Diciottesimo

Nie było nawet o czym mówić, że panowie ustąpią, musiałam więc pojechać do tego cholernego szpitala, gdzie po jakichś przeszło trzech godzinach  i czterech różnorodnych badaniach jakie przeszłam, co się dowiedziałam?  Że gówno mi jest, że jestem tylko stłuczona, zero jakichkolwiek złamań, a nie mówiłam? Ale nie wielka panika w końcu środkowy bloku Daniel Pe. z Bełchatowskiej drużyny  to silny przeciwnik w walce! Ale ludzie nie takie stłuczki przechodziłam. Dali mi leki przeciwbólowe i mogłam spadać. Badania tez przechodzić Zbyniu, na szczęście jego kinol nie jest złamany tylko lekko stłuczony. Ale jak dziadzia kocham zemszczę się panie Pliński na panu! Nie wiem jak, ale się zemszczę. I od tak z całego zamieszania wróciłam do hotelu, mocno po północy ze Zbyniem, Mieszkiem, i z trenerem Kowalem, który był gorzej wściekły od mojej osoby!
-                     Ale ja panu mówię że nie miałam wyjścia!
-                     Dziewczyno! Mogło to się zdecydowanie inaczej skończyć nie rozumiesz!
-                     Trenerze, proszę dać jej już spokój, wystarczy jej na dzisiaj- powiedział atakujący z nosem zabandażowanym, bo krew mu się znowu puściła, gdy sobie kichnął
-                     Syśce spokój dam, ale z tobą nie skończyłem
-                     Aaa! Wróciliście no nareszcie jak się macie?- ledwo pojawiliśmy się, na piętrze gdzie mieszkają siatkarza na drodze stanął Krzysio
-                     A ty dlaczego nie śpisz! Jest po 2- zapytał go Andrzej
-                     Jak tu ma spać jak tu takie zamieszanie! Boże jak wy wyglądata- zobaczył Zbynia z opatrunkiem na nosie.- Zszywany?
-                     Pojebało cię? Nie tylko opatrunek jest- pokręcił głową atakujący
-                     A nasza dziecinka?
-                     Złamane żebro i pęknięta przepona, nie jest źle.- powiedział od razu Bartman 
-                     Zbijasz się, prawda?- powiedział z paniką w głosie
Na co wybuchłam śmiechem na co mnie zakuło z prawej strony
-                     Powinniście odpocząć, kładź się do Zbyszka do pokoju śpisz na łóżku  Piotrka
-                     Co! Jaja se trener robi, a gdzie niby ja mam spać! – oburzył się Nowakowski i wyleciał z pokoju Igły i Grzybka.- To moje łóżko! Nie będę spal na podłodze!- rzucił się na od razu łóżko, chyba aż tak mocno, że coś strzeliło pod nim 
-                     Matka wie, że ćpiesz?- zarechotał Igła
-                     Ćpie megełe przez szekeło!- wystawił mu język
-                     To są prawa autorskie Piotruniu! Spadówka od tego- oburzyłam się
-                     Tak czy tak nie oddam ci łóżka.
-                     Przecież u mnie jest jedno łóżko wolne w pokoju- dodał Andrzej.
-                     To Syśka w sam raz się zmieści będziesz spała z trenerem o!
Zabije normalnie, najpierw Plińskiego, a potem Nowakowskiego. Pozabijam samym widelcem wszystkie kiszki powykręcam
-                     Nie wiem, jak chcecie uzgodnijcie to miedzy sobą, o za 15minut wszyscy w łóżkach mają być!

Dodał tylko trener i poszedł do swojego pokoju, który dzielił z Mieszkiem, a ja od razu wyprułam do Pita i zrobiłam maślane oczyska, po ubłaganiu go i próbie przekupienie, która skończyła się na 2 kratach Lecha, zgodził się przespać się z trenerem.

Spokojnie, leże sobie już na łóżku środkowego, Zbyszek wygodnie też już leży mamy już iśc spać, gdy słychać nagle jakieś krzyki i włączony alarm pożarowy.
-                     Kurwa pali się pali się!!!!!!- wydzierał się Nowakowski na cały hotel, od razu o ile to było możliwe zerwałam się z łóżka i ze Zbyszkiem wzięliśmy torby buty i wybiegliśmy na korytarz poszukiwać jakiegoś wyjścia czy coś! W końcu PALI SIĘ!
Ledwo pojawiliśmy się na korytarzu spotkał nas istny harmider Nowakowski wydzierający się i biegający po całym korytarzu, trener z gaśnicą, Mieszko w butelką wody latający i Igła z kamerą
-         Co wy kurwa wyprawiacie- od razu nasuwa się na myśl
-         Ten kretyn podpalił pokój!- zarechotał Ignaczak
-          Co zrobił- wytrzeszczyłam ślepia swe
-                     Dupa mi się jara kurwa!!!- przebiegł obok nas z trzymał się za swe cztery litery
-                     To ściąg te gacie- krzyknęłam
Od razu wykonał moje polecenie, trener przyleciał z gaśnicą i ugasi płomień na spodenkach Nowakowskiego, zaraz też przylecieli jacyś ludzie z obsługi, Mieszko coś do niech mówił potem trener i odeszli
-                     Nowakowski! Ja cie nie chce na następny sezon u mnie! Same kłopoty z tobą są! Co ci strzeliło do głowy bawić się świecą po nocy! - wydarł się na Piotrka,, który stał z samych slipkach z miną taką jak ma zawsze czyli, złamanego cztero latka jak by ktoś mu lizaczka zabrał
-                     Niech trener nie krzyczy, ja nie chciałem no
-                     Co ci strzeliło do głowy by się świecą bawić?!?!?!
-                     Wie trener, że ja lubię smak waniliowy odświeżacza – zapytał Andrzeja Piotrek
-                     A gówno mnie to na chwile obecną obchodzi! Śpisz na korytarzu! Wiesz ile się wstydu najadłem!!
-                     No przepraszam, że mi śmierdziało w pokoju!- powiedział od razu.
-                     To trzeba było się umyć, a nie palić świece zapachowe w nocy, na łóżku
-                     No przepraszam.
-                     Trzeba było sobie odświeżacz powietrza kupić, a nie
-                     Tyle, że nie było takiego jak ja chciałem, dlatego kupiłem świece waliniowe- tłumaczył się
-                     Ignaczak wyłącz tą kamerę cholerną! A ty oddawaj zapałki i wszystkie zapalniczki! Wracamy do pokoi spać
-                     A ja niby gdzie mam spać?- dodał po Cichy Pit, gdy wszyscy poszli do swoich pokoi
-                     Śpij na wycieraczce- zarechotał Grzesiek

I tak wyszło, że złączyliśmy łóżka dwa. Niechętnie zgodził się na to Zbyszek, ale cóż, nie to było w tym najgorsze. SPAŁAM W ŚRODKU! I tak wyszło, że panowie spali po moich bokach a ja z dupskiem wciśniętym między dwa łóżka, poobijanym brzuchem,  miałam spędzić tą nockę.

