Od razu zastrzegam, rozdział troszkę +18, ale tylko troszkę.
Czuję zimno na skórze, powiew chłodna, próbuje otworzyć oczy i widzę
ciemność, chcę przetrzeć oczy rękoma, dochodzę do wniosku, że nie potrafię.
Moje ręce są unieruchomione, i są skierowane ku górze, nad głowę. Próbuję
krzyczeć, wołać o pomoc, jednak nie potrafię wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa,
krzyku czy jęku. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, bo poczułam wilgoć na palcach u
nóg. To oczywiste chciałam podciągnąć nogę do góry, jednak również, moje nogi
odmówiły mi posłuszeństwa, byłam przymocowana do czegoś
-
Co do cholery?- dukam.
-
Csii maleńka, odpręż
się.
-
Kim jesteś?- poczułam
delikatne muśnięcia, na paluszkach i lekkie przygryzienia.- Oh!!- jęknęłam z
zaskoczenia., gdy poczułam ugryzienie małego palca u lewej nogi.
-
Odpręż się kochanie, i
nie ruszaj!- skarcił mnie mężczyzna. Potem czułam, że ustami krąży w górę,
powodując na moim ciele gęsią skórkę, ustami wyprawiał cuda, nie dało się tego
opisać słowami, co czułam.
-
Oh!- poczułam jak
poruszą w górę do środkowej części moich ud, powodowało to podniecenie, cholerne
podniecenie.
Nagle usta i ręka znikły z pola
mojego ciała, po sekundzie poczułam
delikatne kropelki, o rany jakie to było .. Przyjemne? Nie to
zdecydowanie nie było przyjemne, ja rozgrzana, a zimna ciecz drażniła moje
nagie ciało, nagle kropelki zamieniły się w cały strumień i wtedy to nastąpiło,
usłyszałam głośne śmiechy, dwa śmiechy
-
Co kurwa!- podniosłam się do pozycji pionowej, tym razem
skuteczniej, tworzyłam oczy, i co zobaczyłam?
Dwa cieszące się ryjki.- Co wy do cholery robicie?- krzyczałam, widząc
jak stoją nade mną, Kamiś z wiadrem wody, a Zbyszek z wężem ogrodniczym, ale
dalej lał mnie po ciekle. Nie wiem jak udało mi się złapać końcówkę węża, chyba
dlatego że stali bardzo blisko, i strony zamieniły się. Tym razem Zbyszek
został oblany przeze mnie i powoli zaczynał ogarniać, że jest mokry. Męska
solidarność? Zawsze i wszędzie, nawet takie małe siedmioletnie męskie
stworzonko, potrafi zdradzi rodzoną siostrę. Poczułam chluśnięcie na plecach
ZIMNĄ wodą, stałam jak wryta, nie spodziewałam się takiego czegoś, w odpowiedzi
dostałam śmiech brata i jeszcze większy
brecht atakującego
-
No to teraz dopiero
zacznie się zabawa- powiedział Zbyszek i nim się obejrzałam, byłam na jego
barkach, jak to On potrafi kobietę tylko złapać, żonę też tak przez próg przenosił
będzie? Jak worek ziemniaków dosłownie. Biegnie, moje krzyki nic nie dają, bo
po chwili ląduje w basenie. Co on sobie wyobraża do cholery! Przeszły mnie
drgawki, rozpalone słońcem i snem ciało, i zimna woda, równa się zdenerwowana
Dziecinka. Udało mi się złapać równowagę, zaraz po tym jak zostałam brutalnie
wrzucona, od razu zabrałam się za ochlapanie Barmana, to oczywiste, jednak nie
wiem jak, ale po chwili chlapaniny, wpadł do basenu. DOSŁOWNIE! Rzucił się, w
sumie to pomyślałam tak najpierw, jednak
sprawcą była moja rodzicielka jak się przyglądnęłam dokładniej. Popchnęła go
tak by wpadł do basenu, ale żeby mnie upadł ze mną.
-
Dzięki mamuś- śmiałam się z atakującego, który nie spodziewał
się takiego posunięcia.
-
Przepraszam Zbyszku, nie mogłam się opanować- wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem moja
mama i rzuciła nam dwa ręczniki.- Jak dzieci.
-
Pani też w ty brała udział- oburzył się Zbyszek, wychodząc z
basenu i oczywiste było to, że próbował mnie wywrócić.- To nie fair, dwie baby
przeciwko mnie.
-
Mówiłeś coś Zbyszku- popatrzyła się na atakującego moja mama z
groźną miną, a mówiłam Zbyniu, nie zadzieraj z psiarnią.- pomyślałam. Jednak,
gdy popatrzyłam na moją mamę, a później na atakującego, nie wytrzymałam. Nie
mogłam już, zbyt „napięta” sytuacja, jeżeli w ogóle można to tak nazwać,
spowodowała u mnie napad śmiechu, wiedziałam, że mama się zbija, Zbynio
niestety nie, mama oczywiście też zaczęła się śmiać, jednak biedny Zbyszek stał
jak ten słup i nie wiedział za bardzo co czynić.
-
Dobra koniec wygłupów chodźcie, pizze kupiłam- powiedziała
moja mama i udała się w stronę domu, pewnie dlatego Kamila nie ma z Nami, bo
pizze już wcina.
-
Przeraża mnie twoja mama-mówi atakujący wycierając się- Nigdy
nie wiem, kiedy żartuje, a kiedy mówi prawdę.
-
Przypomnę ci tylko, że to ty zacząłeś wojnę brutalu-
wystawiłam mu język- To chyba logiczne, że mi pomogła, to moja mama.- Zaśmiałam
się- I tak Cię łagodnie potraktowała, mogła wyciągnąć spluwę. Dobra chodź, bo
głodna się zrobiłam
-
Niech zgadnę, przez ten sen?- popatrzyłam na atakującego
groźną miną, a ten tylko wystawił rząd swoich krzywych, białych zębów.
-
Nie wiem o czym mówisz.- powiedziała kierują się w stronę
drzwi wejściowych do domu.
-
Więcej Greya czytaj.
-
Ty się odwal od tego co ja czytam, nie twój zasrany interes-
uniosłam głos.
-
O jaka nerwowa, albo niewyżyta. Hmm?
-
Zamkniesz się, czy mam ci w tym pomóc?- stanęłam i popatrzyłam
mu prosto w oczy.
-
Niby co mi zrobisz, jestem większy- zbliżył się do mnie tak,
że dzieliły nas milimetry i popatrzył mi prosto w oczy.- Nic mi słoneczko nie
zrobisz.- on i ten jego głupkowaty uśmiech .
-
Tak?- dalej patrzyliśmy sobie w oczy, jedna chwila, jeden
ruch.
-
Ała!!- biedak, mógł nie ściągać koszulki, zła Paulinka,
wykręciła mu sutka.- Oddam sobie –Oburzył się masując prawego sutka, a ja
korzystając z chwili, zaczęłam uciekać.
-
Aaa mamo!!- piszczałam wbiegając do domu- Ratuj.
-
Co się dzieje?
-
Zbyszek goni- powiedziałam łapiąc kawałek pizzy.
-
Co mu zrobiłaś?- zaśmiała się moja mama.
-
Wykręciła mi suta- powiedział Zbyszek z żalem w głosie.
-
Ja? Chyba oszalałeś? W życiu bym ci czegoś takiego nie
zrobiła? Wierzysz mi mamusiu-
powiedziałam z grobową miną do mamy, cholera udawanie to mi jednak dobrze
wychodzi pomyślałam.
-
Takie stare, a takie durne- pokręciła moja mama głową z nie
dowierzenia.- Umyłaś ręce co się za jedzenie bierzesz?
-
No przecież idę- powiedziałam
odkładając Włoski przysmak i udałam się z stronę łazienki, wiedziałam,
że atakujący poszedł za mną, więc przyspieszyłam i od razu złapałam węża od
prysznica, żeby móc się bronić, jednak schowałam go za sobą
-
Mała wredna kanalia- powiedział Zbyszek myjąc ręce.
-
Trzeba było ze mną nie zadzierać kochaniutki.- wystawiłam mu
język.
-
Schowaj dzieciaku ten kran.- powiedział, wytarł ręce w ręcznik
i opuścił pomieszczenie.
-
No gdzie idziesz, nie zemścisz się?
-
Od dziecka mi wmawiano, nie denerwuj napalonej kobiety, bo cię
jeszcze zgwałci-Powiedział atakujący, a mi normalnie kopara opadła, że ja
napalona?
-
Ale..
-
Zamknij buzie, bo ci mucha wleci- i wyszedł z łazienki. No
cham! Zdenerwowałam się i tyle, ja napalona? Może jeszcze na niego? W życiu!!
Po zjedzeniu
trzech kawałków pizzy, myślałam że pęknę, tak się najadłam. Marzyłam o łóżku i
dobrym filmie. Jednak moje marzenie nie spełniło się, ponieważ jakiemuś
zadufanemu w sobie kolesiowi zachciało się spaceru
-
Nigdzie nie idę, nie ma takiej opcji!
-
No weź grubasie rusz tą dupę.
-
Sam jesteś gruby! Wal się
-
No chodź, nie daj się prosić.
-
Nie odpuścisz?
-
Oczywiście, że nie!- wstałam więc z łóżka ledwo i ruszyłam do
wyjścia.- No chyba tak nie chcesz pójść?- miałam na sobie spódniczkę i strój
kąpielowy górę, na to biały cieniutki top na jedno ramie zarzucony.
-
No niby dlaczego? Coś ci nie pasuje?- nie lepiej wyglądał
bokserka zielona i niebieskie spodenki.
-
Uczesałabyś się, a i zęby umyła, jadłaś sos czosnkowy.
-
Przecież nie będę się z nikim całowała, to po co mam mieć
świeży oddech.- powiedziałam i poszłam do łazienki, lekko się ogarnąć. No tak,
wpadłam do basenu, więc lekko moje włosy pokręciły się. Poprawiłam więc włosy,
wiążąc je w wysoki kucyk, umyłam zęby, poprawiłam makijaż, nawet przebrałam
się, ubierając białe spodenki, i kremową koszulkę bez pleców, a pod spodem
został mi strój kąpielowy. Było mi strasznie gorąca, chodź zbliżała się godzina
16:00.
Postanowiliśmy wybrać się
rowerami na spacer. Nie chciało mi się Zbytnio chodzić pieszo. Nie mogłam
opanować śmiechu, gdy Zbyszek próbował wsiąść na rower, biedak miał za wysoką
ramę, i nie mógł wsiąść, ale jakoś mu się udało, wyglądał dziwacznie, może
dlatego, że kolor roweru był różowy. No co? Nie było innego, a swojego mu nie
oddam!
-
Daleko jeszcze?- od godziny słyszałam to samo pytanie,
człowieku, chciałeś spacer to masz.
-
Nie, już nie daleko.
-
Mówiłaś to samo kwadrans temu, muszę siku
-
Ja pierdole, jeszcze kawałek!
-
A gdzie my w ogóle jedziemy?
-
Na lody- dobra może troszkę przesadziłam, jechać do
Sandomierza, ale tam są najlepsze. Po upływie 250 minut ciężkiej jazdy, udało
nam się dojechać do miejsca docelowego. Uwielbiałam Sandomierz, znałam go
lepiej niż własną kieszeń. Udaliśmy się do białej budki, zaraz przy „ Starym
Mieście” zostawiliśmy tam rowery, i każde z nas wybrało sobie smaki lodów w
budce. Zaszaleliśmy bo wzięliśmy aż po 4 gałki. Postanowiłam zabrać go nad moje
ulubione miejsce.
