Mdleję, wiadomość o rodzicielstwie mojego męża spowodowała, że tracę kontrolę i upadam.
Nie wiem, jak długo byłam bezbronna, jak długo nie byłam w świecie ludzi zdolnych do życia.
- Kochanie na litość boską, nie umieraj- słyszę głos męża.
- Zostaniesz ojcem?-podnoszę się, po spotkaniu z podłogą.
-
Tak, to znaczy nie, Bobek jest w ciąży, a może raczej już Bobka.
-
Spałeś z psem?- pisnęłam.
-
Chyba jesteś słaba, zadzwonię po pogotowie.
-
Bartman! Jakie dziecko do cholery?
-
Raczej cztery szczeniaki, uspokój się kochanie i usiądz- posłusznie wykonałam
polecenie.- Nie zdradziłem cię, pamiętasz poszedłem z psem do weterynarza,
tyle, że pies źle się czuł, nie dojechałbym do Warszawy do lekarza, co go
zawsze prowadzi. Iwony jakaś koleżanka jest księgową w przychodni mniejsza z
tym, bez kolejki mnie przyjął, ledwo wszedłem do pokoju lekarz się mnie pyta,
który to tydzień. Nie ogarniałem o co mu chodzi.
-
Przecież Bobek to pies, a nie suka.- dodaje szybko.
-
Ja mu mówię, że był sterylizowany i daje całą kartę, a ten gdy
wszystko oglądnął i zbadał psa, stwierdził, że tamten lekarz jest jakimś
idiota i że zostanę ojcem.
W pierwszej chwili nie wiedziałam
czy śmiać się czy płakać. To był wielki szok, mieć psa, od dobrych parę lat,
mogę śmiało stwierdzić to Zibi traktował go jako przyjaciela. A teraz
dowiedzieć się, że jego przyjaciel to wcale nie jest gey, baaa że to psinka i
że ta psinka zostanie matka!.
-
I co teraz?- po chwili pytam męża.- Nie zdradziłeś mnie?
-
Oczywiście, że nie kochanie.- całuje mnie w skroń, dzwonić po pogotowie?
- Nie, nic mi nie jest, idź się szykować szybko, bo nie mamy czasu.
Zbyszek poszedł do łazienki wykąpać się, a ja zaglądnęłam do psa. Spała sobie psinka spokojnie w kojcu, nieźle się załatwiła pomyślałam, co my zrobimy ze szczeniakami teraz? Dałam jeszcze jeść babce i poszłam do łazienki, gdzie Zibi właśnie się golił. Spryskałam się ulubionymi perfumami, poprawiłam lekko włosy i popędziłam Zibiego, by szybciej się golił, bo nie mamy czasu. .
Dokładnie o 18.45 wyjechaliśmy z
mieszkania. Niestety z tego domu mamy dalej, nie tylko na Podpromie, ale też i
do miejsca dzisiejszej uroczystości. Zibi kierował, a ja starałam się nie myśleć o zaistniałej sytuacji,
że chwile powiem przyjaciołom nasza tajemnicę.Jak to Zibi, gadał jak najęty, zawsze gada jak się denerwuje, wiedziałam to. Podczas, gdy po raz kolejny pytał mnie o to, po co mu wzięłam, aż trzy koszule zadzwonił Igła. Powiedział, że ofiara znajduje się w pokoju, zgodnie z planem. odpowiedziałam, że dobrze i że już jadę. Zibiemu powiedziałam, że dzwoniła Sara, z pytaniem gdzie jestem. Gdy
byliśmy już na miejscu większość już była. Nasi przyjaciele mieli się zjawić
tak o 19.- 19.30. wiec trochę czasu było. Poszliśmy z Zibim tak jak
zaplanowałam do naszego pokoju. Wynajęliśmy pokój na nasze ubrania i w razie
jakiejś potrzeby. Oczywiście Zibi nie wiedział jeszcze, że pokój przyda się do czegoś
jeszcze.
Otworzyłam pokój i Zibi wszedł pierwszy z pokrowcem w jednej
ręce, gdzie było koszule i moja sukienka na zmianę, a w drugiej ręce miał moje
buty.
-
Macie się pogodzić, powodzenia.- szybko powiedziałam i
zostawiłam siatkarzy w pokoju.
Bałam się konsekwencji, znam Michała i znam Zibiego,
może się to skończyć krwią. Zamykam pokój szczelnie, pytałam się nawet pań w
recepcji. Czy jak zamknę pokój zewnątrz nie otworzą ze środka, podobno nie,
oraz tez podobno drzwi balkonowe i okna są szczelnie pozamykane, bo jest zima.
Więc wszystko pod kontrolą.
-
Wszystko ok.?
-
Ignaczak!- pisnęłam.- Nie zakradaj mi się tak od tyłu.- aż mi serce podskoczyło do góry z przerażenia, a ten tylko się zaśmiał i wskazał mi
gestem ręki bym weszła za nim do pokoju naprzeciwko.- Widzę przygotowany.-
zobaczyłam na łóżku laptop, gdzie był obraz pokoju w którym siedzieli Zibi i
Misiek.
-
To będzie normalnie hit wiosny.
Na ekranie widzę Michała
przywiązanego do krzesła, krawat ma w ustach by nie wydawał dźwięków, a Zibi
próbuje otworzyć jakoś drzwi i wali w nie pięściami.
-
Otwórz te drzwi do cholery no!!! Nie no zaplanowałaś
to! Ja nie mam o czym z tym idiotą gadać. Kochanie otwórz te drzwi- ostatnie
zdanie mówi dość spokojnie, aż za spokojnie, jak na mojego męża
-
Spokojnie, dzwoniłem na pogotowie, jeden mój telefon i są w 5
minut.- mówi Igła ze śmiechem.
-
Boje się, jak się pozabijają?
-
A niech się leja, dobrze im to zrobi- wróciliśmy do oglądania
obrazu z kamery.
Teraz Zibi próbuje coś
wykombinować przy drzwiach balkonowych, ale nic dało się ich otworzyć. Michał
wierci się na krześle tak, że teraz leży na podłodze razem z krzesłem.
-
Co mam Ci pomóc? Cholera jasna, nieźle to zaplanowała.- pomaga
mu zwrócić do pozycji siedzącej, a Michał dalej się wierci.- Co mam Cię
uwolnić.- Misiek kiwa głową.- A gówno, tyle spokoju co nie mówisz.
Teraz mój mąż znika w łazience.
Nie wiem po co, ale słychać przekleństwa. Nie wiem jak, ale Michał jakoś
wyciąga z ust krawat i zaczyna się drzeć
-
Rozwiąż mnie kretynie do cholery!
-
Zamknij ryj!- mówi Zibi wracając- Próbuję nas uratować, wiec
nie drzyj japy.
-
Znalazł się kurwa, rycerz na białym koniu, tylko jakoś kurwa
tego konia nie widać, rozwiąż mnie do cholery!- wścieka się Michał i klnie co
popadnie.
-
Ale bym ci tego ryja z chęcią obił.- mówi szybko atakujący,
szukając pewnie telefonu w kieszeniach..- Szlak! Zostawiłem go w samochodzie.
-
Śmiało, póki się bronić nie mogę możesz lać!
-
Nie wierze, że aż tak potrafiłeś się stoczyć.
-
O co ci kurwa mać chodzi? Nie pasuje ci coś? Przypomnę Ci, że
to ty pierwszy...
-
Zamknij się! Ja jestem wolny, więc ja mowie! Nie mam nic z tym
całym wskakiwaniem do łóżka wspólnego! Nic nikomu nie kazałem! Po jaka cholerę
miałbym to wszystko robić?
-
Zazdrościłeś mi, że ja mam Monię, a ty nie miałeś nikogo, kto
by cię pokochał!
-
Zazdrościłem Ci?- wybucha udawanym śmiechem Zibi, jednak po
chwili zaczyna rozmawiać do Kubiaka prosto w oczy. O nie jest wściekły. Nagle Zibi
go odwiązuje i przyjmujący wstaje, a Zibi uderza go w tym momencie w twarz- Ty
pierdolony skurwysynie- krzyczy Zbyszek.
-
Ja? To ty mi wszystkiego zazdrościłeś- tym razem Michał nie
pozostaje obojętny na czyny Zbyszka, uderza go w skroń. Mi za to momentalnie
serce zamiera. Igła kładzie rękę na moich plecach i mówi ze będzie dobrze.
Cieszę się, że jest tu ze mną. Nie wytrzymałabym tego sama oglądając.
-
Co ty takiego masz? Najlepszy przyjmujący hohohoh
-
Najlepszy model, a nie
siatkarz, większość modeli to geje- dodaje z uśmiechem Michał, za co zostaje
podarowany kolejnym uderzeniem w twarz, teraz jednak Michał razem z Zibim lądują
na podłodze. Zaczynają rzucać się po niej, bija, próbuje wstać ratować to
wszystko jednak Igła mnie trzyma, i mówi, że musza to załatwić jak prawdziwi
faceci.
