-
Pojebało cię? we to buraku ścisz- takimi oto słowami zostałam właśnie
obudzona
-
Ale fajny kawałek leciał- oburzył się Bartek
-
Ale Śyśka śpi- już miałam odpowiedzieć, że już nie śpię, ale
za bardzo mi się nie chciało podnosić z pozycji leżącej, zobaczyłam tylko na
wyświetlaczy swojego telefonu że jest godzina 02:35
-
No już, wyluzuj starty, coś ty taki nerwowy ostatnio
-
Nie nerwowy, tylko niech się dziewczyna wyśpi, a nie
- Niby dlaczego? Ty ją tak zmęczyłeś w nocy- zarechotał przybysz
z Rosji na co ja mu osobiście miałam ochotę trzepnąć w tą twarzyczkę, ale
wolałam słuchać dalej
- Ty serio w tej Rosji zdurniałeś jeszcze bardziej, mowie ci po raz
kolejny, że nie spałem z Dziecinką nigdy i nie będę spał jasne?
-
Spać może nie spałeś, a pieprzyłeś się pewnie porządnie
-
Wysiadaj- atakujący zatrzymał pojazd
-
Do dobra stary luz- rechotał dalej.- Ale, że nigdy nic a nie- niedowierzał Bartosz
-
No przyjechało ze dwie godziny temu, a już mnie denerwuje
-
No bo nie mogę uwierzyć, że masz taką laskę koło siebie i jej
nie zaliczyć
-
Mówie Ci kurwa, że się przyjaźnimy stary pojebańcu tylko, więc
skończ już pierdolić, bo będziesz szedł pieszo
-
Więc albo stary dała ci kosza, no albo dorosłeś trochu
-
Boże widzisz a nie grzmisz, gdzie się takie uchowało-
powiedział sam do siebie Zbynio
-
Dala ci kosza- rechotał jeszcze bardziej przyjmujący
-
Nie! Bo nawet nie próbowałem się do niej przystawiać tak? Nie
mój typ stary!
-
Jak nie twój, brunetka niebieski oczy, wysoka - zaczął wymieniać
-
Tak, do tego wysportowana, gra w siatkówkę, umie się bić,
gotować i ma mocniejszą głowę niż Kosa- dodał rechtając Zbyszek
-
To w czym problem
-
Że to moja Dziecinka Siuraku
-
Czyli, że jak by nie była Dziecinką, ruchałbyś?
-
Nie, bo nie wiem czy nie zauważyłeś, ale ja mam Kasie
-
Oo nie, dalej z Nią jesteś
-
No już z rok będzie
-
Zaraz zaraz, czyli ta twoja Dziecinka wolna jest?
-
Tak, ale- zaśmiał się- Nie masz co się trudzić i tak ci kosza
da
-
A co lesbijką jest?
-
To by tłumaczyło przynajmniej, dlaczego robiła sobie malinki
odkurzaczem
-
Ahaha czym? -Zabije go, albo nie, bo pójdę siedzieć, zrobię im
obiad i wrzucę tabletki przeczyszczające, normalnie się zemszczę za to Bartman
-
Nieważne- pokręcił głową Bartman
-
Ey, ale na mnie poleci?
-
Wątpię- powiedział pewnie
-
W taki razie zakład? Stawiasz wakacje, nam wszystkim, jak ją zaliczę
do końca tygodnia
-
Zabawny jesteś Siuraku
-
Dobra dobra, ja wiem swoje, mi się żadna nie oprze- przeczesał
ręką włosy
-
A jeśli przegrasz, a to jest niemalże pewne ty stawiasz! Całe
dwa tygodnie
-
Stoi!
