Ventiotto

Pomimo zmęczenia, i tragicznych zakwasów, jakoś funkcjonowałam tego dnia. Już pomijam sam fakt, że spaliśmy do 13:00 ze Zbyszkiem, a znając życie spalibyśmy dalej, jednak Kamil nas na obiad wołał. Po zjedzeniu obiadu i deseru, który składał się z  litra lodów czekoladowych i szarlotki, które zjedliśmy na dworze. Gdzie leżeliśmy i oglądaliśmy komedie na laptopie. Jednak, nasz relaks nie trwał długo, bo trakcie „to tylko sex” zadzwonił Cichy, z wieścią, że Zbyszek zaginął, i że go szuka, dodzwonić się nie może, a dzisiaj impreza w klubie, który wczoraj otworzyli. Oczywiście, Zbynio, musiał być tam dzisiaj, i pomimo, że była już godzina 17,jedziemy do Rzeszowa:
-                     O 20 przed wejściem-powiedział atakujący i zaczął wstawać laptopa.- Mamy godzinę, aby się zebrać.
-                     Łołoło! Zwolnij tą koparkę Zbyszku- uspokoił go Piotrek.
-                     O co chodzi?
-                     Ni żeby coś, ale no Syśka chyba się nie obrazisz, to męski wieczór.
-                     Ja nawet nie..- próbowałam się tłumaczyć, że nie mam ochoty na imprezę.
-                     Weźmiemy Ankę- powiedział atakujący i rozłączył się.- Dobra coś krótkiego cienkiego, masz godzinkę, bo musimy do mnie do mieszkania zajechać.- chyba mu chodziło o wygląd mojej kiecki, nie nadążam za Nim,
-                     Ale mi się nie chce- powiedziałam kierując się do domu.
-                     Widzisz ten basen- wskazał palcem, o nie. Nie mam ochoty tam lądować, nie tym razem.
-                     Jakoś mi się zachciało- wyprzedziłam go i popędziłam do tylnego wejścia do domu i od razu na górę.- Zajmuje pierwsza łazienkę.
-                     Tylko szybko, bo muszę się jeszcze ogolić.
-                     Się postaram, a i zadzwoń do Anki, tylko wiesz musisz byś stanowczy

No co w końcu wakacje są w sumie trzeba jakoś korzystać z wolności, a trochę zabawy nie zaszkodzi. W głowie rozmyślałam już plan w co się ubiorę, postanowiłam, że beżową sukienkę bez ramiączek, czarne szpilki torebkę i dodatki jakieś. Szybko więc na ile to było możliwe, wzięłam prysznic, wymyłam głowę, ogoliłam nogi, i już miałam nakładać balsam, atakujący się niecierpliwił. Dlatego też w ręczniku wyszłam z łazienki i wpuściłam atakującego, aby się wykąpał. Ledwo  wy balsamowałam się, atakujący mnie zawołał, że już skończył. Weszłam i co zastałam, w samych bokserkach mył zęby. Nawet nie zapytał się, czy może użyć mojej szczoteczki.

Po tym jak ja pomalowałam się, ułożyłam włosy wcześniej ich susząc, nawet Zbyszkowi pomogłam ułożyć jego figlarne loczki, jednak stwierdził, że wygląda jak pedał. I nim się obejrzałam minęłam godzina, i trzeba było powoli zbierać się do jazdy. Zabrałam rzeczy na zmianę, bo postanowiliśmy, że zostaniemy do wtorku. Ja muszę zaglądnąć do szkoły, a Zbyszek do fryzjera.
-                     Dobra zadam ci bardzo trudne pytanie, które- trzymałam w rękach cztery buty
-                     Te czarne, bo masz beżową kieckę.
-                     Ale te wyższe, niższe, czy bez palców?
-                     Kobieto, jeśli ty tak faceta szukasz.
-                     Nie pytam cię, o faceta tylko o buty, te?- pokazałam wysokie 14 cm, bez palców
-                     Ujdzie w tłumie, ale ja cię na rękach nie będę niósł.
-                     Pytać się faceta o radę

     Zapakowałam więc buty do torby, sukienkę w etui specjalne, by się nie pomięła w drodze, a Ona  trochę zajmie. Może się pomiąć,  więc wolę nie ryzykować. Atakujący za to założył spodenki zielone, czarną koszulkę i japonki
-                     Chyba tak nie chcesz do klubu iść?- popatrzyłam na niego jak na wieśniaka.
-                     W domu się przebiorę, nie mam nic stosownego do klubu.