O dziwo po chwili wstają z
podłogi i widać ich , jak ich koszule są porozrywane i zapaćkane krwią
-
Jak ja kurwa wyglądam.- denerwuje się Zibi.- Przez frajera
najważniejszy dzień mojego życia poszedł się jebać.
-
Biedny Zbysiu, jak ty biedaku laski będziesz wyrywał, jak mi
przykro.
-
Nie wierze, jak mogłeś się tak zmienić!
-
Ja się zmieniłem, popatrz na siebie robienie jakiejś
pierdolonej imprezy, po co?
-
Jakoś przyjechałeś?
-
Bo mnie prosili, ale już żałuję tego- Michał zaczyna wycierać
krew z wargi.
-
To nie ja kazałem Jej się wpierdolić Ci do łóżka.- dodaje
ciszej Zibi.- Ja nie wiem, po co i kto jej to kazał. Mści się na mnie szmata
jedna! Jeszcze te pieprzone zdjęcia!- denerwuje się Zibi i ściąga koszule.
Nie rozumiem Jego słów, jakie
zdjęcia.
-
Wysłała mi list po tygodniu, że mnie kocha, że chce ze mną
stworzyć rodzinę- przerywa panującą w pokoju ciszę przyjmujący- Co się z nami
stało od cholery?
-
Ty się mnie pytasz? To ty straciłeś do mnie zaufanie
uwierzyłeś, że mogłem...
-
Nie wracajmy do tego, daliśmy sobie po pysku może wystarczy
już tego cyrku.
-
Rychło w czas o tym pomyślałeś- Zibi rzucił mu czysta koszule.
-
Dzięki- Michał rozbiera się- Zgoda- wyciąga do Zibiego rękę.-
Nie wierze Michał wyciąga rękę. Jednak Zibi nie chce mu podać waha się, o nie.
Zapada totalna cisza, która mnie
przeraża, nie mogę na to patrzeć,
-
Chodź na misiaczka- uśmiecha się mój mąż.
-
Nowy tatuaż? – po uścisku Michał zadaje mu pytanie, gdy zapina
koszule.
-
Długa historia, opowiem Ci potem, teraz wszystko po kolei.
Kamień spada mi z serca, przytulili się. Może wcześniej
chcieli się zabić, ale teraz pogodzili się jestem szczęśliwa, w końcu po tylu
latach. Siadają na łóżku i dumają w ciszy
-
Właśnie, tyle mam ci do powiedzenia- dodaje Michał.- Tyle się
wydarzyło, czemu wcześniej nie mogliśmy dać sobie w pysk, było by łatwiej-
uśmiechają się promiennie, jednak Zibi milczy.- Pamiętasz nas zakład z przed
kilku lat?
-
Który pierwszy założy rodzinę?
-
Monia jest w ciąży- mówi cicho Misiek, czy on się wzruszył?-
Zostanę ojcem- Zibi szybko go przytula po przyjacielsku.
-
Gratuluje- klepie go po plecach.- Znacie płeć?
-
To 5 tydzień dopiero- śmieje się- Za wcześnie jeszcze, jednak
chciałem cię już teraz zaprosić na ślub w maju.
-
Brawo Misiu.
-
Mam nadzieje, że zostaniesz moim świadkiem?- Zibi głośno
wypuszcza powietrze.- Co się dzieje? Nie chcesz, ja rozumiem, że za wcześnie..
-
Pewnie że chce, to dla mnie zaszczyt stary.- mąż mój wstaje z
łóżka i podchodzi do okna.- Tyle że ty na moim nie byłeś, a obiecaliśmy sobie.-
przerywa mu wypowiedz przyjmujący.
-
Co?
-
Wziąłem ślub, co prawda cywilny, jednak....- znowu mu przerywa,
-
Z Michalską? Nie wierze- Michał przerywa wypowiedz, jednak Zbi
uśmiecha się lekko.
-
Nie.- dodaje promiennie uśmiechając się jeszcze bardziej - Nie
jestem z Nią od lutego, nie potrafiłbym z nią zbudować prawdziwego związku.