-
Znam to miejsce!
-
Pewnie z „Ojca Mateusza”- zaśmiała się
-
To też, ale Igła chyba miał tu sesje zdjęciową po ślubie.
-
Wiesz, bardzo możliwe, dużo ludzi ma tu sesje, ponieważ
idealne miejsce, teraz chodź, jeszcze ci coś pokaże.
-
Muszę mówić, że nie mam powoli sił?
-
Andrea nie był by z tego zadowolony- powiedziała, i kazałam mu
schodzić ze stromych schodów.
Wiecie o jest
najgorsze w charakterze atakującego? Ciągle gada, robi wstyd, i chce wszystko
wiedzieć. Dosłownie, wszystko, a mnie już to szczerze denerwowało, siedząc nad
Wisłą, pijąc Lecha, w końcu nie wytrzymałam
-
Człowieku mam cię dosyć! Jesteś gorzej upierdliwy niż Piotrek,
gdy jest głodny!
-
Ey! To już było nie miłe
-
Takie życie.
-
Nie dość, że mi dzisiaj wykręciłaś suta, to jeszcze taki
pocisk, ty serio niewyżyta jesteś ostatnio, kiedy ty..
-
Może dla ciebie sex jest ważny, dla mnie nie! Nie traktuje go
jak hobby! Dla mnie jest to coś ważnego! Nie wygłupiam się z takich rzeczy!
Moja sprawa, że czytam takie książki, i moja sprawa co mi się śni!
-
Wyluzuj słoneczko.
-
To mnie nie denerwuj.
-
Ty nigdy nie seksiłaś się?
-
Nie!- powiedziałam to i opuściłam malutką zatoczę, zdenerwował
mnie tylko.
-
Zaczekaj!- dogonił mnie i zmusił bym się odwróciła w jego
stronę i go wysłuchała.- Przepraszam. Przepraszam, ze jestem taki wścibski,
nieznośny i że mam za długi język.
-
I to cholerny.
-
Domyślam się że nie lubisz takich tematów?
-
Brawo geniuszu.
-
Cholera, nie rozumiem po prostu.- przerwał.
-
Niby co?
-
Jesteś piękną kobietą..- zaczął
-
Oho! Ale mi słodzisz.
-
Z poczuciem humoru,
zajebistą pasją, może trochę masz wredny charakter
-
Znowu zaczynasz?
-
Nie przerywaj mi, chodziło mi o to, że masz cięty język.-
powiedział szybko, i przerwał wypowiedz.- Nie rozumiem po prostu, dlaczego
jesteś sama, tak? Ja rozumiem, jak być była gruba, brzydka i miała zmarszczki,
ale no, szarpałby – powiedział ze śmiechem
-
Niby co ci mam odpowiedzieć?
-
Nie wiem, po prostu to dziwne?
-
Dobra siadaj! I słuchaj, aha, i jeśli skomentujesz jakąkolwiek
moją wypowiedz, utopię cię tu i polecisz z prądem do Warszawy.
-
Zamieniam się w słuch.
-
Miałam chłopka. Z Mateuszem znałam się długo, wracaliśmy do
siebie i odchodziliśmy, to było skomplikowane, gdy on się zbliżał ja uciekałam,
nie potrafię zaufać facetowi. Niby całowaliśmy się i takie tak, nigdy nie
potrafiłam dojść do czegoś więcej, zawsze uciekałam. Bałam się.- powoli zaczęły
spływać mi pierwsze krople łez po policzkach.- Nie, że boję się chłopaków. Nie
jest tak, cholernie mnie kręcą faceci, na przykład taki Matteo.
-
No błagam cię- prychnął.
-
Miałeś nie przerywać!- skarciłam go- Każda kobieta o takim
marzy, przystojny mięśniak z kasą. Na dodatek Włoch! Mogłam takiego mieć,
jednak gdy wtedy na tej podłodze..
-
Jakiej podłodze?
-
A bo ty nic nie wiesz?
-
Nie! I masz mi mówić, szybko- popędzał mnie.
-
Pamiętasz jak przyjechałeś do mnie, co w oknie byłam?
-
Zawsze jak coś cię męczy, coś musisz robić, na przykład teraz,
odłóż tą trawę- zwrócił mi uwagę, jak miętosiłam kawałek trawy w palcach.
-
Pojechałam do Maliny, jednak zastałam Matteo w mieszkaniu,
samo tak wyszło, zaczął mnie całować, wylądowaliśmy na zalanej podłodze w
łazience, ogarnęłam się, na szczęście, gdy zaczynał odpinać mi stanik.
-
Co za skurwysyn!
-
Musisz mi przerywać do cholery?
-
Wiedziałem, ze coś z nim jest nie tak, ale nie wiedziałem
kurwa co!- krzyczał atakujący.
-
Daj spokój, nic się nie stało, z Mateuszem posunęłam się
jeszcze dalej.
-
Dlaczego nie jestem z Mateuszem?
-
To tak samo, jak ja bym się Ciebie zapytała o to, czemu nie
uzgodnicie daty ślubu z Kaśką.
-
To skomplikowane- powiedział z żalem.
-
Widzisz.- głęboko wciągnęłam powietrze.- Ja sama jestem wpadką
rozumiesz ty to, zmuszać dwoje ludzi, nie kochających się, aby byli z sobą bez
względu na wszystko.
-
Nie za bardzo rozumiem, po kolei.
-
Moja mama z Ojcem wzięli ślub z przymusu, nie trudno jest
policzyć, ja urodziłam się w sierpniu, a ślub w czerwcu . Kiedyś podsłuchałam
rozmowę, jak Ojciec wypominał mamie, że się nie zabezpieczała i takie tam, ale
kurwa, on wsadzał wstrętnego kutasa tam, gdzie nie powinien do cholery.
-
Ey! Spokojnie mała. Zbyszek przytulił mnie ramieniem i wytarł
lecącą łzę z oka
-
Boję się, że facet ,którego pokocham postąpi podobnie, nie
przeżyłabym tego, dlatego podchodzę z dystansem do mężczyzn.
-
To, że twój Ojciec taki jest, nie oznacza, że każdy facet taki
ma być.
-
Ja wiem, ale..- przerwałam.-
Razem z Anią, zrobiliśmy sobie tatuaże, jest to nasza przysięga, że
będziemy mieć tylko jednego faceta., że pójdziemy do łóżka z jednym facetem, z
tym którego kochamy, że żaden inny nie wejdzie do mojej dziury, tylko ten
którego obdarzę jakimś uczuciem, przedstawię rodzinie.
-
A pokażesz mi ten tatuaż?
-
Nie Zbyszku, powinnam też dodać, że ten tatuaż też zobaczy
tylko jeden facet, no w sumie teraz jak myślę o tym, to chyba już zawsze będę
sama, więc żaden facet go nie zobaczy - uśmiechnęłam się nikle.
-
Ale czemu mi nie pokażesz no, plosie?- wyseplenił, jak
pięcioletni chłopiec ostatnie słowo.- No chyba, że masz go w jakimś sekretnym
miejscu
-
Bingo! - powiedziałam i wstałam z ziemi.
-
Normalnie jak Christian Anastasie cię zaraz wymacam- zaczął
wstawać ze mną
-
Czytałeś tą książką!- popatrzyłam na Niego jak na idiotę, to
książka dla kobiet raczej, nie dla facetów.
-
Wiesz co Kasia też ją czytała, zawsze zastanawiałem się , co
to takiego, i już wszystko jasne zbereźniku.
