Quinto

  Zaraz co ja robię? Zadałam sobie pytanie w myślach? Jadę na kolację z człowiekiem, którego nie znam, nic o nim nie wiem, który ma dziewczynę i jest sportowcem. Nie Nie Nie! Nie Syśka w co ty się pakujesz znowu nie możesz! Niedawno z jednych problemów wyszłaś nie pakuj się w kolejne!
-                       Wysadź mnie tu.- powiedziałam nagle
-                       Co ? ale jesteśmy już na miejscu
-                       Wysadź mnie do cholery!- Podniosłam głos zabrałam swoją torebkę i szybko wyskoczyłam z samochodu,  gdy zatrzymywał się na pasach i bez słowa poleciałam w nieznanym mi kierunku.
-                       Ale..- próbował jeszcze coś mówić z samochodu ale już byłam daleko..

No co miałam zrobić? Nie miałam wyjścia, nie chciałam zaczynać znajomości, która nie miałaby jakiegokolwiek sensu. Zwykła dziewczyna, która ledwo co zdążyła ogarnąć się w porę i wyszła z „dołka” jakim ją walki w klatce i człowiek, który ma ułożone życie bez problemów. To nie miała by jakiegokolwiek sensu. Plątałam się po Rzeszowie przez dobrą godzinę. Całe szczęście nie natchnęłam się na siatkarza. Zdążył przyjechać Marcin po którego zadzwoniłam od razu po wyjściu z samochodu
-                       Jejku Syśka co się stało dziewczyno! Dzwonisz do mnie z paniką. Coś ci ktoś zrobił?
-                       Nic się nie stało, zawieź mnie do domu po prostu 
-                       Ale..
-                       Proszę nie pytaj o nic!
-                       Jak będziesz chciała to sama powiesz
         Jechaliśmy w ciszy jakieś 20 minut,  słuchać było tylko największe hity disco polo. Marcin jako DJ nie może żyć bez muzyki, co mnie w sumie wcale nie zdziwiło, jest do tego stworzony, świetnie mu wychodzi miksowanie przebojów, sam nagrywa kawałki nawet 
-                       Jasna cholera przecież ty dzisiaj grasz? Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wyciągnęłam go pewnie z próby 
-                       Przyjaciele ważniejsi- powiedział pewnie 
-                       Wczoraj miałam wypadek

       No tak, wiedział że będę chciała gadać, za dobrze mnie zna 
-                       Co?- krzyknął
-                       Frajer zarysował mi pół wozu, ale już cały stoi u Kazia
-                       Starzy wiedza?
-                       Oszalałeś? Nie!- powiedziałam od razu. -Później ten siatkarz
-                       Jakiś siatkarz ci wóz zarysował?
-                       Atakujący Asseco i  zaprosił mnie na sushi do Rzeszowa czaisz!
-                       Nie! chcesz mi powiedzieć, że cie Bartman zaprosił na kolacje? Nie! nie! downie i ty uciekasz!. Nie! Pojebana jesteś!
-                       No co miałam zrobić kurwa!
-                       Eee nie uciekać?- powiedział po lekkim zastanowieniu.- Syśka posłuchaj, może to jakiś znak, szansa na lepsze życie, nie rozumiesz tego
-                       Właśnie rozumiem! I dlatego wysiadłam nie rozumiesz? Jak by się dowiedział, że jestem przestępcą
-                       Oszalałaś? Nie mów tak nawet.- podniósł głos
-                       A jak to inaczej nazwać! Marcin brałam udział w nielegalnych walkach
-                       Skończ już.- zatrzymał pojazd na pooczu zgasił silnik i przekręcił się w moją stronę, tak  aby dobrze widzieć moją twarz
-                       Syśka, wyszłaś z tego, słyszysz! Skończyłaś z tym i nie wrócisz do tego. Zrozumiałaś, że robisz źle i wycofałaś się w porę. Nie jesteś zła, może to spotkanie z tym siatkarzem to była nagroda, że dokonałaś trefnego wyboru.
-                       Już i tak za późno, wiec nie ma nad czym gdybać, dobra jedz chce domu.
-                       No tak najlepiej się poddać, cała Syśka!
-                       Jak masz mi prawić teraz komplementy...
-                       Nie tylko nie mogę uwierzyć, że uciekłaś!
-                       Musiałam!- krzyknęłam
-                       Nie musiałaś tylko chciałaś.- przerwał.- Taki miałaś kaprys dziewczyno, zobaczysz będziesz tego żałować!
-                       Coś mi się wydaje, ze akurat to było najlepsze rozwiązanie jakie mogłam podjąć. A jak by mnie zgwałcił?
-                       Bo byś mu lewego sierpowego Downie sprzedała i by leżał!- nie mogłam się nie uśmiechnąć po prostu.- no i z czego się śmiejesz?
-                       Bo mam głupka za kumpla!
-                       Który bez względu na okoliczności przyjedzie i ci opierniczy dupsko!
-                       Dzięki.- przytuliłam się do niego.- A teraz poproszę do domu
-                       Oszalałaś totalnie. Zabieram cię na imprezę, nie będziesz siedzieć w domu
-                       To nie najlepszy pomysł Marcin
-                       Zabawisz się potańczysz, Ania będzie zapomnisz na chwile, nie przyjmuje odmowy!

         No co miałam zrobić? Jasne że pojechałam do PL* na imprezę, na której nie byłam od dawna. Jednak najpierw pojechaliśmy do Ani, gdzie się przebrałam bo w końcu w brudnej koszuli nie pojadę. Na szczęście zostawiłam u niej ostatnio swoją  tunikę, wiec miałam co założyć. Wzięłam szybki prysznic nałożyłam tapetę na twarz. Włosy spięłam w kucyka i po 22 wyjechaliśmy na imprezę.

     Jak się okazało spotkałam swojego byłego, Ania upaciuch jeden musiała mnie specjalnie w niego wepchać, gdy  wracaliśmy z toalety
-                       Przepraszam
-                       ! cześć Syśka.- uśmiechnął się jak to Mateuszek w końcu, tylko on tak potrafi
-                       Nie wiarygodne pan komendant w klubie.- zaśmiałam się nie żeby coś, ale coś..
-                       Kto jak kto, ale ty chyba powinnaś wiedzieć, że lubię imprezy.- czy on właśnie chce mi przypomnieć o tym, co było rok temu. Napijesz się czegoś?
-                       W sumie mogę się napić, poproszę sok bananowy.- zwróciłam się do Krzyśka barmana, który był również bratem Ani
-                       Tylko soczek?- zdziwił się.- Ja poproszę jeszcze jednego.- oddał szklankę po whisky
-                       Ty jak zawsze, tylko whisky popijasz?- powiedziałam pewnie
-                       Jak zawsze, co u ciebie? Dawno cię nie widziałem
-                       No trochę dawno, w piątek graliśmy mecz 
-                       A no słyszałem Becia mówiła 3;1 gratulacje 
-                       Mama już mówiła?
-           Cały komisariat wie.- zaśmiał się.- jest czym się chwalić córka taka utalentowana
-                       To mam jakąś jeszcze siostrę? Mateusz proszę- powiedziałam spokojnym tonem
-                       No co? Nie mogę prawić ci komplementów? Syśka ja...
-                       Chyba powinnam już iść
-                       Nie! Poczekaj nie ja chciałem....- przerwałam mu wypowiedz
-                       Nie chce się kłócić, ani nic, nie wracajmy do tego proszę
-                       Czy są jeszcze szanse dla nas?
-                       Mateusz, pogubiłam się potrzebuję czasu, proszę nie utrudniaj ani nic, Nie wiem co z moim życiem nic nie wiem, przepraszam

           Nie wytrzymałam, rozpłakałam się, poddałam po raz kolejny i wybiegłam z klubu, nie powinnam tu przychodzić, nic nie powinnam! Za dużo na jeden dzień za dużo!! Zdecydowanie!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie, nic mi nie wychodzi, nie umiem. Pisałam ten rozdział jakieś hmm.. 5 razy i za każdym razem był inny. Ale i tak jest.........no własnie, jest jaki jest. Pomijając już fakt, że pisze go z opóźnieniem. Jutro dodam planowo kolejny rozdział.
.
ALERGIA <3

 *PS. PL- klub planeta
* PS2. przepraszam za wulgarne słownictwo :*


Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. nie przejmuj się każdy ma lepsze lub gorsze dni ;)
    ciekawy rozdział mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, nie zawsze są te dobre dni ;D A mi się rozdział podoba. Oczywiście - za mało Bartmana, ale nadal mi się podoba ;)
    Jednak dobrze mieć takiego przyjaciela, który zawsze się za Tobą wstawi i da porządny ochrzan i dobrą radę.
    Trochę nie rozumiem decyzji Syśki - tam po prostu uciekać z auta? Bartman ma dziewczynę, a zabrał ją na kolację, żeby nie była głodna. Problem? No dobra, ale kobiety tak mają - zawsze szukają drugiego dna :P
    Buźki ;*
    Zakręcona ;)

    Zapraszam do siebie --> http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń