Decimo, parte 3.


Nie wiem jak, ale po 2 h mecz się zakończył wygraną 3;1 dla Resovi, chociaż trzeba przyznać że Jastrzębie starało się jak mogło dogonić mistrza, następnie został wytyczony najlepszy zawodnik spotkania  którym okazałam się Cichy. Co z moim skromny zdaniem było słuszne, bo świetnie dziś grał, i chyba nawet wszystkie ataki zakończył. Następnie panowie podali sobie ręce pod siatką i musieli chwile się porozciągać. Taaak, od razu Igła z Zibim do nas przywędrował do band reklamowych i zaczęli nas przedstawiać
-                     Kochanie poznaj, to jest dzieci....- zaczął po wyznaniu sobie czułości z żoną
-                     Znamy się kochanie- zaśmiała się jego żona.
-                     Nie dziecinka, tylko Paulina jak już coś- dodałam
-                     Dziecinka? Dlaczego?- zdziwiła się Iwona
-                     Głupi Bartman teraz mi w głowie została ta dziecinka ała!!!
-                     To za głupiego o!- walnął Zibi Krzysia lekko w głowę.- Idziemy na jakieś piwo czy co kminimy?- zapytał atakujący
-                      Ja jestem abstynent, ja pije tylko bananowiec!- rzecz jasna chodziło mi o sok bananowy
-                     Ale z czystą prawda?- dla pewności chyba wolał się dopytać Zbyszek
-                     Nie suchy taki- zaśmiali się siatkarze, na moje słowa.- NIEPEŁNOLETNIA JESTEM! Nie wolno mi o!
-                     Że jak niepełnoletnia- zaczął denerwować się Libero!.- OOOezuusss!! Nie masz prawa jazdy i ja z tobą siadłem do auta!! No zabić mnie mogłaś!!
-                     Przecież żyjesz, włos ci z głowy nie spadł, zresztą mam prawko! Nawet wszystkie punkty mam ha!- dodała jeszcze
-                     To ile ty masz lat?- zapytał z ciekawości Igła
-                     Kobiety o wiek się nie pyta, dobra ja będę uciekać do domu, na razie do następnego - pożegnałam się i już miałam się odwracać na pięcie, gdy mnie złapał Zibi za nogi i zabrał na ręce jak worek kartofli cholera jasna!
-                     Aaaaaa!!!!!- możecie sobie wyobrazić ja piszczałam!- puszczaj!! puszczaj! Zaraz się porzygam!!- no wisiałam głowa w dół zbierało mi się na rzyganie i mdlenie.- no puszczaj mnie będę rzygać!- zadziałało cholera jasna
-                     Już już! Tylko nie piszcz
-                     Ahahaha, ale blada się zrobiła! Ejj tylko nie rzygaj- chyba zauważył, że serio źle się poczułam Igła i zaczął się zbijać z Mojej osoby
-                     Nigdy więcej tego nie rób!!