I tak o 18,30 wyjechaliśmy z domu, już pomijam sam fakt, że atakujący był wielce wściekły, dlaczego ja prowadzę swój samochód, a nie on? Ale czy ja mu kazałam pić koniak z Jerzym? Nie!

Zajechaliśmy po Anię jeszcze, która była zła jak osa, że mogliśmy wcześniej uprzedzić, zresztą jak to Ania, złośnica. Ale za to ślicznie wyglądała, spodenki czarne, czerwona bluzeczka na ramiączkach bez pleców, szpilki czarne, i torebka. Zbyszek puścił ją do tyłu, i mogliśmy kierować się w stronę Rzeszowa.

Oczywiście, Zbyniowi na Orlenie zachciało się jeść, więc zjedliśmy szybko po kebabie, co nie spodobało się Piotrkowi, który czekał już pod klubem na nas. Jednak Zbytnio się ty nie przejęliśmy, tylko skończyliśmy jeść, i tam wyszło, że przed klubem byliśmy dopiero po 21. Bo w końcu pan elegancik musiał koszulkę znaleźć odpowiednią na tą okazję
I tak, weszliśmy do klubu, Zbyszek był najbardziej zadowolony, bo złapaliśmy go pod rękę, z Anią, że szedł w środku, otoczony przez dwie kobiety. Oczywiście duża loża była zajęta przed paczkę. Gdzie, jak się okazało, nie tylko byli Resoviacy, ale też i Bartek Kurek, Fabian Drzyzga i Dawid Konarski, oczywiście niektórzy z partnerkami, czy tam żonami.
-                     No to się nazywa wejście.- krzyczał Fabian, gdy podeszliśmy od nich.
-                     No wiesz, trzeba jakoś szlifować image- zaśmiał się atakujący.
-                     Kelner!! Poprosimy trzy kolejki dla wszystkich- krzyknął Krzysiu Ignaczak.
-                     I soczek bananowy.
-                     Nie radzę, sok bananowy plus wódka równa się  paw murowany- powiedział Bartek klepiąc mnie po ramieniu.
-                     Bez wódeczki dzisiaj.
-                     Oszalałaś?- oburzył się kosa.- Pijesz nie ma bata, wracamy taxi potem.

O rany, i się zaczęło. Jednak co w tym było najgorsze? Siedziałam obok Ani, i Bartka, nie było nawet, gdzie wylać kieliszka do szklanki, ani nawet kwiatka, biedna ja, coś mi się wydaje, że dzisiaj będzie gorzej niż w piątek. Dokładniej, bez oszukiwania.
Nie wiem ile było kolejek, ale lekko Ania już sepleniła, gdy szliśmy na parkiet tańczyć. Tak wyszło, że ja tańczyłam z Bartkiem, który był bez dziewczyny, a Ania z Fabio. Atakujący bajerował jakąś koleżankę Dawida nie wiem, w ogóle cyrki. Muszę przyznać, że Bartek nawet sobie radził z tańcem, może dlatego, że muzyka była dyskotekowa na „czasie”, czy jak to się tam mówi. Taniec  z Bartkiem, oczywiście zamienił się potem w taniec z atakującym, jednak lekko mnie nogi bolały w tych butach i postanowiliśmy usiąść, gdzie w loży siedziała Ania z Bartkiem i Cichym.
-                     Kupiliśmy ci drinka- -powiedział Piotrek, co wywołało śmiech u wszystkich.
-                     Eee nie wiem co was tak bawi.- powiedziałam zmieszana.
-                     Pij!- podstawił mi Kurek szklankę, pod sam nos.
-                     Ułeee! Ale śmierdzi, co to jest?
-                     Krwista mary.- dodała Ania i pokręciła głową, na znak bym nie piła.
-                     Czy to jest sok pomidorowy?- powąchałam z obrzydzeniem.- Nie dzięki.
-                     Mówiłaś, że lubisz sok pomidory- rzedł środkowy.
-                     Piotruś zupę pomidorową, jak już coś- zaśmiałam się.
-                     Na jedno wychodzi kurde.
-                     I co teraz? komu wciskamy?
-                     Kosa wszystko wypije.- dodał Zbyszek
-                     Oo idą kolejne, tym razem trzepane- pokazał kelnerowi, gdzie ma dostarczyć zamówienie Piotrek.
Położył cztery drinki na stolik, i powiedział, że resztę zaraz doniesie. Piliśmy na trzy cztery, no tylko Ania nie piła całego, bo dostała czkawki.
Nagle spiker zaczął coś mówić, żeby zejść ze sceny( która była zaraz po naszej lewicy, bo zaczynają się tańce jakieś)
-                     No w końcu! Cały wieczór na to czekałem!- zaczął klaskać Piotrek w ręce i wstał z miejsca, opuszczając Anie na Zbyszka. Też w sumie byłam ciekawa co to będzie, i stanęliśmy i popatrzyliśmy co tancerze robią.