-
Nie mów, że też takich przemocy używacie w łóżku.-
zarechotałam.
-
Z własną siostrą? Akysz ty!
-
Z jaką siostrą?
-
Myślałaś, że maja Kasia czyta takie książki?- zaśmiał się
-
To ile ty masz tych Kaś, Zbigniewie?
-
Katarzyna Bartman- Curuś, mówi Ci to coś?
-
Ani trochę- odpowiedziałam od razu.- Ale wiesz, mnie nazwiska
twoich kobiet nie interesują.
-
To moja siostra czubku- powiedział z rozbawieniem.- Chyba mi
umknęło to, że mam siostrę?.
-
No raczej.- zaśmiałam się.
Opowiedział mi trochę o swojej
starszej siostrze troszkę, jest o Niego starsza o 20 minut. Pierwsze słyszałam,
że Zbyszek ma siostrę bliźniaczkę. Dowiedziałam się również, że jest zupełnie
inna, nie znosi sportu, ma męża od 5 lat i dziecko, czteroletniego Krystiana,
którego jest chrzestnym. Jednak widziałam, że coś go blokowało, jak opowiadał o
mężu siostry, nie wiem, o co chodziło, nie pytałam, nie chciałam być wredna.
Mieliśmy już siadać, na rower,
gdy Zbyszkowi się nie chciało. Poinformował mnie, że wolałby kąpać się na
golasa w Wiśle niż wracać tyle do domu tym pedalskim rowerem. Głupek jeden i
tyle.
Mama do nas 6 razy dzwoniła i
pisała esy, gdzie jesteśmy, bo w sumie późno było, już po 20, a my nie
wracaliśmy, jednak uparta ja, odpisałam jej esa, żeby się nie martwiła, mamy
klucze i że jesteśmy nie daleko. No co? W końcu 30 kilometrów od domu, to nie
daleko.
-
Dobra! Skończ marudzić, że ci się nie chce, mam pomysł, i nie
powiem szalony, wykąpiesz się, dobra może nie w Wiśle, ale w głębokim czymś.
-
Ale mały basen macie, nie dam rady nawet popływać- powiedział
zasapany pedałowanie, bo w końcu narzuciłam szybkie tempo jazdy, drogi wąskie,
ciemnawo było już, nasze światła i tak marne były, a tu wszędzie albo domy albo
lasy .
-
Nie mówię o basenie.
-
Wannę też macie mała.
-
Uwierz mi, będzie to coś, co ci się spodoba, pomimo, że złamię
zasady, uszczęśliwię cię.- Zaśmiałam się.
-
Nie chce się z tobą kocha w wannie!!- Uniósł głos.- A fuj! To
jakbym się z siostrą kochał, i jeszcze w wannie.
-
I ja jestem zboczona?
-
A nie? To ty chcesz mnie zadowolić.
-
Chodziło mi o pływanie nago, od razu uprzedzam, nie będę na to
patrzeć, a nie o sex!
-
Jesteś pewna?
-
Tak, a teraz pędzimy, jeszcze z 18 kilosów.
Zmordowany Zbynio trasą, opadł na
moją kanapę w salonie i powiedział, że mnie nienawidzi. Ogółem przejęłabym się
tym, jednak wiedziałam, że mój pomysł mu się spodoba
-
Nie! Do dupy! Nie mam siły kobieto, zostaw mnie- próbowałam go
jakoś zwalić z kanapy, jednak na marne, za ciężki był.
-
Co tu za krzyki takie?- nagle wpadł do salonu Jerzy.- O rany
to wy? Musicie tak straszyć- Zaśmiał się, Zbyszek jednak, jak go zobaczył
spanikował.
-
My już wychodzimy- powiedział od razu wstając i kierują się do
wyjścia
-
Co tylko przyjechaliście, gdzie byliście?
-
W Sandomierzu na lodach, a teraz idziemy na spacer jeszcze,
więc nie martwcie się.