-
Ale wiesz, takie eleganckie te wakacje mają być, a nie jakieś
tam trzy gwiazdki
-
Pięciogwiazdkowy, Francja elegancja ma być Zbyniu
Ludzie leżałam,
na tylnych siedzeniach Białego Audi i nie wierzyłam słowom jakie wydobywają się
z ust siatkarzyków. Dobra przyjmującego nie znałam, nie wiedziałam co mogę się
po Nim spodziewać, ale że mój Zbynio. JA SIĘ ZEMSZCZĘ
-
Głodny jestem- wyskoczył nagle Kurek jak ten cały Filip z
konopi
-
Zaraz będzie stacja paliw to zjemy po kebabie
-
Tylko pamiętaj bez marchwi, nie lubię tego pomarańczowego
gówna- powiedział przyjmujący, a mi się od razu włączyła czerwona lampka
- Nie znam cię od wczoraj wiem o tym, chyba nie?
Zbynio wyszedł
z samochodu i zatrzasnął drzwi, że normalnie głuchy by się obudził, więc że
jako taki mi się nudziło już i wysłuchałam się wszystkiego wstałam
-
Cholera mówiłem burakowi by był cicho- powiedział Bartek, gdy
zobaczył, że się przeciągam
-
Wystarczająco się już wyspałam, gdzie jesteśmy?
-
No w samochodzie- zaśmiał się.- A tak dokładnie to nie wiem
-
A tak w ogóle dlaczego zjechałeś z Rosji?
-
Skąd wesz, ze byłem w Rosji? Widać że śledzisz moje życie
-
Nie śledzę, tylko Zbynio mówił, że ze wschodu przyjeżdżasz
-
Jasne Zbynio, powiedz coś o sobie- wystarczająco ci Bartman
już naopowiadał, miałam już powiedzieć, ale jakoś się starałam opanować
-
A nie wiem co byś chciał tam wiedzieć
-
Wszystko..
-
Hmm nazywam się Paulina- zamyśliłam się.- Na razie ci wystarczy
a teraz idę do Zbynia, bo głodna jestem.- Weszłam na stacje, gdzie Zbynio stał
przy kasie i grzebał w swojej torebce
-
Kurna! Aa to ty! Jak żeś mnie wystraszyła- podniósł głos, gdy
mu wbiłam palce w żebra.- Wstałaś już?
-
Tak, bo jakiś łoś drzwi za mocno zamyka
-
A to burak nie?- zaśmiał się.- Zjesz coś? Zamówiłem nam kebaby
może..- popatrzyłam na kartę z daniami, w końcu nie jadłam od 19, a jest już 3.
Miałam cholerną ochotę na coś dobrego
-
Poproszę raz kebab z sosem ostrym bez cebuli, może
jeszcze dwa razy duże frytki z keczupem
pikantnym i sałatkę z łosiosiem, tylko prosiła bym szybko, bo nie mamy dożo
czasu, a i może jeszcze dwie muffinki czekoladowe- uśmiechnęłam się do
sprzedawcy i wyszłam
-
Widać, ze dziewczyna zgłodniała- zaśmiał się sprzedawca, że ja
przed drzwiami wyjściowymi słyszałam
-
Nadążył pan? T takim razie podwójnie poprosimy. Ile płace?
-
135 zł. i 98 gr. -powiedział sprzedawca. Zaraz lody?
Zobaczyłam, że stoi lodówka przed samym wyjściem czemu ja tego wcześniej nie
widziałam?
-
Zbynio jeszcze rożka sobie wezmę- krzyknęłam, gdy grzebałam w
zamrażarce
-
We mi też nie, tylko
czekoladowego- krzyknął atakujący jeszcze zabrałam lody i wyszłam na zewnątrz,
co że było zimno, a my jedliśmy lody przed stacją na murku czekaliśmy na zamówienie.
15 minut później
-
No czy wy poszlaliśta! Ja marznę w samochodzie czekam na was
już z 15 minut, a wy se lody wpierdalacie w środku zimy wyleciał z samochodu
przyjmujący, gdy my już jedliśmy trzeciego loda z rzędu, Zbynio trzeciego
czekoladowego, a ja truskawkowego
-
Czekamy na zamówienie
-
Ja tam widzę, że lody wpierdalacie
-
Idź i se kup- powiedział mu Zbynio i w sumie tak zrobił.- Zaraz wróci z pretensjami, że nie ma jego ulubionych
-
Ey nie uwierzycie co się stało?
