Quarto

Z samego rana pojechałam do Stalową po samochód do Kazia, musiałam się dowiedzieć co i jak, w końcu nie było kiedy nawet zadzwonić, czym nawet. Więc o 10 powędrowałam na autobus, i akurat na 11 doszłam do „garaży” gdzie Kazio miał zakład mechaniczny
-                     Dzień dobry panie Kaziu
-                     O! jesteś, witam dzwoniłem do Ciebie, ale nie odbierałaś
-                     Zostawiłam w torebce w samochodzie, nie było go tam?
-                     A nie, nie wiem, może ten miły pan go zabrał. O! Właśnie nadchodzi.
-                     Dzień doberek, ale mamy piękną pogodę
-                     Dlaczego zabrałeś moją torebkę? - podszedł do mnie i podał mi ją podał
-                     Tez miło cię widzieć Paulinko- odpowiedział z uśmiechem na ustach, z jakąś satysfakcją
-                     Daruj sobie co?
-                     Możemy przejść do szczegółów?- zmienił temat starszy pan
-                     Właśnie chyba po to tu jesteśmy- zakpiłam sobie troszkę, no co? Spieszyło mi się

Poszliśmy w stronę garażu, gdzie stały nasz wozy, które były gotowe, nawet umyte i wypolerowane.
-    Wiec tak, w pana wozie tylko ściągaliśmy czerwoną warstwę i nałożyliśmy biel, nie było z tym jakiegokolwiek problemu, gorzej było z samochodem tej ksieżniczki.- w końcu pan Kazio naprawia wszystkich samochody w policji.- z tym było gorzej, trzeba było ściągnąć maskę przednią, dokładnie wyrównać i założyć znowu. Przy okazji poprawiłem te światła, jak by cię Becia złapała, że światła nawalają to mandat był by nie zły.- zaśmiał się.-  Plus założenie koloru, a co nie był o lada sztuką ale się udało
-                     Widzę, że też pasy są odnawiane
-                     Ahh tak tak, dwa paski z boku są poprawiane, oczywiście ręcznie
-                      
Podczas, gdy ja debatowałam z panem Kaziem, siatkarz chodził wokół swojego audi
-                     Super to wyszło- Zbigniew wszystkie strony oglądał swój samochód, nawet tam gdzie nie był zderzony
-                     Widzę, że samochody zostały tez wypastowane. - dodał
-                     Ależ oczywiście, jak coś robimy to dokładnie
-                     Cały Kazio, przytuliłam się do starszego siwego pana w niebieskich ogrodniczkach, co było błędem, bo miałam białą koszule
-                     O widziałaś księżniczko, ubrudziłaś się
-                     Ciapa- zaśmiał się wysoki człowiek
-                     Te gangster, może i jesteś duży, ale Becia może cię zamknąć, jak bym zgłosił, że jeździsz na naderwanej lince to ojj te twoje dwa punkty..
-                     Dobra, dobra zrozumiałem.- przerwał wypowiedz mechanikowi
-                     Ojjj pan gangster się zdenerwował.- zakpiłam sobie.- może byś podziękował
-                     No dziękuje, dziękuje , ale ta linka wymieniona?
-                     No oczywiście
Zaglądnęłam do torebki w poszukiwaniu portfela by zapłacić, jednak nie było go tam
-          No cholera jasna, zgubiłam chyba portfel.- zdenerwowałam się
-                     To nie ma problemu Becia zapłaci przecież
-                     Nie ma mowy!! Nie może się dowiedzieć, Jerzy też nie
-                     Ja zapłacę.- odezwał się siatkarz i wyciągnął portfel z tylniej kieszeni
-                     Nie ma mowy! Ja w poniedziałek przywiozę jak Będę wracać z treningu
-                     Jak już jestem to zapłacę, nie?- upierał się Zbigniew
-                     Ale..- nie dane mi było skończyć, bo pan nie wykulturowany wszedł mi w zdanie
-                     Ile?
-                     wiesz, że jak zapłacisz przyznasz się do tego, że to z twojej winy było całe zajście.
-                     zdaje sobie z tego sprawę.-odpowiedział zbytnio nie przejmując się z całej sytuacji
-                      
Panowie uregulowali koszta, ale i tak oddam mu pieniądze jak tylko znajdę portfel, cholera miałam tam dokumenty, karty kredytowe, oraz bon na obiad do „biesiadowo” jeszcze czterech punktów mi brakowało i obiad gratis no!
      -          Wiesz wszystko uregulowane, w razie problemów nr pan ma, polecam się
-                     Oczywiście, w razie jakichś wypadków zgłaszam się do pana
-                     Kazio jestem.
-                     Zbyszek..- panowie podali sobie ręce widać. że pan Kazio polubił siatkarza, co mi się nie podobało.- wiec jak jedziemy?- zwrócił się do mnie
-                     Razem? Chyba oszalałeś? Nigdzie z tobą nie jadę- krzyknęłam
-                     Księżniczko nie masz portfela, wiec nie masz dokumentów, więc nie możesz prowadzić, więc muszę cię podwieźć
-                     Wiec jesteś moim szoferem?
-                     Tego nie powiedziałem!.- zaprzeczył Zbigniew
-                     Ale na jedno wychodzi.
-                     Nie – pokręcił głową na znak sprzeciwu siatkarz i otworzył mi drzwi swojego audi, gentelmen cholera jasna się znalazł!
-                     Wiec jak samochód zostaje u nas?- zapytał Kazio
-                     Na razie tak, jak coś będziemy w kontakcie, aha jak by rodzice dzwonili za 24 h to pan zna rejestracje.?- wolałam się upewnić w razie zaginięcia mojej osoby
-                     Zrozumiano.- zaśmiał się
-                     Eyyyy.- oburzył się Bartman.- myślisz ze cię porwie? No wiesz ty co?
-                     Tego nie powiedziałam, ale będziesz pierwszym podejrzanym ponieważ pan Kazio poświadczy, że zostałam wciągnięta siłą do tego samochodu, a że dopiero po 24h po zaginięciu będzie można zgłosić to na policje, że ...- przerwał mi moja jak ważna wypowiedz Zbigniew
-                     Zgubiłem wątek kuźwa..- podrapał się po głowie
-                     Oj stary będzie ciężko.- zaśmiał się pan Kazio do Niego.- zna cały kodeks prawny
-                     Coo?
-                     Moja mama jest policjantka geniuszu
-                     O rany!!.- załamał się siatkarz
-                     Uważajcie tam
-                      
Pożegnaliśmy się z Kaziem i pojechaliśmy w stronę centrum, w sumie nie powiedziałam mu gdzie ma jechać, ale co mi tam niech jedzie jeszcze wiem gdzie jestem, wiec się nie zgubie na razie.
-          Serio twoja mam jest policjantką?
 -         A noo jakoś tak wyszło

