Diciottesimo

Nie było nawet o czym mówić, że panowie ustąpią, musiałam więc pojechać do tego cholernego szpitala, gdzie po jakichś przeszło trzech godzinach  i czterech różnorodnych badaniach jakie przeszłam, co się dowiedziałam?  Że gówno mi jest, że jestem tylko stłuczona, zero jakichkolwiek złamań, a nie mówiłam? Ale nie wielka panika w końcu środkowy bloku Daniel Pe. z Bełchatowskiej drużyny  to silny przeciwnik w walce! Ale ludzie nie takie stłuczki przechodziłam. Dali mi leki przeciwbólowe i mogłam spadać. Badania tez przechodzić Zbyniu, na szczęście jego kinol nie jest złamany tylko lekko stłuczony. Ale jak dziadzia kocham zemszczę się panie Pliński na panu! Nie wiem jak, ale się zemszczę. I od tak z całego zamieszania wróciłam do hotelu, mocno po północy ze Zbyniem, Mieszkiem, i z trenerem Kowalem, który był gorzej wściekły od mojej osoby!
-                     Ale ja panu mówię że nie miałam wyjścia!
-                     Dziewczyno! Mogło to się zdecydowanie inaczej skończyć nie rozumiesz!
-                     Trenerze, proszę dać jej już spokój, wystarczy jej na dzisiaj- powiedział atakujący z nosem zabandażowanym, bo krew mu się znowu puściła, gdy sobie kichnął
-                     Syśce spokój dam, ale z tobą nie skończyłem
-                     Aaa! Wróciliście no nareszcie jak się macie?- ledwo pojawiliśmy się, na piętrze gdzie mieszkają siatkarza na drodze stanął Krzysio
-                     A ty dlaczego nie śpisz! Jest po 2- zapytał go Andrzej
-                     Jak tu ma spać jak tu takie zamieszanie! Boże jak wy wyglądata- zobaczył Zbynia z opatrunkiem na nosie.- Zszywany?
-                     Pojebało cię? Nie tylko opatrunek jest- pokręcił głową atakujący
-                     A nasza dziecinka?
-                     Złamane żebro i pęknięta przepona, nie jest źle.- powiedział od razu Bartman 
-                     Zbijasz się, prawda?- powiedział z paniką w głosie
Na co wybuchłam śmiechem na co mnie zakuło z prawej strony
-                     Powinniście odpocząć, kładź się do Zbyszka do pokoju śpisz na łóżku  Piotrka
-                     Co! Jaja se trener robi, a gdzie niby ja mam spać! – oburzył się Nowakowski i wyleciał z pokoju Igły i Grzybka.- To moje łóżko! Nie będę spal na podłodze!- rzucił się na od razu łóżko, chyba aż tak mocno, że coś strzeliło pod nim 
-                     Matka wie, że ćpiesz?- zarechotał Igła
-                     Ćpie megełe przez szekeło!- wystawił mu język
-                     To są prawa autorskie Piotruniu! Spadówka od tego- oburzyłam się
-                     Tak czy tak nie oddam ci łóżka.
-                     Przecież u mnie jest jedno łóżko wolne w pokoju- dodał Andrzej.
-                     To Syśka w sam raz się zmieści będziesz spała z trenerem o!
Zabije normalnie, najpierw Plińskiego, a potem Nowakowskiego. Pozabijam samym widelcem wszystkie kiszki powykręcam
-                     Nie wiem, jak chcecie uzgodnijcie to miedzy sobą, o za 15minut wszyscy w łóżkach mają być!

Dodał tylko trener i poszedł do swojego pokoju, który dzielił z Mieszkiem, a ja od razu wyprułam do Pita i zrobiłam maślane oczyska, po ubłaganiu go i próbie przekupienie, która skończyła się na 2 kratach Lecha, zgodził się przespać się z trenerem.

