Ventidue

Tego wieczoru Zbyszek miał racje, po wspólnym tańcu z Bartkiem od razu zaprowadził mnie do baru i zamówił nam dwie wódki z cola, nawet nie zapytał mnie czy lubię. Po 4 kolejkach znowu wróciliśmy na parkiet, doskonale znałam zamiary przyjmującego, ocierał się o mnie i za każdym razem w ciągu tych kilkunastu piosenek, gdy miałam blisko głowę próbował skraść mi causa Jednak z pomocą przyszedł mi Zbynio, że dzwoniła do jego osoby moja rodzicielka, dziwne, bo było już grubo po 23, zabrałam więc swoją torebkę z naszej loży i wyszłam na dwór, o dziwo Bartek nie poszedł za mną tylko tłumaczył się, ze musi do łazienki. Wyszłam więc do parku nieopodal, tak, żebym doskonale słyszała głos rodzicielki, i wybrałam jej nurem.
-                     Jasna cholera z 10 razy do ciebie dzwoniłam- od razu dało się usłyszałam ze słuchawki.
-                     Tez miło mi cię mamuś słyszeć
-                     Martwiłam się tak?
-                     Jak widać żyje, czy oś się stało?
-                     Jest mały problem, nie mam z kim jutro Mila zostawić pomyślałam więc, że Mateusz może go do ciebie przywieź, bo ja musze jechać na szkolenia
-                     Nie! Znaczy sama mogę po młodego pojechać.O której kończy zajęcia
-                     O 11.30
-                     Dobra to ja go odbiorę
-                     Dzięki córeczko krytyczna sytuacja, ja koło 18 powinnam już wrócić
Pożegnałam się z rodzicielką i szybko wróciłam do klubu. Zabawa coraz bardziej rozkręcała się, każdy już lekko sobie chlapnął, wiadomo, ale nie za dużo, w pewnym momencie przysiadła się do nas jakaś blond różowa cizia, od razu położyła rękę na kolanie Zbynia, coś mu wyszeptała na ucho, a ten się zaśmiał,
-                     Źle trafiłaś słoneczko, spadaj- zaśmiał się jeszcze głośniej tamta od razu oderwała się od mojego przyjaciela, huknęła i opuściła naszą loże
-                     Stary taką dupę spłoszyłeś!- od razu na Zbyszka zaczął się rzucać Grzesiek
-                     Spierdalaj co?- nie chciał nawet kontynuować rozmowy, tylko odszedł od stolika, a ja powędrowałam za Nim
-                     EEy co jest?- złapałam go zaraz przy wyjściu
-                     Co one we mnie widzą?- oburzył się.- Ja pierdole, czy ja musze by taki seksowny!- walnął pięścią w ścianę
-                     Co lodzika proponowała- zaśmiałam się
-                     Bardzo śmieszne wracam co domu, wracasz ze mną?
-                     Jutro musze po Młodego jechać, więc też wrócę, aha tylko pod jednym warunkiem
-                     No jakim?
-                     Ja ci lodzika nie zrobię- wystawiłam mu język.- Zamawiamy taxi?
-                     Masz ochotę na spacer? Cholera zdenerwowałem się
-                     Ale mnie nie zgwałcisz po drodze co?
-                     Widać, że niezadowolona ostatnio chodzisz, czyżby cię Siurak niezadowolił- zaśmiał się
-                     Skończy ten bezsensowny temat i wracajmy.- przekręciłam się na pięcie i poszłam w stronę mieszkania Zbynia
-                     Tak jest dom.- zaśmiał się atakujęcy
Dobra może i miałam  słabą pamięć do map, ale od czego są GPS-y? Nie powiem było mi zimno, po 15 minutach drogi, i cholernie bolały mnie stopy o mi strzeliło go głowy zgodziś się na takie coś? Po tym, ja złapałam się ręki Zbynia i jako  tako próbowałam nadążyć za jego tempem chodzenia
-                     Czy możesz trochę zwolnić?- zapytałam nagle
-                     Nogi cię bolą?- zaśmiał się.- Trzeba było sobie wyższe buty wziąć
-                     Frejer!
-                     Dobra niech stracę! Wskakuj- Chodziło mu o to, żebym mu na barana wskoczyła
-                      Serio! – ucieszyłam się.- Ale mnie nie zgub i trzymaj torbę.- rzuciłam mu w ręce moją torebeczkę, bo nie miałam jak się trzymać z nią w końcu, wskoczyłam mu na barana
-                     O kurwa! Już tego żałuje, ile ty ważysz
-                     Tyle co rano!- pociągnęłam go za włosy
-                     Jeszcze raz, a cię upuszczę
-                     No idź szybciej, bo mi się chce za potrzebą
-                     A weź tu pomagaj babie, to jeszcze cię popędza
-                     Mówiłeś coś Zbyniu?- zaśmiałam się na jego słowa
-                     Że piękną mamy dziś noc – powiedział od razu

