Rano obudziłam się dość wcześnie, pewnie spałabym dalej,
jednak mój mąż strasznie chrapał. Otworzyłam więc oczy i ujrzałam śpiącego
męża. Uzależniający widok, jego lewa ręka spoczywała na moich plecach, wraz z
noga, co uniemożliwiło mi jakąkolwiek ucieczkę z jego objęć. Jego klatka
poruszała się miarowo a usta miał lekko otworzone, widać było lekki zarost.
Mogłabym patrzeć na niego całymi dniami. Jednak w tym momencie nie było to
możliwe.
Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Wszystko
było jasne, klucze do mieszkania miał Zibi, ja oraz jego rodzice. W
ekstremalnym tempie wydostałam się z łóżka, budząc wcześniej śpiącego
siatkarza. Oczywiście w pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje, jednak jak
usłyszał głos swojej siostry wszystko zrozumiał.
-
Bartman! Gdzie jesteś?- krzyczała z kuchni jakaś osoba, od
razu ją rozpoznałam, była to siostra Zibiego.
Udało mi się jakoś w ekstremalny sposób zebrać swoje rzeczy
i schować się do szafy. Natomiast Zibi założył tylko bokserki, bo wolał stać i
się śmiać z moich poczynań.
- Nie wierze,
mój młodszy braciszek zrobił zakupy, nie no rodzice mieli racje, ty się kurwa
zakochałeś- krzyczała Kasia na całe mieszkanie.
-
Bartmanowa co ty tu kurwa robisz? U siebie jesteś czy co- gdy
schowałam się w szafie Zibi dołączył do siostry.
-
Cześć wujaszku- słychać było pisk jakiegoś dzieciaczka.- Uuu
jakie seksowne majtasy.
-
Cześć smyku- zaśmiał się Zibi, jak na zawołanie słychać było
również śmiech chłopca.- Dziadzio z babcią
martwią się o Ciebie, kazali nam sprawdzić czy...
-
Drogi mój synu, może umyjesz ręce przed śniadaniem?
-
Nie przejmuj się, czuj się jak u siebie siora.- prychnął
siatkarz.
-
Ubrał byś się, a nie chodzisz roznegliżowany.
-
U siebie jestem, nikt mi nie zabroni, co Ci starzy nagadali,
że musiałaś przyjechać?
-
Stęskniłam się za tobą bracie- zaśmiała się.
-
Bo Ci kurwa mać jeszcze uwierzę.- zarechotał Zibi..
-
Cytuje słowa matki: no jego chyba popierdoliło, jak myśli, że
ja pojadę do niego na wigilie, jak on kurwa gotować nie potrafi, a co dopiero
uszka lepić.- Rozumiesz coś z tego?
-
No zaprosiłem was na wigilie do mnie do mieszkania.-
powiedział z powaga Zibi, a jego siostra od razu wybuchła śmiechem.- No i czego
rżysz głupa?
-
Ty serio?
-
Nie kurwa na żarty.
-
Zaraz, zaraz, zakupy zrobione, w mieszkaniu masz posprzątane,
całkiem zacne masz gacie, chociaż nie w serduszka, na dodatek byłeś u fryzjera,
i wyglądasz normalnie, na ile to możliwe w twoim przypadku.. O nie, nawet masz
kwiatki podlane, Bobek ma pełna miskę żarcia, na dodatek jest godzina 7, a ty
już wstałeś, wiec albo znalazłeś dupę co Cię chce i właśnie jest u Ciebie i
chowa się w szafie lub pod łóżkiem, albo...
-
Albo mam wynajętą sprzątaczkę i mi w domu sprząta, a moja
szafa jest pusta.
-
Wujaszku, czemu masz żel pod prysznic bananowy i prostownice
jak mamusia w łazience na półce- powiedział chłopiec, a ja palnęłam się
ręką w czoło, cholera jasna mam
kłopoty.
-
Aaaa wiedziałam-
pisnęła Kaśka.- Rozumiem mam spadać, ale chociaż powiedz mi kto to jest.
-
Nic Ci nie powiem, dowiesz się w wigilię.
-
Mam nadzieje, jest Syśka u siebie może? Idę ją trochę wypytać,
może ona mi cos powie.
-
Eee nie ma, jest na meczu wyjazdowym wróci w poniedziałek z
rana.- kłamca!
-
Dziwne, bo jej samochód stoi przed blokiem.
-
Ja ją zawoziłem, bo mam auto popsute.
Byłam wdzięczna, że Kasia wyszła
z mieszkania. Znając Zbyszka, jego siostra jest do niego podoba, jeszcze by
chciała przeszukać cały dom, aby coś znaleźć. A i tak w sumie za dużo już wie.
Po wyjściu Kasi szybko wyszłam z szafy, założyłam w miedzy czasie siedzenia
tam, bluzę i spodnie. Oczywiście Zibi siedział w kuchni przy stole i się śmiał
z sytuacji, jednak biorąc pod uwagę zaistniała sytuacje, nie chciałam jeszcze
informować Kasi o ślubie, dowie się wszystkiego w Wigilię.
Poniedziałek miałam aż dwa treningi po 3 godziny, na dodatek jeden
od 7 rano. Z racji tego, ze w piątek jadę na mecz wyjazdowy, z spotykamy się z
ciężkim przeciwnikiem, który jest na 1 miejscu z tabeli. Moja drużyna na razie
jest na 3, wiec jak teraz wygramy za 3 pkt, skoczymy na 1, bo dzieli nas tylko
2 pkt od przeciwników. Ciężki cel, ale żeby zwyciężyć trzeba ćwiczyć.
Skacowana wracam po 17 do
mieszkania, gdzie czeka na mnie pyszny obiad ugotowany przez męża, takiemu to
dobrze, jedzie na trening wraca, a ja musze jeszcze odbywać lekcje.
Pełna nadziei, że jak zjedzeniu będę mogła iść spać
przeliczyłam się. Mój kochany mąż postanowił zrobić mi jakąś niespodziankę. I
tak siedzę teraz w samochodzie i kieruje się gdzieś, jeszcze to coś wredne nie
chce mi nic powiedzieć.
Po 15 minutach drogi skręcamy na osiedle, gdzie mieszka
Igła, jednak podobno nie jedziemy do Niego. Dosłownie dom za domem Ignaczaków
zatrzymujemy się i Zibi opuszcza samochód.
-
Po co tu zajechaliśmy? – pytam po raz kolejny.
-
Podoba Ci się okolica?
-
Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.- powiedziałam, gdy Zibi złapał mnie za rękę i
pociągnął na posesje jakiegoś domku.
-
Witam nazywam się Radosław Steczko- siwy koleś wyszedł nam na
drogę i ucałował moja dłoń.
-
Dzień dobry- Zibi podał rękę starszemu mężczyźnie- To moja
żona- wskazał na mnie ręka. Nie rozumiem, przedstawia mnie jako żonę. Nic z
tego nie rozumiem, nikt nic nie miał o tym wiedzieć. Zdezorientowana wkraczam
do mieszkania zaraz za siwym mężczyzną w garniturze.
-
Zibi, co po tu przyjechaliśmy?- zapytałam szeptem męża, gdy
facet otwierał drzwi.
-
Przyjechaliśmy oglądnąć dom.- uśmiechnął się promiennie.
Następnie przez 30 minut facet
mówił o mieszkaniu. Nie powiem dom był piękny. Miał 4 sypialnie, trzy na górze
i jedną na dole. Salon z ogromnym kominkiem oraz wyjściem na taras, gdzie
również były schodki do ogrodu. Co mi się najbardziej podobało, bo ogród był
mega gigantyczne, jednak wcale nie urządzony. Kuchnia była połączona z salonem
dużym przejściem. U góry w mieszkaniu znajdowała się jeszcze wielka łazienka
oraz na dole mniejsza , ale również bardzo przestronna. Była tez garderoba oraz
pomieszczenie gospodarcze. Na zewnątrz znajdował się garaż, gdzie spokojnie
zmieściło by się dwa samochody.
-
Jak się podoba mieszkanie?- zwrócił się w moją stronę
mężczyzna.
Kochanie?- Zibi popatrzył na mnie.
Kochanie?- Zibi popatrzył na mnie.
-
Jest bardzo duże, przestronne, plus duży gród, jednak bardzo zaniedbany.
-
To prawda, ogród jest bardzo zaniedbany, wcześniejsi lokatorzy
co wynajmowali to mieszkanie strasznie zbezcześcili nie tylko dom, ale tez i
ogród. Na szczęście mieszkanie przeszło remont generalny, wszystkie ściany
zostały otynkowane jeszcze raz, teraz wystarczy nałożyć tylko kolor, a tego co
chwalił się pani mąż jest pani architektem, zna się pani na rzeczy.
-
Jest architektem, ale krajobrazu bardziej- poprawiłam faceta.
-
Czyli, że ogród będzie w dobrych rękach.
-
I jak, podoba ci się mieszkanko?- dążył temat Zibi.
-
Wiesz, ze tak, marzyłam o takim domku z wielkim ogrodem, ale
chyba nie chcesz..- przerwał mi wypowiedz facet.
-
To może ja państwa zostawię samych na spokojnie państwo sobie
porozmawiają- mężczyzna wyszedł z mieszkania, bo było słychać zamykanie drzwi
wyjściowych.
-
Zibi.- zaczęłam
-
Najpierw ja ok.? Wiem, nie uzgodniłem tego z tobą wcześniej.
-
Nie o to chodzi kochanie.
-
Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Igła, powiedział, że super
okazja, dom świeżo po remoncie, blisko centrum, super okolica, na dodatek koleś
chce szybko sprzedać mieszkanie, bo wyjeżdża do Stanów. Na początku nie byłem
przekonany, jednak oglądałem mieszkanie z Igła, zna się na tym trochę. Dom jest
wielki, fakt trzeba pokupować wszystko meble, łóżka, sofy, stoły, takie tam
podstawowe rzeczy. Ale pomyśl, zbliżają się święta. Jak dla mnie zdążymy
wszystko urządzić, Igła powiedział, że pomoże. Zresztą widzę, ze mieszkanie Ci
się podoba.- Zibi cały czas mówił, a mi łzy zaczęły spływać do oczu.
-
Nie wiem co powiedzieć kochanie.- przytuliłam się do niego.-
Do duży krok w naszym życiu. A już pomijam sam fakt, że wszystko zaplanowałeś-
uśmiechnęłam się lekko.
-
Niedługo każdy będzie wiedział o nas, a kocham cię, chce
dzielić z tobą jeden dom, a nie dwa na raz- uśmiechnęłam się ma myśl o ty, że
mieszkamy w dwóch domach na raz.- Powiedz cos słońce.
-
Ale to ogromny dom jak na naszą dwójkę.
-
Zawsze może Cichy z Siurakiem z nami zamieszkać.
-
Nie!- pisnęłam
-
Żartowałem oczywiście.- przerwał na chwile wypowiedz.- Kiedyś
będziemy mieć dzieci, a to będzie nasze takie gniazdko, gdzie będziemy uciekać.
-
To ty chcesz to wynająć czy kupić?
-
Oczywiście, że kupić.
-
Zibi kochanie, ale to ważna decyzja, w tym roku kończy Ci się
kontrakt w Resovią wiem, ze masz na swojej liście wiele klubów do podbicia.
-
To prawda, jednak Rzeszów to pierwszy klub co spędziłem w Nim
3 lata, na dodatek poznałem tu ciebie, miłość mojego życia, moja żonkę. Jednak
teraz, gdy mam już trzydziestkę na karku trzeba się gdzieś osiedlić. Zawsze
marzyłem o domku na wsi.
-
Rzeszów to nie wieś- wystawiłam mu język.
-
Czepiasz się kochanie, chodzi mi o to, aby mieć swoje cztery
ściany, miejsce, gdzie mogę wyjść rano na zewnątrz i nie przywitają mnie
spaliny samochodowe i wielki ruch.
-
Chcesz kupić to mieszkanie?
-
O ile ty się zgodzisz.- popatrzył na mnie i czekał na moja
odpowiedz.
-
Zgadzam się- kiwnęłam głowa na zgodę.- Ale mamy mało czasu do
świąt, trzeba kupić mnóstwo rzeczy.
Od razu podpisaliśmy umowę z
facetem. Resztę formalności mieli załatwić nasi prawnicy. Koło 22 posiadaliśmy
już klucze do mieszkania. Nie chciało nam się wracać do domu, nabraliśmy wiele
energii na ten wieczór. Poszliśmy jeszcze do naszych sąsiadów Ignaczaków,
powiedzieć Igle o nowince. Naturalnie Iwonka nic nie wiedziała o naszym ślubie,
czyli Igła potrafi dotrzymać umowy, nawet nie powiedział swojej żonie o naszym
ślubie.
Do mieszkania wróciliśmy po 23,
Zibi wziął kartkę i zaczął spisywać co trzeba pokupować. Obmyślił nawet plan,
jak jutro zrobić sobie wolne. Każdy zadzwonił do swojego trenera, ze źle się
czuje, i tak dostaliśmy wolny wtorek. Z samego rana wybraliśmy się do wielkiego
sklepu z meblami. Oczywiście na jednym sklepie nie skończyło się. Po porannym
treningu dołączył do nas Igła i pomógł wybierać farby i meble.
O dziwo udało
nam się uporać z wszystkim w jeden dzień.
Trzeba było zacząć od położenia koloru na ściany, Igła i jego znajomości
pozwoliły na zorganizowanie ekipy na jutro, strasznie się ucieszyliśmy z tego.
Razem z położeniem z podłogi, maja się uwinąć do końca tygodnia. Tak tez na weekendzie
można było wszystko ogarniać.
Coraz lepiej
wyglądało nasze gniazdko, ściany i podłogi
były już położone, teraz trzeba można było wstawiać meble i inne
akcesoria. Niestety ja w piątek z samego rana wyjechałam na mecz do Bydgoszczy.
I niestety musiałam odbyć z ojcem trudną rozmowę. Mama uparła się, ze musze
zaprosić na wigilię do siebie ojca, bo inaczej ona nie przyjedzie. Nawet ma
przyjechać sama na mecz, bo mi nie uwierzyłaby, ze jestem do tego zdolna. W
końcu zna moje podejście do ojca.
Nie wiem jak,
ale po ti-breaku wygraliśmy mecz. Cieszyłam się strasznie, jednak jesteśmy na 2
miejscu w tabeli. Sara została MVP oraz poszła udzielać wywiadu. A ja niestety
nie mogłam zaliczyć tego meczu do najlepszych. Jednak biorąc pod uwag, ile razy
atakowałam, moja skuteczność procentowa nie była najgorsza. Gdy schodziłam z
boiska zobaczyłam akurat, ze ojciec stoi sam. Teraz albo nigdy pomyślałam.
-
Pogadamy?
-
Pewnie, świetny mecz córeczko.- powiedział to w taki sposób,
jak by go to bawiło.
-
Dobrze wiem, ze grałam źle nie musisz się wysilać, ale
ważniejsze jest to, ze wygraliśmy.
-
Ale i tak, my mamy pierwsze w tabeli.
-
Ale niedługo to się zmieni- powiedziałam od razu.- Jesteśmy o
jeden mecz do tyłu i tak. Zresztą nie przyszłam o tym gadać, chciałam cię zaprosić
do mnie na wigilie, kolacja o 16, dokładny adres wyśle Ci potem.
-
Słucham?- zaśmiał się.- Kolejny kaprysik mojej córeczki.
-
Możesz przyjechać lub nie, jednak pasowała mi cię zaprosić, a
teraz sory nie mam czasu, do widzenia.- powiedziałam ze złością i poszłam do
mamy.
Oczywiście mama
stała blisko i słyszała całą rozmowę od razu mnie przytuliła. Doskonale
wiedziała jaki jest ojciec. W końcu spędziła z Nim tyle lat. Niestety nie mogła
zostać długo, musiała wracać do pracy, a mój brat miał zajęcia na basenie
jeszcze Na święta mamy więcej pogadać. Mama pojechała, a ja poszłam pod
prysznic. Ponieważ za 15 minut mamy wstawić się pod autokarem i jedziemy do
hotelu na masarze.
In było
bliżej imprezy tym większej dostawałam paniki. Dziesięć dni, tyle pozostało mi
spokojnego życia. Dokładnie za 10 dni
wszystko się wyda. Właśnie dziedze na hali, trener cos gada a ja myślę, że
niedługo będę trupem. Porzez kogo zastane zabita? Jasne, ze przed mojego
kochanego braciszka. On mnie zabije. Starałam się chodź na chwile o tym
zapomnieć, ale nie wyszło to na dobre, bo dostałam piłka w głowę. Wszystko było
gotowe na całe przyjęcie. Dania wybrane, goście zaproszeni, ja posiadałam dwie
sukienki, czarna i granatowa, o dziwo szybko też znalazłam buty. Jak na
kameralną imprezę czyt: najbliżsi przyjaciele, wyszło nam koło 100 osób. A i
tak nie zaprosiłam wszystkich. Zibi oczywiście całą drużynę Resovii, trenerów
oraz Malinę Miśka, Damiana Wojtaszka, oraz Popiwczaka. Niestety musiałam go
zaprosić, bo mój kochany braciszek jak go zapraszałam miał na głośniku telefon
i młody libero wszystko słyszał.
Wpadłam na
genialny pomysł, jak pogodzić Zibiego i Miśka. To był mój cel na ten wieczór.
To nie było normalne, żeby dwaj najlepsi przyjaciele, nie odzywali się do
siebie. Oczywiście, mi chodziło też o to, aby Misiek jakoś przekonał się do
Zibiego i mnie razem, oraz aby jakoś
okiełznał zdenerwowanego Mateuszka, jak się dowie, że jego kochana
siostrzyczka, jest żona tego Bartmana!
17 grudzień był totalnym
zamieszaniem. Rano Zibi dostał mandat, za przekroczenie prędkości, jak się
okazało nie on dostał tylko ja, jego samochodem. Zibi wtedy był na meczu
wyjazdowym, a ja jechałam jego samochodem do szkoły, bo mój nie chciał odpalić.
Oczywiście Zibi śmiał się z tego, jednak ja nie. W tym dniu wcale nie było mi
do śmiechu. Koło 15 zaczęłam się przygotowywać do uroczystości. Dzwoniłam chyba
10 razy do Krzyska, czy wie co ma robić, odnośnie mojego planu pogodzenia
Zbyszka i Michała. Bałam się, ze cos nie pyknie. Libero miał tylko porwać
Michała i zamknąć w pokoju, reszta należała do mnie, aby dostarczyć tam
atakującego i zamknąć pokój. A potem niech się dzieje co chce, ważne by się
pogodzili. Niestety tylko ja byłam zestresowana zaistniała sytuacja. Zbigniew
postanowił pojechać z psem do weterynarza. Nie wyglądał pies za dobrze,
wymiotował, najzwyczajniej w świecie był na cos chory. Nie wracał do godziny
18, a jak wrócił, miał godzinę by się przygotować. Jednak ten zamiast
przygotowywać się do wieczoru, usiadł sobie w kuchni z dziwnym wyracem twarzy.
-
Coś się stało? Czemu się nie przygotowujesz do wieczoru, mamy
tam być na 19 do cholery! Zibi no.- uniosłam głos na Zbyszka.
- Ja jaa nie wiem jak to się stało
nawet, to nie możliwe ....- przerwał-
Zostanę ojcem.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UGH. PRZEPRASZAM..
taak wiem wiem,. długa nieobecność tutaj, plus to coś u góry już nie wspomnę o zaległościach u was :(
Obiecuje poprawę! Słowo :)
PS. komu kibicujecie w finale? :D Ja serduchem jestem za Sovią jednak liczyłam, że finał będzie Jastrzebie vs Sovia, no ale psikus taki :(
*_* ZIbi i Igła w kadrze? YES YES :D
Przy okazji chciałabym wam złożyć wszystkiego dobrego z okazji Świat Wielkanocnych!
Pozdrawiam! :* :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPies w ciąży?!
OdpowiedzUsuńHahaha
Czekam na next!
Bobek w ciąży!! On jest gejem przecież?!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i już czekam na kolejny;) buziaki;***
Świetny, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCo, co coooooo? Zaraz albo Katarzyna wróciła i go wkręca, albo..BOBEK! To mozesz teraz będzie Bobka? xDDD
OdpowiedzUsuńO rzesz ty, Bobek! Jak to możliwe?!
OdpowiedzUsuńBobek w ciąży? hahah O to biedok:)
OdpowiedzUsuńSyśka nie powinna się tak denerwować. W końcu jest dorosła, znała się ze Zbyszkiem trochę czasu. Ma prawo decydować o sobie, a jak mi się wydaje matka Pauliny da radę zaakceptować Zbysia jako zięcia. :)
Pozdrawiam i wesołych życzę! :)
Dziekuję za komentarz ;) Co do Twojego opowiadania - jest super, szybka akcja, cały czas coś się dzieje i to bardzo lubię! ;) Co prawda ta końcówka mnie trochę dobiła i aż mnie ciekawi co będzie dalej! Czekam zatem na kolejny i zapraszam do mnie na nowy rozdział, jeśli tylko masz ochotę. [un-oubli]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x