      Nie znoszę takich wysokości, ogółem nie znoszę wysokości w głowie mi się kręci i nie da się wytrzymać
-                     Ale na piwo pójdziesz?- zapytał dla pewności Zbyszek
-                     Panowie no, muszę jechać do domu jest po 23 a  jutro mam trening o!- dodałam jeszcze
-                     Trenujesz coś- dodał z ciekawości Igła
-                     Siatkówkę trochę, ale tak czy tak muszę wracać panowie
-                     Jutro cię odwiozę na ten trening noo juuutroo..
-                     Chętnie ale nie bardzo widzisz- słyszałam że dzwoni mój telefon.- Pewnie mama dzwoni już za mną.- jakoś udało mi się znaleźć komóre w torebce i obrałam połączenie od swojej rodzicielki
-                     cześć maa.. ey oddawaj to!
-                     Dzień dobry pani mamo Dzieci.. znaczy Paulinki tak tak – zabrał mi perfidnie telefon libero z ręki i zaczął nawijać do mojej mamy
-                     .........................
-                     Oczywiście że jestem trzeźwy no co pani!- lekko oburzył się Igła
-                     .......
-                     Syśka serio twoja mam jest pse? – wyszeptał do mnie, znaczy do słuchawki, bo i tak moja mama to słyszała.- Znaczy się gliną no- poprawił się szybko
-                     ..........
-                     Jest na hali u nas w Rzeszowie oczywiście ja rozumiem,  alee...
-                     ...
-                     No przecież jej nie zgwałcę, ja mam żonę i dzieci pani!!!!!!!!
-                     ..
-                     Już daje miło było poznać
-                     Paulinka co to było?- zaśmiała się moja mama do słuchawki, pomimo tego że Igła był spanikowany rozmową z moją mamą, ona za to świtnie się bawiła.- serio jesteś na meczu?
-                     No tak jestem w Rzeszowie, coś się stało?
-                     Nic się nie stało, chciałam zapytać co u ciebe, i o której wrócisz?
-                     Tego jeszcze nie wiem, ale chyba koło 1-2
-                     Nie! Ani mi się waż! Powiem Mateuszkowi żeby po ciebie przyjechał
-                     Mamo! Daj spokój, dobrze wiem że chcesz żebym wróciła do siebie z Mateuszem ale to nie taki proste
-                     Masz jutro trening?
-                     Nie w niedziele gramy mecz o 17
-                     Daj tego Krzysia
-                     Ale po co?- Krzysiu moja mam chce z tobą gadać
-                     Co nie! Nie nie nie!! Ja się jej boje!- zaczął machać  rękami libero ale i tak mu wcisnęłam telefon do ręki
-                     .....
-                     Żartuje pani? No jasne nie ma problemu
-                     ....
-                     Rozumiem pani postawę też jestem ojcem
-                     ..
-                     Dziękuje za zaufanie jutro  12 oczywiście miłej nocy.- powiedział do słuchawki, mi zaczął się śmiać
-                     no i z czego rżysz durniu- popędził go lekko Zbyszek
-                     kocham twoją matkę- wykrzyczał chyba na całe gardło
-                     że kogo kochasz Kochanie?- usłyszała donośny śmiech swojego męża Iwonka
-                     gadałem z mama Pauliny zajebista babka i dlatego no, kochanie no co- w zajętej kobiecie się podkochiwać kocham tylko was..
-                     moja mam jest wolna- wyszeptałam do Krzysia
-                     nie pomagasz dziecinko
-                     dobra, ale zostajesz tak?- zapytał Zbyszek
-                     pod warunkiem, że nic się jej nie stanie i ze będę cię pilnował, oraz że dowiozę cię do domu na południe, aha a jeśli nie twoja mam mnie znajdzie i powiesi za jaja
-                     tak ci powiedziała?- zdziwiłam się to do mojej rodzicielki nie podobne
-                     eee nie słowo w słowo, ale tak zrozumiałem, ale szczerze serio jest gliną?
-                     No tak- zaśmiałam się.
-                     Szalona
-                     Słyszałem, że Zbyś robi dziś imrezke!

Nie wiem skąd ten człowiek ma takie wyczucie, ale to było mega dziwne,  przebrany Piotrek przyszedł z trzema kolegami
-                     Czemu u mnie? U pita!- oburzył się atakujący
-                     Nie ma chuja! Zresztą ty masz coś do żarcia, a ja nic
-                     Ty nigdy nic nie masz
-                     Dlatego żywię się u ciebie
-                     Dobra bo wy się nie znacie

Mądry Krzysio postanowił mnie przedstawić, reszcie ludzi co przyszli z Piotrkiem
-                     to jest dziecii..
-                     Paulina - poprawiłam libero, bo ta dziecinka ewidentnie ciąży mu w główce
-                     Stary imienia nie znasz nawet- zaśmiałm się kapitan .- miło mi poznać Paulinę, Alek jestem
-                     Przecież ja was znam- zaśmiał się- Pan to Grzegorz Kosok, drugi zaś Nikola Kovacević a tak idzie Jochen Schops.- No serio, nie wiem z czego oni się tak zaczęli śmiać- no co?- popatrzyłam na Zbyszka
-                     No debil jesteś, kogo ja tu przyprowadziłem, kurwa
-                     Nie mów do nas per pan, staro się czujemy noo- już miałam odpowiedzieć, ze są starzy. Ale nie nie, bez przesady aż taką świnią nie jestem
-                     Alek jestem- podał mi rękę kapitan drużyny.- tylko Alek, to jest Kosa Niko a tamten Jochen,
-                     Miło mi was poznać- zaśmiałam się i podałam każdemu ręke
-                     No i tak ma być- idziemy na imprezke- krzyknął Igła
-                     Eeee co robi Jochen?- to było dziwne, bo czego szukał i gadał coś pod nosem chyba po niemiecku

