą, a Popiwczak coś do niej mówi. Patrzy na mnie i się uśmiecha promiennie. Oczywiście szybko Ania, Bartek i  Piotrek przyszli się przywitać,
-                     A ja wiem, że Zibi coś chce jeszcze powiedzieć- nagle przyjmujący JW. Uśmiecha się i siada obok Ani.
-                     Że teraz? Nie potem!- mówię szeptem- Ja nie jestem gotowa.
-                     Raz się żyje kochanie.- mówi Zibi i staje za mną, gestem ręki nakazuje wszystkim usiąść.
-                     Tu jesteś!- nagle wpada Malina.- Porwali Kubiaka!- krzyczy mój brat, ale jak widzi Michała milknie.- O już się znalazł.- oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać
-                     Siadaj i słuchaj, Zibi chce cos ogłosić.- mówi z lekka złością
-                     Zibi, stary tego się nie ogłasza, się wychodzi.- mówi z uśmiechem mój brat,  i każdy znowu śmieje się. Udało mu się rozweselić ludzi, tym żartem odnośnie iścia do WC mojego męża.
-                     Jesteśmy z Pauliną razem - mówi Zibi, wykorzystuje fakt, że ludzie śmieją się.- Powiedziałem to, tak- łapię Zibigo mocnej za dłoń, a on  przytula mnie jeszcze mocniej.
Każdy na chwile przerwał śmiech, ale po sekundzie znowu zaczął się śmiać.
-                     Nie nie nie! Jeszcze raz, nie włączyłem nawet kamery.- przerwał grzebiąc coś  kamerze Krzysio.- Już, możesz mówić, kamera akcja!
-                     Igła, proszę- popatrzyłam na Niego z politowaniem.
-                     Dobra, dobra rozumiem- libero schował kamerę do torby Iwonki.
Jednak pomimo zamieszania Krzysia nikt nic nie mówił zapadła głucha cisza.
-                     Niech zgadnę, kolejny zakład przegraliście z Igła- powiedział Kosa, jednak zaprzeczyliśmy razem, pokazując obrączki na rękach.
-                     Znowu cisza, nawet nie słychać żadnych rozmów. Nic. Bartek podchodzi i zaczyna oglądać nasze ręce.
-                     To brylant, hoho stary zaszalałeś- uśmiecha się.- Jak na głupi żart oczywiście.
-                     On zawsze wymyśla jakieś błazenady, na przykład Marcin musiał brodę obciąć- mówi szybko Cichy.
-                     Wiesz jak ja się goło wtedy czułem.- dodaje Możdżonek.
-                     Tym razem nie mam z tym nie wspólnego.- podnosi w geście obrony do góry ręce Ignaczak.
-                     A ja normalnie jestem Cichy?- odezwał się Piotrek.
-                     Ty jesteś cichy, a oni się ochajtali- powiedział od razu Igła.
-                     Krzysztof!- pisnęłam.
-                     Salapska!- krzycz teraz Sara.
-                     Nieee Bartman- pokręciłam lekko głową.
-                     Serio czy ściema?- podchodzi w naszą stronę.
-                     Serio.
-                     Ey! Co się stało?- wpadł do sali Alek.- Kto umarł?
-                     Że oni są małżeństwem- odpowiedział mu Piotrek
-                     No w czas ziomusie. 
-                     Wiedziałeś?- pyta do Zbyszek.
-                     Pewnie, ja wiem wszystko o wszystkich, nawet to, że pojechaliście później do Wenecji
-                     Skąd ty to wszystko wiesz?- popatrzyłam na niego z przerażeniem
-                     Jako kapitan wiem wszystko o wszystkich, co gdzie z kim i dlaczego?- mówi jakby nigdy nic, witając się ze wszystkimi.
Niby powiedzieliśmy po nas, jednak widząc miny wszystkich zgromadzonych do końca nie wierzyli. wzrokiem szukałam Maliny, gdy znalazłam siedział przy stole i jadł paluszki, podeszłam do Niego, i zapytałam co on na to.
-          Kiepski żart, ale powiedzmy, że uwierzę- zarechotał.
A ja nie wytrzymałam, wyciągnęłam z torebki papier z urzędu, oraz dowód osobisty z nazwiskiem, zdenerwował mnie. Ile można mówić. Wszystko dokładnie oglądnął i po chwili popatrzył na mnie i Zibiego.
-          Mam Ci teraz dać w pysk czy wyjdziemy na pole?- popatrzył na Zibiego.- Jak ty mogłeś..
       Stanęłam pomiędzy Nimi, nie chciałam by się pobili, Zibiemu starczy na dzisiaj wrażeń. Od razu Mateusza złapał Bartek, który stał blisko Niego. Zrobiło się wielkie zamieszanie.
-       Ci idioci się ożenili!- krzyczał Mateusz?- Dlaczego? Co wam odjebało?Co na to Twoja matka do cholery jasnej! Nie no, nie wytrzymam! Pierdolnę mu zaraz- patrzył na Zibiego.
         Teraz, gdy pokazałam papiery każdy już uwierzył, wielki szok był, nie dziwiło mnie to wcale. Wściekłość Mateusza była straszna. Jednak jak mu Misiek wytłumaczył wszystko na osobności zrozumiał i nawet przeprosił Zibiego za zachowanie, jednak stwierdził, że będzie miał go na oku. A jak mnie skrzywdzi, wepchnie mu w dupę kij bejsbolowy, oraz obetnie jaja. No tak cała Malinka. Na szczęście, tylko on tak nerwowo zareagował. Reszta dosyć spokojnie to przyjęła, jednak wiedziałam, że jutro moge spodziewać się telefonów z pytaniami. Poinformowaliśmy ich, żeby na razie nic nikomu nie mówili, bo to tajemnica. Dopiero po wigilii mogą gadać, jak My powiemy rodzicą.
Cała impreza rozkręcała się powoli, po zjedzeniu pierwszego dania, do którego obowiązkowo musiał być alkohol wszyscy ruszyli na parkiet. Zibi widziałam, że wyszedł z Miśkiem na dwór, pewnie pogadać, mieli dwa lata do nabrobienia.
-        Jak sie pogoda impreza?- podeszłam do Ani, która siedziała z Piotrkiem przy stoliku i pili szampana.
-        Próbuje mnie upić, więc mnie pilnuj- śmieje się Ana.- I jak macie to już za sobą?
-       Ty wiedziałaś?- środkowy patrzy się na moja przyjaciółkę, a ta kiwa twierdząco głową. - I nic mi nie powiedziałaś? No wiesz Ty co? Foch z przytupem, melodyjką, fanfarami gwizdkiem i o, nie wiem jak to leciało, ale Piotruś idzie sobie.- obrażony poszedł do innego stolika.
-       Leć za Nim, nie powinniście się kłócić przez nasz sekret?
-       Zaraz przyleci mnie przepraszać.- zaśmiała się.- o cholera już jest chodz.- popatrzyła na telefon i zaczęła wstawać.
-        Ana po co?- prowadziła mnie do wyjścia.
                   Szliśmy w stronę wyjścia myślałam, że wyjdziemy na dwór, jednak przyjaciółka zatrzymała w holu. Był tam mały stolik z sofami. Nagle zobaczyłam postać stojącą tyłem. W pierwszej chwili nie wiedziałam kto to jest, jednak postać odwróciła się w moja stronę i ujrzałam Jego. 
-      Marcin!- krzyknęłam ze łzami w oczach, nie widziałam go od wieków. Nie wiedziałam gdzie był, nic na jego temat. Pomimo, że tak bardzo mnie skrzywdził, w końcu to przez Niego zaczęłam walczyć w klatce. Przez Niego tak potoczyło się moje życie. Patrzyłam na Niego i całe wspomnienia powróciły. Nie wiedziałam co uczynić, patrząc sobie w oczy przestawałam go nienawidzić, w końcu pomimo tego incydentu był moim przyjacielem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Ufff nie wiem jak, ale udało mi sie napisać to co chciałam. Jednak sceny bijatyk hmm. nie wiem czy opisałam tak jak chciałam, zostawiam to dla waszej oceny :)
           Powiem szczerze, kończąc poprzedni rozdział miałam nadzieje, że umknie wam fakt, iż w ciąży będzie Bobek ( Bobka) :D Nic wam kochane nie umknie :d ;d 

           Jeśli macie jakieś uwagi, lub coś wam się nie podoba, zawsze możecie śmiało do mnie napisać na gg, lub jeśli macie jakieś pytanie zapraszam na mojego Ask-a ( http://ask.fm/Dolce_caramella )

 Pozdrawiam wam, was bardzo serdecznie Miśki :* Do następneg

          Jeszcze chciałabym bardzo podziękować za komentarze po poprzednim rozdziałem wiedząc, że ktoś czyta moje wpisy, strasznie motywuje do pracy :*

Quinto


              Rano obudziłam się dość wcześnie, pewnie spałabym dalej, jednak mój mąż strasznie chrapał. Otworzyłam więc oczy i ujrzałam śpiącego męża. Uzależniający widok, jego lewa ręka spoczywała na moich plecach, wraz z noga, co uniemożliwiło mi jakąkolwiek ucieczkę z jego objęć. Jego klatka poruszała się miarowo a usta miał lekko otworzone, widać było lekki zarost. Mogłabym patrzeć na niego całymi dniami. Jednak w tym momencie nie było to możliwe.
Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Wszystko było jasne, klucze do mieszkania miał Zibi, ja oraz jego rodzice. W ekstremalnym tempie wydostałam się z łóżka, budząc wcześniej śpiącego siatkarza. Oczywiście w pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje, jednak jak usłyszał głos swojej siostry wszystko zrozumiał.
-                     Bartman! Gdzie jesteś?- krzyczała z kuchni jakaś osoba, od razu ją rozpoznałam, była to siostra Zibiego.
Udało mi się jakoś w ekstremalny sposób zebrać swoje rzeczy i schować się do szafy. Natomiast Zibi założył tylko bokserki, bo wolał stać i się śmiać z moich poczynań.
-          Nie wierze, mój młodszy braciszek zrobił zakupy, nie no rodzice mieli racje, ty się kurwa zakochałeś- krzyczała Kasia na całe mieszkanie.
-                     Bartmanowa co ty tu kurwa robisz? U siebie jesteś czy co- gdy schowałam się w szafie Zibi dołączył do siostry.
-                     Cześć wujaszku- słychać było pisk jakiegoś dzieciaczka.- Uuu jakie seksowne majtasy.
-                     Cześć smyku- zaśmiał się Zibi, jak na zawołanie słychać było również śmiech chłopca.- Dziadzio z babcią  martwią się o Ciebie, kazali nam sprawdzić czy...
-                     Drogi mój synu, może umyjesz ręce przed śniadaniem?
-                     Nie przejmuj się, czuj się jak u siebie siora.- prychnął siatkarz.
-                     Ubrał byś się, a nie chodzisz roznegliżowany.
-                     U siebie jestem, nikt mi nie zabroni, co Ci starzy nagadali, że musiałaś przyjechać?
-                     Stęskniłam się za tobą bracie- zaśmiała się.
-                     Bo Ci kurwa mać jeszcze uwierzę.- zarechotał Zibi..
-                     Cytuje słowa matki: no jego chyba popierdoliło, jak myśli, że ja pojadę do niego na wigilie, jak on kurwa gotować nie potrafi, a co dopiero uszka lepić.- Rozumiesz coś z tego?
-                     No zaprosiłem was na wigilie do mnie do mieszkania.- powiedział z powaga Zibi, a jego siostra od razu wybuchła śmiechem.- No i czego rżysz głupa?
-                     Ty serio?
-                     Nie kurwa na żarty.
-                     Zaraz, zaraz, zakupy zrobione, w mieszkaniu masz posprzątane, całkiem zacne masz gacie, chociaż nie w serduszka, na dodatek byłeś u fryzjera, i wyglądasz normalnie, na ile to możliwe w twoim przypadku.. O nie, nawet masz kwiatki podlane, Bobek ma pełna miskę żarcia, na dodatek jest godzina 7, a ty już wstałeś, wiec albo znalazłeś dupę co Cię chce i właśnie jest u Ciebie i chowa się w szafie lub pod łóżkiem, albo...
