25 grudzień
Dziś z samego rana miałam jechać
do Rzeszowa, nie tylko do Zbyszka ale ogółem musiałam sobie kupić buty na
Sylwestra, ale niestety nie wypaliło. Dlaczego? Musiałam o 8 wstawić się u
babci w restauracji. Jak to w święta pracownicy nie chcą chodzić do racy,
zresztą i tak należą im się święta z rodziną. Więc nasza rodzina w składzie,
Milo, Bliźniaczki, mama babcia dziadek, Jerzy „przyjaciel” mojej mamy, Mateusz
oraz Michał z Moniką i Kacprem (brat mamy), otwieramy restauracje na kilka
godzin. Jak to w święta, świetnie się wtedy bawimy, dwa lata temu tak było, w
tamtym też, ale ja nie brałam udziału, i teraz tez tak jest.
Restauracja składa się z dwóch
poziomów, u góry można zjeść typowo polskie dania, wypić wino swojskie, z
ukochanej piwniczny Mojego dziadka, zjeść szarlotkę mojej babci, lub deser
lodowy jak kto woli. Na dola zaś można zagrać stają stoliki również
przeznaczone do spożywania dań z naszej restauracji, jest mini bar noi
oczywiście kuchnia, gdzie przygotowywane są posiłki. Na gorę można dojść
schodami, okrągłymi bardzo wysokimi, na samą myśl pokonywania ich robi mi się
niedobrze.
Równo o 8 zjawiliśmy się w miejscu naszej dzisiejszej pracy,
każdy dostał wymierzone zadania: ja zostaje w kuchni, co bardzo mi się podobało
lubię gotować i znam potrawy kuchni, bardzo często tu przychodziła, i nadal
przychodzę pomagać w czasie dużego ruchu, dzieci dostały fartuszki specjalne,
gdzie będą rozdawać dania itp. razem z
Mateuszem, Jerzym i Moniką dziś
kelnerują, moja mama i babcia jesteśmy na kuchni, dziadek stoi za ladą z winami
a Michał za barem(czyt. robi kawę) i przyjmują zamówienia.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon, o rany Zibi mnie zabije
-
Kiedy będziesz? Już południe a ciebie nie ma i nie ma, zaraz
trening mamy
-
Przepraszam, ale zmiana mi wypadła w restauracji, i nie będę
mogła wybaczysz
-
Coo? Aa weś szkoda
-
Paula! Dwa razy naleśniki z czekoladą- krzyknął Mateusz
-
Przepraszam, Zbyszek słuchasz ty mnie?
-
Syśka! Syśka tu Kaśka słuchaj mam sprawę- mówiłam że ta laska
mnie irytuje? To teraz mówie
-
No cześc Kasiu- zdecydowanie jestem za miła dla jej osoby
-
Słuchaj Zbysiaczek
mówił, że jedziesz do Rzeszowa, może byśmy skoczyli na szybkie zakupy?
Co ty na to? Prooosze cie Syśka! Sylwester już będzie a ja nie mam w czym iść!-
czy obiecanie tej osobie, że wybiorę się z Nią na zakupy było dobrą decyzją
podjętą w moim życiu
-
Wiesz Kasiu nie bardzo dziś mam czas, właśnie jestem w pracy i
mnie wzywają
-
Cholera czyli nie przyjedziesz do nas
-
Niestety nie, a teraz musze lecieć
-
Wesołych świąt
-
Daj Zby..- no wredota jedna rozłączyła się.
-
Paula naleśniki!- dodała moja mam jeszcze dla przypomnienia.
Więc zajęłam
się zamówieniem, w sumie jak kolejnym, nawet nie wiem kiedy zegar wybił godzinę
15
-
dobra moje panie, mamy duże zamówienie, wygłodniała, grupa
przyszła dwa razy naleśniki z czekoladą, raz deser z lodami, pierogi ruskie,
spagetti, barszcze biały dwa razy, dwa schabowe z ziemniaczkami pieczonymi, mus
czekoladowy, zupa pomidorowa, i raz kopytka z sosem pieczarkowym
-
ja piernicze ilu ludzi tam jest?
-
Aż uwaga 3! Szybko panie szybciutko
Byłam
zdziwiona, tyle żarcia na trzy osoby, ale cóż klient nasz pan, osobiście
zajęłam się naleśnikami, deserem i barszczem po 15 min wyszedł barszcz i zupa,
ponieważ każde danie podawane jest stopniowo. Teraz zajęłam się robieniem
naleśników, do drugie danie należy do mamy i babci. Zawołałam jeszcze Oliwcie
by zaniosła danie i zajęłam się deserem. Cztery gałki lodów, owoce, bita
śmietana, 4min później deser był już na tacy i gotowy do zamienienia.
- padam na ryj za
przeproszeniem
-
dobra robota, jeszcze godzinka i
wolne- dodała mama
-
Paula! Klient chce rozmawiać z osobą robiącą naleśniki
-
jakieś skargi?- spanikowałam
-
kazał był zawołał szefa kuchni więc wołam nie wiem,
popatrzyłam jak wyglądam, bo do ludzi brudnym się nie wychodzi i wyszłam na
sale, i co zobaczyłam
-
no idzie szef kuchni! Dziewczyno jesteś świetna, to jest
pyszne!- ledwo podeszłam do stolika zaczął drzeć jape atakujący
-
co wy tu robicie?- siedział przy stoliku z igłą i Pitem
-
nie przyszłam koza do woza, to wóz przyszedł do kozy
-
chyba trzy wozy- zaśmiałam się.- Fajnie że przyjechaliście,
ale trening mieliście mieć
-
a Syśka czepiasz się, kto robił tego schabowego?- no tak,
mogłam się domyślić, że tylko Igła może zamówić podwójnego schabowego
-
moja mam tak wiem pycha
-
ale macie szarlotkę prawda?- dodał tylko cichy, ostatnio jak
przywiozłam całą blachę jeszcze ciepły był nawet Pit wpierdolił pół blachy, za co został skarcony przez
Zbysława
-
mało wam? Zjedliście tyle! Jeszcze święta śa, nie wierze że w
domu nic nie jecie
-
jeszcze ta nam wagę wypomina, to my tu
-
hola hola! Nie wypominam, tylko grzecznie mówię,
-
żałuje nam!- dodał Pit
-
na ciepło chcecie?- dodałam
-
tylko spory ten kawałek, taki fess
-
dobrze dam od serca- obróciłam się na pięcie i już miałam
odchodzić, gdy zawołał mnie Zibi
-
no gdzie idziesz? Czekej mi tu ! o której kończysz
-
za godzinę a co?
-
To my weźmiemy jeszcze tą szarlotkę o i może te gołąbki i
poczekamy aż skończysz- dodał Igła i trzymał się za brzuch, chyba sprawdzał czy
coś mu się tam zmieścił
-
Z jakim sosem?
-
Obojętnie, byle szybko- zaśmiał się Pit a ja poszłam w strone
kuchni
Żarłoki jedne, gdzie oni to
mieszczą ja się pytam!
Jak się okazało, wyszłam
wcześniej z restauracji, Mateusz był zły troszkę, bo mieliśmy jechać gdzieś
potem, ale cóż jakie życie, przebrałam się więc w dreski, bo zimno było rano
więc to założyłam, bluze z kapturem i białe nike w końcu ciemno jest już kto
nie tam widzi
-
Widzę przerzuciła się na dreski, bo nie mieści się w kiecki-
zaśmiał się atakujący
-
Bardzo śmieszne pfy, zimno było rano
-
Jasne, jasne tak się mówi
-
Przynajmniej wole chodzić w dreskach w zimie niż w różowej
kurtce- wystawiłam mu język i wsiadłam do jego samochodu, za siedzenie pasażera
-
Te te te!! Gdzie mi tu leziesz?- oburzył się Igła że mu
miejsce zajęłam
-
Aj cicho siedź noo, kobieta jestem, nie będe w tyłu siedzieć
-
Kobiety w dresach nie chodzą- powiedział po cichu Pit
-
Szuja wredna! Słyszałam!
-
Syśka, to twoje dzieci? -Dopiero teraz ogarnęłam, że Milo
Oliwcia i Julcia wyszły przez drzwi i lecą w naszą stronę
-
Co tam szkraby? Co domu chcecie?
-
Tak- powiedział Kamil i przywitał się z każdym, a Oliwia,
puściła do Zbyszka oczko tego się nie dało zauważyć, dziewczynka ta była
znacznie odważniejsza, od siostry, kiedy ta zarywała do atakującego jej siostra
siedziała spanikowana obok Pita
-
Może Zbyszek usiądzie ze mną z tyłu, Syśka poprowadzi a Pit z
przodu, bo widać dzieci odstrasza.- zarechotał Igła
-
Tak tak, Zbysiu chodź tu do nas, z tyłu jest fajnie- ucieszyła
się dziewczynka
-
Nie!- podniósł głos- Mi to dobrze czy tylko mi się wydaje, że
atakujacy boi i się starszej bliźniaczki.
Nie
przesiadaliśmy się już, tylko Kamilo, siedział u mnie a dziewczynki, z
środkowym i Igłą z tyłu. Po 20min byliśmy już pod naszym domem, gdzie, podczas
jazdy, Piotrek z Igła i Julką jakoś grali w kamień, papier, nożyce, a Oliwia
podszczypywała Zbyszka od tyłu, a czego ja się śmiałam bo atakujący był
wściekły. Pod domem strasznie atakującemu się śpieszyło, i nim się obejrzałam
stał już obok drzwi i otwierał zamek drzwi. Za to Igła z Pitem przeżywali mój
dom czyt. oezyss jaka dziura, wiocha,
te sprawy, są tu węże? Pyt Igły mnie rozwaliło. No co ale ja tam lubię swoją
dziurę, las, spokój cisza. Jedna z bliźniaczek pędziła od razu w jego kierunku,
jednak nie zdążył otworzyć drzwi przed nią, na co musiał ją przepuścić w
drzwiach, a ta mała cwaniaka uszczypała go w to duże dupsko i weszła do domu.
Na co ja z Kamilem wybuchnęliśmy śmiechem ze Zbycha
-
Powiem, wam że czuje się napastowany
-
Przez 5 latke stary- dodał Igła
-
Śmiej się, śmiej
-
Ona ma 5 lat! Bez spiny stary- pocieszał go środkowy
-
Kiedyś wparowała do mnie w Żorach do mieszanka, cała mokra i wpierdoliła mi się do łóżka.-
zaśmialiśmy się z rzeszą siatkarzy wchodząc do domu.- Malina mnie oskarżał o molestowanie
-
Oezus.. padłam!
-
Ja tam widzę pozytywne strony tego, chociaż do nie nie
przyłaziła przez resztę sezonu a teraz znowu
-
Dasz rade!- krzyknął Igła i wezli do domu.
-
Aa ja pierdole weś go weś go aaa!!!!!!!- niby taki cichy, a
tak się mojego psiaka wystraszył( hasky)
-
Stary nie rób wiochy
-
Ja nie wiem co wy macie na punkcie tych psów cholera jasna-
dodał tylko Igła.- nie mogłaś sobie kota kupić?
-
Mam uczulenie na sierść kocia- wystawiłam mu język i powiesiłam kurtki dzieciaków na wieszaki.
Jednocześnie zobaczyłam, jak Pit siedzi z głową w lodówce i czegoś szuka
-
Piotrek zgubiłeś coę?
-
Głodny jestem, i
piesek tez jak się wabi to urocze, i niegroźne stworzenie?- powiedział z paniką
piotrek, gdy psiak, zaczął na niego patrzeć z groźną miną i warczeć
-
Kondon chodź tu.- krzyknęłam do psa, na co Piotrek zakrztusił
się kiełbasą
-
Co?- zaczął kasłać w kuchni i przeszedł do nad do salonu
-
Jajco stary! A ty mi wierzyć nie chciałeś! – rzekł Zbyszek.-
mają jeszcze Marmoladę i Orzecha
-
Mamy jeszcze Marchewe- zaśmiałam się pod nosem i poszłam do
kuchni zrobić herbatę
-
Syśka! Coś ci się
rusza pod zasłoną! Aaa co to jest??
-
Taki trochę hmm.... dziwny. Czy to! Aaa to szczur!!!
Co oni
odpierdalają, ja się pytam! Poszłam więc w ekstremalnym tempie do salonu gdzie
na środku chodziła sobie mała Marchewka, a siatkarze stali na krzesłach
-
weś go weś go!!- krzyczał Pit
-
dziwni ludzie jesteście, od kiedy szczury są rude- pokręciłam
głową z nie dowierzenia
-
Panowie! Trochę zbyt spasione to na szczura wam powiem.-
podszedł do mnie Zbyszek i zaczął się śmiać.- wystraszył nas spasiony chomik-
dodał
-
Przerażasz mnie Syśka, jesteś gorsza nisz Kubi, i ten jego
Pryszcz
-
Ejj wredny jesteś człowiek Piotrze ci powiem!- wystawiłam mu
język i puściłam Marchewkę na podłogę
-
Ale weś to coś no!- pomimo tego ze siedział w normalnej
pozycji na krześle, bał się małego chomika
-
Stary! Znowu robisz wiochę- pojebał mu Zbyszek.- Znooowu
-
Nie lubię takich takich zwierzątek
-
W wracając do Kubiego i jego pająka, to nie ma Pryszcza
-
Żartujesz? Pryszcz zniknął- zaczął nabijać się Zbyszek.- nie
wierze, co mu się stało?
-
Powiecmy, że zginał w niewyjaśnionych okolicznościach.- i dla
dalszego tłumaczenia opuściłam tamto pomieszczenie
-
Syśka! Coś zrobiła Pryszczowi!
-
Ee no nic
-
Syśka!- popatrzył na mnie „groźną” miną Cichy. Na co chciała
mi się śmiać bo to było dziwne
-
Powiecmy, że spoczywa pośród w dobrym świecie, pośród korzeni
storczyka i dość słabo nawodnionej kory.- zaśmiałam się
-
Żartujesz?- wybuchnął śmiechem Igła i dołączył do
atakującego.- co mu zrobiłaś
-
No wystraszyłam się no! Przepraszam że nie znoszę małych,
wstrętnych, brzydkich robalii no!
-
Co na to Kubi
-
Kubi nie wie i się nie dowie i wy o to się postaracie! Chcecie
sałatki?
-
Jeszcze pytasz jasne!- dodał Zbyszek i o dziwo skończyli temat
niewyjaśnionej śmierci pająka, zwanego Pryszczem
Przygotowałam
sałatkę i napoje dla panów, i weszłam z powrotem do salonu, gdzie „zabawiali”
się ze zwierzakami czyt. świnka morska, chomik i królik, o dziwo Piotrek się
nie bał królika
-
uważaj Piotrek on lubi..- nie zdążyłam skończyć, bo zwierzątko
go ugryzło w palec
-
po chuja mu palec wsadzasz do ryja- zaśmiał się Zbyszek, gdy
środkowy machał palcem we wszystkie strony
-
ałaa!! Boli no!! Będzie zakażenie?
-
Przecież krwi nawet nie ma- powiedziałam spokojnie
-
Ale patrz!- wsadził mi pod same oczy palec.- jest ślad zębów
będzie blizna cholera jasna.- powiedział z żalem i postawił królika na podłogę
Śmiesznie było
nie powiem, takie małe dzieci bawiące się ze zwierzakami. Ale jak się później
dowiedziałam, panowie przyjechali poinformować mnie, że jedziemy w góry. I
muszę znaleźć pensjonat jakiś, bo sami dzwonili, a już za późno było. Więc
zatelefonowałam do mojej kochanej cioci, o której mówiłam wcześniej Zbychowi, i
umówiłam cały domek. Za co mnie
wycałowali i wręczyli prezent na święta, który okazał się, karnet na wejście na
Podpromie, który obejmował wszystkie mecze, urocza sukienka zieloną z dużym
dekoltem oraz zestaw 25 lakierów do paznokci, z dodatkami plus rękawiczki,
których tak nie znoszę nosić, więc
pewnie one były dodatkiem od Zbyszka.
Ja osobiście
również nie zapomniałam o Nich i
też podarowałam im nie tylko po połowie
szarlotki, dla każdego, ale też perfumy( dla każdego inna żeby nie było), dla
Zbycha miałam czapkę z pandą w wielkości XXL plus szalik, z której śmiał się
ostatnio i perfumy Herve Leger Homme, dla Cichego zaś duże słuchawki i perfumy
z Pumy Jamaica, a zaś libero
podarowałam koszule w kratę( bo lubi nosić) i perfumy z Bassa, które używa
zawsze. I w sumie pojechali zaraz po
tym, bo mają rodziny, a i święta są i
SYLWESTER.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
taaa muszę zacząć się ogarniać, spiać i dodawać częściej chyba te rozdziały, bo chyba sie nie wyrobie do września.
PS. czyta ktoś to w ogóle?
Buźka
JA TO CZYTAM! :*
OdpowiedzUsuńŚwietny i zabawny rozdział! :D
Właśnie, właśnie, ja proszę o rozdziały, bo są dodawane chyba coraz rzadziej :c
Czekam na kolejny rozdział!
POZDRAWIAM! :*
Ale ty masz zajebistą wyobraźnię. Zajebiste opowiadanie serioo:)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie tylko czy Zibi i Syśka będą razem czy ona znajdzie kogos innego?! K.S