-
I wy siły macie- no tak trochę drogi pokonaliśmy.
-
Oczywiście, że mamy, najwyżej poniosę Syśkę na baranach, a
teraz przepraszamy idziemy już- powiedział Zbyszek i pociągnął nie do wyjścia..-
Dwa psy w domu to za dużo.
-
Trzy psy geniuszu
-
O czym ty mówisz?- chyba nie załapał, o co mi chodzi.
-
Jeszcze Kondon.- brawo ja, zaśmiałam się sama z siebie, no w
sumie i ze Zbyszka też. Zarzekł się oczywiście, że on do mnie do domu dziś nie
przyjdzie.- Cholera nie mam kluczy, musimy się wrócić.
Szybko więc
wróciliśmy się do mnie do domu, wzięłam odpowiednie klucze do tajemnego
miejsca, oraz ręczniki i dwa piwa na drogę. Zbyszek za bardzo nie rozumiał, o
co chodzi, ale cóż niespodzianka to niespodzianka. Po 10 minutach drogi, gdzie
Zbyszkowi siły wróciły, a jeszcze niedawno taki zmęczony był, byliśmy na
miejscu
-
Ja pierdole, ale to... to wasze?
-
Nie.- odpowiedziałam otwierając bramkę odpowiednim kluczem
-
Salapska! Nie mamy prawa.
-
Mam klucze, więc to nie jest włamanie.
-
Jesteś pewna, tu jest ciemno.
-
Bo nikogo nie ma w domu, zaraz zresztą się boczne światła
włączą.
-
Jesteś pewna?
-
Tak! A teraz rozbieraj się- zaśmiałam się.- Ale gacie zostaw.
-
Ale możemy?
-
To posesja koleżanki mojej mamy.
-
Też jest psem?
-
Nie jest nauczycielką.
-
I za pensję nauczyciela tyle się dorobiła?
-
Nawet dorobiła się, by pojechać na miesiąc na Karaiby-
zaśmiałam się.
-
Nic nie rozumiem.
-
Nie masz rozumieć, tylko rozbiera się.
Oczywiści, to
nie było włamanie, miałam opiekować się kwiatami pani Gosi, i domem jak jej nie
będzie w domu. Zazdroszczę jej, pojechała z mężem na Karaiby. Też chce.
Zaczęłam ściągać sandałki i
koszulkę, jednak nie widziałam Zbyszka
-
Gdzie jesteś?- cholera, nie żebym się bała, płot był wysoki w
sumie, ale to nie zmienia faktu, że było ciemno.- Zbyszek, nie wygłupiaj się,
gdzie jesteś??- odpowiedziała mi tylko grobowa cisza, wyciągnęłam więc telefon
z torebki i już miałam wybierać numer
atakującego, gdy.- aaaaaaaaaaaaaaa- krzyczałam, świnia kanalia jedna! Wypchnął
mnie do ZIMNEGO basenu.
-
Ha! Znowu wygrałem- wypiął dumnie pierś i zaczął ściągać spodenki.
-
Kretynie telefon w ręce miałam!!- zaczęłam szukać sprzętu w
wodze.
-
Nie chciałem! Nie wiedziałem, zaczekaj zadzwonię do ciebie.-
wyciągnął z mojej torebki drugi i zaczął coś stukać na klawiaturze.- Ja pierniczę,
jakie ja hasło miałem no- Spanikował, już nie wspomnę o tym, że się czubku nie
dodzwonisz do mnie, bo telefon zalany jest!!
-
Spróbuj 1234- odpowiedziałam mu od razu, szukając w wodzie
mojej NOKI
-
Mam! Ale kurwa!!!! To nie moja tapeta do cholery, o co chodzi.
-
Pokaż ten telefon geniuszu- wydostałam się z basenu wytarłam rękę w ręcznik i
zobaczyłam na wyświetlacz.- To mój telefon- ucieszyłam się, sprawdzając
kontakty i podstawowe rzeczy.