Uwielbiam kubańskie ruchy( czy tam kubańsko- podobne), patrząc jak 4 pary tańczy( faceci nie mieli koszulek tylko spodnie i maski na twarzach, a panie w skąpych staniczkach i króciutkich spódniczkach). Przetańczyły trzy utwory, wykonując jakieś układy, i każdy wrócił do tańca, pary rozeszły się po sali, podobno mieli szukać osób, na jakiś konkurs zaraz.
Gdy się odwróciłam, zastałam przy stoliku Konara, Anie, Zbynia i  puste szklanki
-                     Je bana czka  fffka!- powiedział Zbynio, łapiąc powietrze.
-                     Trzeba było więcej pić, powiedziałam siadając obok Niego, i pijąc jego drinka.- Powinieneś zwolnić troszkę.
-                     A co ja lokomo tywa?
-                     Można prosić- aż mię zadławiłam drinkiem, gdy poczułam rękę na swoim ramieniu, odwróciłam się do osobnika, i co zobaczyłam? Tancerza w masce ze sceny.- Zatańczysz?
-                     Ee ja ee nie bardzo, bo ee- boże, ja się jąkam??
-                     Syśka Syśka!- klaskała w ręce Ania, a do niej dołączyła reszta.- Przecież lubisz tańczyć!
-                     A ty spałaś przed chwilą- popatrzyłam na nią jak na debila.
-                     Idź!- dosłownie wypchał mnie z kanapy atakujący
Nienawidzę ich zemszczę się, w ogóle zdenerwowałam się, ale w sumie co mi szkodziło. Jak się dowiedziałam, chwile mamy poćwiczyć sami, a potem konkurs.