-
Nic nie rozumiem, to kto to jest? Znam ja lub może jego?-
śmieje się. Za co Zbyszek lekko uderza co w ramie.- Pokaż się mi tu.- Staje przed z nim oko w oko.- Zakochałeś się.-
jak na zawołanie mój mąż kreci głowa na „tak”
-
Nawet nie wiesz jak bardzo, stary wpadłem w to tak bardzo,
boże ja nie wiem w ogóle jak to się stało. Nie czułem tego przy Kaśce co przy
tej kobiecie, ona odmieniła moje życia z dnia na dzień.
-
Ja nie wiem kto to jest, no ale Zbyniu, nawet lepiej zacząłeś
się ubierać- mówi Michał śmiejąc się z koszuli, która sama osobiście kupiłam ją
mężowi w ostatnim tygodniu.
-
Wywaliła mi pół szafy, nawet nie mam już w czym chodzić.
-
Ale że ślub, przecież Igła nic nie mówił, a znasz go on nie
umie trzymać języka za zębami
-
Ey!- oburza się Krzysio- Dotrzymałem sekretu, tak czy nie?-
patrzy ma mnie czekając na odpowiedz.- Nawet żonie nie powiedziałem, nie becz
kobieto- przytula mnie, a ja nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły lecieć mi z oczu.
Nie odpowiadam mu, tylko wracam
do oglądania siatkarzy na ekranie
- Dowiedział się a z miesiąc temu może, o
dziwo nic nikomu nie powiedział.
-
Zaraz, to nikt nic nie wie?
-
Nie, tylko wy no i Kowal z Anka
-
A Syśka, przyjaźnicie się przecież. Nic nie zauważyła? Nie
domyśliła się, że coś się zmieniłeś?
-
Pewnie że zauważyła, w końcu to jej zasługa.
Zapada totalna cisza, Kubiak myśli, a Zibi wkłada koszule w
spodnie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...
-
Jesteśmy małżeństwem- mówi za Niego Zibi, jednak Michał nic
nie odpowiada, siada na łóżku z otwarta buzia.
-
Ale.- duka, i macha rękami.- Razem.. z Syśka.... nie??-
podnosi się szybko.- Stary.- łapie Bartmana za rogi koszuli. -Jak ty kurwa mogłeś?
Z Syśka to przecież dziecko do cholery? Na dodatek w tajemnicy, może w ciąży
jest? Ja wiedziałem, że ty zawsze chuju wsadzasz kutasa tam gdzie nie trzeba.
-
Odwal się ok.? Coś ci nie pasuje, że jesteśmy razem? Kocham
Paulinę, czy ci się to podoba czy nie.
-
Ja też kocham Zbyszka, Michał powinieneś Nas zrozumieć, a nie
krzyczeć ok.?- przerywam ich kłótnię nie wytrzymuje, że kłócą się o mnie.- Nie
jestem w ciąży, kochamy się, a ślub był to totalny spontan, zrozum nas a nie
oczerniasz, zmieniło się tyle rzecze od waszej kłótni..
-
Boże.- Michał siada znowu na łóżku.- Malina was zabije.
Chociaż nie, zabije Zbyszka, a ciebie zamknie w wysokiej wierzy do końca życia.
Po jakichś 10 minutach, gdy Igła
ochrzanił Miśka o krawat, który mu opluł, a my z Zibim wyjaśniliśmy jak to było
wszystko ze ślubem. Opatrzyłam im w miedzy czasie urazy, oraz poprzyklejałam
plasterki. Misiek nam serdecznie pogratulował, może trochę od niechcenia, ale
przyzwyczai się, musi. Ogarnięci weszliśmy na dół do gości. Libero i
przyjmujący poszli przywitać się z siatkarzami, a ja z Zibim chciałam zamienić
słówko. Chciałam się dowiedzieć, o jakich zdjęciach mówił
-
Kochanie to nie ważne ja wiem, że ty nie potrafiłabyś mnie
zdradzić.- całuje moją dłoń.
-
Mów!
- Dostałem zdjęcia, jak
wychodziłaś z hali, akurat Pałka cię niósł na plecach.
-
Bolały mnie nogi i.- chciałam wytłumaczyć, że byłam zmęczona,
a Szymek chciał mi tylko pomóc.
-
Wiem skarbie- pocałował mnie w usta.- Wierze Ci, idźmy do
gości, trzeba pozbyć się tej tajemnicy, w końcu.
Wchodzimy na sale, gdzie każdy chyba już jest. Trochę
zdezorientowany, na przykład taka Sara, stoi wryta pod ścianą, a Popiwczak coś
do niej mówi. Patrzy na mnie i się uśmiecha promiennie. Oczywiście szybko Ania,
Bartek i Piotrek przyszli się
przywitać,
-
A ja wiem, że Zibi coś chce jeszcze powiedzieć- nagle
przyjmujący JW. Uśmiecha się i siada obok Ani.
-
Że teraz? Nie potem!- mówię szeptem- Ja nie jestem gotowa.
-
Raz się żyje kochanie.- mówi Zibi i staje za mną, gestem ręki
nakazuje wszystkim usiąść.
-
Tu jesteś!- nagle wpada Malina.- Porwali Kubiaka!- krzyczy mój
brat, ale jak widzi Michała milknie.- O już się znalazł.- oczywiście wszyscy
zaczęli się śmiać
-
Siadaj i słuchaj, Zibi chce cos ogłosić.- mówi z lekka złością
-
Zibi, stary tego się nie ogłasza, się wychodzi.- mówi z
uśmiechem mój brat, i każdy znowu
śmieje się. Udało mu się rozweselić ludzi, tym żartem odnośnie iścia do WC
mojego męża.
-
Jesteśmy z Pauliną razem - mówi Zibi, wykorzystuje fakt, że ludzie śmieją się.-
Powiedziałem to, tak- łapię Zibigo mocnej za dłoń, a on przytula mnie jeszcze mocniej.
Każdy na chwile przerwał śmiech, ale po sekundzie znowu
zaczął się śmiać.
-
Nie nie nie! Jeszcze raz, nie włączyłem nawet kamery.-
przerwał grzebiąc coś kamerze Krzysio.- Już,
możesz mówić, kamera akcja!
-
Igła, proszę- popatrzyłam na Niego z politowaniem.
-
Dobra, dobra rozumiem- libero schował kamerę do torby Iwonki.
Jednak pomimo zamieszania Krzysia nikt nic nie mówił zapadła
głucha cisza.
-
Niech zgadnę, kolejny zakład przegraliście z Igła- powiedział
Kosa, jednak zaprzeczyliśmy razem, pokazując obrączki na rękach.
-
Znowu cisza, nawet nie słychać żadnych rozmów. Nic. Bartek
podchodzi i zaczyna oglądać nasze ręce.
-
To brylant, hoho stary zaszalałeś- uśmiecha się.- Jak na głupi
żart oczywiście.
-
On zawsze wymyśla jakieś błazenady, na przykład Marcin musiał
brodę obciąć- mówi szybko Cichy.
-
Wiesz jak ja się goło wtedy czułem.- dodaje Możdżonek.
-
Tym razem nie mam z tym nie wspólnego.- podnosi w geście
obrony do góry ręce Ignaczak.
-
A ja normalnie jestem Cichy?- odezwał się Piotrek.
-
Ty jesteś cichy, a oni się ochajtali- powiedział od razu Igła.
-
Krzysztof!- pisnęłam.
-
Salapska!- krzycz teraz Sara.
-
Nieee Bartman- pokręciłam lekko głową.
-
Serio czy ściema?- podchodzi w naszą stronę.
-
Serio.
-
Ey! Co się stało?- wpadł do sali Alek.- Kto umarł?
- Że oni są małżeństwem- odpowiedział mu Piotrek
-
No w czas ziomusie.
-
Wiedziałeś?- pyta do Zbyszek.
-
Pewnie, ja wiem wszystko o wszystkich, nawet to, że pojechaliście
później do Wenecji
-
Skąd ty to wszystko wiesz?- popatrzyłam na niego z
przerażeniem
-
Jako kapitan wiem wszystko o wszystkich, co gdzie z kim i dlaczego?- mówi jakby nigdy nic, witając się ze wszystkimi.
Niby powiedzieliśmy po nas, jednak widząc miny wszystkich zgromadzonych do końca nie wierzyli. wzrokiem szukałam Maliny, gdy znalazłam siedział przy stole i jadł paluszki, podeszłam do Niego, i zapytałam co on na to.
- Kiepski żart, ale powiedzmy, że uwierzę- zarechotał.
A ja nie wytrzymałam, wyciągnęłam z torebki papier z urzędu, oraz dowód osobisty z nazwiskiem, zdenerwował mnie. Ile można mówić. Wszystko dokładnie oglądnął i po chwili popatrzył na mnie i Zibiego.
- Mam Ci teraz dać w pysk czy wyjdziemy na pole?- popatrzył na Zibiego.- Jak ty mogłeś..