Spokojnie, leże sobie już na łóżku środkowego, Zbyszek wygodnie też już leży mamy już iśc spać, gdy słychać nagle jakieś krzyki i włączony alarm pożarowy.
-                     Kurwa pali się pali się!!!!!!- wydzierał się Nowakowski na cały hotel, od razu o ile to było możliwe zerwałam się z łóżka i ze Zbyszkiem wzięliśmy torby buty i wybiegliśmy na korytarz poszukiwać jakiegoś wyjścia czy coś! W końcu PALI SIĘ!
Ledwo pojawiliśmy się na korytarzu spotkał nas istny harmider Nowakowski wydzierający się i biegający po całym korytarzu, trener z gaśnicą, Mieszko w butelką wody latający i Igła z kamerą
-         Co wy kurwa wyprawiacie- od razu nasuwa się na myśl
-         Ten kretyn podpalił pokój!- zarechotał Ignaczak
-          Co zrobił- wytrzeszczyłam ślepia swe
-                     Dupa mi się jara kurwa!!!- przebiegł obok nas z trzymał się za swe cztery litery
-                     To ściąg te gacie- krzyknęłam
Od razu wykonał moje polecenie, trener przyleciał z gaśnicą i ugasi płomień na spodenkach Nowakowskiego, zaraz też przylecieli jacyś ludzie z obsługi, Mieszko coś do niech mówił potem trener i odeszli
-                     Nowakowski! Ja cie nie chce na następny sezon u mnie! Same kłopoty z tobą są! Co ci strzeliło do głowy bawić się świecą po nocy! - wydarł się na Piotrka,, który stał z samych slipkach z miną taką jak ma zawsze czyli, złamanego cztero latka jak by ktoś mu lizaczka zabrał
-                     Niech trener nie krzyczy, ja nie chciałem no
-                     Co ci strzeliło do głowy by się świecą bawić?!?!?!
-                     Wie trener, że ja lubię smak waniliowy odświeżacza – zapytał Andrzeja Piotrek
-                     A gówno mnie to na chwile obecną obchodzi! Śpisz na korytarzu! Wiesz ile się wstydu najadłem!!
-                     No przepraszam, że mi śmierdziało w pokoju!- powiedział od razu.
-                     To trzeba było się umyć, a nie palić świece zapachowe w nocy, na łóżku
-                     No przepraszam.
-                     Trzeba było sobie odświeżacz powietrza kupić, a nie
-                     Tyle, że nie było takiego jak ja chciałem, dlatego kupiłem świece waliniowe- tłumaczył się
-                     Ignaczak wyłącz tą kamerę cholerną! A ty oddawaj zapałki i wszystkie zapalniczki! Wracamy do pokoi spać
-                     A ja niby gdzie mam spać?- dodał po Cichy Pit, gdy wszyscy poszli do swoich pokoi
-                     Śpij na wycieraczce- zarechotał Grzesiek

I tak wyszło, że złączyliśmy łóżka dwa. Niechętnie zgodził się na to Zbyszek, ale cóż, nie to było w tym najgorsze. SPAŁAM W ŚRODKU! I tak wyszło, że panowie spali po moich bokach a ja z dupskiem wciśniętym między dwa łóżka, poobijanym brzuchem,  miałam spędzić tą nockę.

Obudziło mnie cholerne chrapanie, ale nie, nie chrapanie tylko Zbynia, Piotrka też. Ludzie! Jak tak można wytrzymać, ja się pytam. Próbowałam wszystkich możliwości: brałam poduszkę na głowę nawet, ale nie ONI DALEJ CHRAPALI! Na dodatek Piotrek teraz zaczął się ruszać, tak że miał rękę na mojej dupie, a głowę zaraz przy moim uchu! I znowu coraz głośniejsze chrapanie!
-                     Nowakowski!- nagle się wydarłam mu do ucha jednak nie! Nawet nie drgnął
-                     Pali się!!!- czy podziałało? Jasne zerwał się szybko z łóżka i.. i w sumie to tyle go widziałam, bo spadł na podłogę
-                     Czy ciebie do reszty pojebało! Moja dupa!
-                     Gówno mnie twoja dupa obchodzi śpijta!- usłyszałam pukanie z pokoju obok!
-                     Ta wredna szuja mnie zwaliła!- powiedział Pit, ale coś mi się wydaje, ze jego głos słyszy całe piętro
-                     Jak byś se sam zwalić nie mógł? ŚPIJTA!- usłyszałam jakąś gwarę w ścianach
-                      Nic mu nie zrobiłam! Sam spadł!!- odkrzyknęłam, żeby nie było, że serio mu zwaliłam .Dobranoc- wstawiłam mu język i położyłam się po jego poduszkę, gdy udało mi się jakoś wyciągnąć mój tyłek z tej szpary
Coś po marudził jeszcze , ale nie wiem co bo znowu udało mi się usnąć.

Ale Kasiu, Kasieńko, dobrze wiesz, że prawko nie jest ci wcale potrzebne..
.....
Ale kochanie, jak jest podwójna nie wolno w żadnym wypadku wyprzedzać
.....
     Tak, nawet jeśli jedzie przez tobą maluch – popatrzyłam na atakującego, właśnie kręcił    głowa
....
Kochanie, wymiana opon tez jest konieczna..
...
Dobrze, zobaczę co da się zrobić
..
Tez cię kocham..- zakończył rozmowę telefoniczną ze swoją kobietą o ile się mnie mylę.-  Znowu! Jasna cholera kolejne pięć baniek poszło się jebać- ryknął na cały głos
-                     Stary to już ósma próba - zarechotał Piotrek
-                     Mam rozumieć, że Katarzyna zdaje prawo jazdy?- zapytałam atakującego
-                     Zdawaniem to bym tego nie nazwał- zaśmiał się, nasz nocny podpalacz
-                     Nie lepiej by ją było samemu nauczyć?- zapytałam z kpiną w głosie Zbyszka
-                     Pojebało cię? Szkoda mi auta.

No tak w sumie cały Zbynio, szkoda mu auta dla dziewczyny, a kasy ma od cholery, ale cóż nie mój problem, jakoś udało mi się wstać z łóżka, dalej mnie bolał brzuch, chciałam jakoś iść do łazienki się umyć, ale niestety atakujący ją zajął, czyli będzie tam siedział ze 2 godziny, wiec żeby nie tracić czasu, wzięłam maść i chciałam sobie jakoś nasmarować obolały bok, jednak nie dało się, bo zaczął macać mnie środkowy po brzuchu. I wyśmiał mój pępek, ąż wparował do pokoju Libero
-                     Najpierw w nocy się zwalacie teraz od rana dalej..- wpadł do nas do pokoju Igła, już miałam mu powiedzieć, że nic z tych rzeczy, ale zobaczyłam, że ma w prawej ręce kamerę, na co szybko nałożyłam sobie na głowę poduszkę  
-                     A tu widzicie państwo macające się dzieciaki, w biały dzień takie rzeczy
-                     Igła? A ciebie nie było w stołówce?- zapytał go Piotrek
-                     Właśnie oprowadzam widzów po naszym hotelu, poznajcie państwo nasza Dziecinka, weś tą poduszkę z ryja nie-próbował mi zabrać zacną białą rzecz z twarzy, ale jakoś mu się wyrwałam i powędrowałam do jedynego innego pomieszczenia w tym pokoju, łazienki
-                     aa!!!- zaczął panikować atakujący, który o dziwo się golił, i aż mu golarka z ręki wyleciała.- Kurwa zaciąłem się- powiedział z żalem wycierając krew z policzka
-                     Uważaj, bo się wykrwawisz- powiedziałam, nie zwracając jakiejkolwiek uwagi na jego osobę tylko odraz usiadłam na kiblu
-                     Będziesz tak patrzeć jak się gole?
-                     Igła przylazł z kamera – powiedziałam z żalem z głosie, na co Zbyniu wyszedł od razu z łazienki, i zaglądnął po pokoju
-                     Nie było tu Igły? -zapytał Piotrka
-                     Był, ale jak widać poszedł- powiedział nie odsuwając wzroku z laptopa
-                     Dobra wyłaź,  muszę się wykąpać, chyba że dołączysz do mnie- zarechotał i poruszył znacząco brwiami
Nie zwracałam żadnej uwagi na jego docinki, bo było wiadomo, że się zbija, walnęłam go tylko z pięści w bok i posłuszne wyszłam z łazienki, ale coś mi tu śmierdziało, za szybko uciekł libero, więc coś już wykombinował,  ale nie przejmowałam się na razie tym, nasmarowałam brzuch do końca, o dziwo było tylko lekkie opuchnięcie, ale i tak troszkę bolało, środkowy nie odpuścił sobie zaśmiania się z mojego pępka, ale no sory! Nie moja wina, że mam taki oryginalny, miałam krótko obciętą pępowinę przy narodzinach i tak się zwinął dziwnie. Po kwadransie Zbyniu wyszedł z łazienki, w dreskach, bez koszulki, z opuchniętym nosem i z kawałkiem papierka na brodzie, po tym jak go wystraszyłam, a On się zaciął przy goleniu, a to psikus. Szybko, żeby Piotrek nie wszedł przedebmną poszłam do pomieszczenia z wanną itp..

Po wyjściu z łazienki, gdzie wykąpałam się, ułożyłam jako tako włosy, pomalowałam się i umyłam włosy, zobaczyłam, że panowie: Zbyniu, Pit, Igiełka, Kosa, Alek, Nikola i Lotek wpierdalają coś, a jak mnie zobaczyli zaczęli wszystko chować
-                     Przecież widziałam, smacznego- wystawiłam im języki tylko, wiedziałam oczywiście co chowają SŁODYCZE
-                     Nie wydasz nas prawda- zapytał Krzyś
-                     Usuniesz nagranie?
-                     Jak się macasz z Pitem? Usunę- powiedział i podał na zgodę rękę
-                     Ale nie będziesz się gniewała, za wszystko... wszystko.- za bardzo nie wiedziałam o co mu chodzi, ale przytaknęłam i podałam rękę.

 Akurat punktualnie wybiła godzina 8, i trzeba było lecieć na śniadanie jak się dowiedziałam, i mieliśmy odjeżdżać, ja w drogę na Jastrzębie, a panowie na Rzeszów. Dostałam swoją porcje śniadania: jajecznica ze szczypiorkiem i bekonem, czego nawet nie tchnęłam, bo nie lubię niczego co znajdowało się na talerzu, ale zamieniłam się ze Zbyniem. Bo ten miał kanapkę z twarożkiem i ogórkiem. Zjadłam aż dwie, wypiłam kawę i mogłam pędzić w drogę, Pożegnałam się z chłopakami jeszcze, zabrałam torbę z pokoju atakującego i środkowego i wsiadłam do samochodu. Wpisałam w GPS-ie  Żory i odpaliłam silnik.

Nie zdążyłam nawet z Bełchatowa wyjechać i zaczęło mi coś pikać, nie wierze brak paliwa! Syśka kretynko zapomniałaś zatankować? Ale nie, tankowałam przed Bełchatowem wczoraj nawet do pełna, więc to nie możliwe, że się skończyło . Wiec  do cholery ucieka mi?!?! Zadzwoniłam więc co Zbyszka, czy nie wie, gdzie tu jest jakiś zakład wulkanizacyjny, żeby popatrzyli. W końcu nie opłaca się tankować, jak ucieka. Zatrzymałam się na jakimś parkingu i wybrałam numer atakującego, który jak usłyszał, że ucieka mi paliwo wyśmiał mnie
-                     Popatrz do schowka- zalecił mi, więc zobaczyłam, nie wiedziałam chyba jak zawsze nie wiem o co mu chodzi, i co moim oczom ukazało się? Banknot stuzłotowy i karteczka.- Zastrzegam tylko, że nie miałem z tym nic wspólnego
-                     Tylko nie mów, że to ja...- potem nie słyszałam już nic w słuchawce. Ale to był głos Krzysztofa. Żeby dowiedzieć się, o co tu we wszystkich chodzi musiałam przeczytać karteczkę: Dziecinko, nasza kochana, żeby nie było, nie ukradliśmy twojego samochodu, pożyczyliśmy a to różnica. Pomijając fakt, że się zgubiliśmy potem, dlatego ta rezerwa w baku, za to zostawiam ci tą stówkę i na przeprosiny paczkę, żelek. Z pozdrowieniami, Przyjaciel- pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa na myśl: gdzie jest ta paczka, żelek, jednak na dole była strzałka w prawo, więc przekręciłam karteczkę i zobaczyłam inny napis, zupełnie innym pismem: PS. Z tymi, żelkami to był taki żarcik, nie zostawił ich Krzysio, z pozdrowieniami to nie Kosa