Obudziło mnie cholerne chrapanie, ale nie, nie chrapanie tylko Zbynia, Piotrka też. Ludzie! Jak tak można wytrzymać, ja się pytam. Próbowałam wszystkich możliwości: brałam poduszkę na głowę nawet, ale nie ONI DALEJ CHRAPALI! Na dodatek Piotrek teraz zaczął się ruszać, tak że miał rękę na mojej dupie, a głowę zaraz przy moim uchu! I znowu coraz głośniejsze chrapanie!
-                     Nowakowski!- nagle się wydarłam mu do ucha jednak nie! Nawet nie drgnął
-                     Pali się!!!- czy podziałało? Jasne zerwał się szybko z łóżka i.. i w sumie to tyle go widziałam, bo spadł na podłogę
-                     Czy ciebie do reszty pojebało! Moja dupa!
-                     Gówno mnie twoja dupa obchodzi śpijta!- usłyszałam pukanie z pokoju obok!
-                     Ta wredna szuja mnie zwaliła!- powiedział Pit, ale coś mi się wydaje, ze jego głos słyszy całe piętro
-                     Jak byś se sam zwalić nie mógł? ŚPIJTA!- usłyszałam jakąś gwarę w ścianach
-                      Nic mu nie zrobiłam! Sam spadł!!- odkrzyknęłam, żeby nie było, że serio mu zwaliłam .Dobranoc- wstawiłam mu język i położyłam się po jego poduszkę, gdy udało mi się jakoś wyciągnąć mój tyłek z tej szpary
Coś po marudził jeszcze , ale nie wiem co bo znowu udało mi się usnąć.

Ale Kasiu, Kasieńko, dobrze wiesz, że prawko nie jest ci wcale potrzebne..
.....
Ale kochanie, jak jest podwójna nie wolno w żadnym wypadku wyprzedzać
.....
     Tak, nawet jeśli jedzie przez tobą maluch – popatrzyłam na atakującego, właśnie kręcił    głowa
....
Kochanie, wymiana opon tez jest konieczna..
...
Dobrze, zobaczę co da się zrobić
..
Tez cię kocham..- zakończył rozmowę telefoniczną ze swoją kobietą o ile się mnie mylę.-  Znowu! Jasna cholera kolejne pięć baniek poszło się jebać- ryknął na cały głos
-                     Stary to już ósma próba - zarechotał Piotrek
-                     Mam rozumieć, że Katarzyna zdaje prawo jazdy?- zapytałam atakującego
-                     Zdawaniem to bym tego nie nazwał- zaśmiał się, nasz nocny podpalacz
-                     Nie lepiej by ją było samemu nauczyć?- zapytałam z kpiną w głosie Zbyszka
-                     Pojebało cię? Szkoda mi auta.

No tak w sumie cały Zbynio, szkoda mu auta dla dziewczyny, a kasy ma od cholery, ale cóż nie mój problem, jakoś udało mi się wstać z łóżka, dalej mnie bolał brzuch, chciałam jakoś iść do łazienki się umyć, ale niestety atakujący ją zajął, czyli będzie tam siedział ze 2 godziny, wiec żeby nie tracić czasu, wzięłam maść i chciałam sobie jakoś nasmarować obolały bok, jednak nie dało się, bo zaczął macać mnie środkowy po brzuchu. I wyśmiał mój pępek, ąż wparował do pokoju Libero
-                     Najpierw w nocy się zwalacie teraz od rana dalej..- wpadł do nas do pokoju Igła, już miałam mu powiedzieć, że nic z tych rzeczy, ale zobaczyłam, że ma w prawej ręce kamerę, na co szybko nałożyłam sobie na głowę poduszkę  
-                     A tu widzicie państwo macające się dzieciaki, w biały dzień takie rzeczy
-                     Igła? A ciebie nie było w stołówce?- zapytał go Piotrek
-                     Właśnie oprowadzam widzów po naszym hotelu, poznajcie państwo nasza Dziecinka, weś tą poduszkę z ryja nie-próbował mi zabrać zacną białą rzecz z twarzy, ale jakoś mu się wyrwałam i powędrowałam do jedynego innego pomieszczenia w tym pokoju, łazienki
-                     aa!!!- zaczął panikować atakujący, który o dziwo się golił, i aż mu golarka z ręki wyleciała.- Kurwa zaciąłem się- powiedział z żalem wycierając krew z policzka
-                     Uważaj, bo się wykrwawisz- powiedziałam, nie zwracając jakiejkolwiek uwagi na jego osobę tylko odraz usiadłam na kiblu
-                     Będziesz tak patrzeć jak się gole?
-                     Igła przylazł z kamera – powiedziałam z żalem z głosie, na co Zbyniu wyszedł od razu z łazienki, i zaglądnął po pokoju
-                     Nie było tu Igły? -zapytał Piotrka
-                     Był, ale jak widać poszedł- powiedział nie odsuwając wzroku z laptopa
-                     Dobra wyłaź,  muszę się wykąpać, chyba że dołączysz do mnie- zarechotał i poruszył znacząco brwiami
Nie zwracałam żadnej uwagi na jego docinki, bo było wiadomo, że się zbija, walnęłam go tylko z pięści w bok i posłuszne wyszłam z łazienki, ale coś mi tu śmierdziało, za szybko uciekł libero, więc coś już wykombinował,  ale nie przejmowałam się na razie tym, nasmarowałam brzuch do końca, o dziwo było tylko lekkie opuchnięcie, ale i tak troszkę bolało, środkowy nie odpuścił sobie zaśmiania się z mojego pępka, ale no sory! Nie moja wina, że mam taki oryginalny, miałam krótko obciętą pępowinę przy narodzinach i tak się zwinął dziwnie. Po kwadransie Zbyniu wyszedł z łazienki, w dreskach, bez koszulki, z opuchniętym nosem i z kawałkiem papierka na brodzie, po tym jak go wystraszyłam, a On się zaciął przy goleniu, a to psikus. Szybko, żeby Piotrek nie wszedł przedebmną poszłam do pomieszczenia z wanną itp..

Po wyjściu z łazienki, gdzie wykąpałam się, ułożyłam jako tako włosy, pomalowałam się i umyłam włosy, zobaczyłam, że panowie: Zbyniu, Pit, Igiełka, Kosa, Alek, Nikola i Lotek wpierdalają coś, a jak mnie zobaczyli zaczęli wszystko chować
-                     Przecież widziałam, smacznego- wystawiłam im języki tylko, wiedziałam oczywiście co chowają SŁODYCZE
-                     Nie wydasz nas prawda- zapytał Krzyś
-                     Usuniesz nagranie?
-                     Jak się macasz z Pitem? Usunę- powiedział i podał na zgodę rękę
-                     Ale nie będziesz się gniewała, za wszystko... wszystko.- za bardzo nie wiedziałam o co mu chodzi, ale przytaknęłam i podałam rękę.

 Akurat punktualnie wybiła godzina 8, i trzeba było lecieć na śniadanie jak się dowiedziałam, i mieliśmy odjeżdżać, ja w drogę na Jastrzębie, a panowie na Rzeszów. Dostałam swoją porcje śniadania: jajecznica ze szczypiorkiem i bekonem, czego nawet nie tchnęłam, bo nie lubię niczego co znajdowało się na talerzu, ale zamieniłam się ze Zbyniem. Bo ten miał kanapkę z twarożkiem i ogórkiem. Zjadłam aż dwie, wypiłam kawę i mogłam pędzić w drogę, Pożegnałam się z chłopakami jeszcze, zabrałam torbę z pokoju atakującego i środkowego i wsiadłam do samochodu. Wpisałam w GPS-ie  Żory i odpaliłam silnik.

Nie zdążyłam nawet z Bełchatowa wyjechać i zaczęło mi coś pikać, nie wierze brak paliwa! Syśka kretynko zapomniałaś zatankować? Ale nie, tankowałam przed Bełchatowem wczoraj nawet do pełna, więc to nie możliwe, że się skończyło . Wiec  do cholery ucieka mi?!?! Zadzwoniłam więc co Zbyszka, czy nie wie, gdzie tu jest jakiś zakład wulkanizacyjny, żeby popatrzyli. W końcu nie opłaca się tankować, jak ucieka. Zatrzymałam się na jakimś parkingu i wybrałam numer atakującego, który jak usłyszał, że ucieka mi paliwo wyśmiał mnie
-                     Popatrz do schowka- zalecił mi, więc zobaczyłam, nie wiedziałam chyba jak zawsze nie wiem o co mu chodzi, i co moim oczom ukazało się? Banknot stuzłotowy i karteczka.- Zastrzegam tylko, że nie miałem z tym nic wspólnego
-                     Tylko nie mów, że to ja...- potem nie słyszałam już nic w słuchawce. Ale to był głos Krzysztofa. Żeby dowiedzieć się, o co tu we wszystkich chodzi musiałam przeczytać karteczkę: Dziecinko, nasza kochana, żeby nie było, nie ukradliśmy twojego samochodu, pożyczyliśmy a to różnica. Pomijając fakt, że się zgubiliśmy potem, dlatego ta rezerwa w baku, za to zostawiam ci tą stówkę i na przeprosiny paczkę, żelek. Z pozdrowieniami, Przyjaciel- pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa na myśl: gdzie jest ta paczka, żelek, jednak na dole była strzałka w prawo, więc przekręciłam karteczkę i zobaczyłam inny napis, zupełnie innym pismem: PS. Z tymi, żelkami to był taki żarcik, nie zostawił ich Krzysio, z pozdrowieniami to nie Kosa

Czy byłam zła? No kto by nie był? To była kradzież, ale z oddaniem w sumie.
-                     Przepraszam czy coś się stało?- no tak stałam przed samochodem z mapą w rękach, bo szukałam jakiegoś CPN-u żeby zatankować
-                     Nie, znaczy tak, szukam stacji paliw
-                     Jest jakieś 4 kilometry dalej
-                     Kurwa! To co ja mam pchać ten wóz, aż tyle!- zdenerwowałam się.- Ja zabije tego Krzyśka! Jakby nie mógł mnie uprzedzić, że pożycza mój wóz!!- czy ja to powiedziałam na głos?
-                     Pchać to może nie.- zaśmiał się mój towarzysz.- Ale jak umówisz się ze mną na kawę to coś wymyśle.- grrr. Kolejny argument dlaczego już nie lubię Bełchatowa
-                     Nie umówię się z tobą, ale pomóc mi możesz zawsze- o dziwo nie pytał o nic, tylko wyciągnął z bagażnika swojego karnisterek  z paliwem i wlał lejkiem
-                     Ile się należy?- zapytałam gdy skończył
-                     A może takie dziękuje Patryczku- człowieku, jesteś nachalny! Od separuj się od mojej osoby
-                     Dziękuje, pasi?- pokręciłam głową z niedowierzania
-                     A teraz zapraszam na kawę
-                     Już mówiłam, że się z tobą nie umówię
-                     A co jesteś żonata?- zakpił.- Nie uwiężę w to, nie wiem czy masz prawko nawet dziewczynko
-                     Wypchaj się koleś!- chciałam mu wcisnąć w rękę 100 zł, ale niestety mnie złapał za nią.- No puść mnie nie!
-                     To się ze mną umów- powiedział prosto z mostu
-                     Po pierwsze puszczaj!- udało mi się wyrwać rękę- Po drugie NIE!! jestem lesbijka nie kręcisz mnie! A po trzecie dziękuje do widzenia!

Zdenerwowana tym zasranym bufonem, no sory! Mamusia go kultury nie nauczyła? Może i mi pomógł, ale był nachalny, wsiadłam w samochód w miejmy nadzieje, że dojadę jako tako do jastrzębia, bez większych problemów.

No gdzie ten łoś, miał być w domu, ale nie! Jak zawsze jak go potrzebuje to go nie ma. Stałam przed drzwiami z 10 minut gdy, już załamana miałam siąść na ziemi złapałam się klamki i drzwi się otworzyły. Ja cię Malina zabije. Weszłam pewnie do domu i usłyszałam od razu hałasy z łazienki, pierwsza jaka mnie myśl przeszła w głowie !WŁAMYWACZ! w końcu jak by Malina był w domu to by otworzył lub chociaż się odezwał..Wzięłam więc wazon stojący w korytarzu w ręce i powoli na paluszkach, o ile jest to możliwe, kroczek po kroczku szłam w stronę otwartych drzwi do łazienki
-                     Do góry ręce!!- wydarłam się na cały głos, gdy zza ściany weszłam do środka pomieszczenia- jednak jaki widok zostałam? Matteo w samych spodenkach w środku zimy, w słuchawkach na uszach stoi przed umywalką, cały mokry i coś grzebie. Chyba muszę się napić melisy dziś na uspokojenie. Żeby mnie w końcu zauważył rzuciłam w niego jakaś koszulką
-                     kurwa!! Syśka! Boże dziewczyno zawału bym dostał!- powiedział do mnie po włosku
-                     Zabije cię człowieku! Jak dziadzia kocham najpierw Plińskiego, potem Nowakowskiego, Ignaczaka, i tego cholernego Patryka a potem na deser ciebie zamorduje!!- ryknęłam
-                     Co mówiłaś? Miałem słuchawki na uszach.- wyciągnął słuchawki z uszu, gdy ja skończyłam swój zacny monolog.- Mam rozumieć, że ten wazon to na mnie?- zaśmiał się włoski siatkarz w moją stronę, a ja co robiłam, oprócz że stałam przytłoczona, to odliczyłam od 10 w dół, ze zdenerwowania, kiedyś wyczytałam, że to pomaga gdy człowiek nie panuje nad emocjami...
-                     Co ty robisz? I gdzie Malina
-                     Jak by to powiedzieć, kran się zatkał, Malina nie wiem gdzie jest
-                     Sam się zatkał?
-                     Im mniej wiesz, tym lepiej spisz
-                     Mam rozumieć, że nie powiesz mi jak się tu dostałeś?
-                     Coś ty taka nerwowa, Syśka?- zmienił temat i podążył za mną do Malinowej kuchni
-                     Ubrał byś się a nie, nago w zimie chodzisz- powiedziała nie zwracając uwagi na jego osobę idąca za mną
-                     Nie mam w co, bo się oblałem, a twój brat ma za małe koszule, jak pijesz kawę to możesz mi zrobić
-                     Pije meliskę
-                     Po co? Odchudzasz się?
-                     Na uspokojenie
-                     Aż tak cię zdenerwowałem?- zdziwił się.- Słuchaj nie widziałaś może jakiejś ścierki, albo czegoś? Trochę się wody wylało w łazience
-                     Za szafą stoi mop, znając życie jak go tam postawiłam tak dalej stoi.
Na moje słowa Matteo poszedł z powrotem do łazienki, a ja nastawiłam wodę.  O dziwo mój brat miał melisę, która mi się dziś szalenie przyda.