Panowie odwrócili się do niego i w sumie zbytnio się tym nie przejęli
-                     to jest Jochen on zawsze coś gubi. .-Jochen!!!- wydarł się Alek na całą hale
-                     wiecie co on w ogóle gada?- zdziwiłam się, bo siatkarze nic nie odpowiedzieli mu ani nic.
-                     Oj Syśka czepiasz się!- normalnie wybuchłam śmiechem, grać z człowiekiem w jednej drużynie i nie wiedzieć co gada
-                     Nie no Łukasz coś tak go rozumie
-                     Przynajmniej mówi że rozumie   

Niemiecki atakujący przyszedł do nas, powiedział coś pod nosem, chyba po niemiecku to było i podał mi rękę, chyba zrozumiał ze mnie nie zna i się przywitał, pozwiedzał imię i patrzył w swój telefon
-                     eee to było.
-                     Dziwne
-                     Tak to jest odpowiednie słowo na wyjaśnienie całej te sytuacji
-                     Dobra Igła z Zibim wypad się przebierać! Imprezka będzie- Kosa powiedział  i od razu panowie poszli do szatni
-                     Więc mówisz że jesteś siostrą Maliny?- dodał kosa
-                     Eeee nie mówiłam tego. Ale tak przyrodnia
-                     Bo ja tak patrzę na ciebie no, i widzę Malinę no
-                     Czy tylko mnie to przeraża?- powiedział z paniką cichy
-                     Mam przed oczami Malinę w tych gaciach w trójkąty
-                     To było trójkąty? A nie romby?
-                     Nie wiem nigdy dobry z matmy nie byłem

No gadali do siebie, i patrzyli się na mnie jak na debila normalnie, widać że znają moje braciszka
-                     nie wiem co wy do mnie mówicie, ale możecie mi coś więcej powiedzieć o Mateuszu
-                     ha wiem! Zadam ci zagadkę- ucieszył się Grzesiek
-                     ale o Mateuszu?
-                     No tak, jak odgadniesz to ci stawiam piwo!- zarzekł się
-                     A jak nie zgadnę?
-                     Dostane buziaka w policzek.
-                     Ha! Chyba śnisz! Nie ma takiej opcji
-                     To ty mu postawisz... piwo- specjalnie chyba tak powiedział, żeby piwo było idealnie oddzielone od wcześniejszego wyrazu
-                     Jak nazywa się jego laska?
-                     No niby skąd ja to mam wiedzieć? No panowie
-                     Podpowiedz!! Nazywa się jak proszek do prania- dodał cichy, i mówiąc szczerze chyba się dusił od śmiechu
-                     Eeeeeeeee.. zająkałam się, i analizowałam w głowie wszystkie proszki do prania..- Rex? Tylko to mi przyszło do głowy. Panowie nie wytrzymali i się ziali, ale nie powiem ja też, no kto komu takie imię nadaje?
-                     Ariel- powiedział Kosa który aż dostał czkawki
-                     Co?- ahahahaha.- żartujecie prawda?

