W szarych dreskach z bluzą
zakładaną przez głowę do kompletu, nieładem na głowie, brakiem normalnego
makijażu, i klapkach z Batmanem Mojego Zbynia (brak obuwia z domu) co się potem
dowiedziałam, był to prezent od Krzysia, bez telefonu, bez torebki, no ale co
się dziwić, jak stałam to tak mnie Zbynio zgarnął, dosłownie, bo przerzucił
mnie przez ramie i tak wisiałam sobie głową w dół, jak worek kartofli
-
Bartman! Buraku jeden, daj mi się przebrać chociaż.
-
Nie mamy na to czasu, bo trening za 20 minut- powiedział z
rozbawieniem, i wcisnął guzik winy
-
O nie! Nie wsiądę do tej winy! Bartman schodami chodź, bo cię
ugryzę
-
Nie mów, że się boisz- zaśmiał się Kuraś
-
Wal się na ryja!- krzyknęłam w stronę Bartosza.- Zbyniu ja cię
proszę, mogę iść schodami.
-
O za późno- zaśmiał się atakujący, bo akurat winda zatrzymała
się na naszym piętrze.- Jednak pojedziesz windą Dziecinko kochana.
Szuja wredna, nie znosiłam jeździć windą odkąd tylko pamiętam, źle
mi się kojarzyła, zamknęłam więc oczy i trzymałam się boków Zbynia, no co normalni
ludzie mogą wziąć za fakt iż trzymam głowę na jego dupie. Jednak, gdy
zjechaliśmy na parter, dalej zostałam niesiona przez giganta, nie chciał mnie
puścić, powoli „woda zaczynała mi spływać do mózgu”, chociaż i to, nie było w
stanie przestać mi myśleć. Zeszliśmy do samochodu atakującego, grzecznie
otworzył mi tylne drzwi, i niegrzecznie wrzucił mnie na tylne siedzenia. Gdy
już siedziałam pomiędzy Kurasiem i Grzesiem, Igiełka majstrował przy radiu,
Zbynio stał przed samochodem i macał się po całym ciele
-
Wszy, masz?- zarechotałam
-
Bardzo śmieszne, kurwa nie wziąłem kluczy, chyba- dalej się
macał
-
Przecież ich brałeś głąbie, z wieszaka sam widziałem-
powiedział do Niego środkowy
-
Zawsze kładę ich do tylnej kieszeni i nie ma- dodał- Nie
możliwe, że ich zgubiłem
-
Dobra to ty się tu mecz, a my idziemy do mnie po wóz- wpadł na
bystry pomysł Igiełka
-
Salapska- no tak to było pewne, że coś jest ze mną nie tak
więc Zbynio się kapnął.- Maczałaś w tym palce, oddawaj!
-
Nie oddam- wystawiłam mu język.
-
Ja cię proszę, jak człowiek człowieka.- powiedział spokojnie.-
Oddawaj kluczyk- Ostatnia cześć zdania była zdecydowanie niespokojna.
-
Syśka, oddaj mu ten kluczyk, chyba nie chcesz mieć problemów u
Kowala- Próbował załagodzić sprawę przyjmujący
-
Ona? No chyba cię główka boli, Kowal ją ubóstwia- zaśmiał się
libro Mistrza Polski
-
Albo ja prowadzę, albo nie pojedziemy.- powiedziałam pewnie, a
Zbynio zaczął przetwarzać moje słowa. Po chwili otworzył tylne drzwi i kazał
wysiadać Kurasiowi.
-
Sama mnie to tego zmusiłaś- ledwo przyjmujący wysiadł, zaczął
się zbliżać z łapami w moją stronę Bartmanek, co wiązało się z...
-
Nie! Aaaa nie nie nie! Nie łaskotaj mnie.- zaczęłam krzyczeć,
wiercić się, rzucać co wiązało się z problemem miejsca w samochodzie, czyli
leżałam na Kosie.- Ey! Nie macaj mnie buraku!- nagle poczułam, że ktoś mnie
trzyma za tyłek
-
Ała! Ugryzłaś mnie!!- oburzył się atakujący.- Nie macałem cię,
tylko łaskotałem
-
A łapy na dupie, tam raczej kluczy nie schowałam!- dobra może
tam nie schowałam, ale stanik to było dobre miejsce.
-
Kosa ty brutalu!- oburzył się libero, który tylko się śmiał z
całego zajścia
-
To mogę prowadzić czy nie?- popatrzyłam maślanymi oczkami do
atakującego
-
Jak mam biegać karne kółka, to może ja pójdę pieszo, co??.-
zaczął wysiadać z samochodu Krzysio, no tak, człowiek nie lubiący joggingu,
pomyślałam. Jednak to co potem zobaczyłam wiedziałam, że siatkarze to wariaci.
Zbynio z prędkością światła, przeleciał przed maską swojego Audi, i usiadł na
miejsce pasażera, które wcześniej zajmował Krzysio
-
No chyba sobie jaja robicie!- oburzył się Krzysiek, gdy ja
wysiadłam z auta i weszłam za kierowcę, Bartek pokazał Mu gestem ręki, że ma
siadać w środku
-
Albo wsiadasz, albo my jedziemy bez ciebie
-
Niby dlaczego ja mam siedzieć z tyłu? Nie zgadzam się na to,
nie dość, że jestem najstarszy to mam żonę, nie wypada mi siadać z tyłu, na
dodatek z facetami
-
Albo siadasz, albo pa- odpaliłam silnik
-
Czemu Zbyszek siedzi z przodu?
-
Bo to mój samochód, a Dziecinka boi się prowadzić- powiedział
pewnie, i gestem ręki kazał sprawdzić mi lusterka, czy są aby na pewno dobrze
ustawione
-
Tylko niech mnie, któryś dotknie, obiecuje jaja wam
powykręcam- oburzył się cały Igiełka i usiadł w środeczek zacnego pojazdu
Zbynia.
-
Swoją drogą, nawet mi nie pozwalasz prowadzić Audicy- zaczął
temat przyjmujący Dynama
-
Bo co wolno Syśce, to nie tobie....
-
Kurczaku- dodał za mnie Zbyszek i wszyscy wybuchli śmiechem
Zawiozłam
powoli ( 50km/h) Rzeszowskie korki, na wyznaczoną godzinę na Podpromie, znając
życie, i tak będą karne kółka, ale należą się, za porwanie.
Panowie
zabrali torby z bagażnika i razem udaliśmy się na hale, gdzie ja przywitałam
się z panem ochroniarzem grzecznie i poszłam w stronę hali, sama nie wiem, z
czego on się tak śmiał do mnie, ledwo weszłam na hale, trener razem z Mieszkiem
zobaczyli mnie
-
O! kurwa co ci się stało Syśka!- zobaczył moją osobę Mieszko i
zaczął się śmiać, do niego zaraz dołączył Andrzej
-
Ale nie wiem.- zobaczyłam dopiero na swoje nogi, miałam na
sobie kapcie Zbynia.- Szlak! No porwali mnie, nie miałam jak się przebrać
-
Jasne!- zaśmiał się trener
-
Nie porwaliśmy cię!- wystawił mi język Krzysio.- Wie trener do
czego ten nieśmiertelnik mnie zmusił- powiedział z powagą libero zakładając
ochraniacze na nogi
-
Zamieniam się w słuch..
-
Zmusiła mnie abym siedział na tylnich siedzeniach z Kosą i
Kurasiem- powiedział z pełną powagą, trener nie zdążył przeanalizować jego
słów, gdy nagle zza drzwi szatni wyłonił się Grzesio i podśpiewywał sobie: Będę
brał cię, w aucie...- Tak się ułożyło, że trafił akurat w nasz temat i ja, wraz
z trenerem i Mieszko wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, Igła się obraził, a Kosa
nie wiedział o co nam chodzi
- Salapska, ja się zemszczę. Udał obrażonego i już miał iść biegać, gdy zabrałam głos
- Salapska, ja się zemszczę. Udał obrażonego i już miał iść biegać, gdy zabrałam głos
-
Krzysiu pamiętasz rok
2005?- starałam się jako tako zachować powagę
-
No tak mój ślub, Sebek się „zrobił”...- zaczął wymieniać
-
24 kwiecień- powiedziałam pewnie
-
Nie!! Salapska, ale ale skąd ty to wiesz, ale!!! Oburzył się
libero.- Kto ci to powiedział, ty nic nie wiesz, słyszysz!!
-
Ale o co wam kurwa chodzi- zaczął zagadywać Zbynio, który
wyłonił się z szatni OSTATNI, czemu mnie to nie dziwi??
-
Ważne, że Krzysio wie i ja- zaśmiałam się.- Ale co ci powiem,
to ci powiem, ale ci powiem, że dziwięć miesięcy to dużo
-
No powiec nam słyszysz- Kosa nalegał
-
Przecież ciebie na świecie dzieciaku nie było- zaśmiał się sam
do siebie Bartosz, a ja żeby nie zaczynać kłótni, poszłam sobie grzecznie
usiąść na ławeczce, zaraz przy boisku. Jednak nie dane mi było długo czekać, bo
Krzysiek od razu do mnie przybiegł
-
Syśka skąd ty TO wiesz?- wiedziałam, że ciekawość go zżera
-
Igła! Miałeś biegać!- krzyczał trener Kowal
-
No przecież biegam! Nie widać- no bieganiem bym tego nie
nazwała, bo Igła biegał truchcikiem w miejscu, jak by go jakiś fan zobaczył
powiedział by wariat!
-
Ale o czym?
-
No o zawieszeniu- powiedział po cichu
-
Jakim zawieszeniu?- zdziwiłam się
-
To o czym ty mówiłaś?- zatrzymał się w miejscu, jednak gdy
trener rzucił w niego ręcznikiem zaczął przebierać nogami
-
No o tym, co was zawiesili z Kadziem za picie alkoholu
-
Ciszej być!!!- zaczął mi zatyka ręką usta, żebym mówiła
ciszej, ale ja normalnie mówiłam.- Jeju to nie tak! W ogóle nic nie tak! Skąd
ty to wiesz
-
Jest takie coś jak ciocia wikipedia
-
Przecież, to miało być pousuwane, kurwa!! Już wszyscy wiedzą.-
załamał się.- Już po mnie nie powołają do Reprezentacji
-
Ey Igła! Ja nie wiem, co wy wtedy zrobiliście, zresztą kiedy
to było, ja przez przypadek na to natrafiłam, nikt nic nie wie okay!-
pocieszałam Krzyśka, który zrobił się smutny, Andrea na pewno cię powoła
zobaczysz
-
Ale te buraki dostały już powołania, a ja.. po Londynie,
wszystko zawaliłem
Miałam mu
ochote wylać kubeł zimnej wody na głowę, jednak ktoś mnie wyprzedził
-
Jasna cholera! No co ty kurwa robisz!- zaczął krzyczeć, gdy
Kurek mu wodę za koszulkę wlał
-
Trener mi kazał- wystawił mu język
-
Ale to mój trener, nie twój! Nie musiałaś spełniać jego prośby
do cholery!- krzyczał zdenerwowany libero i o dziwo, bez większych problemów
wrócił na dalsze ćwiczenia.
Tak też siedziałam, przez 3
godziny na hali i obserwowałam, jak siatkarzy ciężko ćwiczą. Zaraz przed
godziną 18 opuściliśmy Podromie, niestety musiałam siedzieć tyłu, ale na
szczęście, siedziałam tam sama, Iwonka przyjechała po Krzysia, któremu poprawił
się już humor, bo przywiozła mu list od "góry”, że chcieliby go widzieć w Spale.
I wiadomo Kosoczek zabrał się z Nimi, więc wracałam teraz sama z atakującym i
przybyszem z Rosji. Ledwo weszłam do mieszkania, tak jechałam windą znowu,
dzisiejszego dnia, Zbynio poinformował mnie, że za dwie godziny idziemy do
Klubu. W pierwszej chwili zaczęłam się śmiać, dlaczego? Przecież grają mecz w
piątek! Finałowy!! Nie rozumiałam ich braku paniki. Finał! Muszą go wygrać,
bardzo bym chciała uczestniczyć w tym wydarzeniu. Wygrać ze Skrą Bełchatów 3;1
w walce do trzech zwycięstw i odbierać nagrodę Mistrza Polski !!