Jechaliśmy i jechaliśmy  Zbigniew o czym tam nawijał, ale nie powiem rozgadał się, gadał cos o jakimś piwie, nie wiem za dużo trudnych słów używał
-                     Futurystyczny?- nie ma takiego słowa
-                     eee jest, nie znasz go?- zdziwił się
-                     Mam pytanie!- zaczęło mi świtać w głowie, może zbyt późno, ale chociaż cos troszeczkę
-                     Zabawimy się w 3 pytania?- w pierwszej chwili chciałam wybuchnąć głośnym  niepohamowanym miechem, ale opanowałam się jakoś
-                     Ale ja zaczynam! Skąd wiesz jak ja mam na imię? Nie przedstawiłam ci się, ani nic.- popatrzyłam mu w oczy, ale miał okulary przeciwsłoneczne i nic w nich nie widziałam, ale wiedziałam jedno, nie wie co odpowiedzieć
-                     O! jesteśmy na miejscu!- zakręcił na parking restauracji „ kleopatra”
-                     Nie! nie! nie! Zawracaj i to już nie możemy tu!.- no jak by mnie moja babcia zobaczyła, znowu mi będzie gadać o ślubie! Nie ma mowy jeszcze się jej spodoba, a to TYLKO człowiek, którego znam niecałe 24 h
-                     Co się stało?- zdziwił się i zawrócił następnie wyjechał tam, gdzie wcześniej jechaliśmy 
-                     Nie możemy tu jeść, skręcisz na rondzie w prawo i prosto tam pojedziesz , jest dobra restauracja.- zaczęłam mu tłumaczyć gdzie ma jechac
-                     A ta jest zła? Śniadanie tu jadłem pucha było!
-                     Wiem, że jest dobre, tyle, że moja babcia jak by cię zobaczyła!
-                     To restauracja twojej babci.- zdziwił się?
-                     No brawo! Gdzie najlepsze pierogi ruskie zjesz? Tylko u mojej babci!
-                     No i mi smaka na pierogi narobiłaś!.- oburzył się
-                     Ja tam bym takie sushi zjadła, albo owoce morza w sosie czosnkowym
-                     Nie nie nie nie!! Stop! Koniec już! Dobra tu chyba nie ma restauracji z takim żarciem?- zadał mi pytanie, na które dobrze znał odpowiedz
-                     Ahahahaha.- zaśmiałam się tylko
Zobaczył która godzina na zegarku
-                     Dobra jest 17, śpieszysz się?
-                     Jak się rodzice dowiedzą, że rozbiłam samochód, że zgubiłam dokumenty. hmm nie nie spieszy mi się
No co? Jestem duża dziewczynką  nie powinien mi nic zrobić chyba..
-                     Dobra tylko się nie denerwuj Paulinko co?- jedną ręką otworzył schowek i wyciągnął z niego mój czerwony portfel
-                     Eyy no wiesz ty co!- oburzyłam się
-                     Urocze zdjęcie i te okularki ajjjj.- zaśmiał się za co dostał w żebra!
-                     No co? Soczewki mi się skończyły, wtedy a musiałam do dowodu natychmiast
-                     Jasne jasne, tak się mówi
-                     Tak w ogóle nie ładnie grzebać komuś w torebce
-                     Ujmę to tak: O! znalazłem torebkę, cholera nie wiem kogo to, pierwsze co robię sprawdzam w portfelu dane osobowe, zaraz przecież to dziecinka moja.- powiedział to i uśmiechnął się w moja stronę pokazując rząd białych zębów
-                     Bardzo śmieszne normalnie boki zrywać! Za to pokazuj swoje zdjęcie z dowodu
-                     Pokazywałem jak byłem mały!
-                     Teraz tylko dajesz?- obydwoje zaczęliśmy się śmiać
-                     Cwana jesteś ci powiem dziecinko
-                     Dlaczego jedziemy w stronę Rzeszowa?
Dopiero teraz ogarnęłam, że minęliśmy tabliczkę Stalowa wola
-                     Narobiłaś mi smaka na sushi to teraz masz!!- powiedział bez jakiegokolwiek zastanowienia
-                     Mam się bać? Kolegów nie masz by z Nimi pójść na kolacje.
-                     Zwolnij tego byka dziecinko...
-                     Czasem nie rozumiem twoich anegdot.- serio? byk? co ja z Teksasu jestem?
-                     No jak byłem mały...
-                     Nie nie nie!!! Tylko nie to przejdźmy dalej
-                     Per1. za wcześnie na kolacje
Per2. mam dziewczynę
-                     Per3. mam kumpli, ale jakoś mi za nimi nie tęskno by ich na kolacje zapraszać
-                     Wiec jednak to kolacja.- ojj to się wkopałeś!
-                     Kurde n nie łap mnie za słówka no!
-                      
   Nagle po samochodzie rozniósł się dźwięk, jakże znanej mi piosenki hans solo „dopóki jestem”
-                     Życiowe.- zaśmiałam się
-                     Wiedziałem! Cichy dzwoni!- wyciągnął telefon z kieszeni i rozłączył połączenie, następnie rzucił go na schowek obok mojego.- o mamy takie same- powiedział.
-                     Samsung najlepszy! Ale i tak nie ładnie kolegi olewać
-                     Pewnie się zdziwił czemu mnie w domu nie ma.- zaśmiał się
-                     Daleko jeszcze?- zapytałam się bo lekko mówiąc byłam głodna no!
-                     Z 15 minut, niż niedaleko spokojnie


