Trentacinque


 Mecz jak to mecz, chociaż był to charytatywny, wynik nie wpływał na jakąś tabele, nic z tych rzeczy, jednak wygrać pasowałoby. Oczywiście w wyjściowym składnie nie wyszłam. Był skład tak pomieszany, że grały trzy zawodniczki z Orlen Ligi i trzy z Młodszej Ligi. Gardini świetnie się spisywał jako pierwszy trener. Jak stałam w kwadracie dla rezerwowych, obserwowałam troszkę trybuny. Okazało się, że były prawie wszystkie miejsca zajęte, dostrzegłam gdzieś tak pod koniec sektora na uboczu siedzących zawodników Jastrzębskiego Węgła. Był Malinka z dziewczynkami, Michał Łasko z Milaną, której zawdzięczam, że się tu znalazłam, oraz Kuba Popiwczak. Siedzieli tak, żeby nikt ich nie zauważył, jednak jak ja zauważyłam to każdy zauważy.
Nagle dziewczyna z Pierwsze Ligi coś krzyknęła
-                     szóstka!
-                     No co tam?- patrzyła na mnie wiec się zapytałam co chce.
-                     Trener cię woła- dopiero teraz zobaczyłam, ze Gardini, pokazuje na placach sześć palców. Po chwili ogarnęłam, że chyba chodzi i mnie, w końcu ja mam 6 na koszulce. Podeszłam pod trenera i zapytałam po angielsku czy czegoś potrzebuje.
-                     Rozbieraj się.- powiedział patrząc na tablice wyników, gdzie wynik był 23- 22, dla przeciwniczek.
-                     Ale, ze jak?- mam się rozebrać??
-                     Szóstka na boisko- ja mam imię i nazwisko, a nie szóstka. Jednak domyślam się, że moje nazwisko może byś trudne dla Włocha, ale to nie zmienia faktu, że nie podobało mi się to.
Ściągnęłam bluzę, która dostałam od trenera w zestawie ze strojem, podciągnęłam ochraniacze na  kolana, dostałam jeszcze tabliczkę z 2 na zmianę od drugiego trenera, którym był  Olek Bielecki. Weszłam na boisko, jak się okazało później, poszłam na serwis. Serio? Od razu  mam zagrywać. Odbiłam trzy razy piłkę o podłoże, lekko zakręciłam na lewej ręce, wyrzuciłam do góry, trzy kroki... As serwisowy w takim momencie- krzyczał spiker. Piłka odbiła się po siatce i spadła zaraz przy bocznej linii. Popatrzyłam na trenera, pokazał mi kciuk do góry, czyli że chyba dobrze. Tym razem dokładniej sobie wyrzuciłam piłkę i użyłam więcej siły. Jednak przeciwniczki, nie poradziły sobie z odbiorem i piłka, bo poleciała w trybuny. Teraz piła setowa dla nas. A ja dalej na zagrywce, tym razem przyjmujące stanęły szerzej na przyjęciu, bliżej dziewiątego metra. Niestety źle sobie wyrzuciłam piłkę, i musiałam się ratować jakoś i zaserwowałam prawą ręką, ogółem sama nie wiem jak ja to zrobiłam, że nie nadepnęłam linii, bo zrobiłam z 5 kroków i wyszło jak wyszło, że piłka ledwo przeszła, ale nie odbiła się od siatki, tylko centralnie zaraz, gdzie okręca się rozgrywający wpadła w boisko. Kibice zaczęli bić brawo, a sędzia zakończył pierwszy set na naszą korzyść..
Cały mecz trwał 5 setów, były różnego rodzaju śmieszne akcje, ja wchodziłam 4 razy, na zagrywkę, podczas końcówki seta 3, jednak zepsułam raz piłkę i seta przegraliśmy i był ti break. Na szczęście, w ti breaku, pokazaliśmy klasę, i wygraliśmy całe spotkanie 3:2. Cieszyliśmy się strasznie z wygranej. Podczas, gdy my zawodniczki poszliśmy się przebrać szybko w stroje prywatne. Odbywał się koncert niespodzianka, jak się okazało happysad grał. Szłam do szatni z Bereniką Okuniewską, zgadaliśmy się w kwadracie dla rezerwowych podczas meczu. Nagle zaczepił mnie jakiś facet, okazało się, ze jest to Krzysztof Wanio, i chce przeprowadzić ze mą wywiad, zgodziłam się. Miałam się tylko nie denerwować, i mówić mu po imieniu, bo aż taki stary nie jest, podaliśmy sobie ręce aby oficjalnie się przedstawić.
Podczas wywiadu, który trwał mniej więcej jakieś 10 minut, dowiedziałam się więcej o sobie, niż wiedziałam wcześniej. Jestem ciekawa, skąd miał takie źródło informacji, że wie kim jestem, skąd jestem, kto jest moim bratem, z kim gram w piątek mecz, i ze trenowałam boks. Pośmiałam się trochę, bo na końcu stwierdził, ze na pewno jeszcze się zobaczymy, życzył mi sukcesów i takie tam. I tak właśnie jestem po swoim pierwszym wywiadzie, z bardzo sympatycznym panem Wanio. Szybko poszłam do szatni wzięłam prysznic i po jakichś 30 minutach pojawiłam się u Zibiego na trybunach, który też przeprowadza wywiad z Wanio. Poczekałam chwilkę i mieliśmy wychodzić do samochodu, bo było już późno Zibi na kogoś czekał. Jednak nie chciał mi powiedzieć na co, a ja tam byłam zmęczona, ze nie miałam sił nawet się z Nim kłócić. Jednak jak się okazało potem Zibi przestawił mi swoja mamę, która razem z mężem byli na meczu. Była to bardzo miła, rudowłosa kobieta, która mnie wyściskała, a na końcu stwierdziła, że Zibi powinien iść w końcu do fryzjera, bo wygląda strasznie.
Do mieszkania Zibiego wróciliśmy koło północy, Zibi jak się kąpałam usnął w swoim pokoju, i ja również postanowiłam się już położyć bo byłam zmęczona. Smacznie sobie spalam w pokoju obok,  nawet nie ustawiałam budzika żeby tylko się wyspać, bo atakujący ma strasznie wygodne łóżko, a ja pociąg do Rzeszowa mam dopiero o 17 jednak na marne, bo 7 rano zadzwonił ktoś do mnie. Jak się okazało nikt nie dzwonił, tylko było to przypomnienie  odnośnie tego, ze dzisiaj Zibi ma urodziny, i masz mu czubku kupić prezent.