Nie powiem, Darek świetnie tańczył, oczywiście mój partner mi się przedstawił, podczas tańca. To już trzecia piosenka jaką tańczyliśmy, no i powoli tan tancerz zaczynał się posuwać za daleko, gdy dokonywał obrotu, łapał mnie za biodro coraz niżej. Pomyślałam sobie, że to w końcu taniec, i mi się spodobało, do czasu jak mu nie nadeptałam obcasem na nogę, oczywiście przeprosiłam, jednak ten zaproponował drinka po konkursie w zamian. Nadszedł czas na konkurs. Oczywiście musieliśmy wejść na scenę, dostałam nawet maskę, więc za bardzo nie było co widać. Każdy miał się przedstawić. Było 8 par. jedna z par była zawodowcem. Jak się potem ogarnęłam ostatnią parą był Fabio, cały czerwony, ale mniejsza z tym. Po wypowiedzeniu imion ( oczywiście nie podłam prawdziwego, tylko Halinka)  muzyka ruszyła. Podstawowe kroku mniej więcej ogarniałam, więc na początku była zwykła monotonia. Kawałek był dość szybki, ale nadążałam. Jednak cały czas przyspieszała, mój partner szalał, szeptał mi na ucho, że nie lubi przegrywać, nagle straciłam  grunt pod nogami. Zarzucił mnie w jakiś dziwny sposób na ramię, i trzymał swoją rękę na wewnętrznej stronie moich ud. Pewnie byłam czerwona jak burak, maska oczywiście spełniła swoje zadanie, ukrycia tego stanu. Znowu podstawowy krok, obrót, i już byłam tyłem do Darka, dosłownie. Miał swoją rękę, na moim brzuchu, a głowę zaraz przy mojej szyi. Pomimo, że miałam szpilki był strasznie wysoki więc, trochę centymetrów nas dzieliło. Muzyka zwolniła, zrobiliśmy krok podstawowy razem, w takiej pozycji. Moja ręka powędrowała wtedy na jego szyję, a druga na brzuch. Czułam, jego pasek od spodni i mokrą klatkę piersiowa na plecach, Aż mnie dreszczyk przeszedł pod wpływem przyjemności. Z tej pozycji wyszliśmy do obrotu, i wylądowałam na jego kolanie głową w dół, w pozycji jak do walce. Pomyślałam, ze zaraz się porzygam, bo głowę miałam w dole. Na szczęście zaraz po tym skończyła  się piosenka i spiker zabrał głos.
-                     Jednogłośnie, nie tylko za taniec, ale też seksapil zaangażowanie i aktorstwo wygrywają darmowe drinki dla przyjaciół Halinka i Darek, gratulacje.- powiedział spiker a na to, cała moja loża i Fabio, zaczęli gwizdać i bić brawo. A ja p oraz kolejny złapałam buraka.
-                     Za 10 minut kończę procę, pamiętaj drinka mi wisisz- powiedział mi mój partner jak schodziłam ze sceny.Ale ja wiedziałam jedno WYCHODZĘ z tego burdelu.
-                     Świetne! świetne!! Brawo Syśka- bił mi brawo Krzysio i resztą ludzi z naszej paczki.
-                     Igła ja cię proszę, skończ, ey! Tylko mi nie mów, że ty to nagrywałeś!
-                     No oczywiście!- powiedział chowając telefon do kieszeni- Miałem cię pilnować tutaj i pilnuję, Malina Miśkowi kazał, a zresztą te śpią, musiałem im nagrać
-                     Nienawidzę cię- popatrzyłam na niego ze złą miną, a potem skierowałam się na Anie i Zbyszka.- Ey wszystko okej? Zibi?
-                     Chyba będę rzygał- powiedział łapiąc się za brzuch.
Zabrałam więc torebkę Zbyszka pod rękę, Piotrek i Kosa oczywiście mi pomogli jakoś z Anią również i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Nie powiem było mi to na rękę, bo nie chciałam znów zobaczyć tancerzyka od siedmiu boleści. Zamówiliśmy taksówkę i po 10 minutach byliśmy już w drodze do mieszkania atakującego. Oczywiście miałam klucze do domu. Rzucili Zbyszka na łóżko, który już spał jak zabity zdążyłam mu tylko ściągnąć jeansy, Anię do drugiego łóżka, jednak w tym przypadku wolałam jej nie ruszać, bałam się, że może zwrócić. Ja osobiście postanowiłam, że prześpię się na tej cholernie nie wygodniej kanapie. Ale wcześniej, bo nie byłam śpiąca, weszłam na Internet trochę. Pomimo godziny 2 troszkę poczytałam informacji, sprawdziłam pocztę i facebooka, wypiłam herbatę i poszłam spać..