-
Salapska!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Bartka- Utopiłaś się?
Jeśli tak to odpowiedz, wezwę hydraulika
-
Czego?- cieszę się, że jakiś inteligentny człowiek, wymyślił
zamek w drzwiach.
-
Siusiu mi się chce- powiedział po cichu
-
Co ci się chce?- zapytałam dla pewności i lekko zaśmiałam sie
-
Lać mi się chce, wyłaź szybko!- powiedział tym razem głośniej
co wywołało i śmiech Zbynia- No weź wyjdź serio, ja mam słaby pęcherz..
Szybko więc
wyszłam z wanny, a było mi tak idealnie, uwielbiam wannę Zbynia jest taka duża
wygodna i z hydro masarzem. Zawinęłam się w ręcznik
-
Szlak!- wyrwało się z moich ust- Dlaczego? Zapomniałam ubrań
na zmianę inteligentny człowiek ze mnie. Ledwo wyszłam z łazienki, owinięta
tylko ręcznik tak, że mi tyłek cały
było widać, otworzyłam drzwi i zostałam zatrzymana przez Kurasia, bo ten na
chama się wprosił.- Kurwa no!!- Noi po ręczniku. Szybko złapałam ręcznik w
pośpiechu, zdążył mi opaść tylko z piersi., sam sprawca się tym nie przejął,
nawet tego nie zauważył, że stałam półnaga
-
- Ja udam, że też nic
nie widziałem- zaśmiał się Zbyszek, który waśnie wchodził do kuchni
-
Dom wariatów!- krzyknęłam i powędrowałam do sypialni Zbynia.
Zamknęłam dla pewności drzwi i wyjęłam czystą bieliznę i już miałam ściągać
ręcznik, by się przebrać, założyłam czerwone figi i na to jeansy, już miałam
zakładać staniczek, gdy wpadł Zbynio
-
Ooo pardoon
Bella! Nic nie widziałem- szybko odwróciłam się, także stałam tyłem do
drzwi i trzymałam nie zapięty stanik na biuście- Może pomogę ci zapiąć?-
rechota
-
Wypad stąd i to już!
-
A wy co tu.. ooo Paulinka, a co ty kobieto robisz? Sama się
rozbierasz , może ja ci pomogę..
-
Ja ci obiecuje! Urwę ci jaja kiedyś Kurek! I
-
Stary chodź, daj się je przebrać.- Zbyszek, chyba zauważył,
że za bardzo mi do śmiechu nie jest i zaczął wychodzić, ze swojej sypialni
-
Aler ty dłużej patrzyłeś!- oburzył się przyjmujący, ale na
szczęście opuścili pomieszczenie.
Wiedziałam
jedno, gdy już się ubrałam, co zalicza się zapięcie stanika i założenie
bokserki, wyszłam z pokoju i znalazłam siatkarzy, którzy oglądali jakiś film,
wzięłam nalałam sobie soku pomarańczowego do kubka i udałam, że idę ‘’gdzieś’’,
zbytnio się nawet moim widokiem nie przejęli
-
Ja pierniczę!- jeden zero dla mnie, panie Kypek chciałam
krzyknąć
-
O jejciu przepraszam, nie zauważyłam tego psiaka i potchnęłam
się, wybaczysz- przejechałam swoim paznokciem po jego klatce piersiowej, bo
zerwał się z kanapy na nogi i stał już naprzeciwko mnie.
-
Eee no tak Paulinko – chyba się rozmarzył
-
Uważaj, żeby ci nie stanął- pacnął go w głowę atakujący, gdy
szedł do kuchni po kolejny napój procentowy. Ja osobiście wolałam nie wchodzić
w rozmowę z Bartkiem, więc poszłam sobie nalać znowu soczku do szklanki, tym
razem bananowego
-
Nie wierze, ale go załatwiłaś- zaśmiał się
-
To przez przypadek no – wystawiłam mu język, i upiłam łyk soku
-
Przecież ty nawet pomarańczowego soku nie lubisz, więc to
specjalnie było, widzisz jak cię znam.- Dodał na koniec, ja nie wiem skąd, ale
akurat to zgadł w stu procentach
-
No co? Trzeba mnie było podglądać jak się przebierałam.-
wzruszyłam ramionami
-
Aż się boję jak się na mnie zemścisz
-
Jak to jak? Ni jak, śpicie we dwójkę dzisiaj tylko- zaśmiałam
się i opuściłam kuchnię, Zbyszek zabrał piwo z lodówki podążył za mną.
-
Że ja z Siurakiem? Po moim trupie!- podniósł głos
-
Nie obchodzi mnie to, gdzie kiedy i jak, wiem tyle, że śpię w
twojej sypialni sama!!
-
Ale Dziecinka...- zaczął się sprzeczać Zbynio
-
Łazienka zajęta- krzyknęłam tylko, zamknęłam tylko drzwi na
kluczyk i zabrałam się za przygotowywania na
imprezkę.
Ubrana w jasne jeasny, cholernie
obcisłe, sama nie wiem jak mogę oddychać, wysokie szpilki i czerwony top, udaję
się pod bar, po kolejny kufel z piwem dzisiejszego wieczoru. Zamówiłam dla reszty
paczki, która dzisiejszego wieczoru składa się z; Zbynia, Kosy, Siuraka Igły z
Iwonki, Jochana z dziewczyną, jakaś laska, sama nie wiem z kim przyszła ale
jest, znajomi Krzysia, jakaś para jeszcze jest przy naszym stoliku, noi
oczywiście Cichy, który zrobił mi tak cholerną niespodziankę, i porwał moją
Anię z przed szkoły, razem 13 piw, zamówiłam, jak wiadomo na rachunek Zbynia,
ponieważ ma tu już zniżkę dla stałego klienta, więc wiadomo że Zbynio stawia.
-
Ale jak to nie ma już Lecha!- oburzyłam się do barmana.-
Cholera, ani na jeden kufel już nie starczy-Byłam zła, Lech to jedyne piwo
jakie tchnę do buzi, reszta ma tak cholernie specyficzny, smak i zapach w
ogóle.
-
Mogę pani za o zaoferować drinka na mój koszt
-
A wypchaj się pan tym drinkiem, stolik 14- powiedziałam tylko
numerek, gdzie ma przynieść zamówienie i miałam odejść, gdy ktoś mnie złapał za
ramie.- Ey puszczaj mnie, co- odepchnęłam jakiegoś kolesia od siebie
-
Nie chciałem cię przestraszyć, Darek daj tej pani Lecha jeśli
możesz- Dobra, coś tu jest nie tak,
niby taki malutki chłopczyk, no dobra nie malutki, bo wygląda na 20 lat, jednak
ten barman go posłuchał i z butelki przyniesionej z zaplecza, wlał mi do kufla
piwo
-
Z soczkiem- zapytał dla grzeczności barman
-
Nie dziękuję.- odpowiedziała, przez zaciśnięte zęby, i już
miałam odchodzić, gdy koleś od tego piwa mi się przedstawił
-
Miło mi, Szymek jestem.
-
Nie wiem, dlaczego cię ten koleś posłuchał, nie obchodzi mnie to w sumie, ale dzięki, Paulina-
podałam mu rękę i od razu szturchając go w ramię, odeszłam od baru i
skierowałam się do stolika moich przyjaciół, gdzie pili już swoje piwa
-
Ja nie wiem co ty w zamian za te piwa musiałaś robić- zaśmiał
się Bartosz, jednak nie chciałam się odzywać, bo atmosfera była fajna więc,
usiadłam tylko obok Zbynia. I pociągnęłam rurką zacny trunek procentowy.