Nudziło mi się, Malina dalej nie odbierał, więc poszłam zobaczyć co wyprawia Włoch, Jak weszłam do łazienki, nie mogłam się nie zaśmiać, widać że człowiek pierwszy raz trzyma taki przyrząd w rękach, bo nawet porządnie go nie wyżął
-                     Daj to sieroto, pomogę ci- postawiłam pierwszy krok na mokrej podłodze i już tego żałowałam...

No to się nazywa lądowanie, wprost w ramiona Włocha, tyle, że nie myślałam, że spadniemy na podłogę we dwoje, jakie to szczęście, że ja byłam u góry.
Sama nie wiem, jak to się stało. To był impuls. Nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie, i nagle złączyły się. Na początku nie oddawałam pocałunku, ale zaraz zmieniło się to  oddałam się temu uczuciu. Jednym ruchem ręki teraz to ja, leżałam na mokrej podłodze, a Matteo nade mną wisiał, nasze języki toczyły szaloną wojnę, gdzie nie było zwycięzcy, moje dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej, tak szalenie wyrzeźbionej, idealnie określającej każdy mięsień. Nagle poczułam, że jego ręka ląduje na moim kolanie. Przez materiał szarych dresów czułam ciepło jego ręki, jak podnosi moją kończynę do góry, jak zatracam się w tym. Następnie jego ręka powędrowała pod moją bluzę, a ja co zrobiłam? Oprócz tego, że przeniosłam swoje ręce na jego szyję zupełnie nic popadłam w obłęd, całkowicie oddałam się przyjemności, której tak bardzo potrzebowałam. Jego język wyczyniał ze mną cuda, teraz obcałowywał mi szyję, tak przyjemnie drażnił mnie Jego kilkudniowy zarost, nie wiem nawet kiedy to się stało, że leże przed nim bez bluzy, w staniku. Ale nie krępuję się, nie zwracam nawet na to uwagi
-                     Tak bardzo tego pragnąłem- wyszeptał mi do ucha, gdy delikatnie przygryzał końcówkę- Od chwili, gdy cię spotkałem na hali...
-                     Nie! Matteo nie! Ja muszę iść.
-                     Ale...
W ekstremalnym tempie udało mi się wyswobodzić się z jego uścisku, założyć bluzę i wylecieć z łazienki,  a potem z mieszkania Maliny...
Pomijając fakt, że wpadłam na jakiegoś gościa, jak wybiegałam z bloku, w miarę bez problemu dojechałam do domu. Tak, to logiczne, że uciekłam, ja zawsze uciekałam. Nie odbierałam telefonu od siatkarza, który wydzwaniał  do mnie przez całą drogę powrotną. Jak już dojechałam do swojego domu na Stalówce całkowicie wyłączyłam  urządzenie, ale wcześniej pisząc sms: żyje, wróciłam do domu.. i wysłałam do Zbynia i Maliny, ponieważ dwaj siatkarze również usiłowali się do mnie dodzwonić.
Nawet nie przebierając się, rzuciłam się od razu na łóżko, nie miałam jakichkolwiek sił. Jedynie zobaczyłam godzinę 23. 44. miejmy nadzieję, że przez te 16 minut nic złego nie wydarzy się....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
taa Dziecinka powraca, w końcu. Przepraszam za opóźnienia, ale jest cieżko. Pomijając fakt
* 8-nastki ( dzięki Lexie i No stres), której lepiej żebym dlugo w swojej głowie nie miała, 
* pracy, która zabiera mi jakże cenny mój czas, którego nie mam.  
Jakos staram się to nadrabiać, powoli. ...
Wracając do rozdziału.. zostawię go dla waszej opinii, bo szczerze mówiąc, nie wiem co o nim sądzić, nic w nim takiego sensownego nie ma.
A jeśli chodzi o kolejny rozdział, podjęłam decyzję, trzeba się ogarnąc i ustalić jakieś przepisy, więc ustalam, ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE DO PIĄTEK! i będe się tego starannie trzymać!! Nie obiecuje, że bedą one długie jak do tej pory( max 5 str, na WORD)
PS. tak dla pochwalenia się, a co mi tam szkodzi, trzeba się pochwalić :



 w takim razie do piąteczku :) 
czytasz= komentujesz :)
buźka *.*

Diciassettesimo

15 luty
Sama nie wiem, kiedy mi ten czas styczeń minął. Niedawno grałam mecz, gdzie dostałam nargode MVP, i dostałam stypendium, aby móc rozwijać swoją grę. Natomiast wczoraj był 14 luty. Czy jakieś święto albo coś ktoś słyszał? Nie ja też nie,. Nie obchodzę tego święta i już..
Jak zawsze szkoła, po szkole trening i o 17 w domu byłam. Pomimo bukietu, który dalej dostaje leżący na masce samochodu, dostałam dwa bukiety kwiatów. Jeden był z czerwonych róż od Matteo. Tak od przyjmującego Jastrzębia. I dopiskiem po włosku: To ty dziś jesteś moją Walentynką.. Nie powiem, aż mi się miło zrobiło. PO 30 minutach kurier znowu przyniósł kwiaty, tym razem różowe róże, moje ulubione, mogę sztachać się ty zapachem przez cały czas, gdzie była karteczka: Dla mojej kochanej dziecinki. Tym razem to było od Zbyszka, nie powiem ucieszyłam się z tego szalenie, oczywiście zadzwoniłam do panów i podziękowałam. Zostałam też zaproszona przez Włocha na wesele, w maju, z grzeczności przyjęłam, ale. No właśnie zawsze jest jakieś ale nie wiedziałam na czym stoję. Nie chciałam angażować się w ten związek w ogóle z tego co mówi Malina, Mateo jest człowiekiem o trudnym charakterze. Ale argument, który mnie przekonał był taki, że nie znam tutaj żadnej kobiety, która była by najodpowiedniejsza. Pomijając fakt zwiazków, nawet i nie związków, nie chciała bym by było z Matteo tak samo jak z Mateuszem, że teraz nie odzywamy się do siebie, o byle co.. w sumie od sylwestra a ja nic nie zrobiłam

