Quinto


              Rano obudziłam się dość wcześnie, pewnie spałabym dalej, jednak mój mąż strasznie chrapał. Otworzyłam więc oczy i ujrzałam śpiącego męża. Uzależniający widok, jego lewa ręka spoczywała na moich plecach, wraz z noga, co uniemożliwiło mi jakąkolwiek ucieczkę z jego objęć. Jego klatka poruszała się miarowo a usta miał lekko otworzone, widać było lekki zarost. Mogłabym patrzeć na niego całymi dniami. Jednak w tym momencie nie było to możliwe.
Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Wszystko było jasne, klucze do mieszkania miał Zibi, ja oraz jego rodzice. W ekstremalnym tempie wydostałam się z łóżka, budząc wcześniej śpiącego siatkarza. Oczywiście w pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje, jednak jak usłyszał głos swojej siostry wszystko zrozumiał.
-                     Bartman! Gdzie jesteś?- krzyczała z kuchni jakaś osoba, od razu ją rozpoznałam, była to siostra Zibiego.
Udało mi się jakoś w ekstremalny sposób zebrać swoje rzeczy i schować się do szafy. Natomiast Zibi założył tylko bokserki, bo wolał stać i się śmiać z moich poczynań.
-          Nie wierze, mój młodszy braciszek zrobił zakupy, nie no rodzice mieli racje, ty się kurwa zakochałeś- krzyczała Kasia na całe mieszkanie.
-                     Bartmanowa co ty tu kurwa robisz? U siebie jesteś czy co- gdy schowałam się w szafie Zibi dołączył do siostry.
-                     Cześć wujaszku- słychać było pisk jakiegoś dzieciaczka.- Uuu jakie seksowne majtasy.
-                     Cześć smyku- zaśmiał się Zibi, jak na zawołanie słychać było również śmiech chłopca.- Dziadzio z babcią  martwią się o Ciebie, kazali nam sprawdzić czy...
-                     Drogi mój synu, może umyjesz ręce przed śniadaniem?
-                     Nie przejmuj się, czuj się jak u siebie siora.- prychnął siatkarz.
-                     Ubrał byś się, a nie chodzisz roznegliżowany.
-                     U siebie jestem, nikt mi nie zabroni, co Ci starzy nagadali, że musiałaś przyjechać?
-                     Stęskniłam się za tobą bracie- zaśmiała się.
-                     Bo Ci kurwa mać jeszcze uwierzę.- zarechotał Zibi..
-                     Cytuje słowa matki: no jego chyba popierdoliło, jak myśli, że ja pojadę do niego na wigilie, jak on kurwa gotować nie potrafi, a co dopiero uszka lepić.- Rozumiesz coś z tego?
-                     No zaprosiłem was na wigilie do mnie do mieszkania.- powiedział z powaga Zibi, a jego siostra od razu wybuchła śmiechem.- No i czego rżysz głupa?
-                     Ty serio?
-                     Nie kurwa na żarty.
-                     Zaraz, zaraz, zakupy zrobione, w mieszkaniu masz posprzątane, całkiem zacne masz gacie, chociaż nie w serduszka, na dodatek byłeś u fryzjera, i wyglądasz normalnie, na ile to możliwe w twoim przypadku.. O nie, nawet masz kwiatki podlane, Bobek ma pełna miskę żarcia, na dodatek jest godzina 7, a ty już wstałeś, wiec albo znalazłeś dupę co Cię chce i właśnie jest u Ciebie i chowa się w szafie lub pod łóżkiem, albo...
-                     Albo mam wynajętą sprzątaczkę i mi w domu sprząta, a moja szafa jest pusta.
-                     Wujaszku, czemu masz żel pod prysznic bananowy i prostownice jak mamusia w łazience na półce- powiedział chłopiec, a ja palnęłam się ręką  w czoło, cholera jasna mam kłopoty.
-                     Aaaa  wiedziałam- pisnęła Kaśka.- Rozumiem mam spadać, ale chociaż powiedz mi kto to jest.
-                     Nic Ci nie powiem, dowiesz się w wigilię.
-                     Mam nadzieje, jest Syśka u siebie może? Idę ją trochę wypytać, może ona mi cos powie.
-                     Eee nie ma, jest na meczu wyjazdowym wróci w poniedziałek z rana.- kłamca!