-                     Albo mam wynajętą sprzątaczkę i mi w domu sprząta, a moja szafa jest pusta.
-                     Wujaszku, czemu masz żel pod prysznic bananowy i prostownice jak mamusia w łazience na półce- powiedział chłopiec, a ja palnęłam się ręką  w czoło, cholera jasna mam kłopoty.
-                     Aaaa  wiedziałam- pisnęła Kaśka.- Rozumiem mam spadać, ale chociaż powiedz mi kto to jest.
-                     Nic Ci nie powiem, dowiesz się w wigilię.
-                     Mam nadzieje, jest Syśka u siebie może? Idę ją trochę wypytać, może ona mi cos powie.
-                     Eee nie ma, jest na meczu wyjazdowym wróci w poniedziałek z rana.- kłamca!
-                     Dziwne, bo jej samochód stoi przed blokiem.
-                     Ja ją zawoziłem, bo mam auto popsute.

Byłam wdzięczna, że Kasia wyszła z mieszkania. Znając Zbyszka, jego siostra jest do niego podoba, jeszcze by chciała przeszukać cały dom, aby coś znaleźć. A i tak w sumie za dużo już wie. Po wyjściu Kasi szybko wyszłam z szafy, założyłam w miedzy czasie siedzenia tam, bluzę i spodnie. Oczywiście Zibi siedział w kuchni przy stole i się śmiał z sytuacji, jednak biorąc pod uwagę zaistniała sytuacje, nie chciałam jeszcze informować Kasi o ślubie, dowie się wszystkiego w Wigilię.
 Poniedziałek miałam aż dwa treningi po 3 godziny, na dodatek jeden od 7 rano. Z racji tego, ze w piątek jadę na mecz wyjazdowy, z spotykamy się z ciężkim przeciwnikiem, który jest na 1 miejscu z tabeli. Moja drużyna na razie jest na 3, wiec jak teraz wygramy za 3 pkt, skoczymy na 1, bo dzieli nas tylko 2 pkt od przeciwników. Ciężki cel, ale żeby zwyciężyć trzeba ćwiczyć.
Skacowana wracam po 17 do mieszkania, gdzie czeka na mnie pyszny obiad ugotowany przez męża, takiemu to dobrze, jedzie na trening wraca, a ja musze jeszcze odbywać lekcje.
Pełna nadziei, że jak zjedzeniu będę mogła iść spać przeliczyłam się. Mój kochany mąż postanowił zrobić mi jakąś niespodziankę. I tak siedzę teraz w samochodzie i kieruje się gdzieś, jeszcze to coś wredne nie chce mi nic powiedzieć.
Po 15 minutach drogi skręcamy na osiedle, gdzie mieszka Igła, jednak podobno nie jedziemy do Niego. Dosłownie dom za domem Ignaczaków zatrzymujemy się i Zibi opuszcza samochód.
-                     Po co tu zajechaliśmy? – pytam po raz kolejny.
-                     Podoba Ci się okolica?
-                     Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.-  powiedziałam, gdy Zibi złapał mnie za rękę i pociągnął na posesje jakiegoś domku.
-                     Witam nazywam się Radosław Steczko- siwy koleś wyszedł nam na drogę i ucałował moja dłoń.
-                     Dzień dobry- Zibi podał rękę starszemu mężczyźnie- To moja żona- wskazał na mnie ręka. Nie rozumiem, przedstawia mnie jako żonę. Nic z tego nie rozumiem, nikt nic nie miał o tym wiedzieć. Zdezorientowana wkraczam do mieszkania zaraz za siwym mężczyzną w garniturze.
-                     Zibi, co po tu przyjechaliśmy?- zapytałam szeptem męża, gdy facet otwierał drzwi.
-                     Przyjechaliśmy oglądnąć dom.- uśmiechnął się promiennie.
Następnie przez 30 minut facet mówił o mieszkaniu. Nie powiem dom był piękny. Miał 4 sypialnie, trzy na górze i jedną na dole. Salon z ogromnym kominkiem oraz wyjściem na taras, gdzie również były schodki do ogrodu. Co mi się najbardziej podobało, bo ogród był mega gigantyczne, jednak wcale nie urządzony. Kuchnia była połączona z salonem dużym przejściem. U góry w mieszkaniu znajdowała się jeszcze wielka łazienka oraz na dole mniejsza , ale również bardzo przestronna. Była tez garderoba oraz pomieszczenie gospodarcze. Na zewnątrz znajdował się garaż, gdzie spokojnie zmieściło by się dwa samochody.
-                     Jak się podoba mieszkanie?- zwrócił się w moją stronę mężczyzna.
Kochanie?- Zibi popatrzył na mnie.
-                     Jest bardzo duże, przestronne, plus  duży gród, jednak bardzo zaniedbany.
-                     To prawda, ogród jest bardzo zaniedbany, wcześniejsi lokatorzy co wynajmowali to mieszkanie strasznie zbezcześcili nie tylko dom, ale tez i ogród. Na szczęście mieszkanie przeszło remont generalny, wszystkie ściany zostały otynkowane jeszcze raz, teraz wystarczy nałożyć tylko kolor, a tego co chwalił się pani mąż jest pani architektem, zna się pani na rzeczy.
-                     Jest architektem, ale krajobrazu bardziej- poprawiłam faceta.
-                     Czyli, że ogród będzie w dobrych rękach.
-                     I jak, podoba ci się mieszkanko?- dążył temat Zibi.
-                     Wiesz, ze tak, marzyłam o takim domku z wielkim ogrodem, ale chyba nie chcesz..- przerwał mi wypowiedz facet.
-                     To może ja państwa zostawię samych na spokojnie państwo sobie porozmawiają- mężczyzna wyszedł z mieszkania, bo było słychać zamykanie drzwi wyjściowych.
-                     Zibi.- zaczęłam
-                     Najpierw ja ok.? Wiem, nie uzgodniłem tego z tobą wcześniej.
-                     Nie o to chodzi kochanie.
-                     Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Igła, powiedział, że super okazja, dom świeżo po remoncie, blisko centrum, super okolica, na dodatek koleś chce szybko sprzedać mieszkanie, bo wyjeżdża do Stanów. Na początku nie byłem przekonany, jednak oglądałem mieszkanie z Igła, zna się na tym trochę. Dom jest wielki, fakt trzeba pokupować wszystko meble, łóżka, sofy, stoły, takie tam podstawowe rzeczy. Ale pomyśl, zbliżają się święta. Jak dla mnie zdążymy wszystko urządzić, Igła powiedział, że pomoże. Zresztą widzę, ze mieszkanie Ci się podoba.- Zibi cały czas mówił, a mi łzy zaczęły spływać do oczu.
-                     Nie wiem co powiedzieć kochanie.- przytuliłam się do niego.- Do duży krok w naszym życiu. A już pomijam sam fakt, że wszystko zaplanowałeś- uśmiechnęłam się lekko.
-                     Niedługo każdy będzie wiedział o nas, a kocham cię, chce dzielić z tobą jeden dom, a nie dwa na raz- uśmiechnęłam się ma myśl o ty, że mieszkamy w dwóch domach na raz.- Powiedz cos słońce.
-                     Ale to ogromny dom jak na naszą dwójkę.
-                     Zawsze może Cichy z Siurakiem z nami zamieszkać.
-                     Nie!- pisnęłam
-                     Żartowałem oczywiście.- przerwał na chwile wypowiedz.- Kiedyś będziemy mieć dzieci, a to będzie nasze takie gniazdko, gdzie będziemy uciekać.
-                     To ty chcesz to wynająć czy kupić?
-                     Oczywiście, że kupić.
-                     Zibi kochanie, ale to ważna decyzja, w tym roku kończy Ci się kontrakt w Resovią wiem, ze masz na swojej liście wiele klubów do podbicia.
-                     To prawda, jednak Rzeszów to pierwszy klub co spędziłem w Nim 3 lata, na dodatek poznałem tu ciebie, miłość mojego życia, moja żonkę. Jednak teraz, gdy mam już trzydziestkę na karku trzeba się gdzieś osiedlić. Zawsze marzyłem o domku na wsi.
-                     Rzeszów to nie wieś- wystawiłam mu język.
-                     Czepiasz się kochanie, chodzi mi o to, aby mieć swoje cztery ściany, miejsce, gdzie mogę wyjść rano na zewnątrz i nie przywitają mnie spaliny samochodowe i wielki ruch.