Śmialiśmy się z tego jak  bardzo „oryginalnego” imienia, to przy tym Zbigniew jest normalniejsze
-                     właśnie idą cieniasy to się upewnisz-
-                     dodał Alek
-                     cieniasy cieniasy! Ja wam dam cieniasy- Michał K. Zaczął się bronić
-                     nie mówiłaś  siostra, że masz takie znajomości, szacuneczek

Mateusz się zaśmiał i dostał z bara od Michała Kubiaka
-                     przestawił byś nas lamusie jeden!- powiedział
-                     Dzik paulina. Paulina dzik.—eee już
-                     Ale ty jesteś mało wykulturowany, no wiesz ty co. Miło mi Michał, Michał Kubiak, Misiek, Dzik Kubi, Kubiaczek...- zaczął wymieniać
-                     Nie rób wiochy dziku- zagroził mu Cichy
-                     A ty nie podskakuj mi tu, a nie
-                     Miło mi poznać Paulina Salapska .- uścisnęliśmy sobie ręce
-                     Ciao bellissomo donna (witam piękną kobietę)!!- krzykną w naszą stronę idący z Michałem Łasko, Matteo Martino
-                     Oezusss jeszcze jego tu ni było- powiedział mało słyszalnie Kubi
-                     Kolega nie mówi po polsku- wytłumaczył go Atakujący Jastrzębski
-                     Kuwa mać!!! pavimento (podłoga)!!- powiedział łamanym polskim, Martino gdzie poślizgnął się na hali bo była kałuża wody
-                     tuttavia sapere( jednak umie)!- zaśmiałam się, i podałam rękę przyjmującemu, który zaliczył glebę.- Ciao. quest aiutare (witam, pomóc Ci)- zapytałam mężczyznę, na co reszta mężczyzn nie wiedziała co powiedzieć, to chyba na moją znajomość języka włoskiego
-                     Uscita dietro me bella  (wyjdź za mnie piękna)- ledwo popatrzyłam w jego oczy wypowiedział te słowa, a co spodobało śmiech niektórych siatkarzy, chyba tylko tych którzy mniej więcej wiedzieli co powiedział siatkarz
-                     fila via!! Fila via! non c'è ma che matrimonio (spadaj! spadaj! Nie ma żadnego ślubu)- wykrzyknął Zbyszek złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę reszty chłopaków, którzy ledwo łapali oddechy z całej tej sytuacji o oprócz Jochena, bo ten stał i nie wiedział co się dzieje
-                     was ist das?(co?) i so was?( co jest?)
-                     czy on właśnie cię poprosił o rękę? – wolał dla pewności chyba zapytać Cichy
na co ja nie wiedziałam za bardzo co odpowiedzieć, bo mnie zamurowało, dobrze że mnie Zbyszek wyciągał z tej całej sytuacji

-                     bez gadania idziemy na imprezke a nie- dodał Igła i wyszliśmy z budynku hali, na parking. 

        Jak się okazało, gdy siedziałam w samochodzie z Kosą, nieogarniętym Jochenem z tyłu( taak, musiałam siedzieć z Nimi na tylnich siedzeniach, dlaczego? Bo są za duzi i się nie mieszczą, no moja wina? Trzeba było tyle mleka pić?) cichym i Zibim, który bezczelnie prowadził mój samochód, ucieszony normalnie przenormalnie jak by był w siódmym niebie, że jedziemy do klubu się zabawić. Ta też się cieszę. Nie dość, ze nie jestem ubrana odpowiednio, to grr.. nie wiem.

Dość sporo było siatkarzy, nie tylko z Asseco, bo jak się okazało, węgiel zostaje do jutra wiec panowie mogli się „zabawić” jak to ujął Kubi, siedliśmy do dużego  stolika: ja, malina, kubi, pit, z dziewczyną, zibi, michał łasko, kosa, alek z zzona i oczywiście Igła z żona    która była już w klubie wcześniej, bardzo miła dziewczyna Monika, o ile pamiętam, panowie zamówili po trzy szybkie dla rozgrzania i zaczęli temat jak zawsze siatkówki
-                    Paula chodź,  pogadamy - całe szczęście bo nie chciało mi się tam cisnąć z Nimi kochany braciszek mnie wyciągnął z klubu na zewnątrz. Przegadaliśmy całą noc, bo do 3 aż, dowiedziała się o Nim mnóstwo rzeczy. Jak się okazało bardo dużo nas łączy. W końcu jesteśmy rodzeństwem. Może i nie byłam w samym klubie, ale bardzo miło minął mi czas, z nowo poznanym bratem.
Przed 3 siatkarze zaczęli się wydobywać z klubu w lekko mówiąc złym stanie no od razu chcieli do domu, a przepraszam co ja jestem? Zamówili taksówki do hotelu gdzie spali, ja uzgodniłam z bratem że w niedziele będą przed południem na obiedzie, a potem pojedziemy na mój mecz. Jak się okazało siatkarze z Sovi też chcą, ale wątpie, żeby cokolwiek pamiętali bo taki igła szedł pod ramię z żoną. Każdy się rozjechał do domu, zostałam z Pitem  Moniką i Jochenem, których mam zostawić pod jakimś blokiem, mają mówić gdzie się kierować, jeszcze tylko kosa i zibi, tylko gdzie oni są
-                     no gdzie ten kosa? miał iść tylko do kibla- zaczął denerwować się środkowy
-                     Zbyszek nie odpiera telefonu- powiedziałam, gdy próbowałam się dodzwonić do mojego przyjaciela
-                     No przepadli, jedziemy będą wracać pieszo najwyżej no- powiedział pit i wsiadł do samochodu z Moniką
-                     O idą, gdzie wyście tyle byli?
-                     Byłem w kible, ale był zajęty, co nie zbysiu? Zaśmiał się
-                     Nie dałeś mi skończyć!- oburzył się atakujący
-                     Trzeba było iśc do damskiego!
-                     Oszalałeś? Nie czół bym się komfortowo
-                     Jebanie się w kiblu w ogóle nie jest komfortowe
-                     Czepiasz się Grzesiu, jedziemy?
-                     No już myślałam, że nie skończycie, tak wsiadać, aha nie wiem jak ale macie się zmieścić na tyłach, powodzenia.

      Hah nie wiem jak oni to zrobili, ale udało się im, Zibi z kosą i Jochenam a tyłu, i wielkie „ja pierdole” Zbyszka i Pit z Moniką z przodu. Udało się, pomimo, że mój wóz jest mały.
Odwiozłam Nowakowskich, środkowego i atakującowe do domu i pojechałam do mieszkania Zbyszka. Który wściekał się, że zostanie bezpłodny, jak mu kosa nadeptał ptaka. Że niby wychowani ludzie. Zaczęłam się martwić gdzie ja będę spać. Ale jak się okazało, Zbyszek miał wolny pokój, przebrałam się więc w jego koszulkę otworzyłam okno i udałam się spać, podczas gdy atakujący chrapał w pokoju obok! Nie mogłam więc usnąć, nawet słuchawki na uszach nic nie dawały, poszłam więc go obudzić, ale za przeproszenia miał mnie w dupie i sobie nic z tego nie robił, wypiłam wiec mleko z lodówki, i koło 4,30 JAKOŚ udało mi się usnąć, z poduszką na głowie i pozamykanymi drzwiami..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
udało sie zmieścić mi to w trzy rozdziały, hah, tego no rozdział jak rozdział, pisałam go 3 dni. ale cóż jego jakoś jest jaka jest. Kolejny w środę. jak by było jakieś pytania, można pisać w komentarzach, lub mniej oficjalniej na gg ( 46508796) 

PS. czy tylko ja się dziś jaram nowymi filmikami Kadzia, oraz igłą szytem stadion narodowy cz.2.?? no aż milej się wieczór zaczął.
buziaczki :)

3 komentarze:

  1. no nareszcie, super rozdział, nie ma to jak melanże :D
    czekam na następny!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie tylko Ty ;) Ja też ;p
    Rozdział jest jednym słowem zajebisty. Powtarzam się, ale i tak nadal będę to robiła: DZIECINKA <3 No jak ja uwielbiam to określenie właśnie na Paulinę. Za każdym razem mnie rozwala. Igła, Zbyszek, Piter w jednym to mieszanka wybuchowa, jeszcze do tego Kosa!
    Klękam przed Tobą dziewczyno! To opowiadanie jest cudne ;)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    Zapraszam do siebie: http://sen-o-siatkowce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że ktoś czyta oraz że wam się podoba. Następnym rozdział dziś koło północy.
    PS. mówiłam że będe niemoralna na tej tronie? Haha. to powoli zacznijcie się szykować na ostrą jazdę bez trzymanki.

    OdpowiedzUsuń