-                     Dziwne, bo jej samochód stoi przed blokiem.
-                     Ja ją zawoziłem, bo mam auto popsute.

Byłam wdzięczna, że Kasia wyszła z mieszkania. Znając Zbyszka, jego siostra jest do niego podoba, jeszcze by chciała przeszukać cały dom, aby coś znaleźć. A i tak w sumie za dużo już wie. Po wyjściu Kasi szybko wyszłam z szafy, założyłam w miedzy czasie siedzenia tam, bluzę i spodnie. Oczywiście Zibi siedział w kuchni przy stole i się śmiał z sytuacji, jednak biorąc pod uwagę zaistniała sytuacje, nie chciałam jeszcze informować Kasi o ślubie, dowie się wszystkiego w Wigilię.
 Poniedziałek miałam aż dwa treningi po 3 godziny, na dodatek jeden od 7 rano. Z racji tego, ze w piątek jadę na mecz wyjazdowy, z spotykamy się z ciężkim przeciwnikiem, który jest na 1 miejscu z tabeli. Moja drużyna na razie jest na 3, wiec jak teraz wygramy za 3 pkt, skoczymy na 1, bo dzieli nas tylko 2 pkt od przeciwników. Ciężki cel, ale żeby zwyciężyć trzeba ćwiczyć.
Skacowana wracam po 17 do mieszkania, gdzie czeka na mnie pyszny obiad ugotowany przez męża, takiemu to dobrze, jedzie na trening wraca, a ja musze jeszcze odbywać lekcje.
Pełna nadziei, że jak zjedzeniu będę mogła iść spać przeliczyłam się. Mój kochany mąż postanowił zrobić mi jakąś niespodziankę. I tak siedzę teraz w samochodzie i kieruje się gdzieś, jeszcze to coś wredne nie chce mi nic powiedzieć.
Po 15 minutach drogi skręcamy na osiedle, gdzie mieszka Igła, jednak podobno nie jedziemy do Niego. Dosłownie dom za domem Ignaczaków zatrzymujemy się i Zibi opuszcza samochód.
-                     Po co tu zajechaliśmy? – pytam po raz kolejny.
-                     Podoba Ci się okolica?
-                     Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.-  powiedziałam, gdy Zibi złapał mnie za rękę i pociągnął na posesje jakiegoś domku.
-                     Witam nazywam się Radosław Steczko- siwy koleś wyszedł nam na drogę i ucałował moja dłoń.
-                     Dzień dobry- Zibi podał rękę starszemu mężczyźnie- To moja żona- wskazał na mnie ręka. Nie rozumiem, przedstawia mnie jako żonę. Nic z tego nie rozumiem, nikt nic nie miał o tym wiedzieć. Zdezorientowana wkraczam do mieszkania zaraz za siwym mężczyzną w garniturze.
-                     Zibi, co po tu przyjechaliśmy?- zapytałam szeptem męża, gdy facet otwierał drzwi.
-                     Przyjechaliśmy oglądnąć dom.- uśmiechnął się promiennie.
Następnie przez 30 minut facet mówił o mieszkaniu. Nie powiem dom był piękny. Miał 4 sypialnie, trzy na górze i jedną na dole. Salon z ogromnym kominkiem oraz wyjściem na taras, gdzie również były schodki do ogrodu. Co mi się najbardziej podobało, bo ogród był mega gigantyczne, jednak wcale nie urządzony. Kuchnia była połączona z salonem dużym przejściem. U góry w mieszkaniu znajdowała się jeszcze wielka łazienka oraz na dole mniejsza , ale również bardzo przestronna. Była tez garderoba oraz pomieszczenie gospodarcze. Na zewnątrz znajdował się garaż, gdzie spokojnie zmieściło by się dwa samochody.
-                     Jak się podoba mieszkanie?- zwrócił się w moją stronę mężczyzna.
Kochanie?- Zibi popatrzył na mnie.
-                     Jest bardzo duże, przestronne, plus  duży gród, jednak bardzo zaniedbany.
-                     To prawda, ogród jest bardzo zaniedbany, wcześniejsi lokatorzy co wynajmowali to mieszkanie strasznie zbezcześcili nie tylko dom, ale tez i ogród. Na szczęście mieszkanie przeszło remont generalny, wszystkie ściany zostały otynkowane jeszcze raz, teraz wystarczy nałożyć tylko kolor, a tego co chwalił się pani mąż jest pani architektem, zna się pani na rzeczy.
-                     Jest architektem, ale krajobrazu bardziej- poprawiłam faceta.
-                     Czyli, że ogród będzie w dobrych rękach.
-                     I jak, podoba ci się mieszkanko?- dążył temat Zibi.
-                     Wiesz, ze tak, marzyłam o takim domku z wielkim ogrodem, ale chyba nie chcesz..- przerwał mi wypowiedz facet.
-                     To może ja państwa zostawię samych na spokojnie państwo sobie porozmawiają- mężczyzna wyszedł z mieszkania, bo było słychać zamykanie drzwi wyjściowych.
-                     Zibi.- zaczęłam
-                     Najpierw ja ok.? Wiem, nie uzgodniłem tego z tobą wcześniej.
-                     Nie o to chodzi kochanie.
-                     Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Igła, powiedział, że super okazja, dom świeżo po remoncie, blisko centrum, super okolica, na dodatek koleś chce szybko sprzedać mieszkanie, bo wyjeżdża do Stanów. Na początku nie byłem przekonany, jednak oglądałem mieszkanie z Igła, zna się na tym trochę. Dom jest wielki, fakt trzeba pokupować wszystko meble, łóżka, sofy, stoły, takie tam podstawowe rzeczy. Ale pomyśl, zbliżają się święta. Jak dla mnie zdążymy wszystko urządzić, Igła powiedział, że pomoże. Zresztą widzę, ze mieszkanie Ci się podoba.- Zibi cały czas mówił, a mi łzy zaczęły spływać do oczu.
-                     Nie wiem co powiedzieć kochanie.- przytuliłam się do niego.- Do duży krok w naszym życiu. A już pomijam sam fakt, że wszystko zaplanowałeś- uśmiechnęłam się lekko.
-                     Niedługo każdy będzie wiedział o nas, a kocham cię, chce dzielić z tobą jeden dom, a nie dwa na raz- uśmiechnęłam się ma myśl o ty, że mieszkamy w dwóch domach na raz.- Powiedz cos słońce.
-                     Ale to ogromny dom jak na naszą dwójkę.
-                     Zawsze może Cichy z Siurakiem z nami zamieszkać.
-                     Nie!- pisnęłam
-                     Żartowałem oczywiście.- przerwał na chwile wypowiedz.- Kiedyś będziemy mieć dzieci, a to będzie nasze takie gniazdko, gdzie będziemy uciekać.
-                     To ty chcesz to wynająć czy kupić?
-                     Oczywiście, że kupić.
-                     Zibi kochanie, ale to ważna decyzja, w tym roku kończy Ci się kontrakt w Resovią wiem, ze masz na swojej liście wiele klubów do podbicia.
-                     To prawda, jednak Rzeszów to pierwszy klub co spędziłem w Nim 3 lata, na dodatek poznałem tu ciebie, miłość mojego życia, moja żonkę. Jednak teraz, gdy mam już trzydziestkę na karku trzeba się gdzieś osiedlić. Zawsze marzyłem o domku na wsi.
-                     Rzeszów to nie wieś- wystawiłam mu język.
-                     Czepiasz się kochanie, chodzi mi o to, aby mieć swoje cztery ściany, miejsce, gdzie mogę wyjść rano na zewnątrz i nie przywitają mnie spaliny samochodowe i wielki ruch.
-                     Chcesz kupić to mieszkanie?
-                     O ile ty się zgodzisz.- popatrzył na mnie i czekał na moja odpowiedz.
-                     Zgadzam się- kiwnęłam głowa na zgodę.- Ale mamy mało czasu do świąt, trzeba kupić mnóstwo rzeczy.

Od razu podpisaliśmy umowę z facetem. Resztę formalności mieli załatwić nasi prawnicy. Koło 22 posiadaliśmy już klucze do mieszkania. Nie chciało nam się wracać do domu, nabraliśmy wiele energii na ten wieczór. Poszliśmy jeszcze do naszych sąsiadów Ignaczaków, powiedzieć Igle o nowince. Naturalnie Iwonka nic nie wiedziała o naszym ślubie, czyli Igła potrafi dotrzymać umowy, nawet nie powiedział swojej żonie o naszym ślubie.