-                     Chcesz kupić to mieszkanie?
-                     O ile ty się zgodzisz.- popatrzył na mnie i czekał na moja odpowiedz.
-                     Zgadzam się- kiwnęłam głowa na zgodę.- Ale mamy mało czasu do świąt, trzeba kupić mnóstwo rzeczy.

Od razu podpisaliśmy umowę z facetem. Resztę formalności mieli załatwić nasi prawnicy. Koło 22 posiadaliśmy już klucze do mieszkania. Nie chciało nam się wracać do domu, nabraliśmy wiele energii na ten wieczór. Poszliśmy jeszcze do naszych sąsiadów Ignaczaków, powiedzieć Igle o nowince. Naturalnie Iwonka nic nie wiedziała o naszym ślubie, czyli Igła potrafi dotrzymać umowy, nawet nie powiedział swojej żonie o naszym ślubie.

Do mieszkania wróciliśmy po 23, Zibi wziął kartkę i zaczął spisywać co trzeba pokupować. Obmyślił nawet plan, jak jutro zrobić sobie wolne. Każdy zadzwonił do swojego trenera, ze źle się czuje, i tak dostaliśmy wolny wtorek. Z samego rana wybraliśmy się do wielkiego sklepu z meblami. Oczywiście na jednym sklepie nie skończyło się. Po porannym treningu dołączył do nas Igła i pomógł wybierać farby i meble.
O dziwo udało nam się uporać z wszystkim w jeden dzień.  Trzeba było zacząć od położenia koloru na ściany, Igła i jego znajomości pozwoliły na zorganizowanie ekipy na jutro, strasznie się ucieszyliśmy z tego. Razem z położeniem z podłogi, maja się uwinąć do końca tygodnia. Tak tez na weekendzie można było wszystko ogarniać.
Coraz lepiej wyglądało nasze gniazdko, ściany i podłogi  były już położone, teraz trzeba można było wstawiać meble i inne akcesoria. Niestety ja w piątek z samego rana wyjechałam na mecz do Bydgoszczy. I niestety musiałam odbyć z ojcem trudną rozmowę. Mama uparła się, ze musze zaprosić na wigilię do siebie ojca, bo inaczej ona nie przyjedzie. Nawet ma przyjechać sama na mecz, bo mi nie uwierzyłaby, ze jestem do tego zdolna. W końcu zna moje podejście do ojca.
Nie wiem jak, ale po ti-breaku wygraliśmy mecz. Cieszyłam się strasznie, jednak jesteśmy na 2 miejscu w tabeli. Sara została MVP oraz poszła udzielać wywiadu. A ja niestety nie mogłam zaliczyć tego meczu do najlepszych. Jednak biorąc pod uwag, ile razy atakowałam, moja skuteczność procentowa nie była najgorsza. Gdy schodziłam z boiska zobaczyłam akurat, ze ojciec stoi sam. Teraz albo nigdy pomyślałam.
      -          Pogadamy?
-                     Pewnie, świetny mecz córeczko.- powiedział to w taki sposób, jak by go to bawiło.
-                     Dobrze wiem, ze grałam źle nie musisz się wysilać, ale ważniejsze jest to, ze wygraliśmy.
-                     Ale i tak, my mamy pierwsze w tabeli.
-                     Ale niedługo to się zmieni- powiedziałam od razu.- Jesteśmy o jeden mecz do tyłu i tak. Zresztą nie przyszłam o tym gadać, chciałam cię zaprosić do mnie na wigilie, kolacja o 16, dokładny adres wyśle Ci potem.
-                     Słucham?- zaśmiał się.- Kolejny kaprysik mojej córeczki.
-                     Możesz przyjechać lub nie, jednak pasowała mi cię zaprosić, a teraz sory nie mam czasu, do widzenia.- powiedziałam ze złością i poszłam do mamy.