Nastawiłam budzik na 10 ponieważ o 12 byłam umówiona w mojej nowej szkole z dyrektorem. Miałam dostać informacje co i jak, ze szkołą, w końcu ja byłam w technikum. A tu znajdowało się liceum w końcu. Jednak zanim udałam się na spotkanie, musiałam przeżyć spotkanie z alkoholikami.
-                     No kurwa otwieram- krzyczy Bartman, widzę jak idzie do drzwi, otwiera z zamkniętymi oczami zamek i ciągnie za klamkę.- Czego?- jednak odpowiada mu głucha cisza, a ja zaczynam się śmiać. Ten trzaska drzwiami, i idzie do kuchni, gdzie ja pije kawę. Czy jemu to się śniło  ?Nie wiem jak, ale atakujący otwiera lodówkę, wyciąga red bulla, otwiera dzióbek zębami, bierze łyk do buzi, jednak ten od razu ląduje w zlewie.- Jasna cholera!!- krzyczy pukając buzie wodą.
-                     Czyżby Zbynio znienawidził swój ulubiony napój energetyczny?- Śmieję się. Ten już z otwartymi oczami sięga po wodę pije niemalże do końca i głęboko wzdycha.
-                     A kto mi gacie ściągnął?
-                     Pewnie ja.- Śmieję się.- Pijak.- wystawiam mu jęzor.
-                     Wcale że nie, tylko trochę mnie poniosło, moja herbata?
-                     Nie Ani, zresztą jest z cytryną więc,
-                     Więc ja podziękuje.
-                     Cholera! Już ta godzina? Lecę do szkoły, zajmij się Anią! Ja muszę się zebrać szybko.
W ekstremalnym tempie wzięłam prysznic, umyłam zęby, pomalowałam się, włosy w kucyk spięłam, założyłam ciuchy, czyli spodenki czerwone i brązową koszulkę, założyłam jeszcze balerinki, torebkę dokumenty. Spryskałam się szybko perfumami i wyleciałam z domu.
-                     Klucze kretynko- rzucił mi je atakujący, gdy byłam w połowie schodów.- Ppowodzenia!

Nie znoszę korków, to coś strasznego, ale na szczęście zdążyłam, dzięki GPS. Bo byłam tam o 11,45 szybkim tempem doszłam pod biuro. Zapukałam i weszłam, gdzie siedział za biurkiem starszy mężczyzna w garniturze
-                     Dzień dobry, nazywam się Salapska Paulina i jestem....
-                     Witam, milo mi w końcu cię poznać, Brodziński, napijesz się czegoś?
-                     Nie, dziękuję
-                     A widzisz, a tu błąd, powinnaś dużo pić.- napisał coś w zeszycie.- Duża ilość wody.
-                     Ja zazwyczaj dużo piję, ale dzisiaj już piłam kawę, wodę- zaczęłam tłumaczyć się
-                     Spokojnie – śmieje się- Wyluzuj, bo zmienię zdanie, odnośnie stypendium.
-                     Ja przepraszam, ale trochę się stresuję tą rozmową i w ogóle..
-                     Na boisku nie widać twojego stresu.
-                     Bo jak wychodzi się na boisko stres schodzi, tam liczy się gra, styl i umiejętności
-                     Prawidłowo, pijesz?- pokazał mi na brązowe płyn w szafce.- alkohol do cholery??!!
-                     Nie!- krzyknęłam- Znaczy dziękuje, ale nie przepadam za alkoholem.

Salapska, w co ty się wpakowałaś, koleś ci alkohol proponuje DYREKTOR SZKOŁY! Samo to
-                     Dobra, żartowałem, w dzbanku jest herbata, żeby nie było, przepraszam, chciałem cię tylko jakoś odprężyć, żebyś się nie denerwowała.
-                     Rozumiem- uśmiechnęłam się.
-                     W takim razie przejdźmy do sedna sprawy.- Kiwnęłam głowa.- Ile wyciąga?
-                     Może to głupie, ale nie rozumiem.
-                     Samochód, pytam ile wyciąga?
-                     Na polskich drogach nie ma co szaleć, tym bardziej Rzeszów, ciągle korki nie ma co się spieszyć, tylko do nieszczęścia to może doprowadzić.
-                     Dobra widzę, że już lepiej się czujesz. Zacznijmy. Masz dokumenty?
-                     Tak mam- podałam mu teczkę ze wszystkimi papierami.Siedział i czytał tylko.
-                     Dobra w takim razie tak, rozumiem że jesteś na architekturze i chcesz skończyć kierunek, zrobimy tak, tu jest liceum, normalnie na lekcje będziesz chodzić, nie ma co kombinować. Ale za to dołączymy ci prywatne lekcje, nawet w domu, to będzie konieczne. Część materiału masz, gadałem z  twoim dyrektorem o tym, że powtarzałaś rok, jednak zawodowe przedmioty miałaś opanowanie, najwyżej będziesz powtarzać materiały. Maturę normalnie będziesz pisać za dwa lata, plus zawodowy, jak twoja klasa oczywiście druga.- powiedział dyrektor. Treningi  odbywają się już od połowy sierpnia, dokładne grafiki ma emeila prześlemy.A i oczywiście po bilansie, który odbywa się za dwa tygodnie, uzgodnimy twoją dietą, i rozpiske dnia, jakąś dietę, jednak wcześniej te badania nieszczęsne.