-
Nie ma w kubeczku?- zarechotał Zbyszek
-
Nie, tylko tu karty od 20 złoty przyjmują, a ja drobnych nie
mam
-
Coś słabo płacą w tej Rosji- zaśmiałam się
-
A we pożycz piątaka- zrobił maślane oczka do mnie
-
Państwa zamówienie, życzę smacznego- podał nam zamówienie w
torbach na wynos sprzedawca o dziwo wyniósł nam go przed stacje.
-
Co dobrego kupiliście?- od razu zaczął patrzeć po
reklamówkach, o dziwo już mu się lodów odechciało
-
Łap- rzycił mu w folii kebab atakujący, a sam zabrał się za jedzenie sałatek ze
mną. Już pomijam sam fakt, że wyżarł
mojego całego łososia, a mi zostawił warzywa, ale i tak było dobre, ale
jednak sam fakt, że przyjmujący też chciał, był najlepszy ten wyraż żalu, że jemu nie zamówiliśmy
-
No to teraz kebaby- zaśmiałam się i zabrałam od Zbyszka mojego
Gdy Zbyszek zjadł, otrzepał się z
kruszki po bułce i poszedł do łazienki
ja zdążyłam zjeść swojego i nie powiem, zacznę lubić drogę do Wa-wy, a
dokładniej tą stacje, bo żarcie mają dobre.
Udało nam się w końcu wyruszyć w powrotną drogę. No i
pomijam jeszcze sam fakt, że Bartek, wydzierał się w środku nocy na mnie, że mu
miejsce zajęłam. Na co ja nie reagowałam i usiadłam sobie z przodu. Gdy usnął w
końcu, bo musiało minąć aż 20 minut, zjedliśmy ze Zbyniem nasze frytki, w miarę
szybko ile to było możliwe. Nagle zabieraliśmy się za jedzenie naszych
czekoladowych muffinek. O dziwo były one dosyć duże, ugryzłam gryzą swojej, i
poczułam jak czekolada mi leci po dekolcie.
-
Ja pierniczę jaki brudas- zarechotał Zbyszek, na co ja, jako
miła osoba, dałam też ugryźć jego osobie, no dobra nie jestem miła, resztę więc
jakieś ¾ wsadziłam mu do ust, co
oczywiste, że się nie zmieściło, wiec musiałam mu wypaciać buzię, wyglądał jak
niewinny dzieciak, bo męczył się z jej jedzeniem, ale pomagał sobie jedną ręką,
a ja się ziałam z Niego
-
Bardzo śmieszne- śmiał się ze mną- Dawaj resztą nie? Ale teraz
jem sam-
oczywiście, że nie jadł sam, tylko
ja go karmiłam, ale obiecałam że mu już buzi nie wypaciam. No tak, dwoje w
miarę normalnych ludzi, bawiących się czekoladową babeczką.
Przed 5 byliśmy
w domu, dobra nie w moim tylko Zbynia w Rzeszowie i od razu panowie poszli spać,
a ja po podróży nie czułam się świeżo, więc poszłam się wykąpać, przebrałam sie
w moją koszulkę z ciasteczkowym potworem i krótkie bokserki. Dopiero po czasie,
gdy panowie spali ogarnęłam się, że nie mam gdzie spać.
Próbowała wszystkich możliwych
sposobów by rozłożyć kanapę Zbynia stającą w salonie, ale się nie dało, za
cholerę, a najgorsze było to, że nie dało się na niej położyć jako tako, żeby
usnąć, bo była za mała. Ja się pytam po co mu taka kanapa w domu.
Załamana
siadłam w kuchni przy blacie i nie wiedziałam co zrobić, cholernie mi się spać
chciało. Do Bartka nie pójdę spać bo się go boje, już nie wspomnę o zakładzie
ze Zbyszkiem wiec, nawet nie ma opcji,
w wannie na pewno nie usnę, bo
nie dość że twarda to samo to,
że okrągła i nie da się usnąć, wiec zaglądnęłam do Zbyszka.
Spał na jednej
połowie łóżka, jak on się nie udusi tak śpiąc. Jak trup jakiś cholera jasna,
nie dość, że był do połowy przykryty pościelą, tak że miał cały tors na
wierzchu, RZYGAM TĘCZA drogie panie. Ale co było najlepsze nie chrapał. Więc
pozwoliłam sobie, położyć się obok niego. Wzięłam sobie koc leżący na fotelu, i
położyłam się na rogu.
Rano
Obudził mnie czyjś ciężar na
plecach i flesz jakiś
-
O! kurwa nie mogę- wybuchła jakaś postać głośnym śmiechem
-
Stary zamknij ryja, bo się budzi
-
Igła!?!- ten rechot rozpoznam wszędzie
-
Spierdalamy!- krzykną Kosok i drzwi huknęły
-
Bartman buraku złaś ze mnie!- ten ciężar, co na mnie
spoczywał, to był ciężar ciała atakującego. Spałam sobie na brzuchu, a atakujący
spał na mnie. Widać, ze było mu bardzo wygodnie, bo nawet nie raczył się
podnieść, gdy drzwi huknęły i ja krzyknęłam . Jednak ja się dusiłam, bo mnie
przygniatał
-
No Bartman!! Przygniatasz mnie!- udało mi się przekręcić
głowę, że krzyczałam mu do ucha, jednak ten spał. Jego okradną kiedyś, gdy
będzie miał taki głęboki sen.
-
Twoi starzy przyjechali!!
-
Coo gdzie? Jasna cholera ja mam kwiatki nie podlane, kibel
nie umyty- wyskoczył z łóżka na proste nogi i zaczął zakładać spodenki
-
Otwórz oczy buraku
-
Syśka, ale że jak rodzice w ogóle- chyba nie rozumiał co się
dzieje. Taa zjarany Zbynio
-
Dusiłeś mnie więc musiałam coś krzyknąć strasznego do ucha
nie?
-
Wredna jesteś, aż mi ciśnienie skoczyło
-
Ciesz się, bo już miałam ci suty wykręcać- zaśmiałam się
-
To bym sobie oddał- wystawił mi język.- Tak w ogóle co ty tu
robisz?- Jednak nie usłyszał odpowiedzi, bo usłyszeliśmy śmiech chłopaków
-
Kto tam jest?- spanikował
-
Nie wiem ja Krzysia słyszałam tylko- podążyliśmy więc do
kuchni, ja w swojej kusej piżamie, a Zbynio półnagi
Podążyliśmy do
kuchni i co zostaliśmy? Chłopaków z reprezentacji siedzących i śmiejących się
do laptopka. A co oglądali?
-
Ja was zamorduje! Usuwać to i to już! Jak to Kaśka zobaczy to
nie tylko Zbyszka zabije, ale i mnie!!- wydarłam ię gdy tylko zobaczyłam, że
śmieją się z mojego i Zbyszka zdjęcia jak śpimy, ja jestem przygnieciona do łóżka a na mojej osobie spoczywa
cielsko Zbynia
-
ale to tak słodko wygląda no weź a noo- domagał się Igła
-
nawet nie czułem, ze ktoś jest po de mną- zaśmiał się
atakujący.- gdzie to wstawiłeś?
-
Jak to gdzie? Na fejsa u Siuraka- zarechotał Kosa
-
Czy was do reszty pojebało! Usuwać to i to już!!
-
Ale ciebie przecież i tak tam nie widać, więc co się spinasz-
Piotrek próbował załagodzić sprawę
-
Ryja nie widać, ale załącznik jest, oj zemsta jest słodka
gołąbeczki- zaśmiał się przyjmujący Dynama
-
Zibi komóra ci dzwoni- krzykną do Zbyszka libero, gdy ten
poszedł do kibla
-
Ja pierdole, mama dzwoni- zobaczyłam na wyświetlaczu, numer
mojej rodzicielki.- Pewnie zdjęcie zobaczyła już
-
To mam twoją matkę w znajomych, ale cool- ucieszył się
przyjmujący
-
Nie, ale Malina pewnie polubił, i zauważyła, nie! Nie odbieram
pierdole!
-
A co maja Maliny z tym wspólnego?
-
A bo ty nic nie wiesz- zarechotał Igła
-
Może mnie uświadomicie, co wam tam wesoło?
-
Eee nie, tak jest fajnie, ale wiesz co ci powiem, że ja to bym
coś zjadł
-
A bo nasza dziecinka to siostra Malinowskiego, kojarzysz Jastrzębski
Węgiel, Misiek, dzik dzik żołędzie?- zaczął po polsku tłumaczyć koledze z
reprezentacji Kosoczek
-
A coś ci powiem, że mi świta, ale że jak, że rodzeństwo?
-
Przyrodnie, ale rodzeństwo, a teraz panowie, nie wiem który do
sklepu idzie- ledwo skonczyłam zdanie wyskoczyli z krzykeim:
-
Nie ja!- krzyknął jednocześnie Zbynio, Pit i Kosok
-
Nie ja!!- dodał po nich Krzysio
-
Nie ja!- krzyknął na samym końcy Bartek- Nie ja się tak nie bawię, ja jestem tu gość, a wy mnie
na zakupy wysyłacie
-
Ale ja jestem najstarszy i ciebie wysyłam.
- A to już nie moja wina, że stary jesteś, niech Piotrek idzie, najmłodszy jest- powiedział pewnie Bartek
-
Ale ja się zgubie, i nie wiem gdzie sklep, w ogóle ja się
boje, niech Syśka idzie
-
No chyba cię główka boli, ja tu jestem jedyną damą, a damie
nie wypada
-
Dobrze gada- przyznał mi racje Krzysio.- Grzesiek wypad do
sklepu
-
Nie ma takiej opcji, mnie kostka boli, nie pójdę tym bardziej,
że gramy w piątek finały, ja muszę być sprawny, niech Zbyszek idzie jego dom
-
Właśnie mój dom, więc ja nie idę, Siurak z Cichym, wypad na
zakupy migiem
-
W samych gaciach ci ni pójdę – zaczął się unosić Kurek, gdzie Krzysio
go zaczął za drzwi wyganiać
-
Ja pierdole, gorzej niż z babą
-
A pro po baby, niech Syśka z Nim idzie no
-
Syśka będzie gotować naleśniki, więc jej już i tak nie
mecz- uwielbiam cię Cichy. Jak widać
Grzesio, miał dosyć kłótni, i razem z Cichym poszli w końcu do tego sklepu.
Jednak zaraz wrócili, bo nie wiedzieli co mają kupić, jak to ujął Piotrek, aby
ugotować naleśniki. Już pomijam sam fakt, że naleśników się nie gotuje, a smaży, o dziwo kupili wszystkie składniki i się nie zgubili.
Udało nam się w spokoju zjeść śniadanie, które składało się z
naleśników z czekoladą, bananami i bitą śmietaną, nie to wcale ja nie jestem
odpowiedzialna za to śniadanie, w razie jak by Kowal pytał, panowie usunęli zdjęcie
z portalu społecznościowygo i poszli na trening, razem z Bartkiem, czyli to się
równa świętym spokojem przez najbliższe 3 h. Zaczęłam powoli obmyślać swój zacny
plan, skierowany w stronę pana Kurka. Wymyśliłam obiad, no dobra nie wymyśliłam
go sama, ale zrobiłam go sama. Zrobiłam zakupy w pobliskim sklepie, kupiłam
piersi z kurczaka, ziemniaki, marchewkę i dalsze potrzebne mi składniki.