Oczywiście mama  stała blisko i słyszała całą rozmowę od razu mnie przytuliła. Doskonale wiedziała jaki jest ojciec. W końcu spędziła z Nim tyle lat. Niestety nie mogła zostać długo, musiała wracać do pracy, a mój brat miał zajęcia na basenie jeszcze Na święta mamy więcej pogadać. Mama pojechała, a ja poszłam pod prysznic. Ponieważ za 15 minut mamy wstawić się pod autokarem i jedziemy do hotelu na masarze.
            In było bliżej imprezy tym większej dostawałam paniki. Dziesięć dni, tyle pozostało mi spokojnego życia.  Dokładnie za 10 dni wszystko się wyda. Właśnie dziedze na hali, trener cos gada a ja myślę, że niedługo będę trupem. Porzez kogo zastane zabita? Jasne, ze przed mojego kochanego braciszka. On mnie zabije. Starałam się chodź na chwile o tym zapomnieć, ale nie wyszło to na dobre, bo dostałam piłka w głowę. Wszystko było gotowe na całe przyjęcie. Dania wybrane, goście zaproszeni, ja posiadałam dwie sukienki, czarna i granatowa, o dziwo szybko też znalazłam buty. Jak na kameralną imprezę czyt: najbliżsi przyjaciele, wyszło nam koło 100 osób. A i tak nie zaprosiłam wszystkich. Zibi oczywiście całą drużynę Resovii, trenerów oraz Malinę Miśka, Damiana Wojtaszka, oraz Popiwczaka. Niestety musiałam go zaprosić, bo mój kochany braciszek jak go zapraszałam miał na głośniku telefon i młody libero wszystko słyszał.
            Wpadłam na genialny pomysł, jak pogodzić Zibiego i Miśka. To był mój cel na ten wieczór. To nie było normalne, żeby dwaj najlepsi przyjaciele, nie odzywali się do siebie. Oczywiście, mi chodziło też o to, aby Misiek jakoś przekonał się do Zibiego i mnie  razem, oraz aby jakoś okiełznał zdenerwowanego Mateuszka, jak się dowie, że jego kochana siostrzyczka, jest żona tego Bartmana!
17 grudzień był totalnym zamieszaniem. Rano Zibi dostał mandat, za przekroczenie prędkości, jak się okazało nie on dostał tylko ja, jego samochodem. Zibi wtedy był na meczu wyjazdowym, a ja jechałam jego samochodem do szkoły, bo mój nie chciał odpalić. Oczywiście Zibi śmiał się z tego, jednak ja nie. W tym dniu wcale nie było mi do śmiechu. Koło 15 zaczęłam się przygotowywać do uroczystości. Dzwoniłam chyba 10 razy do Krzyska, czy wie co ma robić, odnośnie mojego planu pogodzenia Zbyszka i Michała. Bałam się, ze cos nie pyknie. Libero miał tylko porwać Michała i zamknąć w pokoju, reszta należała do mnie, aby dostarczyć tam atakującego i zamknąć pokój. A potem niech się dzieje co chce, ważne by się pogodzili. Niestety tylko ja byłam zestresowana zaistniała sytuacja. Zbigniew postanowił pojechać z psem do weterynarza. Nie wyglądał pies za dobrze, wymiotował, najzwyczajniej w świecie był na cos chory. Nie wracał do godziny 18, a jak wrócił, miał godzinę by się przygotować. Jednak ten zamiast przygotowywać się do wieczoru, usiadł sobie w kuchni z dziwnym wyracem twarzy.
-                     Coś się stało? Czemu się nie przygotowujesz do wieczoru, mamy tam być na 19 do cholery! Zibi no.- uniosłam głos na Zbyszka.
      -          Ja  jaa nie wiem jak to się stało nawet,  to nie możliwe ....- przerwał- Zostanę ojcem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UGH. PRZEPRASZAM..
taak wiem wiem,. długa nieobecność tutaj, plus to coś u góry już nie wspomnę o zaległościach u was :(
Obiecuje poprawę! Słowo :)
PS. komu kibicujecie w finale? :D Ja serduchem jestem za Sovią jednak liczyłam, że finał będzie Jastrzebie vs Sovia, no ale psikus taki :(
*_* ZIbi i Igła w kadrze? YES YES :D
Przy okazji chciałabym wam złożyć wszystkiego dobrego z okazji Świat Wielkanocnych!
 Pozdrawiam! :* :*