Jaka to ulga, że ustawiłam sobie to coś, bo zapomniała na śmierć. Wiec szybko przebrałam się i postanowiłam mu zrobić śniadanie, znając Zibiego wstanie koło 10 mam 3h, aby znaleźć coś odpowiedniego na prezent, oraz coś na śniadanie.

Postanowiłam zrobić sałatkę z łososia i z dodatkiem truskawek, do tego grzanki. Niby mało składników, jednak lodówka atakującego posiada tylko piwo i lody czekoladowe. Zakupu udało mi się zrobić w godzinę, jaka to ulga, ze zabrałam samochód atakującego, nie musze dźwigać wszystkich  rzeczy z sobą. Potem zajechałam do Galerii i kupiłam mu bluzę, o dziwo mieli duży rozmiar, i cholernie mi się spodobała. Szara, wkładana przez głowę. Oczywiście cena też była ciekawa .Bo w końcu na takiego wielkoluda ciężko coś kupić. O dziwo nie zgubiłam się, i wiedziałam jak trafić z powrotem do mieszkania, będąc obok bloku, zobaczyłam piekarnię, postanowiłam kupić jeszcze mały torcik czekoladowy.
Wróciłam o 9 do mieszkania i szybko zabrałam się robienie śniadania. Po zrobieniu wszystkiego poszłam go obudzić, a jak się okazało nie spał, tylko leżał na łóżku,
-                     Wstawaj śpiochu.
-                     A może jakieś dzień dobry- zaczął mnie łaskotać.
-                     Aaa przestań puszczaj brutalu.- piszczałam.
-                     Dobra wstajemy, głodny jestem, zjadłbym łososia z tostami.....- poszedł do kuchni i zobaczył, że na stole znajduje się jakieś jedzenie, zobaczył z bliska co dokładnie tam jest.- No ale sałatka z łososia też może być- zaśmiał się łapiąc w palce kawałek ryby.- Kiedy ty to zrobiłaś? Pyszota.
-                     Musisz zjeść dzisiaj z moimi starymi obiad- nagle wypalił, gdy mył naczynia, na co ja w odpowiedzi zaśmiałam się.- Serio mówię, o 14 jesteśmy umówieni w restauracji.- nie chciałam brnąć dalej w ten temat, wiec postanowiłam mu dać teraz prezent oraz tort. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam tort i zaczęłam śpiewać sto lat
-                     Nie mów ze płaczesz- przytuliłam go, gdy skończyłam śpiewać.
-                     Nie rób  tego więcej- powiedział z totalna powaga.
-                     To ja ci tort kupiłam, prezent a ty..
-                     Nie śpiewaj proszę, robisz to gorzej niż ja- zaśmiał się i mnie mocno przytulił- Dziękuje ci, nie myślałem ze pamiętasz.
-                     Ja bym zapomniała no wiesz co- prychnęłam, w końcu nie musi wiedzieć, że mi telefon przypomniał.
-                     Wspominałaś coś o prezencie- zaśmiał się, na co ja podeszłam do szafki i wyciągnęłam pudełko.- Syśka, oszalałaś ja nie mogę tego przyjąć, to za drogi prezent
-                     Skąd wiesz ile to kosztuje?
-                     Bo kupiłem wczoraj sobie taka sama- zarechotał.
-                     To prezent musisz, wziąć, najwyżej będziesz miał dwie.
-                     Zrobimy tak, ja zatrzymam tą, a tobie dam tamta.