Zrobiłam polski, domowy obiad. Bartuś miał być już dla mnie miły, z tego co
słyszałam co mówił Zbyszkowi, więc pewnie zje moją marchewkę z groszkiem. Moja
mam zawsze ją robiła co niedziele, dlaczego? Jest zdrowa i mój brat nie lubi
zielonego groszku. Ale zielonego groszku nie tylko nie lubi mój Milo, ale też i
Zbynio. Gdy panowie wrócili, od razu
podałam obiad, Igła jak zawsze zjadł wszystko, nawet trzy schabowe zjadł, środkowi to samo. Piotruś chciał przepis nawet, jednak bałam się mu go powierzać.
Jeszcze by cały blok podpalił, a ja na sercu nie chce mieć niewinnych ludzi.
Atakujący pomimo, że wybierał groszek zjadł wszystko, a przyjmujący, z tym było
gorzej, co ciężko mu było zjeść tą marchewkę, zazwyczaj przegrywał ją dużą
ilością ziemniaczków, a gdy mu się skończyła, a większość ziemniaczków i
schabowy zostało, kochana Dziecinką mu ją dołożyła, ojjj ciężko mu było, ale się
uporał. Panowie napili się jeszcze po szklaneczce jakiegoś trunku z barku
Zbynia, a ja razem z atakującym zbierałam talerze do zmywarki
-
Wiedziałem, że nie spałaś!- wystawił mi język, gdy byliśmy w
kuchni.- Zrobiłaś to specjalnie
-
Oj tam od razu specjalnie, trzeba było się nie zakładać
-
Ale nie lecisz na niego, prawda?- zapytał dla pewności mój
przyjaciel
-
A jeśli lecę?- popatrzyłam mu prosto w oczy.- Dobra dobra nie lecę.-
zaśmiałam się
-
No i tak ma być, tylko dziś nie pij za dużo, bo ja już plan twojego uwodzenia dzisiejszej nocy słyszałem
-
Co? Jaki plan?- zdziwiłam się
-
Zobaczysz wieczorem, na razie to ja jeszcze siłownie dzisiaj
muszę przeżyć.
Nastawiłam zmywarkę i wróciłam ze Zbyniem do reszty siatkarzy do salonu,
niedługo potem zostałam siłą zaciągnięta do samochodu i zawieziona na hale, na
trening Resoviaczków.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ewidentnie coś jest na rzeczy, dodałam wcześniej niż zamierzałam rozdział, a nie już wiem co jest, szkoła się zaczęła, więc nie dziwne, że pisze. heh
zamiast uczyć się 70 stron jakichś zarośli, dokładniej Bylin, na co miałam cały dzień, pisałam rozdział, poświęcenie :) Może jutro też zrobię sobie wolne? :D
a co do jakości rozdziału, sami oceńcie :)
Miłego czytania, komentowanie mile widziane!
Udanego tygodnia( a dziś dopiero poniedziałek) i nie brać ze mnie przykładu i nie obijać sie :)
buźka :**
Czytając Twojego bloga od razu humor się poprawia haha xD
OdpowiedzUsuńNajlepszy Tekst Ever: ,,Coo gdzie? Jasna cholera ja mam kwiatki nie podlane, kibel nie umyty" Kocham! <3 Czekam na kolejny! ;) Jak masz chwilkę zapraszam do mnie : http://trudna-milosc-ciezka-przeszlosc.blogspot.com/
Hm...jakiś czas sobie czytam to co piszesz i nawet mi się podoba.. c:
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wiele osób pisze w 1 osobie.. ._. Jak ja wam zazdroszczę, ja tak nie umiem.. ;_____;
Rozdział dobry.. c: Wiele się w nim działo.. ^^
Weny!!
Ja wręcz przeciwnie, zdecydowanie łatwiej się mi pisze w pierwszej osobie, łatwiej słowa się dopiera i w ogóle. ;)
UsuńCieszę się, że śledzisz losy dziecinki i Zbyszka ;))
Zazdroszczę tej dziecince takiego przyjaciela jak Zbysiu. Dziecinko nie daj się Kurkowi. Pozdrawiam i czekam na więcej. Bu$$ka ;***
OdpowiedzUsuń