Do mieszkania wróciliśmy po 23, Zibi wziął kartkę i zaczął spisywać co trzeba pokupować. Obmyślił nawet plan, jak jutro zrobić sobie wolne. Każdy zadzwonił do swojego trenera, ze źle się czuje, i tak dostaliśmy wolny wtorek. Z samego rana wybraliśmy się do wielkiego sklepu z meblami. Oczywiście na jednym sklepie nie skończyło się. Po porannym treningu dołączył do nas Igła i pomógł wybierać farby i meble.
O dziwo udało nam się uporać z wszystkim w jeden dzień.  Trzeba było zacząć od położenia koloru na ściany, Igła i jego znajomości pozwoliły na zorganizowanie ekipy na jutro, strasznie się ucieszyliśmy z tego. Razem z położeniem z podłogi, maja się uwinąć do końca tygodnia. Tak tez na weekendzie można było wszystko ogarniać.
Coraz lepiej wyglądało nasze gniazdko, ściany i podłogi  były już położone, teraz trzeba można było wstawiać meble i inne akcesoria. Niestety ja w piątek z samego rana wyjechałam na mecz do Bydgoszczy. I niestety musiałam odbyć z ojcem trudną rozmowę. Mama uparła się, ze musze zaprosić na wigilię do siebie ojca, bo inaczej ona nie przyjedzie. Nawet ma przyjechać sama na mecz, bo mi nie uwierzyłaby, ze jestem do tego zdolna. W końcu zna moje podejście do ojca.
Nie wiem jak, ale po ti-breaku wygraliśmy mecz. Cieszyłam się strasznie, jednak jesteśmy na 2 miejscu w tabeli. Sara została MVP oraz poszła udzielać wywiadu. A ja niestety nie mogłam zaliczyć tego meczu do najlepszych. Jednak biorąc pod uwag, ile razy atakowałam, moja skuteczność procentowa nie była najgorsza. Gdy schodziłam z boiska zobaczyłam akurat, ze ojciec stoi sam. Teraz albo nigdy pomyślałam.
      -          Pogadamy?
-                     Pewnie, świetny mecz córeczko.- powiedział to w taki sposób, jak by go to bawiło.
-                     Dobrze wiem, ze grałam źle nie musisz się wysilać, ale ważniejsze jest to, ze wygraliśmy.
-                     Ale i tak, my mamy pierwsze w tabeli.
-                     Ale niedługo to się zmieni- powiedziałam od razu.- Jesteśmy o jeden mecz do tyłu i tak. Zresztą nie przyszłam o tym gadać, chciałam cię zaprosić do mnie na wigilie, kolacja o 16, dokładny adres wyśle Ci potem.
-                     Słucham?- zaśmiał się.- Kolejny kaprysik mojej córeczki.
-                     Możesz przyjechać lub nie, jednak pasowała mi cię zaprosić, a teraz sory nie mam czasu, do widzenia.- powiedziałam ze złością i poszłam do mamy.
Oczywiście mama  stała blisko i słyszała całą rozmowę od razu mnie przytuliła. Doskonale wiedziała jaki jest ojciec. W końcu spędziła z Nim tyle lat. Niestety nie mogła zostać długo, musiała wracać do pracy, a mój brat miał zajęcia na basenie jeszcze Na święta mamy więcej pogadać. Mama pojechała, a ja poszłam pod prysznic. Ponieważ za 15 minut mamy wstawić się pod autokarem i jedziemy do hotelu na masarze.
            In było bliżej imprezy tym większej dostawałam paniki. Dziesięć dni, tyle pozostało mi spokojnego życia.  Dokładnie za 10 dni wszystko się wyda. Właśnie dziedze na hali, trener cos gada a ja myślę, że niedługo będę trupem. Porzez kogo zastane zabita? Jasne, ze przed mojego kochanego braciszka. On mnie zabije. Starałam się chodź na chwile o tym zapomnieć, ale nie wyszło to na dobre, bo dostałam piłka w głowę. Wszystko było gotowe na całe przyjęcie. Dania wybrane, goście zaproszeni, ja posiadałam dwie sukienki, czarna i granatowa, o dziwo szybko też znalazłam buty. Jak na kameralną imprezę czyt: najbliżsi przyjaciele, wyszło nam koło 100 osób. A i tak nie zaprosiłam wszystkich. Zibi oczywiście całą drużynę Resovii, trenerów oraz Malinę Miśka, Damiana Wojtaszka, oraz Popiwczaka. Niestety musiałam go zaprosić, bo mój kochany braciszek jak go zapraszałam miał na głośniku telefon i młody libero wszystko słyszał.