Zjedliśmy śniadanie, a na deser polowe tortu, poleżeliśmy na kanapie trochę i o 13 zaczęliśmy się zbierać na obiad z rodzicami Zbysznia, niestety musiałam jechać, bo zagroził, że się obrazi. Jednak nie byliśmy długo, zjedliśmy tylko obiad który składał się z sałatki z piersi kurczaka i lampce wina, Zibi wiedział, że nie lubię wina, a i tak mi specjalnie zamówił, a potem tylko się śmiał, jak się męczyłam z wypiciem go, po 16, zaczęliśmy się zbierać z restauracji, bo o 17 miałam pociąg, a wiadomo korki. A musiałam wrócić co domu, bo w piątek ważny mecz i trzeba trenować. A mecz jest ważny, nie dość, ze na wyjeździe, to na dodatek od jego wyniku, będzie wiadomo czy przejdziemy dalej, wygramy jesteśmy w półfinałach, przegramy odpadamy z kolejki.
 3 dni ciężko trenowaliśmy, nawet do szkoły nie uczyliśmy się, tylko treningi ciągłe. W czwartek z samego rana wyjechaliśmy do Lublina. Ja oczywiście całą drogę przespałam, chociaż to tylko 3 godziny, ale zawsze sypiam w autobusie. Zajechaliśmy akurat na obiad do hotelu, po południu jeszcze trening 3 godzinny na hali, i mogliśmy odpocząć.
W piątek 10 kwietnia od samego rana wszystko działo się przeciwko mnie. Nie dość, że jak wstałam rano pod prysznicem przywitała mnie zimna woda, w której musiałam się wykapać, na śniadaniu zadławiłabym kawałkiem szynki, a na porannym jedynym treningu, zabiłabym się na własnych nogach. A jak by to się stało? But mi się odwiązał, i przydeptałam sobie sama sznurówkę.  Miałam nadzieję, że do 15 mi to minie, jednak myliłam się. Nie mogłam się skupić, w związku z czym trener mnie ściągnął w trakcie 2 seta, bo totalnie nie mogłam przebić się na drugą stronę siatki. Stałam w kwadracie dla rezerwowych i obserwowałam jak cała moja drużyna dostaje po tyłkach 3:1.
Załamane taką miażdżącą przegraną wracamy do Rzeszowa o 22 po kolacji, której większość nie zjadła. W autobusie panowała totalna cisza, nikt nic nie mówił, każdy spał lub udawał, że śpi. Z pod hali wróciłam samochodem, zajechałam do monopolowego, zamierzałam się dzisiaj upić w samotności. Mój telefon dzwonił cały czas, dlatego też wyłączyłam go i rzuciłam głęboko w torbę. Nie miałam ochoty z Nikim gadać teraz. Może przesadziłam, opierniczając młodego dostawce pizzy, no ale nie moja wina, że nie rozumiał po polsku jak mu mówiłam, że nie jestem Nim zainteresowana, i nie, nie chce aby się dołączał do mnie tego wieczoru, oraz jak chciał mój numer, nie chciałam mu go dać, samo wyszło, że zamknęłam mu drzwi przed nosem z napiwkiem 39 zł, za dużo gadał szukając reszty, a ja już nie miałam sił czekając, wiec zabrałam moje dwie duże pizze zatrzasnęłam drzwi i poszłam do salonu poszukać jakiegoś filmu. Sama nie wiem ile wypiłam, po 4 piwie, 7 kawałku pizzy i połowie Finlandii odleciałam. Nie wiem co mi się śniło, nie dbałam o to, chciałam zapomnieć o porażce..
Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, czy byłam aż tak pijana, że wymyśliłam sobie włamywacza. A niech biorą wszystko ... jednak
-                     Ja pierdole- z czyichś ust spowodował, że się przestraszyłam poważnie, dotarło do mnie, ze ktoś jest w mieszkaniu. Klucze mieli tylko moja mam i Zibi. Podniosłam się z kanapy i zobaczyłam atakującego.- Cholera obudziłem cię.
-                     Nie wcale kurwa- powiedziałam wracając do pozycji leżącej zamykając oczy.
-                     Chciałem pizzy i....
-                     A bierz wszystko i spadaj, nie mam ochoty nikogo widzieć- powiedziałam przekręcając się na brzuch, by nie widział mojej twarzy.
-                     Czemu się upiłaś sama?- zapytał biorąc moje nogi do góry i siadając na kanapie.
-                     Nie je się z pełnym ryjem- mlaskał, czyli że jadł pizze.
-                     Popatrzysz na mnie czy nie.
Słyszałam, że odkłada talerz na podłogę i czułam, że zaczyna mnie podnosić, abym popatrzyła mu w oczy, jednak ja nie miałam ochoty, chciałam być sama. Byłam na straconej pozycji, był silniejszy, podniósł mnie, tak ze siedziałam tuż obok niego, z całym nieładem na twarzy, pijana i niewyspana. A on zaczął swój monolog, że jaka to ja jestem powalona, że jak mam ochotę się z kimś napić, to mam dzwonić do Niego, mam nigdy więcej nie wyłączać telefonu na tak długo, mam być silna i się nie poddawać, bo to nie przystało na siatkarza, nagle mnie znudził i sięgnęłam po wódkę na stoliku, by się napić, bo czułam że trzeźwieje, ale mi ją zabrał
-                     Oddaj mi to- krzyknęłam i zbliżyłam się do niego na niebezpieczną odległość, tak że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, jednak ten się niczym nie przejął, tylko przekręcił twarz i wypił resztę do końca, a ja patrzyłam tylko co robi, jak mu przyszło to z łatwością.- Świnia- uśmiechnął się słodko do mnie- Mam jeszcze w lodówce..- chciałam wstać, ale utrudnił mi to, pierwszy dostał się do lodówki i chwycił zimną, procentową ciecz.- Oddaj mi to
-                     Nie oddam, napijemy się razem.
Nie wiem jak to się stało jak udało nam się wypić całą butelkę 0.7 w niecałe 15 minut, czułam, ze powoli tracę kontrolę nad sobą. Nagle ten frajer zaczął mnie łaskotać, bo został ostatni kawałek pizzy na dwie osoby, piszczałam, żeby mnie puścił, jednak po chwili uniemożliwił mi to, ponieważ jego usta znajdowały się teraz na moich, boże jak on całował, jego język wyprawiał w moich ustach cuda, nagle poczułam, że wisi tuż nade mną, moje ręce powędrowały na jego włosy, o rany był u fryzjera. Nagle, jego usta powędrowały na moją szyje, kuła mnie jego przydługawa broda na policzkach i brodzie, cicho pomrukiwałam. Nawet sama nie wiem, kiedy poszliśmy do mojej sypialni, nie nadążałam procenty w moim organizmie zrobiły swoje.
Teraz leże, przytulona do jego klatki piersiowej, otulona szczelnie białym prześcieradłem, z Jego ręka ma plecach, leżymy w ciszy, zmęczeni po wielogodzinnym seksie. Widzę na  zegarze, który wisi na ścianie, że jest godzina 5, ile się ruchaliśmy nie mam pojęcia kiedy przyszedł tu, nie zmrużyłam oka, byłam zajęta, ruchaniem się z moim najlepszym przyjacielem .
-                     O czym myślisz?- zapytał w końcu atakujący.
-                     O tym co zrobiliśmy, boże, nigdy więcej nie tchnę alkoholu- powoli zaczynały mi dopływać łzy do oczu.
-                     Nie wiem jak ty, ale ja jestem cały czas trzeźwy.
-                     Co teraz? Ja nie wiem jak to dalej będzie, właśnie uprawialiśmy dziki seks, a ty jesteś taki spokojny!- uniosłam głos, i podniosłam się do pozycji siedzącej
-                     To nie był seks- powiedział od razu.
-                     A co to było? Robienie masła?- denerwowałam się, a on wcale nie, był spokojny za spokojny.
-                     Umiem odróżnić zwykły seks od kochania się, i zdecydowanie mogę stwierdzić, że to co przeżyłem było cudowne, pierwszy raz byłem z kobietą, do której miałem zaufanie, oddałem ci się w pełni, tak samo jak ty mi się oddałaś.- powiedział czule patrząc mi w oczy, a moje serce wymiękło, boże co się ze mną dzieje.
-                     Ja.. ja nie wiem co powiedzieć- spuściłam głowę w dół, jednak on podniósł ją za podbródek do góry i wyszeptał ciche Kocham Cię, jesteś jedyna kobietą do której mam pełne zaufanie- i lekko cmoknął mnie w usta, swoimi, a ja po raz kolejny tej nocy odpłynęłam.
Wtuliłam się w niego i opadłam na poduszkę, nie mogłam spać, myślałam nad Jego słowami, jednak ja nie wiedziałam co do niego czuje. Nigdy nie byłam zakochana prawdziwie w facecie, na dodatek, który jest moim najlepszym przyjacielem, jednak wiedziałam, że nie jest mi obojętny. Po dzisiejszej nocy, stwierdzam, że to była najlepsza noc jaką przeżyłam, kochałam się z moim przyjacielem, który mnie kocha.
-                     Proszę cię idź spać maleńka, nie myśl- wyszeptał mi nagle do ucha.
-                     Zibi właśnie przeżyłam swój pierwszy raz z facetem..
-                     Z facetem, dla którego też byłaś pierwsza.
-                     Słucham?- nie rozumiałam Jego słów.
-                     Byłaś dla mnie pierwszą, która oddała mi się czysta, bałem się tego tak samo jak ty, że coś Ci mogę zrobić, byłaś pierwsza w tym roku, dokładnie od 3 grudnia, byłaś pierwsza, którą tak na prawdę kocham całym sercem, która jest nie tylko moja kobietą, ale też i moją przyjaciółką.- czy on czytał jakiś poradnik, jak uwieźć młoda kobietę, gada zbyt od rzeczy.- Pewnie zapytasz co dalej.
-                     Co dalej Zbyszku?
-                     Wyjdź za mnie- powiedział po chwili, a mnie zamurowało, nie wiedziałam co robić. Nagle podniósł się z pozycji leżącej, jak leżeliśmy przytuleni, i uklęknął.- Wiem, że bez pierścionka, mało romantycznie, i szybko, no ale... cholera to trudniejsze niż myślałem.. jesteś najpiękniejszym darem jaki otrzymałem od Boga, wytrzymałaś ze mną tyle czasu jako przyjaciółka, czy wytrzymasz resztę życia jako żona? Wyjdziesz za mnie Dziecinko?- powiedział z grobową miną, a mi aż serce się radowało.
-                     Ja.. ja chyba.- jąkałam się,- Ja też cię kocham Zbyszku- zalana łzami przytuliłam go.
-                     Czyli, że się zgadzasz?- zapytał dla pewności?
-                     Mógłbyś chociaż sobie te bokserki założyć, a nie świecisz mi tu klejnotami- zaśmiałam się przez łzy. I tak przytulona odpłynęłam w Krainę Morfeusza.
Rano obudziłam się w łóżku sama.  W pierwszej chwili, pomyślałam, że to był zwykły sen, jakaś zwykła fantazja. Jednak jak zobaczyłam, że jestem zupełnie naga, popłakałam się, to była prawda. Spędziłam noc ze Zbyszkiem. Nie wiedziałam co dalej, powiedział mi, ze mnie kocha, ale gdzie on jest, gdzie on jest teraz? Zostawił mnie? To trwało sekundę, wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy do torby podróżnej, ubrałam pierwsze lepsze rzeczy i uciekłam. Tak jak zawsze uciekam wtedy, gdy się boje.. łkam otwierając drzwi
-          A pani to się dokądś wybiera?- dostrzegam postać stojąca przed moja osobą. Co on tu robi do cholery??
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

           KONIEC CZ.I

 

Spokojnie ja mam serce a sądząc po wyświetleniach, ktoś to czyta, oraz pisało do mnie kilka osób o zrobienie II części, tak więc postanowiłam, że będą kontynuować, tylko już drugiej części.

Odnoście rozdziału, jest bardzo ważny jak dla mnie, poświęciłam mu sporo czasu. Jak sie wam podoba?
Liczę na wasze opinie, na temat czy się cieszycie i w ogóle.

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ! chciałabym po prostu wiedzieć, kto był oraz kto zostaje, to wiele dla mnie znaczy :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie :*
 

10 komentarzy:

  1. Ja cię uduszę!!! W takim momencie kończyć? Swoją drogą Zbynio niezły romantyk. Takie wyznania;)
    Mam tylko jedno pytanie: Kiedy 2 część bo czekam niecierpliwie?!
    Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym sama siebie udusiła czasem, szczerze mówiąc, heh
      Zbynio, zawsze i wszędzie romantyczny będzie^^
      za tydzień Karola, możesz się spodziewac pierwszego rozdziału drugiej części :*

      Usuń
  2. rozdział super :D szczerze powiem że się tego nie spodziewałam :) czekam na kolejny :) K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo to trwało! W sensie ich zbliżenie się do siebie.... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz racje, że długo, jednak musiałam dodać wątek o tym jak się upiła, a wcześniej nie było jak :)

      Usuń
  4. O boże, o boże nareszcie sie doczekałam:)
    Czekam na czesc 2 :))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z niecierpliwością czekam na II część :) Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie poznaję! Naprawdę nie poznaję!
    Syśka i Zibi w końcu się zeszli? Kim jesteście i co z nimi zrobiliście?! ^^
    To takie romantyczne, że w końcu się do siebie zbliżyli.. Widać tak im było pisane i ja się z tego cieszę! :))
    Niecierpliwie czekam na następną część, która mam nadzieję, będzie tak długa jak pierwsza??
    Pozdrawiam, ściskam i całuję.
    Faith. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odkąd zaczęłam pisać tego bloga, taki miałam plan, by pokazać prawdziwą przyjaźń, a potem miłość dwojga ludzi, od przyjaźni do miłości :))
      sama nie wiem ile będzie rozdziałów w drugiej części, może dobijemy do 20, wszystko okaże się, jak będzie się mnie wena trzymała :)
      :*

      Usuń
  7. Zbyszek taki romantyczny, Syśka taka zdezorientowana. Sex taki długi, ciąża taka wyczekiwana :3

    OdpowiedzUsuń