-
Po pierwsze, masz słabe hasło, po drugie.- zaciął się.- Więc
skoro twój telefon jest tu, mój jest..
-
Ops.- powiedziałam, że śmiechem.
-
Już po ciebie lecę kochany. Żeby tylko karta działała-
zanurzył się w wodzie w poszukiwaniu.
Ja, jak to ja,
zaczęłam się śmiać, z atakującego, z siebie w sumie też, taka pomyłka, ale w sumie
co się dziwić, mamy, a może mieliśmy takie same telefony, więc teraz
przynajmniej będzie pretekst, by kupił sobie nowy.
Zbyszek w
końcu znalazł telefon, który oczywiście, że nie działał, ja ściągnęłam mokre
spodenki, i zanurzyłam się w wodzie. Jednak nie pływałam, bo nie umiałam
niestety, zawsze jak się uczyłam, nabierałam wody w usta, topiłam się i takie
tam. Więc tylko relaksowałam się. To by nie był Bartman, jak by się z tego
fantu nie śmiał, nawet próbował mnie nauczyć, jednak marny z Niego nauczyciel,
dlatego też on pływał, z jednego końca na drugi, a ja za Nim, trzymając się
mocno Jego szyi, unosiłam się jakoś, i tak sobie jakoś płynęliśmy.
Zmęczona całym
dniem, mokra w bluzie Zbyszka, który był biedniejszy o NOKIE, wracałam do domu.
-
Zimno- mówię łagodnie.
-
Spodni ci nie dam.
-
Trzeba było mnie nie wrzucać do basenu.
-
Trzeba było mnie za suta nie ciągnąć- odpowiedział mi
łagodnie, aż za łagodnie jak na Niego.
-
Trzeba było mnie do basenu nie wrzucać, razy dwa.
-
Nie znoszę cię, utopiłaś mój kochany telefon.
-
O rany, kupisz sobie nowy.
Mniej więcej tak wyglądała nasza
droga powrotna do domu, niby takie 10 minut, ale w ciągu tego czasu zdążyliśmy
sobie nawtyka no nie powiem sporo, ale zbytnio się tym nie przejęliśmy, bo
zwyczajnie nie mieliśmy sił na to.
Nawet po dojściu do domu, Zbyszek
był w stanie zjeść tylko pizzę, nawet mu się gryźć nie chciało, taki był
zmęczony. Nawet odszkodowania się domagał ode mnie.
Ja zaś tylko wzięłam prysznic szybko, i położyłam się do
łóżka, gdzie wcześniej spał już Zbyszek, obok i wyczerpana, udałam się w krainę
Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem, dla kogo jest erotycznie, a dla kogo nie, ale dla wszelkich uwag i w ogóle, wolałam od razu zastrzec.
Nie wiem, jak to się stało, ale pisząc ten rozdział, aż się popłakałam, okay wiem czemu, ale mniejsza z tym, nie o mnie tu mowa.
Rozdział jak widać, dłuuugi, ponieważ, iż, aczkolwiek,aniżeli, są tu dwa rozdziały. Udało mi się ich jakoś złączyć w całość, gdyż, w następnym tygodniu rozdział nie pojawi się, z przyczyn szkolnych i prywatnych( nikt nie mówił, że nie będzie kolorowo) kto jest lub był w technikum rozumie.
Jeśli chodzi o moje gg, udało się go jakoś znowu przywróci, jednak( zawsze musi być jakieś jednak) nie mam żadnych numerów gg, nic się nie dało zrobić. Więc prosiłabym, aby dziewczyny, do mnie napisały po prostu, te które informuję, lub one informują mnie( jeśli to kłopot ja zrozumie oczywiście)
Cholera i ta się opisałam tylko.
Liczę na komentarze jeszcze...
Do zobaczenia kochani, całuję was bardzo mocno! :*