Po 35 minutach przemarznięci, zmęczeni i głodni doszliśmy do mieszkania Zbynia. Od razu atakujący rzucił się na łóżko, a ja ściągnęłam szpilki z nóg
-                     Dziecinka, słońce kochane, zrób herbatki.- usłyszałam z salonu
-                     A co ja jestem kelnerka twoja jakaś?- oburzyłam się, ale w sumie sama zdążyłam już nastawić wodę na gaz
-                     Jak byś była kelnerką miałabyś na sobie krótką obcisłą spódniczkę, fartuszek szpileczki i cycki na wierzchu
-                     Ale masz wyobraźnie- zaśmiałam się.- Zamawiamy coś do żarcia?
-                     Ja bym wpierdolił pizze, taką z podwójnym serem
-                     Ale bez oliwek i cebuli.- od razu skomentowałam jego słowa
-                     Ja pierdole, ale kukurydza musi być
-                     A pójdziesz do monopolowego?
-                     Bóg cię opuścił? Darłem przez Rzeszów z siedemdziesięciokilowym plecakiem
-                     Wal się na ryja!- oburzyłam się.- Ważę sześćdziesiąt trzy
-                     Ale kukurydza będzie?- zapyta dla pewności, i pojawił się w kuchni przy stole
-                     Niech i będzie, ale ty dzwonisz!
-                     Nie no, ja idę do sklepu, zresztą ty zawsze wysępisz dodatkowe sosy, więc dzwoń, a ja idę- nie zdążyła  nawet zaprzeczy, bo Zbynio już zakładał buty i otwierał drzwi, jednak nie zdążył wyjść, bo mały kundel zaczął szczekać.- Chodź słodziaku zabiorę Cię z sobą

Jak powiedział tak też zrobił, zabrał tego małego diabła z sobą na spacer, o północy, ale to nic, ja zadzwoniłam do naszej stałej, całodobowej pizzeri, zamówiłam największą pizze z kurczakiem, nawet udało mi się wysępić dodatkowe sosy, czosnkowy i ostry meksykański. Pizza miała by za 30 minut, Zbynio pewnie też tak wróci, a ja korzystając z okazji poszłam wziąć prysznic szybki i przebrać się w oś wygodniejszego, bo w tych jeansach nie mogłam nawet wygodnie usiąść na kanapie. W ekstremalnym tempie wykonałam czynności, przebrałam się w swoją piżamkę, która składała się z bokserek i koszulki na ramiączkach. Nagle usłyszałam hałasy, jednak to nie był głos Zbynia, cholera nie wyjdę tak na korytarz, założyłam więc szybko szlafrok, kapcie Zbynia i wyszłam przez mieszkanie, i co zobaczyłam? Leżącego Bartosza
-                     Ddddajj mi te noc! Teeeee jednaaaac nooooc.- wył na cały głos
-                     Zamknij ryja patafianie! Wstawaj
-                     Paulinka, Paulinka, ty moje kochanie
-                     Ale walisz wóda!- udało mi się go jakoś popchnąć w stronę drzwi do mieszkania Zbynia.- Uważaj na..
-                     Kurwa mać!!- zwijał się z bólu.- Co ta szaaaa fka! Tu roo bi kuuu kurwa!- powiedział składają wyrazy, powoli dokładnie, zdecydowanie czkawka mu w tym przeszkadzała
-                     Pewnie stoi, idź spać! Szybko
-                     Ni, nie!- skręcił w stronę łazienki.- Musz sze siku- patrzyłam jak poschodzi do muszli klozetowej trzymając się pralki i szalenie mnie to bawi- Czy mo żesz
-                     Jasne wychodzę- dopiero teraz ogarnęłam, że patrze jak sika

Jak na zawołanie, było słuchać dźwięk dzwonka, PIZZA przyszła. Wzięłam więc portfel, i otworzyłam drzwi
-                     O cześć Paula – powiedział do mnie młody dostawca pizzy.- Komuś się tu pizza zamarzyła o pierwszej w nocy.- zaśmiał się, a mi się na wymioty zbierało, nie lubię, jak ktoś ze mną flirtuje w taki sposób
-                     Ile płace?- zmieniłam temat
-                     40 złoty, do tego cztery sosy- ajj paulinko, masz zniszke, Zbynio ostatnio płacił 46.90
-                     Dzięki wielkie
-                     Sama zjesz tyle.-zaśmiał się
-                     A co dołączy chciałeś? Dzięki za pizze reszty nie trzeba, dobranoc- wredna syśka? Zawsze i wszędzie. Zabrałam pizze i położyłam na blacie w kuchni, jednak znowu ktoś zadzwonił, lepiej, żeby to Zbynio
-                     Jeszcze sosy- powiedział Patryk dostawca pizzy
-                     Dzięki.- od razu zamknęłam drzwi, jednak nie zdążyłam odwróci się na pięcia znowu natarczywe walenie rękę w drzwi
-                     Czego kurwa!- zdenerwowałam się.- A to ty- zobaczyłam, ze za drzwiami stoi Zbynio z dwoma torbami i psem pod pachą
-                     Mam rozumieć Patryk pizze przywiózł- zaśmiał się
-                     Bardzo śmieszne, ale mam cztery sosy!- powiedziałam w geście zadowolenia

Poszliśmy do kuchni, Zbynio był jeszcze w spożywczym, i kupił lody kochany Zbynio, postanowiliśmy oglądać jakiś mecz, padło łupem na powtórkę meczy POL- USA Liga Światowa, wilki finał, było o oglądać, Zjedliśmy całą pizze, 2 litrowe lody, wypiliśmy po 4 piwa i zaraz po słowach komentatora  „Przestrzelił! Przestrzelił Stanley” udałam się w krainę Morfeusza

Po nie zbyt miłej pobudce, spowodowanej  przez psa Zbynia, który domagał się spaceru, i musiał akurat mnie lizać po twarzy, jakoś mi się udało wstać z łóżka, dosłownie wszystko mnie bolało, bo nie dość, że spałam zwinięta w kłębek, to jeszcze prawie dwumetrowy burak mnie przygniatał swoją nogą i ręką, i w sumie po tym jak go ugryzłam, bo nie chciał się obudzi stałam już na nogach. Ledwo ale jakoś stałam, od razu popędziłam do kuchni włączy ekspres na kawę, już miałam otwierać drzwi do lodówki, by zrobić szybkie śniadanie, bo za  20 minut musiałam wyjechać w drogę do Stalowej, co wiązało się z pożyczką jego Audicy, usłyszałam rechot dochodzący z łazienki
-                     Z czego ziejesz?- zapytałam wkraczając do łazienki, jednak atakujący nic mi nie odpowiedział, bo był zajęty robieniem zdjęć wannie, podeszła bliżej i co zobaczyłam? Śpiącego Bartka, już miałam wybuchać śmiechem, gdy Zbynio zatkał mi usta ręką i podał mi telefon, za bardzo nie wiedziałam, o zamierza, ale domyśliłam się, że musze włączyć kamerę. Tak też zrobiłam, i od razu dowiedziałam się, co zamierza zrobić atakujący, włączył kurek od kranu, doskonale widziałam, że kurek z kolorem niebieskim, przełączył, by woda leciała z rączki i zimna woda poleciała na twarz przyjmującego. Długo nie trzeba było czekać na reakcje z jego osoby, bo wielkie „kurwa kurwa powódź!! Ratunku topie się” było słychać chyba w całym bloku. Wy chuje jebane no o wy kurwa robicie?- gdy otworzył oczy zobaczył sprawców całego zajścia
-                     I jak fajnie było?- zaśmiał się Zbyszek po całej akcji, gdy pił już kawę, ja malowałam rzęsy w korytarzu, a Bartek przyszedł już suchy, po wcześniejszym przebraniu się i wysuszeniu
-                     A jak bym się utopił?- powiedział z Miną Zbytego psa- A ty gdzie się wybierasz- zobaczył, że się maluje
-                     Dlaczego myślisz, ze gdzieś jad
-                     Zgadywałem- powiedział popijając moją kawę- Macie oś na kaca?
-                     Trzeba było tyle pić?- zapytał go atakujący
-                     To ty go nie widziałeś, jaki do domu wrócił- zaśmiałam się na samą myśl, jak leżał na korytarzu przed mieszkaniem
-                     Ja się domyśliłem po tym, ze w wannie usnął
-                     Ja tu siedzę, jakbyście nie zauważyli
-                     Nie da się ciebie nie zauważyć- zarechotałam.- Dobra panowie, ja uciekam, Zbyyyniuuu- Złapałam Zbyszka za szyje, gdy siedział przy stole- Wiesz, jak ja cię strasznie uwielbiam?
-                     I co związku z tym- powiedział z pełną powagą
-                     Bo wiesz, znamy się już tyle czasu, świetny z ciebie facet, w ogóle siatkarz, nie tylko Resovi, ale też i reprezentacyjny atakujący.- kontynuowałam swoją wypowiedz
-                     Kontynuuj.
-                     Przecież, nie muszę ci mówić, że jesteś najprzystojniejszy, bo to wiesz
-                     No wiadomo - zaśmiał się
-                     Co wy ćpacie?- zdziwił się z przebiegu naszej rozmowy Bartosz
-                     Ogółem, takiego faceta to ze świecą szukać
-                     Hmm.
-                     To pożyczysz czy nie?
-                     Wystarczyło zapytać wprost, ale to miłe co mówiłaś, aż się cholera zarumieniłem- wybuchł śmiechem tak samo jak ja, dałam mu tylko buziaka, co ewidentnie, nie spodobało się przyjmującemu, chwyciłam kluczyki z wieszaka i prawo jazdy i już miałam opuszczać mieszkanie, gdy odezwał się przyjmujący
-                     Czekaj na mnie, ja też chce jechać
-                     Nie mam czasu pa

Nie słyszałam nawet co odpowiedział, bo opuściłam mieszkanie, nie chciałam by jechał ze mną, bo po co mi on? Tylko by mi szczekał za uszami, a ja potrzebują skupić się na jezdnie Punktualnie zasiadłam za kierownicą auta o 9, poprawiłam wszystkie lusterka pod swój wzrost, zapięłam pasy, odpaliłam silnik i pojechałam w drogę do mojej miejscowości.
 Po odebraniu Mila z przedszkola, pojechaliśmy od razu do domu, zabrałam kilka rzeczy zjedliśmy szybko obiad, który mam zrobiłam przed wyjściem, spagetti nic trudnego to nie jest? Szybko się go robi i bez większych problemów, zabrałam nawet mojego psiaka, w końcu jemu tez się należy trochę poświęcenia czasu. W końcu i tak dziś tu wrócę i tak, a po Rzeszowie i tak będziemy chodzić, bo mój brat w domu nie wytrzyma całego dnia, nawet jeśli jest zimno. Gdy zakładałam kurtkę zadzwonił mój telefon, cholera kto mi zmienił dźwięk dzwonka? Ee Siurak? Skąd ja mam jego numer, jeszcze z całuskiem?
-                     Zbysiu, stary kurwa zgubiłem się
-                     ee Paulina
-                     Co paulina?- zdziwił się-Wróciłaś już? O szybka jesteś.- zaśmiał się- Daj mi Zbycha do telefonu
-                     Z tego o mi świta, jest na treningu- powiedziałam zakładając kurtkę 
-                     Zostawił telefon w domu? Dziwne to do niego nie podobne
-                     A sąd ja to mam wiedzieć?
-                     Nie wiem, ale odbierasz jego telefon, więc to logiczne..
-                     Ale dzwonisz do mnie nie do Zbynia
-                     Nie rób ze mnie idioty, co?- powiedział zdenerwowany..- Dobra mniejsza z tym, zgubiłem się pomóż mi...
-                     Mnie uczono, że jak się gdzieś zgubie, to stoję w miejscu i czekam, aż mnie ktoś zajdzie.- zaśmiałam się i powiedziałam do Mila, że wychodzimy
-                     Nie rób sobie ze mnie jaj nawet, serio nie wiem jak do domu wrócę
-                     Do Rosji?
-                     Paulina do cholery, nie denerwuj mnie nawet
-                     Kurde mówię, że nie znam Rzeszowa, cholera ludzi popytaj, a teraz sory, muszę jechać.
-                     To przyjedź po mnie gdziekolwiek jestem
-                     Ale jestem w Stalowej zejdzie mi z tym ze dwie godziny, dzwon do Zbycha, za 15 minut trening kończą
-                     I dogada się kurwa z babą!!
No co za nadęty burak z Niego, zdenerwowana siadłam do samochodu tym razem swojego. Nie jestem przyzwyczajona do parkowania, jego dużym pojazdem, więc wolałam swój. Milo zapiął pas, przytulił się do pieska, i mogliśmy jechać w drogę do Rzeszowa.
Po niespełna 90 minutach zaparkowałam swój pojazd przed blokiem atakującego, zabrałam swoją torebkę, Milo zdążył wysiąść sam zabrałam psa na smycz i poszliśmy do wejścia. Wcisnęłam, tylko kod i już byłam na schodach. Nawet nie pukając wkroczyłam do mieszkania atakującego, gdzie panowie siedzieli na łózku- o znalazł się-pomyślałam, i oglądali jakiś film. Odrazy mój Kondon, poleciał do Bobka, i zaczęli się lizać po ryjku
-                     Cześć młody - Zbynio przybił piątkę z moim młodszym bratem.- Kupę lat się nie widzieliśmy, urosłeś
-                     Wiesz, jem dużo warzyw, ćwiczę trochę, a i pije mleko- odpowiedział mój braciszek przechwycił pilot od zbynia i włączył bajkę
-                     Ey! Oglądałem ten program- oburzył się Bartek