Po dużej
ilości piw, i setek wódki, każdy oddał się w wir muzyki, najpierw porwał mnie
do dzikiego tańca Zbynio. Nie zdecydowanie taniec to nie jest, bo kto uważa
dziwne wywijanie w różne strony rękami, i ruszanie nogami do przodu i tyłu
-
Chodź tu łosiu, nauczę cię jak się rusza- zaśmiałam się do
Zbyszka, bo trochę było mi wstyd, jak on tańczy, no czy tam udaje, że tańczy.
To, że był wyższy wcale nie przeszkadzało, bo miałam szpilki, więc takie tam
około 15 cm różnicy,
-
Jasna cholera, nie umiem tańczyć wolnych kawałków- zdenerwował
się Zbyszek, gdy DJ puścił wolną nutę, ale widziałam, że trzeźwy to on nie
jest, więc będzie mu łatwiej się oddać muzyce. Ja byłam partnerem od
wyznaczania kroków, a Zbyszek tyko przystawiał nogi
-
Ała!- zaśmiałam się, gdy postawił nogę na moją stopę
-
Przepraszam, ale to zły pomysł, chodźmy się lepiej napić
-
Nie poddawaj się, raz dwa trzy,- postanowiłam nauczyć go dwa
na jeden, chyba najłatwiejszy ma krok podstawowy, nie powiem szło mu
nie najgorzej.
-
Dobra damski krok umiesz-zaśmiałam się- Teraz musisz tańczyć
kroki męskie.- Rechotałam z Niego. Zaskoczył mnie, ale mu szło nawet, raz mnie
tylko nadepnął na stopę
-
A teraz obrót- zaśmiał się tymi swoimi białymi ząbkami, lekko
krzywymi
-
O mam cię! Teraz zatańczy pani ze mną- KURWA!!- pomyślałam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem, malutki poślizg mamy, ale musicie wybaczyć mi, ponieważ SZKOŁA utrudnia mi pisanie.
Na pocieszenie mogę dodać, że w tym tygodniu, gdzieś pod koniec pojawi się już 22 rozdział! taak.
Teraz czas na podsumowania
* ME- powiem tak, mogliśmy wygrać mecz, jednak los nie był nam pisany, jak widać takie było przeznaczenie naszej drużyny.. Więc teraz, trzeba wyciągnąć jakieś wnioski, i dlatego..
* Andrzej Kowal trenerem Reprezentacji? TAAAK!! ja osobiście jestem na tak! dlaczego? nie, żebym miała coś do AA, tylko obaj panowie mają inne predyspozycje, inny pogląd na siatkówkę, więc czemu by nie?
* Płacz Bartka, ehh aż sama się ja głupia( 18 l.)poryczałam jak słuchałam tego wywiadu, szkoda mi go było, ważne piłki zepsuł w ważnych momentach, jednak po tylu atakach i przyjęciu z jego strony, zmęczenie dało w kość.. Jednak ważne, że teraz jest już we Włoszech , gra i humor ma, co świadczy o tym zdjęcie na fejsie.
* Rosja pierwsze miejsce- powiem tak, meczu nie oglądałam, widziałam tylko zdjęcie pana z "9" z pucharem O.o
do zobaczenia pod koniec tygodnia ;*
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
Buźka!!! :* :* :*
Strasznie podobają mi się dialogi, ale mam trochę zastrzeżeń co do odpowiednich słów i ich form. Popełniasz proste literówki. Popracuj nad tym i będzie bardzo fajnie. No i troszkę więcej opisów :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Dziękuje za trafne spostrzeżenia, będę starała się poprawić formę pisania i uważać na błędy ;)
Usuń;*
Super sytuacja z tą rozebraną Dziecinką;) a Zbysia podziwiam za to że jeszcze się nie skusił;) tylko czemu przerwałaś w takim momencie coo?" bu$$ka :***
OdpowiedzUsuńW przyjaźni tak już jest, przyjaciele na siebie nie "lecą"
Usuńhaha taki miałam zamiar od początku :) przerywanie w momentach najciekawszych ;))
;*
Mały poślizg? Oj proszę cię! :D Ale rozdział całkiem całkiem... super!
OdpowiedzUsuńNo i masz tą świadomość, że nie dodasz tg rozdziału tak szybko? :D
Dziubaski! :* :*