Nie powiem wystraszyłam się trochę, ale cóż jak się powiedziało „A” trzeba powiedzieć „B”. Niestety moje mieszkanie, nie jest jeszcze gotowe, prace remontowe trwają. Po jakichś 45 minut mogłam udać się do drzwi wyjściowych, jednak trener zadał mi pytanie.
-                     Przepraszam, ale tak z czystej ciekawości, czy ty może masz coś wspólnego z trenerem Salapskim?
-                     Przepraszam z kim?
-                     Nowy trener Bydgoszczanek został Roman Salapski, nie znaliśmy o wcześniej, próbujemy jakoś rozszyfrować go, rozumiesz chyba, wiemy że pochodzi z Piły, trenował piłkę nożną wcześniej, radził sobie, jednak jako trener siatkówki, jest nam nie znany jeszcze.
-                     O boża- aż usiadłam z wrażenia.- To nie możliwe.
-                     Wszystko dobrze?
-                     To może być mój ojciec, czy to znaczy, że ja nie mogę grać?
-                     No co ty? NIE! To nie ma znaczenia, nie żebym był wścibski, ale  wie, że ty tu  będziesz trenować ?
-                     Nie utrzymuje z Nim kontaktu, rozwiódł się z mamą, i tyle.
-                     Przykro mi.


Po opuszczeniu gabinetu od razu wybrałam numer ojca, ucieszył się że zadzwoniłam, jednak zdenerwował, bo nic mu nie powiedziałam, że zaczynam grę w Resovi. Nasza rozmowa trwała 3 min i 32 sec w między czasie, wyprowadziliśmy wojnę, nie tylko w rodzinie, ale też i w drużynach. Wiedziałam jedno, cyrki dopiero zaczną się...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no Heloł gajs!
po dwóch tyg w końcu pojawił się rozdział, Nauka mnie dobija, zabiera mi czas w ogóle tragedia. Ale na pisanie, staram się znaleźć czas, nawet jeśli wiąże się to z duuużymi konsekwencjami :)
Wczoraj mega spotkanie Kurek vs Bartman, po ciężkiej walce, bo aż do ti-breaku, wygraną odniósł team Bartosza( z tej strony gratki za MVP)!
 A w +lidze, dzieje się oj dzieje.
A wiecie? za 23 dni wigilia :D <3
Trzymajcie się cieplutko, udanego tygodnia :) 
Buziaczki :*
PS, dziękuje za komentarze, pod wcześniejszym postem, cieszę się bardzo, że mam dla kogo pisać, że ktoś czyta moje to "coś" :* :*

3 komentarze:

  1. Twoje tocoś jest cudowne!!!
    Też czujesz tę magię nadchodzących świąt?? Myślałam, że już z tego wyrosłam, ale jednak nie :))
    Meczyk Bartusia i Zbysia niestety nie dane mi było obejrzeć, ale naprawdę cieszę się z wygranej Bartka i gratuluje Modenie, bo urwać Lube punkta i dwa sety to naprawdę coś! :)
    A teraz opowiadanie!!
    Syśka szaleje! Normalnie mistrz imprez, parkietu i picia! Uwielbiam ją, no!
    A więc przenosi się do Rzeszowa.. Hymm będzie jej pewnie ciężko na początku, ale ja w nią wierzę! Pokaże, że stać ją na wszystko!
    Wojna pomiędzy ojcem i córką?? To nie skończy się dobrze,tym bardziej pomiędzy drużynami!
    Będzie się działo!
    Czekam z niecierpliwością na następny! I zapraszam również do siebie na http://bezostrzezenia.blogspot.com
    Pozdrawiam, Faith. :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że tak sądzisz. Oj taak, ja pomimo swojego starego wieku, też dalej czekam na śnieg, choinkę, i oczywiście na Mikołaja :D
    Oj siatkarze z Sovi, na pewno jej jakoś pomogą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział;) Dziecinka mistrzynią parkietu.? Kto by pomyślał. Do następnego. Buziak;**

    OdpowiedzUsuń