Stanęłam pomiędzy Nimi, nie chciałam by się pobili, Zibiemu starczy na dzisiaj wrażeń. Od razu Mateusza złapał Bartek, który stał blisko Niego. Zrobiło się wielkie zamieszanie.
- Ci idioci się ożenili!- krzyczał Mateusz?- Dlaczego? Co wam odjebało?Co na to Twoja matka do cholery jasnej! Nie no, nie wytrzymam! Pierdolnę mu zaraz- patrzył na Zibiego.
Teraz, gdy pokazałam papiery każdy już uwierzył, wielki szok był, nie dziwiło mnie to wcale. Wściekłość Mateusza była straszna. Jednak jak mu Misiek wytłumaczył wszystko na osobności zrozumiał i nawet przeprosił Zibiego za zachowanie, jednak stwierdził, że będzie miał go na oku. A jak mnie skrzywdzi, wepchnie mu w dupę kij bejsbolowy, oraz obetnie jaja. No tak cała Malinka. Na szczęście, tylko on tak nerwowo zareagował. Reszta dosyć spokojnie to przyjęła, jednak wiedziałam, że jutro moge spodziewać się telefonów z pytaniami. Poinformowaliśmy ich, żeby na razie nic nikomu nie mówili, bo to tajemnica. Dopiero po wigilii mogą gadać, jak My powiemy rodzicą.
Cała impreza rozkręcała się powoli, po zjedzeniu pierwszego dania, do którego obowiązkowo musiał być alkohol wszyscy ruszyli na parkiet. Zibi widziałam, że wyszedł z Miśkiem na dwór, pewnie pogadać, mieli dwa lata do nabrobienia.
- Jak sie pogoda impreza?- podeszłam do Ani, która siedziała z Piotrkiem przy stoliku i pili szampana.
- Próbuje mnie upić, więc mnie pilnuj- śmieje się Ana.- I jak macie to już za sobą?
- Ty wiedziałaś?- środkowy patrzy się na moja przyjaciółkę, a ta kiwa twierdząco głową. - I nic mi nie powiedziałaś? No wiesz Ty co? Foch z przytupem, melodyjką, fanfarami gwizdkiem i o, nie wiem jak to leciało, ale Piotruś idzie sobie.- obrażony poszedł do innego stolika.
- Leć za Nim, nie powinniście się kłócić przez nasz sekret?
- Zaraz przyleci mnie przepraszać.- zaśmiała się.- o cholera już jest chodz.- popatrzyła na telefon i zaczęła wstawać.
- Ana po co?- prowadziła mnie do wyjścia.
Szliśmy w stronę wyjścia myślałam, że wyjdziemy na dwór, jednak przyjaciółka zatrzymała w holu. Był tam mały stolik z sofami. Nagle zobaczyłam postać stojącą tyłem. W pierwszej chwili nie wiedziałam kto to jest, jednak postać odwróciła się w moja stronę i ujrzałam Jego.
- Marcin!- krzyknęłam ze łzami w oczach, nie widziałam go od wieków. Nie wiedziałam gdzie był, nic na jego temat. Pomimo, że tak bardzo mnie skrzywdził, w końcu to przez Niego zaczęłam walczyć w klatce. Przez Niego tak potoczyło się moje życie. Patrzyłam na Niego i całe wspomnienia powróciły. Nie wiedziałam co uczynić, patrząc sobie w oczy przestawałam go nienawidzić, w końcu pomimo tego incydentu był moim przyjacielem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ufff nie wiem jak, ale udało mi sie napisać to co chciałam. Jednak sceny bijatyk hmm. nie wiem czy opisałam tak jak chciałam, zostawiam to dla waszej oceny :)
Powiem szczerze, kończąc poprzedni rozdział miałam nadzieje, że umknie wam fakt, iż w ciąży będzie Bobek ( Bobka) :D Nic wam kochane nie umknie :d ;d
Jeśli macie jakieś uwagi, lub coś wam się nie podoba, zawsze możecie śmiało do mnie napisać na gg, lub jeśli macie jakieś pytanie zapraszam na mojego Ask-a ( http://ask.fm/Dolce_caramella )
Pozdrawiam wam, was bardzo serdecznie Miśki :* Do następneg
Jeszcze chciałabym bardzo podziękować za komentarze po poprzednim rozdziałem wiedząc, że ktoś czyta moje wpisy, strasznie motywuje do pracy :*