            Wpadłam na genialny pomysł, jak pogodzić Zibiego i Miśka. To był mój cel na ten wieczór. To nie było normalne, żeby dwaj najlepsi przyjaciele, nie odzywali się do siebie. Oczywiście, mi chodziło też o to, aby Misiek jakoś przekonał się do Zibiego i mnie  razem, oraz aby jakoś okiełznał zdenerwowanego Mateuszka, jak się dowie, że jego kochana siostrzyczka, jest żona tego Bartmana!
17 grudzień był totalnym zamieszaniem. Rano Zibi dostał mandat, za przekroczenie prędkości, jak się okazało nie on dostał tylko ja, jego samochodem. Zibi wtedy był na meczu wyjazdowym, a ja jechałam jego samochodem do szkoły, bo mój nie chciał odpalić. Oczywiście Zibi śmiał się z tego, jednak ja nie. W tym dniu wcale nie było mi do śmiechu. Koło 15 zaczęłam się przygotowywać do uroczystości. Dzwoniłam chyba 10 razy do Krzyska, czy wie co ma robić, odnośnie mojego planu pogodzenia Zbyszka i Michała. Bałam się, ze cos nie pyknie. Libero miał tylko porwać Michała i zamknąć w pokoju, reszta należała do mnie, aby dostarczyć tam atakującego i zamknąć pokój. A potem niech się dzieje co chce, ważne by się pogodzili. Niestety tylko ja byłam zestresowana zaistniała sytuacja. Zbigniew postanowił pojechać z psem do weterynarza. Nie wyglądał pies za dobrze, wymiotował, najzwyczajniej w świecie był na cos chory. Nie wracał do godziny 18, a jak wrócił, miał godzinę by się przygotować. Jednak ten zamiast przygotowywać się do wieczoru, usiadł sobie w kuchni z dziwnym wyracem twarzy.
-                     Coś się stało? Czemu się nie przygotowujesz do wieczoru, mamy tam być na 19 do cholery! Zibi no.- uniosłam głos na Zbyszka.
      -          Ja  jaa nie wiem jak to się stało nawet,  to nie możliwe ....- przerwał- Zostanę ojcem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UGH. PRZEPRASZAM..
taak wiem wiem,. długa nieobecność tutaj, plus to coś u góry już nie wspomnę o zaległościach u was :(
Obiecuje poprawę! Słowo :)
PS. komu kibicujecie w finale? :D Ja serduchem jestem za Sovią jednak liczyłam, że finał będzie Jastrzebie vs Sovia, no ale psikus taki :(
*_* ZIbi i Igła w kadrze? YES YES :D
Przy okazji chciałabym wam złożyć wszystkiego dobrego z okazji Świat Wielkanocnych!
 Pozdrawiam! :* :*

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pies w ciąży?!
    Hahaha
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bobek w ciąży!! On jest gejem przecież?!
    Świetny rozdział i już czekam na kolejny;) buziaki;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co, co coooooo? Zaraz albo Katarzyna wróciła i go wkręca, albo..BOBEK! To mozesz teraz będzie Bobka? xDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. O rzesz ty, Bobek! Jak to możliwe?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bobek w ciąży? hahah O to biedok:)
    Syśka nie powinna się tak denerwować. W końcu jest dorosła, znała się ze Zbyszkiem trochę czasu. Ma prawo decydować o sobie, a jak mi się wydaje matka Pauliny da radę zaakceptować Zbysia jako zięcia. :)
    Pozdrawiam i wesołych życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuję za komentarz ;) Co do Twojego opowiadania - jest super, szybka akcja, cały czas coś się dzieje i to bardzo lubię! ;) Co prawda ta końcówka mnie trochę dobiła i aż mnie ciekawi co będzie dalej! Czekam zatem na kolejny i zapraszam do mnie na nowy rozdział, jeśli tylko masz ochotę. [un-oubli]
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń