Ventesimo

-         Pojebało cię? we to buraku ścisz- takimi oto słowami zostałam właśnie obudzona
-         Ale fajny kawałek leciał- oburzył się Bartek
-         Ale Śyśka śpi- już miałam odpowiedzieć, że już nie śpię, ale za bardzo mi się nie chciało podnosić z pozycji leżącej, zobaczyłam tylko na wyświetlaczy swojego telefonu że jest godzina 02:35
-         No już, wyluzuj starty, coś ty taki nerwowy ostatnio
-         Nie nerwowy, tylko niech się dziewczyna wyśpi, a nie
-         Niby dlaczego? Ty ją tak zmęczyłeś w nocy- zarechotał przybysz z Rosji na co ja mu osobiście miałam ochotę trzepnąć w tą twarzyczkę, ale wolałam słuchać dalej
-         Ty serio w tej Rosji zdurniałeś jeszcze bardziej, mowie ci po raz kolejny, że nie spałem z Dziecinką nigdy i nie będę spał jasne?
-         Spać może nie spałeś, a pieprzyłeś się pewnie porządnie
-         Wysiadaj- atakujący zatrzymał pojazd
-         Do dobra stary luz- rechotał dalej.- Ale, że nigdy nic a nie- niedowierzał Bartosz
-         No przyjechało ze dwie godziny temu, a już mnie denerwuje
-         No bo nie mogę uwierzyć, że masz taką laskę koło siebie i jej nie zaliczyć
-         Mówie Ci kurwa, że się przyjaźnimy stary pojebańcu tylko, więc skończ już pierdolić, bo będziesz szedł pieszo
-         Więc albo stary dała ci kosza, no albo dorosłeś trochu
-         Boże widzisz a nie grzmisz, gdzie się takie uchowało- powiedział sam do siebie Zbynio
-         Dala ci kosza- rechotał jeszcze bardziej przyjmujący
-         Nie! Bo nawet nie próbowałem się do niej przystawiać tak? Nie mój typ stary!
-         Jak nie twój, brunetka niebieski oczy, wysoka - zaczął wymieniać
-         Tak, do tego wysportowana, gra w siatkówkę, umie się bić, gotować i ma mocniejszą głowę niż Kosa- dodał rechtając Zbyszek
-         To w czym problem
-         Że to moja Dziecinka Siuraku
-         Czyli, że jak by nie była Dziecinką, ruchałbyś?
-         Nie, bo nie wiem czy nie zauważyłeś, ale ja mam Kasie
-         Oo nie, dalej z Nią jesteś
-         No już z rok będzie
-         Zaraz zaraz, czyli ta twoja Dziecinka wolna jest?
-         Tak, ale- zaśmiał się- Nie masz co się trudzić i tak ci kosza da
-         A co lesbijką jest?
-         To by tłumaczyło przynajmniej, dlaczego robiła sobie malinki odkurzaczem
-         Ahaha czym? -Zabije go, albo nie, bo pójdę siedzieć, zrobię im obiad i wrzucę tabletki przeczyszczające, normalnie się zemszczę za to Bartman
-         Nieważne- pokręcił głową Bartman
-         Ey, ale na mnie poleci?
-         Wątpię- powiedział pewnie
-         W taki razie zakład? Stawiasz wakacje, nam wszystkim, jak ją zaliczę do końca tygodnia
-         Zabawny jesteś Siuraku
-         Dobra dobra, ja wiem swoje, mi się żadna nie oprze- przeczesał ręką włosy
-         A jeśli przegrasz, a to jest niemalże pewne ty stawiasz! Całe dwa tygodnie
-         Stoi!
-         Ale wiesz, takie eleganckie te wakacje mają być, a nie jakieś tam trzy gwiazdki
-         Pięciogwiazdkowy, Francja elegancja ma być Zbyniu

Ludzie leżałam, na tylnych siedzeniach Białego Audi i nie wierzyłam słowom jakie wydobywają się z ust siatkarzyków. Dobra przyjmującego nie znałam, nie wiedziałam co mogę się po Nim spodziewać, ale że mój Zbynio. JA SIĘ ZEMSZCZĘ
-         Głodny jestem- wyskoczył nagle Kurek jak ten cały Filip z konopi
-         Zaraz będzie stacja paliw to zjemy po kebabie
-         Tylko pamiętaj bez marchwi, nie lubię tego pomarańczowego gówna- powiedział przyjmujący, a mi się od razu włączyła czerwona lampka
-         Nie znam cię od wczoraj wiem o tym, chyba nie?

Zbynio wyszedł z samochodu i zatrzasnął drzwi, że normalnie głuchy by się obudził, więc że jako taki mi się nudziło już i wysłuchałam się wszystkiego wstałam
-         Cholera mówiłem burakowi by był cicho- powiedział Bartek, gdy zobaczył, że się przeciągam
-         Wystarczająco się już wyspałam, gdzie jesteśmy?
-         No w samochodzie- zaśmiał się.- A tak dokładnie to nie wiem
-         A tak w ogóle dlaczego zjechałeś z Rosji?
-         Skąd wesz, ze byłem w Rosji? Widać że śledzisz moje życie
-         Nie śledzę, tylko Zbynio mówił, że ze wschodu przyjeżdżasz
-         Jasne Zbynio, powiedz coś o sobie- wystarczająco ci Bartman już naopowiadał, miałam już powiedzieć, ale jakoś się starałam opanować
-         A nie wiem co byś chciał tam wiedzieć
-         Wszystko..
-         Hmm nazywam się Paulina- zamyśliłam się.- Na razie ci wystarczy a teraz idę do Zbynia, bo głodna jestem.- Weszłam na stacje, gdzie Zbynio stał przy kasie i grzebał w swojej torebce
-         Kurna! Aa to ty! Jak żeś mnie wystraszyła- podniósł głos, gdy mu wbiłam palce w żebra.- Wstałaś już?
-         Tak, bo jakiś łoś drzwi za mocno zamyka
-         A to burak nie?- zaśmiał się.- Zjesz coś? Zamówiłem nam kebaby może..- popatrzyłam na kartę z daniami, w końcu nie jadłam od 19, a jest już 3. Miałam cholerną ochotę na coś dobrego
-         Poproszę raz kebab z sosem ostrym bez cebuli, może jeszcze  dwa razy duże frytki z keczupem pikantnym i sałatkę z łosiosiem, tylko prosiła bym szybko, bo nie mamy dożo czasu, a i może jeszcze dwie muffinki czekoladowe- uśmiechnęłam się do sprzedawcy i wyszłam
-         Widać, ze dziewczyna zgłodniała- zaśmiał się sprzedawca, że ja przed drzwiami wyjściowymi słyszałam
-         Nadążył pan? T takim razie podwójnie poprosimy. Ile płace?
-         135 zł. i 98 gr. -powiedział sprzedawca. Zaraz lody? Zobaczyłam, że stoi lodówka przed samym wyjściem czemu ja tego wcześniej nie widziałam?
-         Zbynio jeszcze rożka sobie wezmę- krzyknęłam, gdy grzebałam w zamrażarce
-          We mi też nie, tylko czekoladowego- krzyknął atakujący jeszcze zabrałam lody i wyszłam na zewnątrz, co że było zimno, a my jedliśmy lody przed stacją na murku  czekaliśmy na zamówienie.

15 minut później
-         No czy wy poszlaliśta! Ja marznę w samochodzie czekam na was już z 15 minut, a wy se lody wpierdalacie w środku zimy wyleciał z samochodu przyjmujący, gdy my już jedliśmy trzeciego loda z rzędu, Zbynio trzeciego czekoladowego, a ja truskawkowego
-         Czekamy na zamówienie
-         Ja tam widzę, że lody wpierdalacie
-         Idź i se kup- powiedział mu Zbynio i w sumie tak zrobił.- Zaraz wróci z pretensjami, że nie ma jego ulubionych
-         Ey nie uwierzycie co się stało?
-         Nie ma w kubeczku?- zarechotał Zbyszek
-         Nie, tylko tu karty od 20 złoty przyjmują, a ja drobnych nie mam
-         Coś słabo płacą w tej Rosji- zaśmiałam się
-         A we pożycz piątaka- zrobił maślane oczka do mnie
-         Państwa zamówienie, życzę smacznego- podał nam zamówienie w torbach na wynos sprzedawca o dziwo wyniósł nam go przed stacje. 
-         Co dobrego kupiliście?- od razu zaczął patrzeć po reklamówkach, o dziwo już mu się lodów odechciało
-         Łap- rzycił mu w folii kebab atakujący,  a sam zabrał się za jedzenie sałatek ze mną. Już pomijam sam fakt, że wyżarł  mojego całego łososia, a mi zostawił warzywa, ale i tak było dobre, ale jednak sam fakt, że przyjmujący też chciał, był najlepszy ten wyraż żalu, że jemu nie zamówiliśmy 
-         No to teraz kebaby- zaśmiałam się i zabrałam od Zbyszka mojego

    Gdy Zbyszek zjadł, otrzepał się z kruszki  po bułce i poszedł do łazienki ja zdążyłam zjeść swojego i nie powiem, zacznę lubić drogę do Wa-wy, a dokładniej tą stacje, bo żarcie mają dobre.
    Udało nam się w końcu wyruszyć w powrotną drogę. No i pomijam jeszcze sam fakt, że Bartek, wydzierał się w środku nocy na mnie, że mu miejsce zajęłam. Na co ja nie reagowałam i usiadłam sobie z przodu. Gdy usnął w końcu, bo musiało minąć aż 20 minut, zjedliśmy ze Zbyniem nasze frytki, w miarę szybko ile to było możliwe. Nagle zabieraliśmy się za jedzenie naszych czekoladowych muffinek. O dziwo były one dosyć duże, ugryzłam gryzą swojej, i poczułam jak czekolada mi leci po dekolcie.
-         Ja pierniczę jaki brudas- zarechotał Zbyszek, na co ja, jako miła osoba, dałam też ugryźć jego osobie, no dobra nie jestem miła, resztę więc jakieś ¾  wsadziłam mu do ust, co oczywiste, że się nie zmieściło, wiec musiałam mu wypaciać buzię, wyglądał jak niewinny dzieciak, bo męczył się z jej jedzeniem, ale pomagał sobie jedną ręką, a ja się ziałam z Niego
-         Bardzo śmieszne- śmiał się ze mną- Dawaj resztą nie? Ale teraz jem sam-
oczywiście, że nie jadł sam, tylko ja go karmiłam, ale obiecałam że mu już buzi nie wypaciam. No tak, dwoje w miarę normalnych ludzi, bawiących się czekoladową babeczką.

Przed 5 byliśmy w domu, dobra nie w moim tylko Zbynia w Rzeszowie i od razu panowie poszli spać, a ja po podróży nie czułam się świeżo, więc poszłam się wykąpać, przebrałam sie w moją koszulkę z ciasteczkowym potworem i krótkie bokserki. Dopiero po czasie, gdy panowie spali ogarnęłam się, że nie mam gdzie spać.
Próbowała wszystkich możliwych sposobów by rozłożyć kanapę Zbynia stającą w salonie, ale się nie dało, za cholerę, a najgorsze było to, że nie dało się na niej położyć jako tako, żeby usnąć, bo była za mała. Ja się pytam po co mu taka kanapa w domu.
Załamana siadłam w kuchni przy blacie i nie wiedziałam co zrobić, cholernie mi się spać chciało. Do Bartka nie pójdę spać bo się go boje, już nie wspomnę o zakładzie ze Zbyszkiem wiec, nawet nie ma opcji,  w wannie na pewno nie usnę, bo  nie dość że twarda  to samo to, że okrągła i nie da się usnąć, wiec zaglądnęłam do Zbyszka.
Spał na jednej połowie łóżka, jak on się nie udusi tak śpiąc. Jak trup jakiś cholera jasna, nie dość, że był do połowy przykryty pościelą, tak że miał cały tors na wierzchu, RZYGAM TĘCZA drogie panie. Ale co było najlepsze nie chrapał. Więc pozwoliłam sobie, położyć się obok niego. Wzięłam sobie koc leżący na fotelu, i położyłam się na rogu.
 Rano
    Obudził mnie czyjś ciężar na plecach i flesz jakiś
-         O! kurwa nie mogę- wybuchła jakaś postać głośnym śmiechem
-         Stary zamknij ryja, bo się budzi
-         Igła!?!- ten rechot rozpoznam wszędzie
-         Spierdalamy!- krzykną Kosok i drzwi huknęły
-         Bartman buraku złaś ze mnie!- ten ciężar, co na mnie spoczywał, to był ciężar ciała atakującego. Spałam sobie na brzuchu, a atakujący spał na mnie. Widać, ze było mu bardzo wygodnie, bo nawet nie raczył się podnieść, gdy drzwi huknęły i ja krzyknęłam . Jednak ja się dusiłam, bo mnie przygniatał
-         No Bartman!! Przygniatasz mnie!- udało mi się przekręcić głowę, że krzyczałam mu do ucha, jednak ten spał. Jego okradną kiedyś, gdy będzie miał taki głęboki sen. 
-         Twoi starzy przyjechali!!
-         Coo gdzie? Jasna cholera ja mam kwiatki nie podlane, kibel nie umyty- wyskoczył z łóżka na proste nogi i zaczął zakładać spodenki
-         Otwórz oczy buraku
-         Syśka, ale że jak rodzice w ogóle- chyba nie rozumiał co się dzieje. Taa zjarany Zbynio
-         Dusiłeś mnie więc musiałam coś krzyknąć strasznego do ucha nie?
-         Wredna jesteś, aż mi ciśnienie skoczyło
-         Ciesz się, bo już miałam ci suty wykręcać- zaśmiałam się
-         To bym sobie oddał- wystawił mi język.- Tak w ogóle co ty tu robisz?- Jednak nie usłyszał odpowiedzi, bo usłyszeliśmy śmiech chłopaków
-         Kto tam jest?- spanikował
-         Nie wiem ja Krzysia słyszałam tylko- podążyliśmy więc do kuchni, ja w swojej kusej piżamie, a Zbynio półnagi

Podążyliśmy do kuchni i co zostaliśmy? Chłopaków z reprezentacji siedzących i śmiejących się do laptopka. A co oglądali?
-         Ja was zamorduje! Usuwać to i to już! Jak to Kaśka zobaczy to nie tylko Zbyszka zabije, ale i mnie!!- wydarłam ię gdy tylko zobaczyłam, że śmieją się z mojego i Zbyszka zdjęcia jak śpimy,  ja jestem przygnieciona do łóżka a na mojej osobie spoczywa cielsko Zbynia
-         ale to tak słodko wygląda no weź a noo- domagał się Igła
-         nawet nie czułem, ze ktoś jest po de mną- zaśmiał się atakujący.- gdzie to wstawiłeś?
-         Jak to gdzie? Na fejsa u Siuraka- zarechotał Kosa
-         Czy was do reszty pojebało! Usuwać to i to już!!
-         Ale ciebie przecież i tak tam nie widać, więc co się spinasz- Piotrek próbował załagodzić sprawę
-         Ryja nie widać, ale załącznik jest, oj zemsta jest słodka gołąbeczki- zaśmiał się przyjmujący Dynama
-         Zibi komóra ci dzwoni- krzykną do Zbyszka libero, gdy ten poszedł do kibla
-         Ja pierdole, mama dzwoni- zobaczyłam na wyświetlaczu, numer mojej rodzicielki.- Pewnie zdjęcie zobaczyła już
-         To mam twoją matkę w znajomych, ale cool- ucieszył się przyjmujący
-         Nie, ale Malina pewnie polubił, i zauważyła, nie! Nie odbieram pierdole!
-         A co maja Maliny z tym wspólnego?
-         A bo ty nic nie wiesz- zarechotał Igła
-         Może mnie uświadomicie, co wam tam wesoło?
-         Eee nie, tak jest fajnie, ale wiesz co ci powiem, że ja to bym coś zjadł
-         A bo nasza dziecinka to siostra Malinowskiego, kojarzysz Jastrzębski Węgiel, Misiek, dzik dzik żołędzie?- zaczął po polsku tłumaczyć koledze z reprezentacji Kosoczek
-         A coś ci powiem, że mi świta, ale że jak, że rodzeństwo?
-         Przyrodnie, ale rodzeństwo, a teraz panowie, nie wiem który do sklepu idzie- ledwo skonczyłam zdanie wyskoczyli z krzykeim:
-         Nie ja!- krzyknął jednocześnie Zbynio, Pit i Kosok
-         Nie ja!!- dodał po nich Krzysio
-         Nie ja!- krzyknął na samym końcy Bartek- Nie ja się tak nie bawię, ja jestem tu gość, a wy mnie na zakupy wysyłacie
-         Ale ja jestem najstarszy i ciebie wysyłam.
-         A to już nie moja wina, że stary jesteś, niech Piotrek idzie, najmłodszy jest- powiedział pewnie Bartek
-         Ale ja się zgubie, i nie wiem gdzie sklep, w ogóle ja się boje, niech Syśka idzie
-         No chyba cię główka boli, ja tu jestem jedyną damą, a damie nie wypada
-         Dobrze gada- przyznał mi racje Krzysio.- Grzesiek wypad do sklepu
-         Nie ma takiej opcji, mnie kostka boli, nie pójdę tym bardziej, że gramy w piątek finały, ja muszę być sprawny, niech Zbyszek idzie jego dom
-         Właśnie mój dom, więc ja nie idę, Siurak z Cichym, wypad na zakupy migiem
-         W samych gaciach ci ni pójdę – zaczął się unosić Kurek, gdzie Krzysio go zaczął za drzwi wyganiać
-         Ja pierdole, gorzej niż z babą
-         A pro po baby, niech Syśka z Nim idzie no
-         Syśka będzie gotować naleśniki, więc jej już i tak nie mecz-  uwielbiam cię Cichy. Jak widać Grzesio, miał dosyć kłótni, i razem z Cichym poszli w końcu do tego sklepu. Jednak zaraz wrócili, bo nie wiedzieli co mają kupić, jak to ujął Piotrek, aby ugotować naleśniki. Już pomijam sam fakt, że naleśników się nie gotuje, a smaży, o dziwo kupili wszystkie składniki i się nie zgubili.

      Udało nam się w spokoju zjeść śniadanie, które składało się z naleśników z czekoladą, bananami i bitą śmietaną, nie to wcale ja nie jestem odpowiedzialna za to śniadanie, w razie jak by Kowal pytał, panowie usunęli zdjęcie z portalu społecznościowygo i poszli na trening, razem z Bartkiem, czyli to się równa świętym spokojem przez najbliższe 3 h. Zaczęłam powoli obmyślać swój zacny plan, skierowany w stronę pana Kurka. Wymyśliłam obiad, no dobra nie wymyśliłam go sama, ale zrobiłam go sama. Zrobiłam zakupy w pobliskim sklepie, kupiłam piersi z kurczaka, ziemniaki, marchewkę i dalsze potrzebne mi składniki. Zrobiłam polski, domowy obiad. Bartuś miał być już dla mnie miły, z tego co słyszałam co mówił Zbyszkowi, więc pewnie zje moją marchewkę z groszkiem. Moja mam zawsze ją robiła co niedziele, dlaczego? Jest zdrowa i mój brat nie lubi zielonego groszku. Ale zielonego groszku nie tylko nie lubi mój Milo, ale też i Zbynio. Gdy panowie wrócili, od razu podałam obiad, Igła jak zawsze zjadł wszystko, nawet trzy schabowe zjadł, środkowi to samo. Piotruś chciał przepis nawet, jednak bałam się mu go powierzać. Jeszcze by cały blok podpalił, a ja na sercu nie chce mieć niewinnych ludzi. Atakujący pomimo, że wybierał groszek zjadł wszystko, a przyjmujący, z tym było gorzej, co ciężko mu było zjeść tą marchewkę, zazwyczaj przegrywał ją dużą ilością ziemniaczków, a gdy mu się skończyła, a większość ziemniaczków i schabowy zostało, kochana Dziecinką mu ją dołożyła, ojjj ciężko mu było, ale się uporał. Panowie napili się jeszcze po szklaneczce jakiegoś trunku z barku Zbynia, a ja razem z atakującym zbierałam talerze do zmywarki
-         Wiedziałem, że nie spałaś!- wystawił mi język, gdy byliśmy w kuchni.- Zrobiłaś to specjalnie
-         Oj tam od razu specjalnie, trzeba było się nie zakładać
-         Ale nie lecisz na niego, prawda?- zapytał dla pewności mój przyjaciel
-         A jeśli lecę?- popatrzyłam mu prosto w oczy.- Dobra dobra nie lecę.- zaśmiałam się
-         No i tak ma być, tylko dziś nie pij za dużo, bo ja już plan twojego uwodzenia dzisiejszej nocy słyszałem
-         Co? Jaki plan?- zdziwiłam się
-         Zobaczysz wieczorem, na razie to ja jeszcze siłownie dzisiaj muszę przeżyć.
     Nastawiłam zmywarkę i wróciłam ze Zbyniem do reszty siatkarzy do salonu, niedługo potem zostałam siłą zaciągnięta do samochodu i zawieziona na hale, na trening Resoviaczków.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ewidentnie coś jest na rzeczy, dodałam wcześniej niż zamierzałam rozdział, a nie już wiem co jest, szkoła się zaczęła, więc nie dziwne, że pisze. heh
zamiast uczyć się 70 stron jakichś zarośli, dokładniej Bylin, na co miałam cały dzień, pisałam rozdział, poświęcenie :) Może jutro też zrobię sobie wolne? :D
a co do jakości rozdziału, sami oceńcie :)
Miłego czytania, komentowanie mile widziane!
Udanego tygodnia( a dziś dopiero poniedziałek) i nie brać ze mnie przykładu i nie obijać sie :)
buźka :**

Diciannovesimo

Co robi kobieta gdy jest zła? Gdy każdy ją denerwuje, gdy ma dość całego swojego życia i z chęcią rozwaliłaby wszystko co ma pod ręką? Zapewne większość była by właśnie zrobiła,   rozwaliłaby wszystko co ma pod ręką i krzyczała na każdego kogo spotka na swojej drodze, lub tak jak ja po prostu sprzątała. Bez zbędnych obelg skierowanych do wszystkiego co się rusza. Ja tak po prostu wrzucam na siebie z samego rana, bo już od 6, w poniedziałkowy poranek, zaraz po wypiciu kawy, ubrana w luźne szare dresy  i bluzy wielkości XXL, włosach a totalnym nieładzie i bez makijaży zabieram się do sprzątania. Zaczęłam od swojego pokoju, wyrzuciłam wszystko z szafek, poukładałam idealnie, wszystko, tak było też z szafką z biżuterią. Po umyciu okien, wytarciu wszystkich kurzy i odkurzeniu, co zajęło mi z godzinę przeniosłam się do łazienki. Tu w sumie było więcej roboty, więcej rzeczy do umycia
-                     Syśka!- gdy spokojnie jak gdyby nigdy nic, gdy jestem w połowie czyszczenia fug, które zamieniają się w kolor z szarego na biały, ktoś mnie łapie za ramię.- Siora co ty robisz?
-                     Milo! Nie strasz mnie!- powiedziałam ściągając słuchawki z uchu.- Sprzątam nie widać?
-                     A nie powinienem być w przedszkolu?
-                     Nie wierze, mój braciszek chce do przedszkola- zaśmiałam się do młodszego brata
-                     Dzisiaj mamy z drugą grupą no, proszę cię, będzie Julcia, zawieziesz mnie?- zrobił maślane oczka na co ja prychnęłam, pogadamy sobie za 4 lata jak bardzo będziesz nienawidził chodzenie do szkoły czy tam przedszkola- powiedziałam sama do siebie
-                     Jasne, że cię zawiozę, ale najpierw musisz zjeść śniadanie
-                     Skoro muszę, siora? Coś się stało?- zapytał z poważną miną
-                     Nie- połaskotałam go w boczki- Nic się nie stało
-                     Aa przestań! Przestań!- rechotał ze śmiechu- Może jestem mały, ale jesteś moją siorą, znam cię cos się stało, bo myjesz fugi- niby ma 6 lat a już tyle wie cwaniak jeden.

Ale dla świętego spokoju wolałam nie ciągnąć tej rozmowy, szybkim krokiem zaprowadziłam malca do kuchni i zrobiłam płatki z mlekiem
-                     To ty wcinaj, a ja ci przyniosę ciuszki z pokoju.- przecież w samej piżamce w spidermanem nie pójdzie do przedszkola. Udałam się więc na górę otworzyłam drzwi do jego zielonego pokoju i co zostałam? BAŁAGAN! Gorzej niż u mnie
-                     SALAPSKI do mnie i to szybko!- wydarłam się chyba na całą miejscowość, no ale soryy ja się pytam co to ma być!! Ubrania porozkładane na trzech kupkach
-                     Co się stało?- wparował zaraz do mnie mój młodszy brat.- Co się kobieto wydzierasz ducha zobaczyłaś?
-                     Co to ma być- pokazałam placem w stronę kupek z ubraniami
-                     E no nie widać, ubrania
-                     A na nich nie ma miejsca w szafach?
-                     Siostra ale ty zacofana jesteś, tak jest bardziej opłacalne nie muszę ich wkładać do szaf, a potem tracić czasu, aby ich wyciągać- powiedział jak by nigdy nic
-                     Tak lepiej ich szukać w tej stercie, gdzie są i czyste i brudne
-                     Nic nie rozumiesz siora
-                     O mi to do cholery wytłumacz- uniosłam głos.- przepraszam
-                     No to patrz- podniósł jedną koszulkę i ją powąchał, od razu odsuwając ją od nosa- to jest kupka z dwóch dni, czyli do prania ,a ta albo ta jest świeża- zamyślił się
-                     Z tych dwóch mam rozumieć korzystasz?
-                     No wiadomo, widać szybko łapiesz
-                     Boże kto cie tego nauczył to ja nie wiem –zamyśliłam się
-                     Jak to kto, Zbynio- powiedział jak by nigdy nic

Ja go kiedyś zabije Bartman, pomyślałam sobie w myślach
-                     ja nie mam sił do ciebie, mama to załatwi uciekaj na śniadanie, a ja ci coś znajdę świeżego i jedziemy
o dziwo mój brat mnie posłuchał, a ja nawet nie przebierałam się tylko pomalowałam szybko się alby jakoś wyglądać i włosy spięłam, zabrałam od razu jego ubrania, po długich poszukiwaniach, nie mój syn nie będę tego załatwiać, mama wróci to z brackim pogada. Zjadł szybko śniadanie, spakował plecaczek malutki, gdzie spakował zabawki i jakąś grę. Założył buty i poleciał do mojego samochodu. Pogoda nie była niezaciekawa, wiatr silny wiał, więc długo mi drogą się ciągnęła, bo wolałam uważać.    

Po 45 minutach byłam już z powrotem w domu, wiec teraz mam 6 h, aby posprzątać w domu ugotować obiad i jakoś się wyżyć.

-                     SALAPSKA! Pojebańcu głupi złaź mi stamtąd! Co ty do chuja wyprawiasz! Tylko nie skacz do kurwy nędzy!!- słychać krzyk jakiegoś pojebańca z dołu, ja tylko szyby myje
-                     Nie drzyj ryja Bartman!
-                     To chociaż oczy otwórz!!
-                     Wal się!!!- teraz to ja krzyczałam, no ale co miałam zrobić musiałam umyć te cholerne okna, a się bałam, bo było wysoko, zamknęłam oczy
-                     Do kury nędzy złaś!!!
-                     A umyjesz okna!!
-                     Umyje tylko złaś!!- popędził do domu gdy zobaczył, że powoli staram się opuścić okno na pierwszym piętrze
-                     Czy ciebie do reszty pojebało- ryknął na mnie, gdy już wlazł do mnie na górę
-                     Buty buraku! Podłogi pastowałam
-                     Zabić się chciałaś czy co!
-                     Myłam okna! Ślepy jesteś, no tak bez powodu z okularach nie chodzisz- powiedziałam już raczej do siebie, ale i tak słyszał
-                     Przypomnę ci tylko, że ty tez nosisz
-                     Czego tu szukasz?- wolałam zmienić temat
-                     Szczęścia kurwa, a znalazłem kretynkę co się zabić chciała
-                     Jak masz być taki miły to zły adres wybrałeś
-                     Zluźnij majciory a nie, od razu taka spina
-                     Bez dziwaczenia mi tu Zbyniu, pijesz cos?
-                     Ja to bym coś zjadł, a nie- zaśmiał się
-                     Kuchnia jest do twojej dyspozycji, ja to bym spagetti zjadła
-                     Chyba sobie kpisz dziecinka.-zarechotał i zabrał się za mycie tego okna.- Ty serio myłaś to okno? Osz kurwa jakie mazaje
-                     A miałam ci proponować pizze
-                     Dziecinka no co ty, przecież żartuje- podszedł do mojej osoby i Obią  mnie swoim wielkim łapskiem
-                     Weź te girasy i myj okno, a nie.- wystawiłam mu język i zeszłam na dół nastawić wodę na kawę i zamówić jakieś żarcie, nie chciało mi się gotować za bardzo
-                     Jasna cholera! Już jest 14!!- wyleciałam szybko, do swojego pokoju
-                     Co się stało!
-                     Musze po Mila jechać do przedszkola!
-                     Chodź zawiozę cię szybciej będzie
I tak o to ekstremalnym tempie  założyłam jeansy i poleciałam od razu na dwór do samochodu atakującego
-                     Jasna cholera jeszcze jego tu nie było!- zobaczyłam, że ma parkingu stoi samochód Krystiana
-                     Co się stało?
-                     Możesz iść po Mila proszee.- zrobiłam maślane oczyska do Zbynia
-                     Pewnie, ale dlaczego ty nie chcesz iść
-                     Bo Krystian jest
-                     Krystian jest..
-                     Koleś od rytmiki, uczy ich tańczyć i takie tam
-                     I nie mówiłem, świat schodzi na psy, żeby geje wśród dzieci żyły
-                     To, że tańczy nie oznacza, że gej
-                     Jak nie jak tak, dobra lecę po Młodego

Wolałam nie widzieć tego człowieka nigdy więcej, po tym jak nie odbierałam od niego telefonów przez  trzy miesiące, aż zmieniłam numer, i po tym jak, nachodził mnie w domu, już nawet nie wnikałam skąd miał mój adres, i po tym jak mu oznajmiłam, że jestem lesbijką ze dwa razy, ODPUŚCIŁ! Nim się obejrzałam Zbynio był już wracał z Milem na baranach, i uroczo się śmiali, no tak czemu mnie to nie dziwi taki sam malutki rozumek mają
-                     Zbyszek obiecał mi pizze, siostra nie masz wyjścia musisz się zgodzić prooosze- od razu gdy wpadł do samochodu mój brat ruszył z takimi słowami
-                     Nie masz siostra wyjścia musisz zrobić pizze- zrobił minę zbitego psa Zbyszek i od razu do niego dołączył mój młodszy brat
-                     Nie znosz was!- wystawiłam im język i uległam, w sumie jak zawsze tym dwóm urwiskom, na moje słowa panowie tylko przybili sobie piątki
-                     W takim razie załoga ahojoo do Biedronkowni- krzykną Zbynio i przetarł ręce
-                     Czasem zastanawiam się, który z was jest ten starszy, ale tak czy tak zostajesz w samochodzie.- popatrzyłam na Zbyszka
-                     A to niby dlaczego?
-                     Ty popatrz jak jesteś ubrany! Białe rurki- zarechotała.- Publicznie się ze mną nie pokażesz
-                     Świnia jesteś!- wystawił mi język
-                     Zbysiu a wiesz, że Syśka się wściekła za te kupki z ciuchami- oburzył się mój 6 letni brat
-                     Właśnie! Ja się pytam co to ma być?- popatrzyłam na atakującego groźnymi oczami
-                     Jak to co? Nigdy nie słyszałaś tego, to jest bardzo opłacalna metoda, dzięki której twój wolny czas się wydłuża...
-                     Nie błagam! Skończy i jedz już, tak czy tak, nie wiem jak to ma być posprzątane
-                     A ty jak się czujesz?- zmienił temat Zbyszek
-                     Nie widać żyje?
-                     Dobrze wiesz, że o to nie pytam, nie poszłaś dziś do szkoły
-                     Daj mis pokój co? Nie chce o tym gadać, tak w ogóle po co do mnie przyjechałeś
-                     Aleś się miła zrobiła ostatnio, nie ma co
-                     Chyba okres ma- dodał swoje dwa grosze mój brat, za co ja miałam mu ochotę uciąć tez jęzor, a Zbyszek tylko zaczął się śmiać jak jakiś debil, za przeproszeniem
-                     Ale śmieszne boki zrywać, nie zrobię pizzy!


-                     kiedy twoja ma wróci?- zapytał mnie po raz enty dzisiaj  Zbyni, gdy jadł już 6 kawałek pizzy w salonie przed TV
-                     A tak koło 19 a co?
-                     A to idealnie, bo jedziesz ze mną do Wa-wy
-                     Chętnie kiedy?
-                     Dzisiaj..
-                     Zabawny jesteś Zbyniu- zaśmiałam się na jego słowa, na co on nawet nie uniósł ust do góry.- Serio dzisiaj?
-                     No przecież mówię nie? Siurak dziś przyjeżdża koło północy i trzeba po niego jechać
-                     I ja mam po niego jechać?
-                     Świetnie, że to zaproponowałaś, ale spokojnie pojedę z tobą
Zamordować go tylko chciałam gołymi łapami! Ładnie mnie wkopał
-                     Czyli jutr też do szkoły nie idę?
-                     Nie no napiszemy ci usprawiedliwienie do końca tygodnia jak już coś, nie opłaca ci się już iść..
-                     A nie masz dziewczyny, żeby ona z tobą jechała?
-                     Mam, ale mam też kochana Dziecinkę, która zawsze pomoże Zbyniowi w potrzebie
-                     Nienawidzę cię!- wystawiłam mu język i poszłam się kąpać, w końcu już było przed 18, a ja dalej w dreskach chodziłam, a niedługo trzeba było jechać po przyjmującego.

Po tym jak mi Zbynio spakował mają podręczną walizkę, w którą wsadził 3 sukienki, jeansy, dreski, i dwie koszulki, ja do tego wsadziłam jeszcze nike, botki i szpilki i bieliznę
Wykąpaniu się i oznajmieniu mamie, że wracam w piątek wyruszyliśmy w podróż do stolicy. O dziwo, Zbynio dał mi prowadził swoje autko, więc się nie  nudziłam na razie, w sumie tak było do samej stolicy, jednak gdy wjechaliśmy w centrum Zbynio zasiadł swój zacny pojazd, dlaczego? Ja się zgubić mogę i w ogóle, Warszawa to dla mnie czarna magia, jeśli chodzi o trasy znaki drogowe itp..

Punkt 23 byliśmy na miejscu, gdzie lądować miał Bartosz, wyszliśmy z samochodu
-                     Ale trzymasz  się ze dwa metry za mną!
-                     A weź ty się odwal od moich spodni- przycisnął guzik na pilociku od alarm samochodu i poszliśmy w stronę lotniska.- Masz bluzę bo marzniesz
-                     Już wole marznąc niż iść w takim czymś, człowieku, gdzie ty masz gust? Turkusowa bluza? Dla ciebie?- pokręciłam głową  niedowierzenia
-                     Udam, że tego nie słyszałem, chodź bo już wylądował

Co za burak z tego Zbyszka, wiedziałam, że się zgubi, czemu mnie to nie dziwi, Ja osobiście udałam się pod miejsce gdzie miał wychodzić Bartek, i co zobaczyłam? FANKI!! Skąd one wiedziały, że będzie w Polsce? Pewnie wstawił na fejsa, już pomijając fakt, że te dziewczynki powinny spać. Z tego co mi Zbynio mówił, przyjmujący będzie spanikowany i przestraszany, ogółem go rozumiem, lot samolotem jest straszny. Wiec dla jego bezpieczeństwa przeciwko fankom, żeby ich nie wystraszył swoim zachowałem, schowałam się za ściana i pozostawało mi tylko czekać na Kurka.

Gdy tylko zobaczyłam, że zmierza w moją stronę wyszłam z za ściany i pociągnęłam go w stronę tylnich drzwi, o dziwo nie protestował tylko szedł za mną
-                     Eeeeee powiecmy, że to było normalne zachowanie.- powiedział rozkojarzony- Autograf, zdjęcie czy wywiad?
-                     Spodnie- chciałam się z Nim podroczyć
-                     Co?- wystraszył się.- Chcesz moje spodnie
-                     Masz zajebiste dreski ci powiem, chce takie
-                     Nie mam innych to są oryginalne z Dynama, i wiesz przepocone brudne, wyglądasz normalnie, nie wiem czy chciałabyś takie coś- powiedział powoli, składając słowo do słowa
-                     Ty serio jesteś pojebana! Wiedziałam, że się zgubisz!- ryknął atakujący idący w nasza stronę
-                     Cicho siedź buraku, ja tu spodnie licytuje
-                     Piona stary jak lot- przybił piątkę z przyjmującym Zbyszek, jednak Bartek chyba nie wiedział o co chodzi- Nie mów, że będziesz pawiował
-                     Byle nie na spodnie, orzyganych nie chce- dodałam swoje dwa grosze
-                     Jakie spodnie?- zapytał atakujący
-                     Uratowałam mu życie, teraz chce jego dreski 
-                     Hola hola, zwolnić mi tu, nie będę rzygał, to po pierwsze, po drugie nie dam ci moich dresów, bo jak powiedziałem są moje, po trzecie, wy się znacie, po czwarte- popatrzył przyjmujący na atakującego.- Stary co ty masz kurwa na sobie- ja wybuchłam śmiechem, a Zbynio stał dalej
-                     Bardzo śmieszne się uśmiałem- powiedział z powagą Bartman.- To wy się nie znacie Siurak, Dziecinka, Dziecinka Siurak- przedstawił nas
-                     Oryginalne nie powiem.
-                     Bądź, że wykulturowany Zbyszku. Paulina Salapska, miło mi- podałam mu rękę
-                     Bartosz Kurek mi również- wziął moją dłoń w swoją i lekko uścisnął.- Dzięki za ratunek
-                     Drobiazg, jedziemy?
-                     Pasował by, bo stoimy jak kołki jakieś- rzekł Zbyszek i obrócił się na pięcie i poszedł w stronę wyjścia
-                     Odczekamy minutę i pójdziemy co?- powiedział po cichu Bartek
-                     Nie wierze, że tak się ubrał- zaśmialiśmy się
-                     Przestać się nabijać z mojego ubrania, bo będziecie jechać pociągiem- krzyknął ZB9

Bartek zabrał swoje dwie walizki i jedną podręczną jakoś
-                     Dzięki za pomoc, nie musiałeś!- powiedział męcząc się ze swoim tobołkiem w stronę atakującego
Nie ma sprawy- powiedział Zbyszek i nawet nie zwrócił uwagi na przyjmującego, dlatego tez ja mu pomogłam ciągnąc powoli najmniejszą walizkę na kółeczkach w stronę wyjścia...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Należy mi się moce lanie. PRZEPRASZAM te osoby które to czytają i w ogóle, nie było mnie tu ojjj długo, ale UWAGA, to się zmieni, postaram się regularnie jako tako dodawać posty.. Pomijając fakt, że ostatnio wcale się nie wyrabiam, dnia mi brakuje normalnie czasem...
Powoli ogarniam mój spam, więc która zostawiła tam link, nawet jeśli nie skomentowałam to czytam, w szkole, podczas jedzenia obiadu, czy nawet jazdy do pracy się zdarzyło :) 
Chciała bym pogratulować chłopakom pierwszego miejsca podczas Memoriału, pomimo przegranej z Rosją grali świetnie :) Już nie piszę o braku Grześka, Igiełki i Zbyszka w kadrze, bo brak mi słów :( 
Czekamy na razie na ME, które już niedługo <3 
Buźka ;)