I pojechaliśmy na „jedzenie” bo kolacja to nie jest w końcu, i nie mówcie mi, że oszalałam!!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No poniosło mnie dwa rozdziały na dzień, ehh rozdział jak to rozdział dość długi wyszedł ale osobiście mi się nie "widzi". Do zobaczenia w poniedziałek, i udanej niedzieli, u mnie bd pracująca ( 10h ) zdecydowanie jestem na NIE w ten upał!
pozdrawiam 

Enjoy!! 


3 komentarze:

  1. uch długi! ale za to ciekawy, sporo nowości! :-)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyszek lekko gaszony przez Dziecinke Syśke hihi. Zajefajny ten rozdzial. Czekam na nastepny! Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam :D
    Podoba mi się bardzo, bardzo, bardzo dziecinko ;)
    Zdążyłam już polubić Syśkę i Zbysia, no i oczywiście Kazia!
    Wymiana ripost z Bartmanem - hmm... całkiem interesujące zajęcie :) Oj, ale nasz Zbysiu się lekko wkopuje i to przez siedemnastolatkę! Tak trzymać "dziecinko" :) Będę wpadać z wielką chęcią ;)
    buźki ;*
    Zakręcona :)

    Zapraszam też na swojego Zbysia i na swoją nastolatkę, i na ich perypetie, które są całkiem z innej bajki. Byłaś u mnie raz, więc informuję o nowości :)
    http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń