Ventinove

      Życie zapierdala jak pociąg pędzący ze Szczecina do Zakopanego. Kto by pomyślał, że te dwa przystanki w rzeczywistości tak daleko od siebie oddalone, okażą się w praktyce taki krótkie. Zupełnie jak w moim życiu.
      Zaczęło się. Poniedziałkowy poranek, 15 lipca, normalni ludzie w moim wieku leczyli by wielkiego kaca, po całym weekendowym spożywaniu alkoholu z przyjaciółmi. Jednak niestety nie ja. Ja jako już rozważna 8-nasto latka ( taaak od niecałego tygodnia) szykuję się do pierwszego treningu z nową drużyna. Dobra zaspałam to było akurat logiczne
    Na razie koczuje w mieszkaniu Zbyszka, niestety moje mieszkanie nie zostało wykończone na czas, dlatego został przydzielony mi hotel. Jednak pan Bartman, definitywnie zagroził mi zakończeniem przyjaźni, jak nie przeprowadzę się na ten czas do niego. Jego i tak nie ma w domu, ponieważ trenuje w Spale, więc mogę mieszać u niego. Oczywiście nie za darmo, muszę się zająć Jego psiakiem i oczywiście, co jemu bezwzględnie nie podobało się płacę na ten czas połowę rachunków i w ogóle  
-                     Cześć Syśka -  mówi do mnie Krzysio Ignaczak, gdy mijam go w drzwiach wejścia na hale.
-                     Hej Igła  –  zdążyłam tylko wykrzyczeć i już mnie nie było, nie ma co, bieganie w szpilkach mam opracowane do perfekcji.

    Jasna cholera, wiedziałam że się tu zgubie, chociaż byłam tu ze cztery razy, akurat dzisiaj musiałam się zgubić? Akurat dzisiaj i akurat teraz, gdy jestem już spóźniona
-                     O kurwa -  puka się Salapska. Nie nauczyli cię? Na szczęście koleś był ubrany, gdy wparowałam do jakichś drzwi.
-                     Zaczekaj! Ja cię znam!!- krzyczy coś do mnie jakiś koleś.
-                     Gdzie jest gówna hala? Szybko- pytam się go o drogę.
-                     Aktualnie jest tam spotkanie zapoznawcze, nie wpuszczą cię.
-                     Cholera jasna już się zaczęło! Gdzie to kurwa jest?
-                     Ee pierwsze drzwi w tamtym korytarzu, ale..
-                     Dzięki
-                     Cholera, ale nakurwiasz w tych szpilkach- słyszę jeszcze w oddali, gdy biegnę w stronę odpowiednich drzwi
   Gdzie twoja kultura do cholery?  Mogłaś podziękować mu chociaż, za pomoc. Wchodzić do drzwi i od razu wszystkie oczy kierują się w twoją stronę
-                     Ja ee no, eee troszkę zaspałam, i no przepraszam za spóźnienie.
-                     Pierwszy dzień i tak bezczelnie się spóźnić? Ładnie to tak?- Mówi do nie trener Walicki.- Ok. wybaczam Ci siadaj.
     O rany, ma się to wejście, nie ma co. Na paluszkach, żeby tylko nie hałasować, zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie
-                     Część Dziecinka- mówi do mnie szeptem Igła.
-                     No cześć Igła!- mówię zdenerwowana, no przecież już mu dzisiaj mówiłam. Zaraz? Igła?- Co ty tu robisz?
-                     E no siedzę, ale miałaś wejście dziewczyno. 
-                     Igła zamknij się- uderza do Aleka po głowie.
-                     Ała! To bolało.- krzyknął.
-                     Panowie w ostatnim rzędzie- ucisza nas trener.
-                     Udajemy, że to nie my – mówi szeptem Igła i zaczyna patrzeć na swoje paznokcie i och oglądać.
-                     Czy możemy kontynuować- ponagla trener Kowal.
-                     Co wy tu robicie? Igła ty w Spale jesteś.
-                     Nie?- patrzy się na mnie jak na wariata.- Siedzę aktualnie na jakimś dziwnym wykładzie na temat...
-                     Ignaczak!- Przerywam mu wypowiedz - Serio się pytam, co ty tu robisz? Przecież do Serbii lecicie w sobotę.
-                     Andrea zrezygnował z moich usług, więc jestem tu,  teraz słuchaj, bo koleś coś tam gada.
-                     Jak to zrezygnował z twoich usług do cholery?- unoszę głos
-                     Zamkniecie się?- uspokaja nas Alek w końcu

Tak po przedstawieniu mniej więcej zasad, dobra przyznaję się nie słuchałam za bardzo, Przedstawienie składu Młodej Ligi kobiet, boże ja w swoich szpilkach musiałam wyjść na środek, wyglądałam jak debil totalny, reszta dziewczyn w trampkach w spodenkach, a ja szpilki, czarne rurki i koszula biała, ale wiocha. Ale przynajmniej nie czułam się niższa. Dziewczyny było dobrze zbudowane, i wysokie, czułam się jak krasnal jakiś pośród nich.

     Później przyszła kolej na chłopaków, wychodzili jakoś w rządku
-          Ey znam go!- krzyknęłam nagle.
-                     Którego?- zaciekawił się Igła jakie to szczęście, że muzyka grała, mogliśmy chociaż gadać.
-                     Tego blondyna z 8, Sylwek,o ile dobrze pamiętam.
-                     Raczej Szymon- śmieje się Kosa.
-                     Przecież mówię, nie?
-                     To ty znasz Pałe?
-                     Jaką Pałe?- zdziwiłam się.
-                     No no dziecinka, znasz kapitana młodzików no no szalejesz- porusza charakterystycznie brwiami środkowy.
-                     Jest kapitanem?
-                     Może i jest, ale dalej to Pała.- dodaje swoje dwa grosze kapitan Resovii.
-                     Czemu Pała?
-                     Bo Szymon Pała- pokręcił głową z niedowiedzenia libero
-                     Ma tak na nazwisko?
-                     Pałka geniuszu.-śmieje się Kosoczek.- Skąd go znasz?
-                     Postawił mi piwo kiedyś w klubie. Jaki kurwa mecz?- krzyczę jak debil do Igły, który opuszcza rząd i kieruje się do wyjścia. Gdzie podążają wszyscy   Tylko to zdążyłam usłyszeć gdzieś w tłumie, że gdzieś idą...
-                     Trzeba było słuchać, a nie gadać.- mówi Igła.
-                     Też nie słuchałeś! Jaki mecz do cholery!?- wszyscy wychodzą i kierują się w nieznane mi miejsce.
-                     No mamy się przebrać, i będziemy pomieszanymi składami, rekrutacyjnie grać sparingi.
-                     Kiedy? Dzisiaj?
-                     Nie kurwa, wczoraj Dziecinka
-                     Ale ja nie mam stroju nawet! Igła no!!! Pomóż mi
-                     A co ja wróżka jestem?
-                     Krzysio noo, ploosie- mrugam charakterystycznie oczami, i patrzę w stronę libero.
-                     Mogę ci dać koszulkę, Kosa wyskakuj ze spodenek.
-                     Nie ma takiej opcji
-                     Byłam z tobą na weselu do cholery! Znosiłam twojego nieznośnego brata, który mnie obrażał, pomóż mi
-                     Trzeba było mu mówić, że jesteś lesbijką- śmieje się ze mnie
-                     Skąd mogła wiedzieć, że to twój brat do cholery!
 Na szczęście dał mi swoje treningowe spodenki, a nie zielone w których przyszedł. Ale i tak byłam
zdenerwowana, nie dość, że przypomniał mi wpadkę u jego młodszego brata na weselu, no ale skąd ja
biedna mogłam wiedzieć, że to jego brat jest? Wracając z meczu chciał mi pomóc z samochodem  i
postawić mi kawę, a ja powiedziałam, że wolę kobiety, nie ma co. W sobotę byłam na weselu jego
osoby z Grześkiem. Jaką miał minę, jak mnie zobaczył? Myślałam, że mi oczy wydrapie, że oszukuję
siatkarza. Na szczęście wszystko sobie wyjaśniliśmy później, ale i tak było dziwnie.

    Dobra spodenki, koszulkę miałam, poszłam do szatni więc się przebrać, otwieram drzwi i co mnie zastaje? Oczy skierowane na mnie
-                     Nic nie widzę!- zamykam oczy ręką i od razu wycofuje się.
-                     Wracaj piękna, nie pogniewamy się, przebierz się z nami- słychać krzyki chłopaków
-                     Ignaczak!!- krzyczę do osoby, która stoi za drzwiami i się głośno śmieje.
-                     Opps. To jednak te drugie drzwi- śmieje się jeszcze głośniej i wchodzi do swojej szatni. 
   Nie ma o, wparować do szatni, w której przebierają się młodziki płeć męska. I co ja mam teraz niby 
zrobić? Na pewno nie słuchać libero na przyszłość, jak doradza Ci, gdzie mam się udać, aby się
przebrać.  Postanowiłam zapukam więc do trzecich drzwi, gdzie słychać „proszę” dziewczyn, modlę się
w duchu żeby były to te drzwi
-                     Eeee Cześć.- Pewnie czerwona jak burak, kieruję się do swojej szafki nr 6 to akurat pamiętam.
-                     Cześć, jestem Sara Perehiniec.- wita się ze mną, brunetka, która ma jakieś dwa metry wysokości i stoi obok mnie.
-                     Hej, Syśka Salapska, miło mi cię poznać.- przedstawiam się i wracam do przebrania się.
-          Witamy na pokładzie.- zaśmiała się.

     Wyglądam jak debil totalny, spodenki, po same kolana, chociaż gumka jest pod moim stanikiem, koszulka jeszcze dłuższa, na szczęście, dziewczyny zdążyły już wyjść i mnie nie oglądają,  no pomimo Sary
-                     Nie powiem wejście to miałaś niezłe- śmieje się ze mnie.
-                     Które? To na hale? Zaspałam i wyszło jak wyszło.- powiedziałam od razu.- Cholera wyglądam jak klaun.
-                     Klaun ma chociaż buty.- wystawia mi język
-                     Nie wiedziałam, że dzisiaj ma być jakiś mecz.
-                     Zawsze jest, takie spotkanie rekrutacyjne, jaki masz nr buta?
-                     Mniej więcej 39, a co?
-                     Cholera malutka jesteś no, mam 41 mogą być za duże troszkę, ale proszę.
-                     Pożyczyłabyś mi? Dziękuje kochana jesteś.
-                     Drobiazg, tylko będą za duże trochę.
-                     W przeciwieństwie do 49 będę lepsze
-                     49?
-                     Krzysio proponował mi swoje obuwie.- śmieję się.
-                     Krzysio? Krzysio Ignaczak?- pyta ze zdziwieniem.
-                     Dziewuchy szybciej!- wparowuje do nad wysoki blondyn- No witam panią, która nigdy nie puka- Śmieje się ze mnie Pała.
-                     Uważaj, żeby ci czasem nie stanął- kręcę głową z nie do wierzenia.
-                     Oj widzę ostra z Ciebie sztuka- mówi do mnie gdy mijam go w drzwiach, i co zastaję, głośne gwizdanie jego kolegów.- Pamiętasz mnie?
-                     Żałuj, że nie weszłaś- mówi jakiś koleś.
-                     Może nas przedstawisz koleżance.- Blondyn dostał po głowie od kolegi.
-                     Koleżance? Nie wydaje mi się.- śmieję się i opuszczam korytarz z Sarą.
-                     Ty go znasz?- pyta szeptem, gdy dochodzimy do wszystkich.
-                     Kogo? Pałę?- kiwa mi głowa- Wolałabym powiedzieć, że nie

     Pomimo wyglądania jak debil, bez skarpetek pod butami, wyszłam na hale, włosy spięłam jakoś  i szybkim krokiem udaliśmy się na rozgrzewkę
-                     No to za spóźnienie, Syśka proszę prowadzisz pierwsza rozgrzewkę.- śmieję się ze mnie Kowal, a ja patrzę na niego jak na wariata. Serio?

    Na szczęście, Sara którą poznałam pomogła mi jako tako szybką rozgrzewkę poprowadzić. Dla takiego stada, ciężko było. Ale jakoś nas się to udało.
-                     Dobra jest nas 30 osób, robimy cztery składy od razu zastrzegam, nie walimy mocno, bo grają z nami dziewczyny.- Zabiera głos trener Walicki
-                     Dla większej frajdy, każdy będzie miał inna pozycje, niż zajmuje w klubie
-                     Mogę sędziować? – zgłosił się Igła na ochotnika, Andrzej poszedł na taki układ, dał mu w sumie luzy, jak się dowiedziałam, wczoraj ze Spały wrócił.

     Grałam jako środkowa, w składnie z Alkiem, który był rozgrywającym, Wojtkiem Grzybem, który był libero, jakimś Filipem Michałem( które to imię) Pałą i dwiema dziewczynami z mojej drużyny
-                     Pata Mierzwa, miło cię widzieć w drużynie- podała mi rękę na przywitanie.
-                    Syśka Salapska i również bardzo miło.
-                     Syśka? to pseudonim jakiś.- zaśmiała się.- 
-          Można tak powiedzieć, nazywam się Paulina, ale każdy mi mówi Syśka
-          Szymuś.- w jej ślady poszedł też młody kapitan młodzików, przerywając nam rozmowę.
-                     Radziłabym uważać na Niego, podrywa każdą nową dziewczynę w drużynie
-                     Ta zauważyłam.- powiedziała od razu
-                     Widać wpadłaś mu w oko.- śmieje się Sara
-                     Za to on mi wpadł w.. .
-           ja tu dalej stoję i was słyszę koleżanki- powiedział młody Resoviak, na co wszystkie zaśmiałyśmy się i ustawiliśmy się na boisku.
       Nie powiem zabawa była świetna, udało mi się nawet zablokować Igłę jak atakował. Na początku siedział jako sędzia na słupku, jednak Andrzej się zdenerwował, bo za dużo gwizdał, i zamienił go z jakimś kolesiem. Śmiechu było co nie miara. Ale najlepsze było to jak zmierzyłam na pierwsza zagrywkę, każdy przygotowany, że będę serwować prawą ręką, a tu lewa, i trafiam prosto w linię dziewiątego metra.
 Nim się obejrzałam,minęło mi trzy godzinki. Udaliśmy się więc pod prysznic i już miałam zmierzać do domu, gdy dowiedziałam się, że mam iść na stołówkę od trenera. Sara mi powiedziała, że na obiad. Obiad? Ja śniadania nie jadłam, ale okay. Dziewczyny mieszkają w bursie, obok szkoły, i stąd takie stołówki i w ogóle. Mnie też to obowiązuje, jak każdego Reseviak, więc poszłam. Każdy dostał odpowiednio przygotowany obiad( trzeba było mówić nazwisko i dostawało się kace)
-                     Syśka co masz?- śmieje się do mnie Sara, gdy widzi moją minę.
-                     Wielki udziec jakiegoś mięsa, frytki, ogórki kiszone, a na deser sześć kiwi.
-                     Kobieto! Zamień się no!!- krzyczy do mnie dziewczyna.- Masz frytki a ja ryż, skandal jakiś, a co ja chińczyk jakiś jestem?
-                     Przecież ja tego nie zjem nawet, więc możesz mi pomóc.
-                     Jak to nie zjesz!- oburzył się trener, skąd on się tu wziął w ogóle.- Siadaj i jedz, osobiście dopilnuje, żebyś to zjadła sama
-                     Ale trenerze....- No niby jak mam to wszystko pochłonąć? Inni mają mniejsze porcje. I co ja miałam zrobić? Najgorsze było to, że nie było już wolnych miejsc, tylko i wyłącznie obok Pały i jego kolegów. Zaprosili nas swoim jakże pięknym uśmiechem do stolika. Oj Salapska, w coś ty się wpakowała?
     Oczywiście siedziałam obok Pały, no jakże by inaczej, masz szczęście kobieto, może i nie był taki zły, ale strasznie dużo gadał, i podkablował do mnie trenerowi, że nie zjadłam wszystkiego
-                     Chyba mi uciekło, ale o której mamy dzisiaj popołudniowy trening?
-                     Nie mamy dzisiaj od jutra dopiero.- Zaśmiała się.- Aż tak ci spieszno co ćwiczeń?
-                     Troszkę mi się przytyło na wakacjach.- śmieję się klepiąc po brzuchu.
-                     Uwierz mi, niedługo będziesz wyglądać jak Pudzian jakiś.- śmieje się ze mnie, a mi wcale co śmiechu tak nie jest już.
-                     To dlatego tyle wpierdalam.- olśniło mnie
-                     Jutro ran mamy siłownię, więc psokojnie
-                     Żartujesz sobie? trzy godziny.
-                     A wyglądam na taka?

        Trzy godzinna siłowania? Przecież ja nie dam rady. Dobra godzina to ja rozumiem, ale że trzy. Nie chce wiedzieć, jak ja będę wyglądać po dwóch latach w tej szkole, nie dość że tyle mi jedzenia dają, to jedzenie ma się w mięśnie przełożyć. A wiadomo, czym więcej się je, tym większa energia do spalania, co wiąże się z większą ilością mięśni.
   Oczywiście, wszystko musiałam zjeść, pod okiem trenera, i mogłam udać się do mieszkania. Mama śmiała się ze mnie, że przynajmniej z głodu tu nie umrę, jak tak mnie tu karmią. Po zalogowaniu facebooka, spotkałam się z 21 zaproszeniami do znajomych. Fack! Jak się okazało, wszyscy byli z drużyny, od razu dodali mnie do jakichś grup. Nie mogłam ogarnąć za bardzo co się dzieje, bo działo się za dużo na moi profilu. Nagle zadzwonił do mnie Zbynio na skypa, ponieważ, widząc dużą ilość zaproszeń zdziwił się i zresztą był ciekawy jak mi się podoba w drużynie. Oczywiście wyśmiał mnie, ze niedługo będę miała większe muły niż on, jak tak dalej będę mnie dobrze karmić. Nie gadaliśmy za długo, bo byłam zmęczona, a musiałam się wcześniej położyć, bo nie uśmiecha mi się, zaspanie na jutrzejszą siłownię. Pomimo, że tak strasznie tego nie lubię. Dlatego też, szybko wykąpałam się, wysuszyłam i wyprostowałam włosy, nastawiłam budzik na 7 i udałam się spać

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taak wiem wiem, długo mnie tu nie było, wiem. Ale święta, ugh! 
Ale co to za święta bez śniegu? PS. czy tylko u mnie nie ma śniegu? Może jakiś wyjątek jest ? Byle do Sylwestra.

PS. Bardzo dziękuję za nominację do Libster Award jednak ech... Nie żeby coś, ale nie uczestniczę w tego typu rzeczach. -_-
PS2, Nie wiem czy wiecie, ale istnieje też drugi blog, który kiedyś ogarnęłam. Taki mały supprise dla was, lub tez odkupienie moich grzechów, że mnie tu dłuuugo nie było. Jeśli chcecie oczywiście, ja nie zmuszam, bardzo serdecznie zapraszam.  Jutro coś powinno ruszyć :) Rozdziały nie będą zbyt często dodawane, bo mam tylko 5 rozdziałów napisanych i nie wiem czy dam radę pisać tu i tam :) Ale serdecznie zapraszam jutro :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie :* Miłego wieczoru

2 komentarze:

  1. Hej, hej!
    Dziewczyno! Ten rozdział powala!
    Syśka miała wejście smoka więcej niż raz, a tego się nie zapomina! Roztrzepana była jak zawsze, ale zaradna jest i dała sobie radę.
    Znajomych przybywa, adoratorów też.. Żeby tylko Zbyś jak się o tym dowie, nie zrobił porządku. Coś w stylu: Ona jest moja, kaszaloty! Wypad stąd!.. hahah
    Uwielbiam Syśkę.. Gdziekolwiek jest, coś się dzieje :D

    PS. Jak pisałam w mojej notce z nominacjami (gdzieś małym druczkiem na dole xD) ja tylko nominuję i nie zmuszam do zabawy :)Więc nie masz się co tłumaczyć. Nie chcesz, nie musisz :DD

    PS2. U mnie też nie ma śniegu i pewnie dalej nie będzie.. Ale przynajmniej w sylwestra będzie co oglądać o północy :))

    Pozdrawiam cieplutko!
    Faith.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że rozdział przypadł go gustu.
      Oj tam Zbynio narazie spokojny chodzi, nic nie wie co się dzieje w Rzeszowie :)
      Dziękuję za wyrozumiałość w sprawie nominacji :*

      Usuń