-                     Kamiś przywitał byś się
-                     Cześć- dopowiedział mój brat nie zwracają uwagi na Bartka.- Zbyszek gramy w coś?
Mój przyjaciel nawet nie odpowiedział  tylko podniósł się z kanapy i usiadł przed tv i wyciągnął potrzebny sprzęt do gry, Kamil podszedł w jego ślady, a Bartek patrzył na mnie nie wiedząc o co chodzi
-                     To twój dzieciak?- zapytał po chwili namysłu
-                     Imię mam!- oburzył się mój brat nie odrywając gościa w spodenkach, który biegł z piłką do bramki na ekranie TV
-                     Jak już coś to Milo, a nie dzieciak, i  nie, to nie mój dzieciak tylko mój Brat, jak już coś, Zbyszek! Bobek liże mojego Kondona!!- zaczęłam piszeć, gdy zobaczyłam jak mały czworonóg atakującego, liże mojego psiaka
-                     Ja pierdole, to jeszcze dziecko!- przestraszył się atakujący i od razu oderwał się z przed telewizora i poleciał zabrać swojego psa, który warczał na niego, ten zamknął go w szafie( cóż za wychowanie panie Bartman) mój tylko patrzył na to całe zajście z wrogą miną do Zbynia.- Ja pierdole, nie wiem co w niego wstąpiło
-                     Twój pies molestował mojego!- uniosłam głos na atakującego
-                     Mój? To twojemu stał
-                     Ślepy ty jesteś? To twój miał język na..
-                     Wasze psy to geje!!- krzyczał Bartek.- Ne no z kim ja mieszkam, boże- pokręcił głową z niedowierzania
-                     Mój jest już szczęśliwym ojcem czworaczków, a nie gejem- opowiedziałam natychmiast
-                     A mój nie może mieć dzieci nawet sterylizowany był do cholery!
-                     Nie dziwne, czemu mu się chce ruchać zaśmiał się Bartek.
Niestety Zbynio nie chciał ustąpić i zabrał swojego psa do weterynarza, żeby przypadkiem nie został zgwałcony przez mojego siedział tam dobre 2 godziny i wyszedł z wielkim zdenerwowaniem. Lekarz stwierdził, że jego pies to gej, jak nam Zbyszek o tym powiedział po powrocie, nie mogliśmy przestać się śmiać. Dla wszelkich obaw i dla chronienia swoje psa postanowiłam wracać do domu. Po zostawieniu Kamila w domu zamieniłam z mamą parę zdań i o 19 wybrałam się do zdesperowane Zbyszka z  powrotem  końcu niedługo ważny mecz, a  ja muszę mu pomóc, jako tako podnieś się po tak złej nowinie, że jego kochany pies jest gejem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ogółem rzecz biorąc rozdział był juz wczoraj, ale inteligentna ja, nie potwierdziłam dodanego rozdziału i łooo jest dziś
Dziś mecz sparingowy miały dwie drużyny z Włoch Amichevole Casa Modena-Lube Macerata (2-3), gdzie grali Zbyszek i Bartek, po przeciwnych stronach siatki, tym razem okazało się lepiej dla Bartka drużyny ;) hehe
tego noo ;) miłego czytania i w ogóle miłego tygodnia ;))
Całuję ;*

3 komentarze:

  1. Pies gej. Hahahaha., świetny rozdział super się czyta. Zniecierpliwościa czekam na kolejny. Pozdrawiam bu$$ka ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahaha ;P No więc od czego by tu zacząć? ;D Bartuś i jego talent muzyczny, poranny prysznic, zagubiony Kurek + pies gej hahaha ;p Pozdro. z podłogi xd No ja mam nadzieję, że nasza ,,Dziecinka" pomoże się pozbierać Zbyniowi po tej traumatycznej wiadomości, że jego pies jest gejem hahaha ^^

    OdpowiedzUsuń