16 luty
Co właśnie robie? Siedze sobie przed telewizorem. Dziwne? Na mnie tak, po prostu nie lubię. Nie że nie lubię oglądać TV po prostu nie lubię oglądać, jak 40 wygłodniałych, idealnie opalonych lasek chodzi sobie po wybiegu i kręci dupą. Miss Polonia dokładniej to się nazywa. Niechętnie, ale zostałam zmuszona do oglądania tego „czegoś”
-                       która to?- zapisałam sms do atakującego. A dlaczego go napisałam?
Odbieram wczoraj o godzinie uwaga 4 rano telefon od Zibiego
-                       Co robisz?
-                       A co mogę robić o 4 w nocy?
-                       Spałaś?
-                       Eee nie wcale Zbyniu
-                       Dobra to może ja nie będę ci już przeszkadzał.
-                       Nie wyłupiaj się co się stało?- to było pewne że cos się stało. Bo by nie dzwonił do mnie o tej godzinie, bo miał dziwny głos ogółem coś się stało
-                       Zdradziłem Kasie- powiedział z żalem w glosie, normalna przyjaciółka znając życie by go oczerniła, powiedziała że jest chamem i kawałem skurwysyna.
-                       Nie po raz pierwszy i nie ostatni Zbysiu
-                       Dziękuje ci bardzo za takie pocieszenie. Szmata mnie wykorzystała. Czuje się jak męska dziwka normalnie, co ja zrobiłem- czy on płacze? Eee nie
-                       Zapłaciła ci za to?
-                       Co? Niee- powiedział szybko
-                       Więc normalna dziwka, lub jak kto woli męska dziwka, wzięłaby za to kasę, a że ty nie wiozłeś nie jesteś dziwka jedynie jesteś głupi i niewyżyty, ale to już wiesz
-                       Dziekuje ci, normalnie mi tak schlebiasz
-                       Ależ Zbyniu nie ma za co.- zaśmiałam się pod nosem.- jak to się stało?
-                       Mam ci powiedzieć, jak robiła mi dobrze ustami i zrobiła....
-                       NIE!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest 4 nad ranem, nie obrzydzaj mi reszty dnia. Chodziło mi o to gdzie się spotkaliście i  w ogóle
-                       Zapukała do mnie do pokoju hotelowego, myślałem, że to obsługa
-                       Jesteś w Wa-wie geniuszu, masz dam mieszkanie na przeciwko studnia, dlaczego spałeś w hotelu
-                       Był razem z wystąpieniem, to co miałem nie skorzystać, kawior jadłem wiesz jaki dobry, mówię ci,  ful wypas wszystko. Jutro mam na śniadanie ośmiornice w cieście..
-                       Dzwonisz mi powiedzieć, że jadasz ikry biednych rybek, czy po by wyżalić się, że pierdoliłeś się z jakaś lasią?
-                       Wpadła do mnie po północy do pokoju, w samym szlafroczku, sam nie wiem jak to się stało, wypiłem trochę wódki do tego kawioru, takie to pyszne było. Potem pamiętam jak wyciera tego krzywego ryja z mojej sper..
-                       Bartman bez szczegółów!
-                       I z takim tekstem do mnie, że było miło, w zamian za to należy się dobre słowo za jej prace
-                       Żartujesz! Tak ci powiedziała
-                       Sam byłem w szoku, siedziałem na tym fotelu bez spodni z otwartym ryjem i nie wiedziałem co zrobić. Potem to już wyszła a ja zadzwoniłem do ciebie
-                       Brawo Zbyniu,  może właśnie Miska robiła ci loda.- zarechotałam
-                       A weś z takim wyjem nie wiem czy do finału dojdzie do pół finału- dołączył do mnie
-                       A dobra była chociaż?
-                       Nic nadzwyczajnego
-                       A co przyzwyczaiłeś się ręcznego?
-                       To wcale nie jest śmieszne, kryzys mam cierpię, a ty się ze mnie nabijasz!
-                       Taki jest show biznes.- zaśmiałam się. Może cię sumienie ruszyło?
-                       Dobre dobre. Dobra idziemy spać
-                       Obiecasz mi, że nie przelecisz żadnej laski dzisiaj?
-                       Kasia dziś przyjeżdża i sama rozumiesz, nie mogę
-                       A propo Katarzynki.- zaśmiałam się na samą myśl.- Widziałam filmie. Brawo brawo,  możesz sobie wyobrazić jak stoję i biję brawo na stojąco Zbyniu
-                       Starałem się
-                       Widziałam, ale nie uwierzysz, prawie uwierzyłam, że mówisz prawdę
-                       No bez przesady 
 No tak cały Zbyniu okey oglądam skupiam się.. Syśka tylko nie uśnij.. Nie żebym im coś zazdrościła. Chyba plastiku...
Podczas, gdy przedstawione zastały uczestniczki tego jak bardzo inteligentnego i bardzo interesującego programu pisałam smski ze Zbyniem, w których nie tylko znajdowały się informacje, która to laska itp. Nagle o dziwo został pokazany Zbysław, zaczęłam śmiać się jak jakiś głupek, no przepraszam bardzo, to jest koszula nie no, dam sobie palca uciąć, ze Katarzynka mu ją wybierała, ahh ale też nie zapomniał o swoich sweet kaloszkach, ale to już sam wybierał, to jest niemalże pewne.
-                      Ty nie masz serca szuja wredna.- odpisał mi tylko gdy wyśmiałam jego strój, i w sumie nic nie pisał przez następne 45 minut. Gdzie jego faworytka odpadła już dawno a na scenę wyszła jakąś piosenkarka. Nie wytrzymałam i napisałam pierwsza: ale wyje.
-                       Na co Zbych zaczął czytać esa i pokazali jego napad śmiechu w tv. Nie zdecydowanie jest chory..  sama nie wiem kiedy później, usnęłam, chociaż było wcześnie, ale co mi się dziwić, nie znoszę takiego typu programów.


 18 luty 
           Jest sobota! Tak 8 rano a ja co robię? Jadę  na mecz do Bełchatowa? Zwariowałam? Nie ja nie, ale Zbyniu tak. Dlaczego? Bo trzeba być jego osobą by zapomnieć butów. Ale ja się pytam, po co mu  te buty, skoro nie gra! Jest dzisiaj  drugie spotkanie z drużyną Skry Bełchatów, dokładniej grają play off-y, i ja debil zgodziłam się zawieść mu te cholerne buty, Pomijając fakt, że muszę wcześniej zajechać do jego Rzeszowkiego mieszkania. Pomijając akt, że muszę zabrać klucze od jego sąsiadki, która pilnuje tego przeklętego kundla. Pomijając fakt że wstałam o 6 w SOBOTĘ! Ludzie powinnam spać! Ubrana w bordowe rurki, czarne kozaczki, białą koszulkę, i beżowy sweterek, na to płaszczyk beżowy i czerwony komin, Punktualnie po wcześniejszym przyszykowaniu, wsiadam do mojego czerwonego Nissana, i pomimo śniegu i pogody taka jaka jest JADĘ! No tak trzeba być Salapska.
Ale uwaga, spakowałam sobie na drogę w torbę 2 litrowy torsom z kawa, bez tego nie da się żyć, kanapki, torbę podróżną z ubraniami  oraz podstawowe rzeczy na drogę, no tak Wracam dopiero we wtorek, bo zamierzam zaraz po meczu jechać do Maliny. Niestety nie mam dla niego wałówki od babci, co była szalenie zawiedziona, ale cóż jest siatkarzem, a ja musze dbać by mu zbyt bardzo dupa nie urosła. Włączyłam jeszcze tylko radio w samochodziku, i mogła wyruszyć w drogę do Rzeszowa. By zabrac klucze a potam tylko do Zbynia .

8   później.
O dziwo droga nie zajęła mi tak dużo czasu...Taaa nie no serio to było straszne! Cholernie się zmęczyłam tą drogą w końcu nie jestem przyzwyczajona to tak dalekich podróży, jeszcze na dodatek zgubiłam się w Bełchatowie, a mówią że Rzeszów to dziura. Ludzie wy w tej norze nie byliście! No i tak musiałam się wracać przez pół miasta.
-                       Bartman, no gdzie ty jesteś czopie!- zajechałam pod jakich hotel, wcześniej wyznaczony przez atakujacego
-                       A tu, część Syśka.- wpakował mi się do samochodu, a nawet nie zdązyłam zatrzymać pojazdu, na co mnie wystraszył!
-                       Zwariowałeś! Co ci się tak uśmiech strzeżesz
-                       Dotarłaś brawo!- zarechotał- w końcu
-                       Wątpiłeś w to
-                       Absolutnie, chodź idziemy do środka
-                       Mecz gracie przecież
-                       Brawo geniuszu za 30 min jedziemy
-                       No raczej z wami nie pojadę, wiec po co mam iść z tobą spotkamy się na hali.-I widziałam fajny sklep po drodze tu niedaleko, były nieziemskie buty, czarne na platformie..
-                       Ojj dziecinka dziecinka.. aleś ty durny człowiek, per. 1 nie wiesz gdzie hala, per. 2 nie masz wejściówki, per .3 nie znasz miasta, butów dziś nie kupisz per 4. hmm nie ma cztery.- w odpowiedzi tylko prychnęłam.- No chodź nie!- wysiadł z samochodu a ja podążyłam za Nim
-                       Nie masz mojej wejściówki buraku.
-                       Mam, znaczy nie mam jeszcze, ale będziesz mieć- zabije cię człowieku noo.- Z Andrzejem pogadam zaraz, i załatwi spokojna twoja rozczochrana baranku- Potargał mnie za moje pokręcone włosy, no tak po coś ty ich głupku rano prostowała, jest ZIMA! I tak się pokręcą..- Dobra tylko tu trzeba od tyłu wejść- chyba zwariował ja mam od zaplecza wchodzić.- Od kuchni oczywiście.
-                       Zwariowałeś!- uniosłam głos
-                       Nie no serio, nie puszczą cię przodem idziesz w tamte drzwi po lewej, tak gdzieś Igła jest to paa.
-                       POJEBAŁO DO RESZTY CIE CZŁOWIKU!- krzyknęłam za Nim, bo se poszedł tak po prostu.- NO zaczekaj
-                       Nie znamy się no. Idź żesz
Pojebany człowiek  i tyle! Niechętnie, ale powędrowałam do wyznaczonych drzwi, ale były zamknięte, więc zapukałam, ale nic, raz drugi trzeci, waliła pięściami
-                       No przecież otwieram, co za niecierpliwa osoba no- powiedział Krzysiek do drzwi.- zamykaj bo zimno
-                       Smacznego Krzysiu- właśnie kończył jeść mięso jakieś, które miał w ręce
-                       Dzięki, może chcesz?- podsunął mi pod same usta kawałek tego czegoś, nawet nie używał widelca
-                       Mamy jeszcze żeberka jeśli panienka chce- powiedział jakiś gruby koleś, chyba kucharz
-                       Nie dziękuje, a podobno Krzysiu ostatnio na diecie był?- zaśmiałam się do libero któremu miną zrzedła
-                       Widzisz kolego, pomagasz takiej puszczasz od zaplecza, proponujesz kawał mięcha, a ta jeszcze się czepia, że człowiek parę kilo przytył
-                       My tu gadu gadu, a ty meczu nie grasz zaraz?
-                       Cholera jasna, która godzina?
-                       16.20 Krzysiu
-                       A ja nie spakowany, a zaraz jedziemy.- złapał mnie za rękę i pociągnął na jakieś piętro okrężna drogą.- teraz mi musisz pomóc, bo przez ciebie nie miałem czasu się spakować
-                       Niedoczekanie twoje Krzysiu.
Weszliśmy na wyznaczone piętro, gdzie panował istny harmider, każdy latał z pokoju do pokoju
-                       Cześć Lotek
-                       Witam panią- powiedział i poleciał do jakiegoś pokoju, no tak Alka pokoju a aj weszłam za Nim.- don’t see you gacie? Black gacie
-                       Niestety nie widziałam- zaśmiałam się na jego słowa, ale chłopak stara się, uczy się polskiego noo,
-                       O! część Syśka!- krzykną Alek i powiedział do przyjmującego- masz ich na dupie stary!- zarechotał kapitan drużyny.- co ty tu robisz?- zwrócił się do mojej osoby
-                       Nie wiem czy nie zauważyłeś, ale dziele z tobą a pokój.- powiedział po angielsku
-                       o Syśke mi chodziło głupku.- dopiero teraz ogarnął Lotek, że stoję w drzwiach i się śmieje
-                       aa Syśka- przyleciał, w moją stronę i uścisną, pomijam fakt, że był w samych  spodenkach, zgniatał mi twarz twoja klatą
-                       Lotek to boli!!- o dziwo mnie puścił.
-                       Chłopaki, zielone z Nike nie widzieliśta?- wpakował się do pokoju Kosa.-starty co ty..?- chyba nie widział, za bardzo co robi lotek i się zdziwił a potem zobaczył mnie.- Syśka!!! Aa jak ja cię dawno nie widziałem- znowu się zaczęło! Znowu kolejny siatkarz wziął mnie w swe ramiona, ale ten siatkarz chociaż miał koszule
-                       Co ty tu robisz?
-                       Ee no stoję, przywiozłam Zbychowi buty
-                       Buty? Mało tu ich ma?- zaśmiał się.- a propo butów nie widzieliśta? Takie zielone
-                       KOSA! Mam były w kiblu!!- wydarł się na cały głos Zbyszek
-                       Czy wyście zwariowali, czemu ty w samych gaciach latasz!- pokazał palcem na Lotka trener- co to za spodnie na środku leża, Bartman! Mówiłem, że Red Bull ma się skończyć! Część Syśka.- panowie! Od 5mimut powinniśmy w autobusie siedzieć! Syśka!!!!!
-                       Witam pana
-                        Nie wiem co on gada, ale jest chyba zły- powiedział do mnie Lotek, łamanym polskim, szeptem
-                       Ale, że jak ty tu, wzięłaś w ogóle. Ale. ale .. BARTMAN!- ops, nie wolno tu mi być, oj Syśka Syśka to się wpierdoliłaś
-                       Co ja co ja! Sama tu wlazła!- od razu atakujący dołączył do rozmowy
-                       Teraz to mnie słyszałeś! A jak mówiłem skończ z red bull-ami to w dupie miałeś!
-                       Nie wolno porzucić czegoś kogo się kocha o!- i wrócił do pokoju
-                       Dobra pewnie nie masz przepustki żadnej, coś się wymyśli ,a ty ubieraj gacie, macie 5minut! I wiedze was na dole w autokarze!!!!!!
Wydarł się trener i poszedł do jakiegoś pokoju ja powędrowałam do zdrajcy Bartmana, wyrzekł się mnie! Wredota, a co najlepsze? Moje buty mu wcale a wcale nie były potrzebne. SZUJA WREDNA ale w sumie po co mu buty jak i tak stoi cały mecz w kwadracie dla rezerwowych.
-                       Syśka! Jest problem?- wyskoczy do mnie trener gdy byliśmy w windzie
-                       Nie mam przepustki na mecz i mogę spadać do domu?
-                       Co? Nie wierzysz w moje umiejętności!- oburzył się- chodziło mi o to że musisz wyjść niezauważalnie, wiesz hotel jest zamknięty tylko dla siatkarzy, wiec wiesz, kobietom tutaj, tym bardziej, że pojawiłam się tu tak, że nikt cię nie widział, tak też musisz stąd wyjść