Czy byłam zła? No kto by nie był? To była kradzież, ale z oddaniem w sumie.
-                     Przepraszam czy coś się stało?- no tak stałam przed samochodem z mapą w rękach, bo szukałam jakiegoś CPN-u żeby zatankować
-                     Nie, znaczy tak, szukam stacji paliw
-                     Jest jakieś 4 kilometry dalej
-                     Kurwa! To co ja mam pchać ten wóz, aż tyle!- zdenerwowałam się.- Ja zabije tego Krzyśka! Jakby nie mógł mnie uprzedzić, że pożycza mój wóz!!- czy ja to powiedziałam na głos?
-                     Pchać to może nie.- zaśmiał się mój towarzysz.- Ale jak umówisz się ze mną na kawę to coś wymyśle.- grrr. Kolejny argument dlaczego już nie lubię Bełchatowa
-                     Nie umówię się z tobą, ale pomóc mi możesz zawsze- o dziwo nie pytał o nic, tylko wyciągnął z bagażnika swojego karnisterek  z paliwem i wlał lejkiem
-                     Ile się należy?- zapytałam gdy skończył
-                     A może takie dziękuje Patryczku- człowieku, jesteś nachalny! Od separuj się od mojej osoby
-                     Dziękuje, pasi?- pokręciłam głową z niedowierzania
-                     A teraz zapraszam na kawę
-                     Już mówiłam, że się z tobą nie umówię
-                     A co jesteś żonata?- zakpił.- Nie uwiężę w to, nie wiem czy masz prawko nawet dziewczynko
-                     Wypchaj się koleś!- chciałam mu wcisnąć w rękę 100 zł, ale niestety mnie złapał za nią.- No puść mnie nie!
-                     To się ze mną umów- powiedział prosto z mostu
-                     Po pierwsze puszczaj!- udało mi się wyrwać rękę- Po drugie NIE!! jestem lesbijka nie kręcisz mnie! A po trzecie dziękuje do widzenia!

Zdenerwowana tym zasranym bufonem, no sory! Mamusia go kultury nie nauczyła? Może i mi pomógł, ale był nachalny, wsiadłam w samochód w miejmy nadzieje, że dojadę jako tako do jastrzębia, bez większych problemów.

No gdzie ten łoś, miał być w domu, ale nie! Jak zawsze jak go potrzebuje to go nie ma. Stałam przed drzwiami z 10 minut gdy, już załamana miałam siąść na ziemi złapałam się klamki i drzwi się otworzyły. Ja cię Malina zabije. Weszłam pewnie do domu i usłyszałam od razu hałasy z łazienki, pierwsza jaka mnie myśl przeszła w głowie !WŁAMYWACZ! w końcu jak by Malina był w domu to by otworzył lub chociaż się odezwał..Wzięłam więc wazon stojący w korytarzu w ręce i powoli na paluszkach, o ile jest to możliwe, kroczek po kroczku szłam w stronę otwartych drzwi do łazienki
-                     Do góry ręce!!- wydarłam się na cały głos, gdy zza ściany weszłam do środka pomieszczenia- jednak jaki widok zostałam? Matteo w samych spodenkach w środku zimy, w słuchawkach na uszach stoi przed umywalką, cały mokry i coś grzebie. Chyba muszę się napić melisy dziś na uspokojenie. Żeby mnie w końcu zauważył rzuciłam w niego jakaś koszulką
-                     kurwa!! Syśka! Boże dziewczyno zawału bym dostał!- powiedział do mnie po włosku
-                     Zabije cię człowieku! Jak dziadzia kocham najpierw Plińskiego, potem Nowakowskiego, Ignaczaka, i tego cholernego Patryka a potem na deser ciebie zamorduje!!- ryknęłam
-                     Co mówiłaś? Miałem słuchawki na uszach.- wyciągnął słuchawki z uszu, gdy ja skończyłam swój zacny monolog.- Mam rozumieć, że ten wazon to na mnie?- zaśmiał się włoski siatkarz w moją stronę, a ja co robiłam, oprócz że stałam przytłoczona, to odliczyłam od 10 w dół, ze zdenerwowania, kiedyś wyczytałam, że to pomaga gdy człowiek nie panuje nad emocjami...
-                     Co ty robisz? I gdzie Malina
-                     Jak by to powiedzieć, kran się zatkał, Malina nie wiem gdzie jest
-                     Sam się zatkał?
-                     Im mniej wiesz, tym lepiej spisz
-                     Mam rozumieć, że nie powiesz mi jak się tu dostałeś?
-                     Coś ty taka nerwowa, Syśka?- zmienił temat i podążył za mną do Malinowej kuchni
-                     Ubrał byś się a nie, nago w zimie chodzisz- powiedziała nie zwracając uwagi na jego osobę idąca za mną
-                     Nie mam w co, bo się oblałem, a twój brat ma za małe koszule, jak pijesz kawę to możesz mi zrobić
-                     Pije meliskę
-                     Po co? Odchudzasz się?
-                     Na uspokojenie
-                     Aż tak cię zdenerwowałem?- zdziwił się.- Słuchaj nie widziałaś może jakiejś ścierki, albo czegoś? Trochę się wody wylało w łazience
-                     Za szafą stoi mop, znając życie jak go tam postawiłam tak dalej stoi.
Na moje słowa Matteo poszedł z powrotem do łazienki, a ja nastawiłam wodę.  O dziwo mój brat miał melisę, która mi się dziś szalenie przyda.

Nudziło mi się, Malina dalej nie odbierał, więc poszłam zobaczyć co wyprawia Włoch, Jak weszłam do łazienki, nie mogłam się nie zaśmiać, widać że człowiek pierwszy raz trzyma taki przyrząd w rękach, bo nawet porządnie go nie wyżął
-                     Daj to sieroto, pomogę ci- postawiłam pierwszy krok na mokrej podłodze i już tego żałowałam...

No to się nazywa lądowanie, wprost w ramiona Włocha, tyle, że nie myślałam, że spadniemy na podłogę we dwoje, jakie to szczęście, że ja byłam u góry.
Sama nie wiem, jak to się stało. To był impuls. Nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie, i nagle złączyły się. Na początku nie oddawałam pocałunku, ale zaraz zmieniło się to  oddałam się temu uczuciu. Jednym ruchem ręki teraz to ja, leżałam na mokrej podłodze, a Matteo nade mną wisiał, nasze języki toczyły szaloną wojnę, gdzie nie było zwycięzcy, moje dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej, tak szalenie wyrzeźbionej, idealnie określającej każdy mięsień. Nagle poczułam, że jego ręka ląduje na moim kolanie. Przez materiał szarych dresów czułam ciepło jego ręki, jak podnosi moją kończynę do góry, jak zatracam się w tym. Następnie jego ręka powędrowała pod moją bluzę, a ja co zrobiłam? Oprócz tego, że przeniosłam swoje ręce na jego szyję zupełnie nic popadłam w obłęd, całkowicie oddałam się przyjemności, której tak bardzo potrzebowałam. Jego język wyczyniał ze mną cuda, teraz obcałowywał mi szyję, tak przyjemnie drażnił mnie Jego kilkudniowy zarost, nie wiem nawet kiedy to się stało, że leże przed nim bez bluzy, w staniku. Ale nie krępuję się, nie zwracam nawet na to uwagi
-                     Tak bardzo tego pragnąłem- wyszeptał mi do ucha, gdy delikatnie przygryzał końcówkę- Od chwili, gdy cię spotkałem na hali...
-                     Nie! Matteo nie! Ja muszę iść.
-                     Ale...
W ekstremalnym tempie udało mi się wyswobodzić się z jego uścisku, założyć bluzę i wylecieć z łazienki,  a potem z mieszkania Maliny...
Pomijając fakt, że wpadłam na jakiegoś gościa, jak wybiegałam z bloku, w miarę bez problemu dojechałam do domu. Tak, to logiczne, że uciekłam, ja zawsze uciekałam. Nie odbierałam telefonu od siatkarza, który wydzwaniał  do mnie przez całą drogę powrotną. Jak już dojechałam do swojego domu na Stalówce całkowicie wyłączyłam  urządzenie, ale wcześniej pisząc sms: żyje, wróciłam do domu.. i wysłałam do Zbynia i Maliny, ponieważ dwaj siatkarze również usiłowali się do mnie dodzwonić.
Nawet nie przebierając się, rzuciłam się od razu na łóżko, nie miałam jakichkolwiek sił. Jedynie zobaczyłam godzinę 23. 44. miejmy nadzieję, że przez te 16 minut nic złego nie wydarzy się....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
taa Dziecinka powraca, w końcu. Przepraszam za opóźnienia, ale jest cieżko. Pomijając fakt
* 8-nastki ( dzięki Lexie i No stres), której lepiej żebym dlugo w swojej głowie nie miała, 
* pracy, która zabiera mi jakże cenny mój czas, którego nie mam.  
Jakos staram się to nadrabiać, powoli. ...
Wracając do rozdziału.. zostawię go dla waszej opinii, bo szczerze mówiąc, nie wiem co o nim sądzić, nic w nim takiego sensownego nie ma.
A jeśli chodzi o kolejny rozdział, podjęłam decyzję, trzeba się ogarnąc i ustalić jakieś przepisy, więc ustalam, ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE DO PIĄTEK! i będe się tego starannie trzymać!! Nie obiecuje, że bedą one długie jak do tej pory( max 5 str, na WORD)
PS. tak dla pochwalenia się, a co mi tam szkodzi, trzeba się pochwalić :



 w takim razie do piąteczku :) 
czytasz= komentujesz :)
buźka *.*

3 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział a ta namiętność w łazience *-* tylko czemu to nie ze Zbyszkiem? Ajj ja już myślałam;((
    A i skąd masz taką puszkę. Też taką chcę!!!;(<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole, kurwa, mać, jebana Zakręcona! No i jak ja mam żyć sama ze sobą?! Jak ja nie wytrzymuję już, no! No i tak, miałam napisać komentarz, a nie kłócić się sama ze sobą. Głupia ja. Wybaczysz? :)
    No, bo to było tak, że od razu jak dostałam informacje o rozdziale to wiesz, prawie mi myszka uciekła, bo tak szybko chciałam kliknąć, żeby tu wejść. No i w końcu się udało i wszystko było dobrze. Zaczęłam czytać, śmiałam się jak popierdolona, przez co zarobiłam dwa siniaki na głowie. No bo za bardzo się odchyliłam, a za mną o dziwo była ściana. Nie wiem jak to zrobiłam, że jej nigdy nie widziałam? Tzn. ona tam już jest dość spory kawałek czasu, a dokładniej to była jeszcze zanim się urodziłam, ale ok., nie o ścianie miałam tu pisać.
    Dziecinka! No i znowu mi odwala. Czemu ta Dziecinka tak na mnie działa? Al. Tylko Twoja Dziecinka, bo inne mnie nie ruszają ;D
    Piotrek – zabrać mu zapałki, świeczki, zapalniczki, kamienie, patyki – wszystko czym mógłby wzniecić pożar, albo chociażby iskierkę wytworzyć. To jest niebezpieczne! A i on sam sobie krzywdę zrobi.
    Zbyszek – no, kurwa, gentelman jak się patrzy! Oczywiście, jaśniepan musiał wejść pierwszy do łazienki, bo kobiety, a tudzież Dziecinki, mogą poczekać :P
    Igła – zabierzcie mu kamerę! Albo w sumie nie, on i jego kamera są spoko :D
    Patryk – jemu podarować roczny zapas kawy. Niech sobie sam robi i ją pije. Burak jeden.
    Malina – temu bym dałą numer do fachowca, bo Matteo chyba ma inny fach i z jedynym kurkiem jaki miałby do czynienia powinien być ten na boisku, a nie w łazience, ale jak kto woli. W każdym bądź razie; z daleka mi od Dziecinki!
    Jeszcze raz przepraszam za takie opóźnienia ;*
    Buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, oczywiście że wybaczam! :))
      Cieszę się, że Moja Dziecinka uszczęśliwia cię, ale na boga.. zakręcona uważaj mi tam no, nie chce stracić czytelniczki : **

      Usuń