-                       Ok. nie ma problemu.
I tak jak weszłam w sumie też i weszłam, nawet dostałam od szefa kuchni puding czekoladowy na wynos, co nie uszło uwadze Igły i  Zbyszka, bo mi go zjedli na tyłach, bo w sumie tam siedziałam w autobusie.
      Na hali byliśmy przed 17, a jak dostałam się na hale? Razem z siatkarzami, ja żem jest statystyk, bo taki miałam identyfikator i siedziałam koło Mieszka, który był tak kochany, że włączył mi pasjansa na laptopie, podczas gdy lalusie były w szatki, a ja grzecznie sobie układałam karty. Dokładnie 17.10 panowie zaczęli się rozgrzewać, i tak było dokupi jakiś geniusz nie uderzył z przeciwnej drużyny w laptopka
-                       Eeyyy!- krzyknęłam
-                       Pardonsik piękna dziewojo, ja żem nie chciał- powiedział siatkarz z 6 na koszulce, a mnie zemdliło..
-                       Nic się nie stało
-                       Te! Kłosu! Ty nie masz co robić? – podszedł do nas Winiar
-                       No przecież ćwiczę!- oburzył się ze złością w głosie
-                       Dziecinka! Ty nie gadaj mi tu z wrogiem!
-                       Krzysiu ty ćwicz, a nie przyszedłeś na ploteczki- wystawiłam mu język
-                       Mówisz Krzysiu, że ta urocza pani statystyk to wasza jest?
-                       Cholera czemu my takich ładnych lasek nie mamy w ekipie - dodał po ciuchu środkowy Skry
-                       To nie statystyk tylko dziecinka- zarechotał Igła.- nie żebym miał coś do kobiet statystykujących, czy jak to się tam mówi, ale kobieta to kobieta nie powinna...
-                       Igła skończ nawijać idź się rozgrzewać
-                       Dziecinka?- zaciekawił się Kłos
-                       Czy tylko tyle zrozumiałeś z mojej jak zacnej wypowiedzi na temat statystykowania- oburzył się Igła
-                       IGŁA! Ty nie masz co robić?- podszedł do nas Mieszko, przywitał się z siatkarzami skry gestem podania sobie dłoni
-                       Ale ja dalej nie wiem jak ta dziewoja ma na imię.
-                       Właśnie, jakoś cię tu wcześniej nie widzieliśmy ani nic..
-                       Panowie to jest Syśka, a to Winiar i Kłosu
-                       Przecież ja tych panów znam- zaśmiałam się tylko
-                       Miło mi,Karol Kłos
-                       Paulina Salapska miło mi
-                       Michał Winiar- przybił ze mną żółwika
-                       Nie wiem czy wiesz, ale prowadzę oficjalny profil na fejsbuku i..- zaczął Kłos
-                       Puszczam pawia jak Siurak na IO.- zaczął Michał.- chodź Kłosu, bo trzeba skopać tym pasiakom cztery litery
-                       Te te te pszczoła, nie pozwalaj sobie, i tak my wygramy- oburzył się libero i odszedł
-                       Ale na fejsie cie znajd?- krzykną jeszcze Karol, gdy odchodzili, a ja tylko się zaśmiałam.
Mecz po 20minutach się zaczął, Zbyniu stał niestety w kwadracie dla rezerwowych, ale cóż taki już los, raz on raz Jochan, muszą się panowie jakoś wymieniać. W końcu dwóch nie może być atakujących na boisku.
Pierwszy set niestety panowie przegrali, chociaż starali się i walczyli z całych sił bo 25:27 przegrali, ale widać było że spieli się i następny set będzie lepszy, wgrali się i weszli na prawdziwe obroty W sumie tak było na następne dwa sety które wygrali do 23 i 22, cieszyłam się bo sobie radzili świetni, bo to jeszcze jeden i jedziemy na Podpromie. Dłuższa przerwa i gramy..
Nie nie nie! To nie tak miało wyglądać w ogóle jak się pytam co to jest! Gra? Nie to się tak nie nazywa. Całkowicie się mylili, nie mogłam na to patrzeć, bo aż mi się serce kroiło. Nie dość, że atak w ogóle nie działał to przyjęcia brakowało. W ogóle totalna klapa, dlatego też czwartego seta przegraliśmy do 17. Widać było, że panowie są zdenerwowani, prowadzili 2;1 i teraz przed nimi ti-break.. skład taki sam jak był na początku.
-                       Czemu Andrzej nie robi zmian!- zawołałam do Mieszka , widać było, że nie tylko ja się denerwowałam
-                       Teraz? Nie wiem czy to dobry pomysł. Nikola grał tylko pierwszym secie, nie rozgrzany, a Zbyszek on to zimny całkowicie
-                       A Maciek! Maciek do cholery też jest rozgrywającym!
-                       Spokojnie obaczymy co się potoczy
Noi się potoczyło! 2;7 przegrywali zawodnicy z Podkarpacia, pomimo, że był już czas, nic to nie dało.
Ale pojawiła się nadzieja, wszedł Zbyszek na boisko
-                       No co on wyprawia do cholery!- oburzył się Mieszko
-                       Nie mamy już nic do stracenia- zaczął wchodzić na boisko atakujący z dziewiątką na koszulce, popatrzył w moją stronę, a ja poruszałam ustami życząc mu powodzenia. Kciuki jeszcze mocniej zacisnęłam, i obserwowałam z przerażeniem poczynania Zbynia.
Czy dało coś wejście mojego przyjaciela na boisko??! Oczywiście, bo teraz jest już tylko 2 punkty różnicy, zawodnicy, w sumie to jeden zawodnik Skry jest cholernie zdenerwowany i pierdoli coś pod siatką. Można się domyśleć, że to nic miłego nie jest. Trener Nawrocki bierze czas, zawodnicy zeszli powoli, widziałam tylko jak Zbyszek gada z Lukasem, i mówi, że grał wszystko do jego osoby, Na razie w sumie gra świetnie, kończy ataki, teraz jak będzie przejście wejdzie na serwis.
Udało się udało! Jest punk przewagi zbyszek idzie na serwis
-                       Przejebie zobaczycie!- no ca za wredny nadęty..- powiedział Pliński pod siatka i popatrzył się centralnie na Zbynia
-                       No co ta ma być! Nie wolno tak!- zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękami
-                       Ey  uspokój się!, on specjalnie to robi, nie ma co się zbędnie denerwować tylko dadzą rade!- zwrócił się do mnie satstystyk Rzeszowki
Jejku tylko nie spierdol tego Bartman! Powiedziałam sama do siebie w duchu..
 I co zrobił? Spierdolił, ale to nic Zbyniu nie ma załamki to tylko dwa punkty, cholera jasna, teraz na zagrywkę idzie tamtejszy atakujący, Aleksandr, który popsuł również zagrywkę, teraz teraz jest ten czas panowie!!
Świetna zagrywka naszego przyjmującego i kapitana Alka pozwoliła na prowadzenie, nie licząc z przechodzącej piłki ataki które kończył Zbyszek., coś fantastycznego.
-      OSTATNI!! OSTATNI!- krzyczałam, gdy Zbyszek wszedł na zagrywkę.! I co zrobił? As serwisowy pierdolną! Szaleństwo! Normalnie, aż mu kupie kratę piwa za to!! Nawet za to fenomenalne wejście dostał nagrodę MVP. Mój przyjaciel, ojj pole do naśladowania, fantastycznie grał w tym ti-break-u, nie dość że był zimny, co nie grał wcale tylko na samym końcu, świetnie zagrał. Pewność siebie, to jest to. A za to dostał tort, cholera Syśka miałaś się odchudzać..

Panowie jeszcze musili się rozgrzać, żeby nie było zakwasów, ja zebrałam rzeczy ze statystykami Zbyniu wcisną mi tego torta, i poszłam pod jakaś hale, siedziałam na ławce i czekałam ani, żywej duszy przecież Zbynio miał tu być do cholery
-                       No idzie, wielka gwiazda, od siedmiu boleści- usłyszałam jakiś głos, jednak nie wiedziałam kogo to.
-                       Stary, nie zaczynaj pogódź się z porażka.- zaśmiał się osobnik,  tak to już wiedziałam to mój przyjaciel
-                       Zaraz ci ten uśmieszek z tego ryja zejdzie
-                       hola hola, gdzie z tymi łapami- zdecydowanie podniesiony głos Zbyszka postanowiłam zareagować i poszłam w stronę dochodzących mnie głosów
-                       Zapamiętaj sobie raz na zawsze.
-                       Puść mnie do cholery!!
-                       Puść go!!- zaczęłam biec do mężczyzn , gdzie środkowy trzymał Zbynia za koszule pod szyją
-                       Syśka nie wtrącaj się
-                       Haha kto to! Twoja nowa kurwa! Co już ci się Kasieńka znudziła- Człowieku nie za daleko się posuwasz,? Pmyslałam? na słowa środkowego Zbyszek popchnął go tak że poleciał da tyłu. A ja stałam jak wryta.. jednak szybko się podniósł i rzucił na Zbyszka
-                       To że jesteś pieprzonym skurwysynem to je rozumiem- wymierzył palec do Zbynia.- Nie daruje ci tego chuju- ruszyłam do ratunku co miałam zrobić!
-                       Ty skurwysynie- złapał się za brodĘ Zbyszek po uderzeniu- pogódź się z przegraną! –chciał go uderzyć Zbyniu, ale ten za rękę go złapał
-                       Ty chuju!!- chciał go uderzyć drugą rękę, ale ja wskoczyłam mu na plecy
-                       Kurwo złaś!!- rzucał się a ja zaczęłam paznokciami go bo ryju drapać. Jednak wymierzył kolejny atak w stronę Zbyszka. Jednak się nie udało bo mnie zwalił i postałam od niego w brzuch,
-                       Zbyszek zrób cos!
Czy zrobił? Pomimo zakrwawionej twarzy, wiedział, że nie powinien go pić bo może zostać zawieszony
-                       Ty skurwysynu! Jebany damski bokserze.- ojć! To mu pokazał, tAk dostał prawego sierpowego, żE  poleciał na ziemie i zawył
-                       Co tu się dzieje do cholery!!!!- za pomoc przyleciał Michał Winiarski, ja leżałam na ziemi Zbyszek z zakrwawionym nosem klęczał nad moją skuloną postacią a ten dupek wstał i zaczął uciekać
-                       Ty chuj! Żeby cię wyjebali! Jebany damski bokserze!
-                       Co ci się stało do reszty was pojebało!! Tu sĄ kamery!!
-                       Sam zaczął! Pogodzić się z przegraną nie może!!
-                       Nic ci nie jest? co się stało?
    Nagle za ściany wyłoniła się jakąś postać
-                       Co tu się.. Zbyszek!!- wydarł się Wlazły
-                       Leż do lekarza Mario!- zawołał do atakującego Winiar i podbiegł do nas
-                       Zabije normalnie go zabije!!- krzyczał zdenerwowania Zbyszek.- bardzo cię boli
-                       Nic mi nie jest, próbowałam się jakoś podnieść, krwawisz Zbyszek
-                       Może złamany jest! W ogóle co tu się stało!
-                       Kurwa mać!!- zawołał lekarz który da nas przyleciał- Co się panu stało?
-                       Mi nic, ale ale Paulina dostała w brzuch- lekarz podwinął mi koszulkę i zaczął macać po bokach
-                       Boli!!- krzyknęłam, gdy ucisnął obolałe miejsce
     Trzeba do szpitala! SZYBKO!!!!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bzium Bzium Bzium :) Witam kochani.
Sama nie wiem jak to sie dzieje, dziś miało być krótko, a wyszło 8 stron na wordzie. O.O. cholera przeraża mnie to :(
Co się stanie z Dziecinka? taak wiem jestem wredna, ale cóż życie. Sama nie wiem kiedy kolejny, może jutro? jak nie jutro to koło wtorku, bo ciężki weekendzik się zapowiada.
Tak a paulina dzis była na rybkach, złowiłam aż dwie ryby, własny sześcioletni brat mnie pokonał i złowił 7. skandal normalnie, nie ma jak wykorzystać dzien wolnego na pójście na ryby! :)
Pozdrawiam :)
PS. http://www.youtube.com/watch?v=h315VbHTCA8 .- rujnuje mi psychikę ta piosenka :( głupi jesteś kolego wysyłając mi to coś! :((